*
Na początek nieco muzyki. Zespół Tołhaje. Przed przeprowadzką w Bieszczady trafiłam w internecie na jakiś fragment ich utworu, słuchałam tego na okrągło! Potem, jako bieszczadzka kobieta już - poznałam członków zespołu osobiście, byłam na ich koncercie, mam ich płytę. Cieszę się serdeczną życzliwością Janusza Demkowicza, który wraz żoną Magdą, bardzo nam na początku naszej agroturystycznej drogi pomogli.Pomyślałam sobie, że obraz bieszczadzkiego życia nigdy nie będzie pełny jeśli nie napiszę o wspaniałych, twórczych, mieszkających tu ludziach.
Młodzi, zdolni i do tego Wspaniali Ludzie!
Kliknijcie na obrazek poniżej i posłuchajcie. Oczywiście o ile czegoś nie pokręciłam. Muzykę wstawiam pierwszy raz.
Cały post dzisiejszy będzie o ludziach, których znam i lubię.
W najbliższej Lutowiskom wsi Czarna jest galeria Barak prowadzona przez Różę i Krzysztofa. Sami są artystami, robią przepiękną ceramikę, organizują warsztaty ceramiczne z których często korzystają nasi goście. Zawsze z tych zajęć wracają uchachani, zadowoleni i z własnymi wyrobami! Ja też pod okiem Krzysztofa wykonałam sobie ceramiczną rybę.
Tak na marginesie Krzysztof tak jak my, przyjechał w Bieszczady ze Szczecina.
Oprócz własnych prac, w galerii Róża i Krzysztof prezentują twórczość najciekawszych bieszczadzkich artystów.
Moimi ulubionymi są Katarzyna Szulc-Rozmysłowicz, której akwarele pokazane są na stronie galerii, ( Kasię kochamy wraz z Maćkiem za całokształt!) i Tomasz Żyto-Żmijewski .
Kolejną postacią, którą chcę pokazać jest Zdzisław Pękalski. Ten cudowny wariat od wielu lat sprawia, że Bieszczady są dzięki niemu barwniejsze. Z pasją maluje na starych deskach, drzwiach i drewnianych misach wizerunki świętych. To, że jego święci czasem mają rogi wynika z wyjątkowej osobowości twórcy. Poniżej kilka zdjęć i link do autorskiej strony.
Pękalski stworzył w Hoczwi muzeum, w którym jest też oprowadzającym. Kiedyś pojechałam tam z synem, byliśmy jedynymi gośćmi, mimo to otrzymaliśmy ponad godzinny spektakl w wykonaniu autora, złożony z opowieści, anegdot, straszenia, dęcia w rogi i wszystkiego co tylko można sobie wyobrazić. Byliśmy pod wielkim wrażeniem jego niespożytej energii i wyobraźni.
W Bandrowie Narodowym mieszka Irena Trojnar, od której uczyłam się pleść koszyki. Z wikliny, słomy, brzozowych witek potrafi wypleść wszystko! Cerkiewki małe i duże, konie, owce i koguty, wozy i oczywiście koszyki. Niezwykle twórcza i pracowita osoba a do tego zawsze uśmiechnięta i życzliwa!
Nasza była sołtyska z Lutowisk - Jadwiga Sauter robi takie frywolitkowe cuda zwane Bieszczadzkimi Łapaczami Snów:
Tutaj można znaleźć namiary na wielu bieszczadzkich artystów.
Bieszczady doczekały się wreszcie ciekawego czasopisma.
W ostatnim numerze tego miesięcznika jest artykuł o mamie mojej bieszczadzkiej przyjaciółki - artystce Hannie Juraszyńskiej oraz o Lutowiskach! Do lektury tego świetnie wydawanego pisma serdecznie zachęcam, jest dostępne w sieci Empiku.
To kropla w morzu naszej lokalnej twórczości. Wiele osób pisze ikony (bo ikony się pisze - nie maluje), haftuje, rzeźbi, maluje, pisze książki i fotografuje. Wzięłam się jednak na poważnie za porządki i czasu na szerszą prezentację brak. Skupiłam się jedynie na tych, których znam towarzysko i lubię.
Pozdrawiam serdecznie i znikam!
A! Zapomniałabym! Na ekrany kin wszedł film pochodzącego z Podkarpacia, Wojciecha Smarzowskiego "Dom zły", fabuła dotyczy historii rozgrywającej się w Lutowiskach! Ponieważ do najbliższego kina mamy 60 kilometrów w jedną stronę a nigdy nie wiadomo, czy projekcja filmu się odbędzie (niezbędna minimalna ilość widzów) to pewnie poczekam na DVD. A może już ktoś ten film widział? Po niesamowitym Weselu spodziewam się filmowej uczty.
