*
Będziemy mieli kozi ser!
Po pozbyciu się wewnętrznych i zewnętrznych mieszkańców kóz, po wydłużonej kwarantannie, mleko z dzisiejszego dojenia nastawiałam na ser! Na zdjęciu widać jak pięknie oddziela się serwatka, jeszcze trzeba tylko przecedzić, odsączyć i doprawić. Jak będzie gotowe to pokażę zdjęcie.
Zioła na sery już czekają w ogródku.
Szałwia:
No tak, miało być o Niuniusiu.
Znamy się 18 lat. Ponieważ przy jego porodzie byłam kocią akuszerką to mogę tak poetycko powiedzieć, że od jego pierwszego oddechu.
Pisałam już, że jestem dla niego kocią Boginią. To ma swoje konsekwencje.
Po pierwsze: jestem przepiękna i trzeba być zawsze w pobliżu aby móc na mnie patrzeć. Taka kocia wersja słonecznika (słońce to ja). Najlepiej jest usiąść na kolanach i z odległości 10 cm patrzeć mi w oczy. Z zachwytem. Długo. Czasem godzinę, czasem dłużej. Bloga też piszę z patrzącym w oczy Niuniusiem.
Po drugie: trzeba mnie karmić, zatem jeśli kot złapie mysz - musi podzielić się ze mną. Nawołuje głośno i nosi za mną mysie zwłoki.
Po trzecie: trzeba mnie bronić - zatem żaden obcy zwierz nie ma prawa zbliżyć się do mnie. Jest napadany i bity! Niuniuś, uosobienie łagodności, który nawet bardzo bolesne zabiegi u weterynarza znosi cierpliwie jesli jestem przy nim - zmienia się w dziką furię i rzuca w morderczych zamiarach na psy, koty i konie.
Po czwarte: muszę być! kiedy wyjeżdżałam, kot cierpiał i tracił apetyt. Po miesiącu spędzonym w Himalajach ledwo go odratowałam. Przestał jeść i powoli umierał. Przeprowadzałam się z nim wiele razy i nigdy nie było żadnego z tym problemu - jeśli byłam ja to natychmiast akceptował nowe miejsce.
Po piąte - Niuniuś lubi otaczać się moim zapachem. Kiedy jeszcze używałam perfum kotek znalazł sposób na perfumowanie się - podważał koreczek pazurkiem, potem wystarczyło nacisnąć łapką i można było posiedzieć w chmurce zapachu.
Odkryłam to przypadkiem, wcześniej zadziwiona jak pięknie pachnie mój kot. Uprawiał ten proceder latami. Ponieważ używałam tylko markowych zapachów nie chcę myśleć ile pieniędzy na to poszło.
O tym, że kseruje już pisałam. Uwielbia też zmieniać programy w telewizji. Pilotem ma się rozumieć.
Mistrzowsko obsługuje komputer. Po każdym jego spacerze po klawiaturze musimy całkowicie zmieniać ustawienia. Zawsze nam to robi.
Dziś jest bardzo stary. Słabiutki i bezradny. Ostatni raz bronił mnie rok temu. Był bardzo poturbowany i długo potem dochodził do siebie. Ma sztywne stawy, nic nie słyszy ( kiedyś przybiegał na każde wołanie).
Noszę go na rękach, kiedy tylko mogę bo wiem jak tego bardzo potrzebuje. Ja też.
Gaśnie powoli, jest dziś cieniem tego dużego, pięknego i dumnego kota. Tylko duch pozostał w nim wielki. I serce.
Dziś nie ma już sił bić się ale wystarczy, że spojrzy. Do dziś czują respekt nawet te dziesięć razy większe od niego psy.
Wiem, że spędzamy razem już ostatnie wspólne chwile. Kiedy go przytulam mam zawsze gulę w gardle.
Bardzo rzadko wychodzi z domu. Wczoraj był piękny dzień i Niuniuś poleżał na słoneczku wśród dmuchawców.
