*
Dziś nie będzie o Bieszczadach, o sielankowym życiu i widokach za serce rwących.
Dziś się wkurzyłam.
Kolejny raz "w telewizji pokazali" gadające głowy na temat "problem Żydów w Polsce".
Już nie mam cierpliwości!
Pamiętam jak kiedyś w Szczecinie wsiadłam do tramwaju a od wejścia poraził mnie odór zbijający z nóg. Okazało się, że pochodzi od Pana siedzącego nieopodal. Chociaż wokół niego miejsca było dosyć, pasażerowie stłoczyli się w głębi wagonu. Jegomość ów był nietrzeźwy a na dodatek z pewnością nie był fanatykiem higieny osobistej.
Kiedy siadałam bełkotał zachryple i głośno. O czym? Otóż atakował Żydów. Dawał upust swej pogardzie. Wyrażał życzenie wyrzucenia ich z Polski, która przez wiele lat była żydokomuną. Pan przez te lata "harował", że nic nie posiada w zamian, to ich wina. Żydów.
Znam kilka osób, które przyznają się do narodowości żydowskiej. Żaden nie pachnie jak ten Pan. Pracują i żaden z nich z pewnością tego Pana nie okradł. Jednak Pan i jemu podobni chcieliby się ich pozbyć z naszego kraju ludzi szczęśliwych, dobrych, uczciwych i domytych.
Nie znoszę, nie godzę się na takich Panów lecz ich tolerować muszę w kraju, w którym się urodziłam i żyję nie wadząc nikomu. Smrodliwa i hałaśliwa roślina z miękkim mózgiem może tylko rozsierdzić, lecz pasażerowie tego tramwaju śmiali się serdecznie, chichotali i uśmiechali się pod wąsem. Pełna akceptacja z lekką nutą rozbawienia.
To mnie przeraża, nie ów troglodyta bo on jest faktycznie niegroźny. W kraju demokracji, tolerancji i brudnych paznokci ma pełne prawo wyrażać wszystkie swoje "myśli".
Znam wielu wykształconych, subtelnych i wrażliwych ludzi, którzy przy temacie "Żyd", wygłaszają następujący tekst: "Ja przeciwko Żydom nic nie mam, ale..."
Pewna znana mi Teściowa, gorąca patriotka, człowiek prawy i uczciwy, "gołębie serce" - zwolenniczka teorii ogólnoświatowego spisku Żydów, przy każdej okazji eksploatowała ten temat. Jej synowa długo to znosiła cierpliwie, aż postanowiła zakończyć kolejny płomienny manifest Teściowej - kwestią: "mamusiu, niezbyt miło jest mi to słyszeć, przecież ja właśnie jestem Żydówką. Już dawno chciałam Ci o tym powiedzieć."
Warto było zobaczyć minę tej Prawdziwej Polki gdy zrozumiała, że jej jedyny, ukochany wnuk jest Żydem!
Żyję w kraju katolickim. Co niedziela jakiś porażająco wysoki procent Polaków modli się przed wizerunkiem Wielkiego Żyda. Jednocześnie gardzi przedstawicielami tej nacji - Parchami - jak to soczyście i jędrnie pozwala nazwać przepiękny i cierpliwy polski język. Większość katolików jest również - tak na marginesie - zwolennikami kary śmierci. I to też im się z miłością bliźniego zgadza.
To poczucie wyższości i pogardy przechodzi z ojca na syna, trwa od wieków. Nigdy nie umiałam zrozumieć w czym jest lepszy zapijaczony, ograniczony umysłowo, prymitywny, bekający siedem słów na krzyż - Prawdziwy Polak - od profesora uniwersytetu posługującego się w mistrzowski sposób polską mową, na dodatek, którego rodzina profesorów, poetów, lekarzy czy muzyków żyje i pracuje dla Polski i jej chwały od wielu pokoleń.
Znam ludzi, którzy twierdzą, że rozpoznają Żyda na odległość. W czasach kiedy dieta żydowska nie składa się wyłącznie z czosnku i cebuli, kiedy nie noszą pejsów, chałatów i czego tam jeszcze, są tacy co wiedzą kto Żyd a kto nie. Już ich rozpoznali, nawet jeśli rodowód delikwenta można by wywieźć od Piasta i Rzepichy, stwierdzenie: TO ŻYD, jest największą obelgą, dyskredytującą nieszczęśnika.
Naprawdę nic mnie nie obchodzi, czy ktoś posiada domieszkę krwi żydowskiej, malajskiej czy wenusjańskiej. Obchodzi mnie - co do mnie mówi, co czyni i jak często zmienia skarpetki. I ciężko mi, bo wcale nie czuję się dobrze w naszym polskim, smrodliwym, zatęchłym i zapyziałym sosie, a gdy jestem poza naszymi granicami to często boleśnie doświadczam, że Polak to wcale nie brzmi dumnie.
Żyd, murzyn, gej, feministka, ateista, starsza Pani dokarmiająca koty i legendarny cyklista to wrogowie publiczni tego kraju.
Dlatego pozwalam sobie do gwaru głosów w różnych sprawach, dołączyć swój własny: kochani Prawdziwi Polacy - wolność słowa i poglądów - TAK, akceptacja sraczki myślowej - NIE!