*
Z mila checia przeczytalam o osobach tak tworczych.Mam nadzieje ze kiedys odwiedze Chate Magode i tych utalentowanych ludzi,chce to zobaczyc na wlasne oczy.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko
Aneta
No i znowu nie mogę opanować najzwyklejszej zazdrości (ale nie zawiści) z powodu tak interesujących i sympatycznych sąsiadów. Dokonałaś tak znakomitego wyboru co do miejsca nowego życia ale zdaję sobie sprawę z ryzyka, które podejmowałaś i z ilości pracy, którą musiałaś wykonać, żeby było cudnie i szczęśliwie. Poza tym trzeba być tak interesującym, wrażliwym i ciepłym człowiekiem jak Ty żeby zyskiwać ciągle nowych, fajnych przyjaciół.
OdpowiedzUsuńSesja w Moim mieszkaniu oczywiście znakomita, najbardziej podobają mi się pierwsze i ostanie zdjęcie a przepis na knysze wypróbuję jeszcze przed świętami.
Ciągle mobilizujesz mnie do zmiany chociażby szczegółów w otoczeniu i za to wielkie dzięki. Proszę również ( podobnie jak inni)o jak najwięcej szczegółów dot. nowych dokonań w nowej chacie. Pozdrowienia Zuza
Wspaniałe, twórcze i zdolne osoby Was otaczają :) i życzę takich jak najwięcej :)
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam :)
Byłam w Czarnej w galerii w 1998 roku, chyba w tej, o której piszesz.
OdpowiedzUsuńKupiłam małą figurkę i jakąś malutką akwarelę, którą komuś podarowałam.
Pamiętam czar tego miejsca do dziś.
Zawsze kupuję w takich galeriach, oczywiście wedle możliwości finansowych, w ten sposób robię sobie ogromną przyjemność, a twórcom daję sygnał, że warto.
Zabrakło mi tu dwóch osób. Łysego, czyli Adama Glinczewskiego i Bogdana Augustyna.
OdpowiedzUsuńJa ciagle Bogu dziekuje za ten wspanialy wynalazek jakim jest Internet i dzieki ktoremu, choc wirtualnie moge bywac w takich miejsciach jak twoja chata, Magodo, Bieszczady o roznych porach roku i te galerie, ktore nam dzis pokazujesz :)
OdpowiedzUsuńA jesli chodzi o lapacze snow, to doskonale znane sa tu na prerii - Indianie wyplataja je od niepamietnych czasow :)
Sama w domu mam taki z drewnianego chyba preta wygietego w okrag i oplecionego skora, siatka ze skorzanych rzemykow i zawieszonymi piorkami i blyskotkami.
I mysle, ze pomagaja, bo jakos tych zlych snow nie miewam :D
Pozdrawiam serdecznie :)
Grazyna z prerii
Droga Jagodo, pozwolisz, że i ja się dołożę z czymś miłym dla Ciebie? Zapraszam...
OdpowiedzUsuńTolhoje- odkrycie dla mnie , uwielbiam taka etniczna muzykę - właśnie zamówiłam sobie ich płytę Dzieki!
OdpowiedzUsuńAneto - serdecznie zapraszam!
OdpowiedzUsuńZuziu - dziękuję! Uściski.
Elle - to miło, że w dniu imienin znalazłaś dla mnie czas. Pozdrawiam serdecznie!
Grażyno - Anno - w Czarnej jest tylko jedna galeria - zatem właśnie w Baraku byłaś. Serdeczności!
Agatko - Łysego znamy, jest wspaniały, Augustyna słabiej. O wszystkich nie dałam rady. Jest jeszcze wielu ciekawych ludzi o których warto napisać. Może jeszcze kiedyś to zrobię. Pozdrawiam!
Grażyno - te bieszczadzkie łapacze chronią od uroków i przynoszą domowi szczęście. Uściski!
Nelu - dziękuję!
Sanezir - cieszę się, że Tołhaje przypadły Ci do gustu. To bardzo utalentowani i twórczy ludzie. Dużo czerpią z folkloru ale przetwarzają go w sposób, który lubię.
Pozdrawiam i życzę miłego słuchania!
