sobota, 2 grudnia 2017

Mgła








Mgła to krople wody zawieszone w powietrzu. Może przybierać różne formy mieć różną wielkość i gęstość. Od razu powiem, że kocham mgły. Po prostu uwielbiam ten czas gdy patrzę przed siebie i widzę tylko fragmenty świata, skrawki rzeczywistości. Jestem krótkowidzem od dziecka, długie lata z próżności nie nosiłam okularów, musiałam się zatem nauczyć żyć w świecie nieostrych krawędzi. Kiedy ktoś próbował mnie na okulary namawiać to mówiłam, że dzięki temu, że widzę mniej żyję w świecie czystym i pięknym - bo nie widzę brudu. Trochę tak właśnie było. Ten niedopowiedziany świat, zamglony i odległy podobał mi się bardziej. Również metaforycznie.
Od lat noszę okulary bo już poradziłam sobie z własną próżnością. Już wiem, że jeśli ktoś ma mnie polubić, to nawet jakbym nosiła denka od butelek na oczach - polubi. Ale tęsknota do świata za mgłą - pozostała we mnie. Dlatego stałam się łowczynią mgieł, dlatego z przyjemnością je fotografuję. Mieszkając w Bieszczadach mam wiele ku temu okazji.
Mgła jest dobra, pozwala się ukryć choć na chwilę, złapać oddech. Jest dobrą wymówką, przecież nie można jechać czy robić czegoś bo mgła... Mgła jest miękka, otula, otacza subtelnie. Tworzy nastrój i jest ulotna, wydobywa to co piękne a zasłania to czego widzieć nie chcemy. Tłumi dźwięki dzięki czemu znajdujemy się w osobistej próżni, pustce wypełnionej kroplami wody i własnymi myślami. Z mgły przychodzą ludzie i zwierzęta. I w mgle znikają...
Słowo na określenie mgły w każdym języku brzmi inaczej - polska mgła to angielski fog (jest również czasownikiem), niemiecki nebel  (jest w tym języku przymiotnikiem), szwedzka dimma, hiszpańska niebla, irlandzki ceo, fiński sumu, ale najbardziej podoba mi się rosyjski tuman, który nawiązuje nie tylko do zjawiska ale też do stanu duszy.
Pokażę dziś trochę zdjęć, bo dawno tego nie robiłam. Z mgłą w roli głównej, najpierw mgły wokół domu a potem te z nieco  dalszej okolicy.













"Popatrz na mgłę, ileż cudów ukrywa mgła!
Chcesz do nich dojść, lecz niewiele masz szans,
mgła cię pochłonie, ale wiedz - kiedy przegrasz z nią,
zęby zaciśnij i idź jeszcze raz!"

Włodzimierz Wysocki "Mgła"

piątek, 3 listopada 2017

Razy dziesięć



Listopad... już ... chociaż jeszcze okolica płonie rudymi modrzewiami. Dzięki nim listopad jest piękny i kolorowy. Jak co roku wpadam nagle w kompletną pustkę, z dnia na dzień kończy się sezon, wyjeżdżają ostatni goście i nikt ode mnie niczego nie chce, nikt do mnie nie mówi, nie trzeba wstawać bo śniadanie... nic nie muszę! To jakby koniowi w kieracie zerwał się dyszel.

