*
Znów będzie o kozach!
Na początek muszę wyjaśnić skąd się wzięło imię Ramona - dostaję wiele pytań na ten temat. Kozy są wspólne jak już pisałam. Każde z nas nazwało jedną kozę (moja jest Ruda). Na imię Ramony nie miałam żadnego wpływu.
Tak się złożyło, że Rudą właśnie polubiłam najbardziej - ma dziewczynka charakter. Nie słucha nikogo, jest sprytna i niezależna, zawsze pod prąd, po swojemu. Cenię to i szanuję. Kolejny raz okazało się, że Ruda nie daje się włożyć w żadne ramy: w żadną ciążę nie zaszła! Nie będzie miała dzidziusia, nie będzie mleka - mamy kozę ozdobną! Najwyraźniej kawaler do gustu jej nie przypadł - przebierna taka!
Natomiast Mańka zaszła i to nawet bardzo. Od kilku dni co kwadrans monitorowałam jej stan, Maciek po nocach przeganiany przeze mnie, biegał do koziarni sprawdzać czy to już. Nie słyszałam, żeby jakieś kózki były tak wyczekiwane.
No i stało się!!!!!
Są dwie!
Pisałam już, że w trudnych momentach zazwyczaj jestem sama w domu - tak było i tym razem. Od rana wiedziałam, że coś jest na rzeczy bo koza Mańka meczała. No i za kolejnym razem, wyglądając na łąkę - widzę, że właśnie rodzi! Zadzwoniłam po Maćka, biegł tak, że naraził się na wątpliwej jakości kpiny. Na poród drugiej kózki zdążył.
Ludzie co to się działo! Wylegli wszyscy goście, kozy meczały, ja biegałam i szukałam gniazdka bo mi się bateria w aparacie rozładowała, przyszli sąsiedzi, okoliczne psy zwąchały atrakcje i zbiegły tłumnie na naszą łąkę, Buba nosiła misie. Jeden maluszek jest słaby zatem telepałam się z nerwów, czy przeżyje bo nie umiał ssać. Pozostałe kozy z nerwów pochłaniały moje kwiatki. Tylko Mańka czyli mama, spokojnie pasła się dalej. Zżarła mi młody modrzew ale jej darowałam. Teraz z napięciem czekamy aż urodzi resztę łożyska.
Pokażę trochę zdjęć maluchów - mam tych zdjęć kilkaset tysięcy. Oto kózki w różnych fazach wysychania:
Kiedy wszystko się uspokoiło, zrobiłam zakupy, ugotowałam obiad, słaby maluch zaczął ssać, myślałam, że to koniec atrakcji na ten dzień.
Niestety wrócił kot Bury wykazujący ewidentne objawy zatrucia. Nie wiemy jeszcze co z nim będzie.
Właśnie zaczyna się pierwsza wiosenna burza...
Znikam kochani bo jak na spokojne, sielankowe życie dostałam dziś zbyt dużą dawkę emocji.
*