Jest ze mną od tylu lat.
Mój syn stał się dorosłym mężczyzną, ja się zmieniłam, zmieniło się całe moje życie a on był i jest - wcale nie taki cichy świadek moich radości i upadków.
Zostało nam bardzo mało czasu.
Ale wtedy już o tym nie napiszę.
Hello,
OdpowiedzUsuńI see your video and i found it soooooo great!!
A nice week-end with many sunshine wish your,
Elke.
prawdziwy bodyguard z Niuniusia;) dobrze, że trafił w dobre ręcę...
OdpowiedzUsuńech rozryczalam sie.kilka miesiecy temu umarla moja 17-letnia kotka.ciesz sie przyjacielem kiedy jeszcze z Toba jest,bo taki przyjaciel to skarb prawdziwy i kochany i taki szczery...
OdpowiedzUsuńTeraz to i ja mam gulę w gardle! ;-(
OdpowiedzUsuńI przytulam Niuniusia na odległość. Bardzo.
Wzruszające...
OdpowiedzUsuńNo nie wiem, co napisać. Przecież ja od raz wiedziałam, że Niuniuś jest fantastyczny, a Ty jesteś dla niego centrum świata. Ale że broni? No, no... Ale - fajne ma to kocie życie.
OdpowiedzUsuńMój Ździebko od kilku dni nie schodzi mi z nóg i rąk, tak że nie mogę swobodnie pisać tekstu, ale dostaje furii, kiedy kaszlę albo kicham i wtedy mnie gryzie. Gniewamy się nieco, jednak nawet go rozumiem, bo ja sama też się irytuję, kiedy inni przy mnie zbyt intensywnie kichają. Mój mąż wie coś o tym. No , ale ja nie gryzę ;)
Wspaniały zwierzak... Przeżyłam 2 psy, ciężkie chwile Cię czekają, ale nic na to nie poradzisz...
OdpowiedzUsuńJak zwykle piękna i wzruszająca opowieść, łza mi się w oku zakręciła, pozdrawiam Was wszystkich serdecznie - bez żadnego wyjątku :)
OdpowiedzUsuńPiękne i wruszające ... no to teraz mogłabym tworzyć parę z deszczem ... Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTakie te życie jest, człowiek kocha, przywiązuje się... a potem... rozstanie bardzo boli :( Trzymaj się i pogłaskaj od nas Niuniusia
OdpowiedzUsuńWitam! Mam łzy w oczach jak to piszę. Parę dni temu jak musiałam pożegnać mojego Tygryska, mówiłam sobie, czemu mój kot nie może żyć, choć 14 lat. Jak u innych ludzi. Wiedziałbym wtedy, że nadszedł jego czas, i może było by mi łatwiej. Teraz wiem, że dla Ciebie będzie to tak samo trudne. Fajnie, że jest przy tobie tyle lat.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
I ja mam oczy w mokrym miejscu....
OdpowiedzUsuńNasz kochane futerka zdecydowanie za krótko są z nami... Choćby były najdłużej, to i tak za krótko....
Głaski dla Niuniusia specjalne.
Serdeczności.
Piękna Wasza Historia !! wyciskacz łez Magodo , ja też mam gule w gardle, łzy w oczach...
OdpowiedzUsuńTo zestawienie że kot rósł wraz z synem, to tak jak teraz nasz Florian z dziewojami moimi...
I ta Twoja świadomość że On odchodzi, gaśnie...
hello,
OdpowiedzUsuńwhat a great video you show us !!!!!
I already said it but it's all a dream where you are living, such an nice house in such a great area.......
I also loved the pictures off te cat in the grass.
Till next time ,greetings from Gea
Wymiziaj go od Nowaków z Warszawy... Wiemy coś o tym. Nasz Bandzior ma już 15 lat ale jeszcze się trzyma...