Żyjemy wraz z nurtem przyrody. Kiedy nadchodzi jesień, wszystko więdnie i soki przestają płynąć w drzewach, my też zwalniamy. Nawet mi się nie chce teraz gdzieś pojechać - najchętniej wyjazdy planuję na wczesną wiosnę, kiedy odżywam wraz z naturą co wokół mnie.
Uwielbiam wyjeżdżać sama. Zanurzam się wtedy w nieznanym, niepoganiana i niezmuszana do niczego chłonę kolory, zapachy, dźwięki, snuję się bez celu i przeżywam niezapomniane chwile długo jeszcze niosąc obrazy , momenty, mgnienia pod powiekami. To nie musi być daleka egzotyczna podróż. To może być wypad do pobliskiego Sanoka czy nieco dalej do Warszawy lub do zupełnie nieznanej wioski położonej daleko od drogi.
Magia nieznanych miejsc dociera do mnie mocno. Potrzebuję tego tak samo jak chodzenia po górach.
Kiedy za ostatnimi gośćmi opada na drodze pył, natychmiast dzwonię do moich szczecińskich przyjaciółek, przez pół roku nie mam czasu na rozmowy z nimi a są mi potrzebne jak powietrze. (Dlaczego tak jest pisałam już tutaj: http://chatamagoda.blogspot.com/2010/06/puste-miejsca-przy-stole.html ) Życie jednak zmienia się i wczoraj mimo, że zadzwoniłam do trzech to nie rozmawiałam z żadną - jedna była poza zasięgiem a dwie dały mi do słuchawki swoje wnuki. Super! Wnuki są super ale trudno się rozmawia z trzylatkiem, którego się nawet nigdy nie widziało. Rozumiem, że chciały mi pokazać co w ich życiu jest teraz najważniejsze. Nie skarżę się.
Życie na wsi ma swoje uroki ale i posiada ciemne strony. Mieszkając w miejscu, w którym najskuteczniejszym dostępnym środkiem na wszelkie dolegliwości jest maść na krowie wymiona (polecam! działa na wszystko: skaleczenia, głębokie rany, stłuczenia, zmiany reumatyczne, bóle pleców i wiele innych) to pomimo jej rewelacyjnej skuteczności czasem jest potrzeba udania się do prawdziwego lekarza od ludzi. Takie wizyty są na naszej liście do zrobienia jesienią, na pierwszym miejscu. Drugie miejsce na liście to spotkania z ludźmi. Już się cieszę na miesiącami odkładane wizyty, długie opowieści o tym co się zdarzyło w międzyczasie. Dzięki takim spotkaniom znamy dziesiątki smakowitych historii z Bieszczadami w tle. Jak choćby taka, która zdarzyła się w naszym sąsiedztwie: dotyczy bardzo miłych ludzi w czasie tej historii budujących dom. Była już prawie północ, zmęczeni kładli się spać po całym dniu pracy przy domu, kiedy usłyszeli hałas - jakby ktoś kopał w drzwi. Nieco przestraszony gospodarz uchylił drzwi i ktoś wtargnął do środka z impetem - był to sąsiad z domu oddalonego co najmniej o 250 m, trzymający na rękach sporego cielaka. Cielak najwidoczniej był noworodkiem bo jeszcze nie do końca był oczyszczony. Sąsiad zwierzaka położył na podłodze i sapiąc przeokropnie wychrypiał: pępkowe się należy!
Numer trzy na liście to remonty po sezonie, sprzątanie, uzupełnianie braków, zakupy. Banał i nuda ale konieczne.
Numer cztery to przeczytanie kilku stosów książek czekających od miesięcy, obejrzenie kilku filmów.
Pięć to długie spacery i zdrowa dieta. Trudno mówić o zdrowym jedzeniu kiedy je się na stojąco, w biegu i zazwyczaj dojada resztki z obiadu. To także wizyty na basenie, może bieganie?
Sześć ale oczywiście mogłoby być również na pierwszym miejscu - pieski. Spacery z nimi, przytulanki - no wiadomo wszystko to na co nie ma czasu wiosną, latem i wczesną jesienią. Trzeba też jak my sami - zająć się ich zdrowiem bo mamy w domu prawie same staruszki: Bury ma 14, Mirabelka około 13, Buba 10, Beza 8 lat. Tylko Kićka ma jeszcze przed sobą najlepsze lata. Mirabelce odezwały się stawy - chyba ją bolą, pojawiła się astma. Buba i Beza to nieustanne problemy ze skórą i żołądkiem. Bury to jeden wielki problem. Chudy mimo, że karmimy go na okrągło, słaby ale nasyczeć jeszcze potrafi!
Najbardziej z mojego wolnego cieszy się oczywiście Mirabelka. Nie odstępuje, nie odpuszcza choćby na centymetr. W nocy kiedy śpię wskakuje na łóżko i całym pieskiem wtula się w moje plecy. Robi się tak gorąco, że budzę się, przekładam pieska w nogi by ochłonąć, zasypiam i znów budzę się z Mirabelką na plecach. To się czasem powtarza wiele razy w ciągu nocy. Głównym zajęciem Mirabelki jest pilnowanie by mnie nie zgubić. Czasem, kiedy muszę gdzieś pojechać, nigdy na dłużej niż 3 godziny, muszę ją zamykać w domu bo inaczej pcha się do auta. Zawsze kiedy wracam siedzi na parkingu w miejscu z którego odjechałam i czeka. Nic jej nie może odciągnąć, dopiero dźwięk silnika mojego auta sprawia, że piesek kręci w kółko, tak ją odrzutowa siła ogonka wprawia w ruch. Jestem dla niej najpiękniejsza i najcenniejsza. Już kiedyś byłam obdarzona taką miłością - mój kot Niuniuś czcił mnie jak Boginię ( o Niuniusiu tutaj: http://chatamagoda.blogspot.com/2009/05/niunius-i-kozi-ser.html ) jednak powtórka z rozrywki ponownie uświadamia mi, że taka miłość, takie oddanie jest niezwykłym Darem i bardzo trzeba się starać by na niego zasłużyć. Mam wielkie branie u małych, czarnych zwierzątek można by powiedzieć.
Punkt siódmy to wszelkie niespodzianki, sprawy o których teraz nic nie wiemy a wyskakują nagle i znienacka wołając o naszą uwagę. Któż tego nie ma :) Często musimy odłożyć na bok wszelkie plany i listy i skupić się właśnie na tym. Jest jeszcze punkt ósmy, praca, działanie na rzecz naszej Bieszczadzkiej społeczności. Mamy maleńkie stowarzyszenie i coś się staramy dłubać dla dobra wszystkich, jak czas pozwala. Jeśli czyta to ktoś mieszkający w Bieszczadach lub zainteresowany ich dobrostanem - zapraszamy do współpracy!
Nad punktem dziewiątym zastanawiałam się czy tu o nim napisać... ale dobrze. Zaczęłam pisać kolejną książkę, bardzo inną niż pierwsza. Może się uda. Tfu tfu!
Po dziesiąte - planuję powrót do fotografowania. Tyle.