Zespół Tołhaje - bardzo klimatyczna muzyka, podoba mi się. Żyjecie w kręgu bardzo ciekawych i twórczych ludzi. A pomyśleć, że, gdy byłam na wycieczce szkolnej w 1968 roku !!! we wsi Czarne, to były tam dwie chałupy na krzyż i niesamowita atrakcja w postaci braku prądu i "wycieczek" nocnych do wychodka z lampą naftową. W pobliżu była jakaś stadnina koni i jeździliśmy na koniach na oklep. Bieszczady były wtedy dzikie i niebezpieczne i nie wolno było wieczorami chodzić na spacery bez asysty kolegów z klasy. Pamiętam też moje zaskoczenie, gdy zobaczyłam Chreptyjów jak żywy!!! z mojego ukochanego Sienkiewicza, była to makieta do Pana Wołodyjowskiego. To gdzieś niedaleko Waszej chaty, prawda?
OdpowiedzUsuńA "łapacz snów" przywiozła mi córka ze stanu Utah od Indian Nawaho, skąd mogłam wiedzieć, że można je kupić w Bieszczadach? :) Są skuteczne, potwierdzam !
Uściski, Eugenia.
Magodo, zastanawiam się czasami jak znajdujesz na wszystko czas...dwa posty wstecz, była mowa o jakiejś przerwie, bo chata bojkowska, patchworki i w ogóle święta za pasem ... a tu proszę, tyle nowości, tyle informacji, tyle inspiracji...:) Twoja doba trwa chyba 48 godzin, ze względu na intensywność z jaką wykorzystujesz każdą chwilkę ... przecież to wszystko co jest wokół Was trzeba najpierw stworzyć , a potem o to dbać, a skoro macie tylu wspaniałych przyjaciół ....:)
OdpowiedzUsuńJestem pod wrażeniem atmosfery i klimatu wokół Was.
Pozdrawiam gorąco i czekam na dalsze wieści z Lutowisk
Kusisz tymi Bieszczadami :), i to jeszcze jak!
OdpowiedzUsuńDzisiaj - kuźnią utalentowanych, nietuzinkowych ludzi.
Pozdrawiam serdecznie.
Jagodko, kiedys dostaniesz medal od ministra kultury, (nie wiem po Ci on, ale moj znajomy tez dostal i sie dziwi):))
OdpowiedzUsuńChcialam jeszce dodac, ze kurczakowe placuszki zdobyly serca moich dzieci(a moze zoladki??), pycha.
Pozdrawiam, kasia
Też byłam u Pękalskiego - niezapomniane przeżycie. Na ścianie pod sufitem wisiał anioł, który przykuł moją uwagę. Okazało się, że jest to ulubiony anioł artysty. Zrobił go z deski spróchniałej łodzi. W jego pracowni jest mnóstwo takich skarbów, którym ten wyjątkowy człowiek dał drugie życie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
magoch
Cudnie jest znać ludzi którym COŚ w duszy gra!
OdpowiedzUsuńMuzyka przepiękna!
Z radością pooglądam dzieła bieszczadzkich artystów choć na zdjęciach.
Powodzenia w porządkach i uściski serdeczne ślę
Eugenio Twoje wspomnienia z Chreptiowa - bezcenne! Już go nie ma a szkoda - pozdrawiam serdecznie!
OdpowiedzUsuńMado - jakoś się wyrabiam :) Uściski!
Penelopo - serdeczności!
Kasiu uśmiałam się - faktycznie jakoś za medalami nie tęsknię. Buziaki!
Magoch - witaj! Życzę wytrwałości i wiary. Z całego serca! Pozdrawiam Cię.
Joasiu też Cię uściskuję!
Tołhaje znam i uwielbiam. Zaczęło się od Wiedźmina [mojej książkowej miłości] i teraz gra. Też potrafiłam słuchać tego samego caluteńki dzień. Są cudowni. Wspaniale, że znasz ich osobiście.
OdpowiedzUsuńFajnie musi być tam u was w tych pięknych górach.
Promuj Bieszczady, promuj:) Aż chce się tam jechać:)
OdpowiedzUsuńA jaki ciekawy artykuł czytałam ostatnio w "Tak mieszkam"...:D
Pozdrawiam serdecznie
Świetny post, inspirujesz nas wszystkich, czarujesz rzeczywistość naszą w tamtejszą... oh, cudnie byłoby poznać tę kulture na miejscu...