OdpowiedzUsuńJagódko, jesteś boska.
OdpowiedzUsuńMagodo - piękna historia, jak każda o której piszesz! Wzruszyłam się, a teraz sobie pomilczę... i pokontempluję spoglądając na piękne pejzaże z Twoich stron - och jak tęsknię za tymi łąkami pełnych mleczy, maków i modraków!! Śliczne zdjęcia z kocurkiem i mleczami!! Pozdrawiam, dziękuję i mam nadzieję, że będzie cieszyć się sobą jeszcze długo!!
OdpowiedzUsuńwzruszyłam sie i ja czytając słowa o stworzeniu Wam tak bliskim....
OdpowiedzUsuńtyle lat...
czworonożne istoty
to najprawdziwsi przyjaciele...
wiem coś o tym...!
Głaski dla Niuniusia!
pozdrawiam serdecznie ;-)
Wzruszyłaś mnie.
OdpowiedzUsuńTo się nazywa wierność!Co z tego ,że kocia,naprawdę kicia godna podziwu.
OdpowiedzUsuńDziękuję wszystkim za wizytę i w imieniu Niuniusia za serdeczne komentarze!
OdpowiedzUsuńRozczulający Twój kot i taki piękny! Wiem, że okropnie ciężko, ale - miał dzięki Tobie długie i dobre życie, odpłacił za to całym kocim sobą. I teraz, wtulony w Twoje ramiona, przejdzie powolutku do Innego Świata i to też będzie dobra droga, choć bolesna. Ale więcej nie można przecież dać. Masz w sobie, Jagodo, tyle ciepła, że nie dziwię się, że on grzeje się w nim od pierwszej do ostatniej chwili życia.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię najserdeczniej i Niuniusia oczywiście też, P.
Życie jest jak piękna opowieść, która musi się kiedyś skończyć. Niuniuś opowiada Wam swoją piękną historię. Cieszcie się, ze byliście częścią tej opowieści , bo nie każdy miał to szczęście.
OdpowiedzUsuńSerek kozi jest moim ulubionym serem, jadam go od dziecka. Ulubioną wersją jest serek lekko dojrzały owinięty liśćmi szałwi, albo liśći laurowymi. Lubie też kulki twarożka, albo wycisneity z innej formy np stożek, serek obtoczony grubo zmielonym kolorowym pieprzem. Z posiekanymi ziołami też jest fajny, ale ten z pieprzem jest super :) polecam.
Serek mozna też zamrnowac ok 2-3 dni ( trzymać w lodowce, bo mozę się zepsuć) w oleju, ziołach, czosnku i suchych pomidorach.
Trzymajcie się,
Pozdr An
Piękna jest taka miłośc i niestety nigdy nie jest się przygotowanym na rozstanie.Zakochujesz się w takim ślepym maleństwie i myślisz, że będzie z Toba zawsze, potem przychodzi czas na rozstanie i jedyne pocieszenie to świadomość przeżytych wspólnie lat.
OdpowiedzUsuńBieszczady kocham od zawsze - tego bloga od kilku tygodni :). Przychodzę tutaj, aby wypoczywać, podziwiać piękne widoki i patrzeć na styl życia, o jakim marzę od kilku lat. Nadszedł czas, aby się przywitać i "wyjść z ukrycia".
OdpowiedzUsuńKocia historia piękna i wzruszająca. Dla mnie tym mocniej, że podobne kocie pożegnanie przede mną... Mam w pamięci bajkę, która mówiła o tym, że po naszej śmierci przed bramami Raju będą na nas czekały wszystkie nasze zwierzaki. Koty, psy, ptaszki ze złamanymi skrzydłami, które leczyliśmy... Jeszcze się na tamten swiat nie wybieram, ale wizja powitania piękna i ciepła, prawda?
Kończąc swój inauguracyjny komentarz pozdrawiam gorąco z Wrocławia.