Za nami kolejny w naszym życiu sezon. Najlepszy z dotychczasowych bo najmilszy. Pozdrawiam wszystkich naszych gości, dziękuję za Wasze uśmiechy, życzliwość, opowieści, komplementy, wyrozumiałość. To był nasz dwunasty sezon. Życzymy Wam Zdrowia i dobrego życia a sobie, by kolejne były równie miłe jak ten!

Poniżej portrety nasze ze zwierzyną wykonane przez Magdalenę Berny https://www.facebook.com/MagdalenaBernyPhotography/,  kilka zdjęć z lata i jesieni.
 
 
 
  
 
 

 
Wszystkich serdecznie pozdrawiam!
 

piątek, 25 sierpnia 2017

Lista marzeń



Myślę, że nastał taki czas kiedy wyraźnie trzeba określić swoje poglądy o świecie i stosunek do spraw podstawowych.

Przyzwoitość to słowo, które określa czyny człowieka, który nie kłamie, nie oszukuje nawet jeśli miałby z tego korzyści. Człowieka, który w imię własnej wygody czy osobistego interesu nie krzywdzi innych, stojących na jego drodze. Przyzwoitość to stan, w którym dbamy o innych, kiedy jest taka potrzeba, ratujemy, wyciągamy rękę w potrzebie i nie patrzymy na zapłatę. Świat ludzi przyzwoitych to moje największe marzenie. Warto być przyzwoitym.

Marzę o świecie bez niepotrzebnego cierpienia. A za takie uważam wszystkie krzywdy zadane drugiej osobie oraz każdemu żyjącemu i czującemu stworzeniu. Nie zgadzam się na strzelanie do zwierząt lub dręczenie ich na wszystkie możliwe sposoby, na traktowanie ich jak własność. Nie zgadzam się na przemoc.

Marzę o świecie bez nienawiści. Marzę o świecie bez podziału na lepszych i gorszych kiedy jedynym kryterium jest kolor skóry, miejsce urodzenia, przekonania czy płeć osoby którą się kocha.

Marzę o świecie bez granic, o świecie bez nacjonalizmu i wszelkich narodowych awersji bo powtarzając za Petterem Rossegerem - patryjotyzm nie polega na nienawiści do innych narodów lecz na miłości do własnego.

Marzę o świecie, w którym słucha się kobiet. Bo kobiety są mądre miłością. Nie wolno ich poniżać, naród, który nie szanuje kobiet nie przetrwa.

Marzę o relacjach opartych na szacunku.

Chcę żyć wśród ludzi, którzy kierują się pozytywnymi emocjami, wartościami, motywacją. Nie rozumiem tych, którzy źle czynią i mówią. Jestem z innego niż oni świata.