OdpowiedzUsuńTroche mnie przerazila wiadomosc, ze zamierza Pani zrobic przerwe w blogowaniu. Na szczescie (dla mnie) te przerwy nie sa dlugie. Zagladam tutaj, kiedy mam zly dzien w pracy a za oknem szaruga.To taka moja terapia. W sobote wyciagnelam meza po zakupy, aby w polskim sklepie kupic Moje Mieszkanie. Troche bylam jednak zawiedziona, bo te zdjecia sa tak piekne, ze mogloby ich byc duuuuzo wiecej.Pani dom to miejsce magiczne i ciesze sie, ze moglam je poznac, choc tylko wirtualnie.
OdpowiedzUsuńPozdrowienia z Kanady.
Ewa
Zastanawiam się Jagódko czy to Wy z Maćkiem macie dar przyciągania ciekawych, twórczych osobowości do Waszego kręgu, czy też Bieszczady mają tak duże nasycenie prężnych, kreatywnych jednostek na kilometr kwadratowy? Przypuszczalnie jedno i drugie! Być może to trudniejsze warunki pomagają krzesać talenty, hartować charaktery? A może odwrotnie: na życie w Bieszczadach decydują się ludzie a priori niebanalni, wyjątkowi? Jakkolwiek jest, jedno jest pewne: wspaniale, że dzięki Internetowi można się dowiedzieć o ich - o Waszym -istnieniu.
OdpowiedzUsuńZ innej beczki - a propos Twojej relacji z frontu robót w chacie bojkowskiej- otóż ABSOLUTNIE zachwyciła mnie Maciejowa stolarka -chapeau bas. Tak właśnie muszą wyglądać schody do nieba.
...Zresztą ciesielstwo to wszak boska profesja:)
Dziękuje Pani za możliwość czytania i oglądania tych wspaniałości- cudownie że JESTEŚCIE.Kiedyś na pewno spełnię swoje marzenie o Bieszczadach i może będę miała zaszczyt poznać Państwa osobiście.Sprawdzałam połączenia PKP z mojej miejscowości zajmie mi to"TYLKO" 26 godzin(mamy własną kolej transyberyjską.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam gorąco Aneta ze Zgorzelca
Fairy, Cedro, Lili, Ewo, - dziękuję i pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńOllu - dziękuję w imieniu Maćka! Uściski!
Aneto - zapraszam!
Właśnie twórczy klimat jest dla mnie największą magią Bieszczadów - uwielbiam tam być, podziwiać pracowicie pisane i złocone ikony i porównywać dzieła mistrzów z moimi niewprawnymi próbkami... Poza tym te rozległe bezludne przestrzenie i natura aż się proszą o uwiecznienie. Z częścią z wymienionych artystów (i kilkoma niewymienionymi :-P) miałam okazję spotkać się osobiście i były to niezwykłe chwile. Nie mogę się doczekać ponownej wizyty w Bieszczadach...
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawe co piszesz. Interesujacy i wyjatkowi ludzie. Swieci na starych deskach bardzo mi sie spodobali. Lapacz snow z Bieszczad sprawdza sie bardzo. Podrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńMiło czytać, że macie TAK wspaniałych przyjaciół i znajomych :))
OdpowiedzUsuńNiektóre obrazy, rzeźby mnie urzekły...
Ściskam mocno :))Pa!
Ja właśnie dziś byłam w kinie na filmie "Dom zły". Uczucia mam mieszane. Absolutnie nie zgadzam się z porównaniem do "Fargo", ani tym bardziej do filmów Q. Tarantino. Film jest straszny i na płaszczyźnie obrazu i treści. Sugestywny i choć momentami zabawny, to tak naprawdę strasznie przerażający i smutny. Okropna historia opowiedziana w sposób ciekawy. Zabawy kamerą pomysłowe. Gra aktorska znakomita. Szkoda, że tak mało plenerów, a jedynie dom, dom zły, w pierszwym planie. Ech. Film warto zobaczyć.
OdpowiedzUsuńPrzecudny blog.
OdpowiedzUsuńLucyna Kwiatkowska - Schumann
Poznałam autorkę łapaczy snów panią Jadwigę Sauter osobiście. Ma certyfikat na swój produkt czyli na bieszczadzkiego łapacza snów. Pokazywała mi podstawy frywolitki. Bardzo miła osoba i bardzo dobry człowiek.
OdpowiedzUsuńDopiero teraz trafiłam na tę stronkę ...magiczna , cóż - to wszystko moje klimaty , szkoda,że już jestem za stara żeby się "przesadzać " ...ach, gdybym miała z 30 lat mniej :)))))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Was kochani ....Jagoda z środka Polski