Renata
http://oslalaczka.smyki.pl
Ps. Zazdroszę kóz, oddzielającej się serwatki i ogrodu pełnego ziół... Tak serdecznie zazdroszczę :).
R.
AN - dzięki za pomysł z pieprzem do koziego serka - spróbuję!
OdpowiedzUsuńNatka - witaj!
Myszko, Pasjonatko, Lauro - dziękuję!
Jeszcze nigdy nie spotkałam się z takim przywiązaniem kota do człowieka . Niuniuś jest wyjątkowy i to co Was łączy . Życzę Wam jeszcze wielu dobrych , wspólnych dni .
OdpowiedzUsuńP.S. Kozy i ziołowy ogródek , bardzo ładne, życzę smacznego !
Pozdrawiam Yrsa
Taki przyjaciel to prawdziwy skarb. Życzę więc kociemu przyjacielowi by każdy kolejny dzień spędzony z Panią przynosił mu radość a śmierć o ile nieuchronna nie dostarczyła mu zbytecznych cierpień.Pozdrawiam serdecznie:)
OdpowiedzUsuńKatiuszka
Wspanialy pyszczek!
OdpowiedzUsuńDobrze ze ma tak kochajacych ludzi obok...calusy dla Niuniusia!!!!
Ryczę. Ryczę na myśl że Niuniuś i nasza trójgranista Makarena idą jedną drogą, której koniec wcale nie jest tak odległy jak się wydaje. Niemi świadkowie naszego życia, anioły stróże......
OdpowiedzUsuńEch..i mnie lezka splynela po policzku!
OdpowiedzUsuńPoglaskaj Niunusia odemnie.Piekny i madry kotek!
przytul i wytarmoś za uszkiem Go ode mnie...
OdpowiedzUsuńwspaniały kot!!!!
W twoim blogu i domu zakochalam sie od pierwszego wejrzenia. I w mieszkancach tego dom takze, w tym i czworonoznych z Niuniusiem (a jakze by inaczej?) na czele :)
OdpowiedzUsuńTo wlasnie rzut Niuniusiem w myszy :D urzekl mnie na samym poczatku i wciagnal do lektury :)
Zycze ci, zeby jeszcze dotrzymywal wam tu towarzystwa, zanm przejdzie przez luk teczy.
I zebys jak najdluzej byla Kocia Boginia :)
A Niuniusia darze sympatia jeszcze z innego powodu - tez mam czwornoga o tym zdrobnieniu tyle ze jest to pies, najslodszy, najukochanszy sheltie :)
Jagoda, wczoraj odkrylam twojego bloga i przeczytalam kazdy wpis i obejrzalam zdjecia z ogromna przyjemnoscia.
Jak to cudownie, ze istnieja takie magiczne miejsca, gdzie zyje sie w zgodzie z natura, z tak cudownymi mieszkancami (gdy spogladam na was na progu domu to serce mi sie usmiecha), ze wspanialymi czworonogami, miejsce gdzie umierajace przedmioty otrzymuja drugie zycie (jakze cudownie potrafisz w nie to nowe zycie tchnac!), i gdzie nawet okiennica drewutni jest dzielem sztuki :) (podziwiam mezczyzne twojego zycia).
BTW Taka piwnice-ziemianke jaka teraz remontujecie miala tez moja Babcia, tyle ze stala z boku domu :) Ten widok przywrocil mi tyle milych wpomnien z wakacji u Babci.
Dzieki najpiekniejsze za tego bloga. Bede tu codziennym gosciem :)
P.S. Ser bialy (choc nie kozi) tez umiem robic :)
P.S.2 A zimy takie jak twoje doskonale znam z autopsji :)
Grazyna
Klaniam się nisko za tak piękne uczucie...
OdpowiedzUsuńWiesz a ja po prostu płaczę, piszesz tak jak ja widziałam mamę, gdy ode mnie odpływała.
OdpowiedzUsuń