Marzę o świecie, w którym ludzie rozumieją swoje miejsce, troskliwie dbając o naszą planetę i jej naturalne zasoby. Nie zgadzam się na rabunkową eksploatację świata w imię wygód jednego pokolenia.

Marzę o świecie, w którym ludzie zaczną wspólnie rozwiązywać problemy i budować dobrą przyszłość dla naszych dzieci i wnuków. Marzę o świecie bez polityków, ale dopóki oni są to nie zgadzam się na to co robi nasz Rząd. Jest zaprzeczeniem wszystkich ważnych dla mnie wartości.

Marzę o świecie bez małostkowości, bez bezsensownego podgryzania się nawzajem, bez złośliwości i agresji. Ludzie nawet nie wiedzą ile tracą dobrego przez takie działania, jak szczęśliwe i spokojne życie mogliby mieć nie zajmując się życiem innych.

Każdemu życzę spokoju w sercu, dobrych myśli w głowie, dobrych ludzi wokół.
Być przyzwoitym jest trudniej ale takie życie więcej daje satysfakcji.



 

 

 

 

środa, 28 czerwca 2017

Dziękuję



Wiele razy siadałam do napisania posta. Zawsze jednak głowę zapełniać zaczynały tematy ważne i niestety nie nastrajające optymistycznie. Bo jakże mogłoby być inaczej jeśli serce przepełnia niepokój o to co się dzieje w lesie najbliższym, w Polsce, na świecie... Nie po to jednak blog ten powstał by snuć na nim kasandryczne wizje.

Moja szczecińska znajoma, była Miss India, kobieta piękna nie tylko zewnętrznym pięknem, opowiadała mi kiedyś, że każdego dnia robi listę rzeczy dobrych, które zdarzyły się, o których przeczytała lub pomyślała danego dnia. Jej kolekcja dobra i piękna rosła i w chwilach ciężkich była jej ratunkowym kołem.

Zapamiętałam jej słowa na zawsze i każdego dnia dziękuję za różne sprawy, których doświadczam.

Oto dzisiejsza lista:

Dziękuję za ten świat. Po prostu.

Dziękuję za zdrowie i za chorobę bo wtedy mogę docenić czym zdrowie jest.

Dziękuję za miłość i szacunek - jestem nimi obdarowywana każdego dnia.

Dziękuję za wszystkich dobrych ludzi, których spotykam na mojej drodze. Za niedobrych też dziękuję bo są przestrogą.

Dziękuję za kolor niebieski, który powrócił do mnie po wielu latach, w czasie których nie tolerowałam go w swoim otoczeniu.

Dziękuję za spokój jaki do mnie przychodzi czasem.

Dziękuję za nasze psy. Za ich cudowną naturę i za to, że każdego dnia dają mi więcej niż zasługuję.

Dziękuję za wiatr i słońce - sprawiają, że czuję się szczęśliwa.

Dziękuję za dach nad głową.

Dziękuję za serce, które wie po czyjej być stronie - zawsze tam gdzie dzieje się krzywda, i pędzi mnie na ratunek.

Dziękuję za wszystkie wspaniałe niespodzianki, które zdarzają mi się każdego dnia.

Dziękuję za każdy uśmiech i dobre słowo.

Dziękuję za piękno.

Dziękuję za potrzebę i umiejętność przeżywania sztuki.

Za ciepłe wieczory dziękuję.

Za wzystkie zakątki świata w których byłam - niech trwają.

Dziękuję za nadzieję, że wszystko się ułoży i dobro a choćby tylko rozsądek - zwycięży.

Dziękuję za ulotność, lekkość i przemijanie choć serce się ściska z tęsknoty natychmiast.

Dziękuję za każdy następny dzień i za brak wiedzy czy nie będzie on ostatnim.

Dziękuję za wszystkich wspaniałych ludzi, którzy są dla mnie wzorem.

Dziękuję za Tajemnicę.

Dziękuję za nowy projekt, który zrodził się w naszych głowach i jeśli zdrowie pozwoli - zrealizujemy za kilka lat.

Dziękuję za zapach świeżych ziół latem.

Dziękuję za radość.


Dziękuję za pracę.

Dziękuję







Filmowo:


Chata bojkowska

Chata bojkowska

Chata Magoda

Chata Magoda

Widoki z tarasu:

Widoki z tarasu:



Okolice domu

Okolice domu