środa, 18 listopada 2009

Cisza i inne dźwięki

*




No tego się nie spodziewałam.
Ilość wpisów pod poprzednim postem przerosła moje wszelkie wyobrażenia. Dziękuję wszystkim, którzy odwiedzając Chatę Magoda zechcieli się ze mną przywitać. Wiedza, że tyle miłych, myślących podobnie osób, zagląda tutaj, sprawia mi radość.
Mamy przyjaciół, którzy zaczęli się obawiać, czy nadmiar serdeczności ze strony czytelników bloga nie przewróci mi w głowie. Dzwonili nawet aby sprawdzić czy nadal jestem taka jak kiedyś, czy już puszczam bąbelki sodowej wody. Zapewniam, że życie - tak jak każdemu zresztą - zapewnia mi systematycznie sporo kopów, zatem utrzymuję stan równowagi.
Aby sprawiedliwości stało się zadość, wynikający z ostatnich komentarzy wizerunek kobiety "niezwykłej, wspaniałej, dobrej i uzdolnionej" muszę uzupełnić o wiele dłuższą listę mych wad.
Niestety jestem: bieszczadzką zołzą (to cytat z opinii wyżej wzmiankowanych przyjaciół), roztrzepaną, upartą, zapominalską, zbyt szybką w gębie, nadmiernie szczerą i niecierpliwą. Wady te wielokrotnie komplikowały mi życie. Wrogów mam pewnie tylu co przyjaciół. A ponieważ przyszło mi żyć z człowiekiem aniołem - w naszym związku niestety to ja muszę grać złego policjanta. Maciek nie uradziłby. Nie umie odmawiać i wielokrotnie musiałam go wybraniać przed jego zobowiązaniami. Ja - ta zła. Wlecze się zatem za mną taka opinia i pół wsi się mnie boi. Szczęściem, reszta chyba mnie lubi.
Jeszcze raz dziękuję za ujawnienie się. Te wpisy pokazały, jak dla wielu z nas istotne są proste zasady i wartości. Pozdrawiam najserdeczniej!
Dzisiaj chcę napisać o tym co odbieram jako muzykę Bieszczadów.
Po pierwsze i najważniejsze: cisza.
Kiedy przyjechaliśmy tutaj, cisza przytłaczała mnie. Nie byłam gotowa na pozostanie z samą sobą, włączałam radio, tv. Dzisiaj wiem, że prawdziwej ciszy nie ma. Nauczyłam się rozpoznawać dźwięki, szelesty, odgłosy. Już nic nie włączam bo nie potrzebuję.
Kiedyś przy śniadaniu pewna Pani opowiedziała pozostałym gościom taką historię:
"W nocy obudził mnie straszny hałas! Usiadłam na łóżku i nasłuchiwałam chwilę. To było bicie mojego serca!"
Serce, często je słyszę tak jak wiatr, skrzypienie drewnianego domu, śpiew ptaków, rechotanie żab, koncerty świerszczy czy ryczenie krów. Psy szczekają, kot miauczy, kozy meczą. Gdzieś pod lampą tłucze się ćma, na szybie bzyczy mucha. Jesienią słychać rykowisko, w lutym wyją wilki. Cały rok pieją koguty.
I kto tu mówi o ciszy!
Późnym latem zaczynają pracować u sąsiadów cyrkularki - drewno na zimę, ktoś jedzie ciągnikiem na pole, gdzieś pracuje kosiarka. Na wzgórzu przy cmentarzu żydowskim powstała strzelnica (ciekawa lokalizacja - nieprawdaż?) słychać strzały. Latem co miesiąc są imprezy: Targi Końskie, Dni Żubra, Dożynki - do późnej nocy wieś się bawi - też słychać.
Las to jeden hałas - szum i skrzypienie drzew, szelest ściółki, czasem tętent przebiegających zwierząt, w górach wiatr, szum ptasich skrzydeł.
W domu pracuje pralka,zmywarka, szumi komputer, goście rozmawiają, dzwoni telefon, skrzypią schody, buba wydaje z siebie najśmieszniejsze odgłosy jakie stworzyła natura.
Tę dźwiękową inwentaryzację zakończę bez puenty.

Pokażę tylko zdjęcia Buby - nazbierało się ich trochę.


Buba czujna


Buba "Zobacz Jaka Jestem Grzeczna"


Buba ogrodniczka


Intensywna produkcja zapałek


Buba szpieg


Buba pasterska


Pasterska ponownie


Buba rozrywkowa


Buba macierzyńska


Buba wiatrem szarpana


Buba szczęśliwa bo brudna


Buba znudzona


Buba szczęśliwa bo mokra


Buba "Mój Ci On!"


Buba "No Co Tak Wolno Idziesz!"


Buba "Mówię Wam Tam Coś Jest"


Buba budowlana


Buba melancholijna


*



45 komentarzy:

  1. Jak zwykle ... świetna opowieść ... ogromnie lubię czytać Twoje historie ... takie normalne, o życiu, o "szarych" zwykłych dniach. Ale ileż kolorów w tych Twoich opisach znajduję, a dzisiaj to dźwięki grają pierwsze skrzypce ... cudnie :)Marzy mi się TAKA CISZA. Zdjęcia Buby świetne ... modelka z niej niesamowita, a i fotograf wie kiedy nacisnąć migawkę ... i te podpisy pod fotkami ... nic dodać nic ująć. Pozdrawiam wraz ze słonkiem, które wreszcie postanowiło wychynąć ze swojego ukrycia :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Bycie "zołzą" czasami się przydaje i ułatwia życie ;)

    Uwielbiam taką "ciszę" jaką Pani opisała. Niestety w środku miasta jest nieosiagalna.

    Buba w wersji "Zobacz Jaka Jestem Grzeczna" skradła moje serce :D
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Zgodzę się z Tobą, znowu. Cisza jest w Bieszczadach najpiękniejsza. Słysze siebie, swoje myśli, serce, oddech. A po chwili słyszę że w tej ciszy otacza mnie... hałas. Hałas życia. Insektów, ludzi, ssaków, domu i innych obiektów. Mimo to: cisza właśnie TAM odpręża.... Dziekuję Ci że jesteś i przypominasz mi o tym co ważne, wyciągasz z dna duszy wspaniałe i wartościowe wspomnienia.

    OdpowiedzUsuń
  4. Masz niesamowicie lekkie pióro (klawiaturę) !
    A Buba jest słodka ! Ja mam taką Pierdółkę. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. Buba cudna jest i basta. Pozdrawiam serdecznie. Aha i też jestem zołza :))

    OdpowiedzUsuń
  6. Kiedyś, ktoś odwiedził nas na wsi, siedzieliśmy sobie przed domem i rozmawialiśmy, nagle ten ktoś zamilknął i po dłuższej chwili , zaskoczonym tonem powiedział: "Ty, tu słychać ciszę!"

    Bo ciszę słychać! Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  7. Mhm... W takim razie zołzy wszystkich krajów łączmy się ;)

    I mój Farmer łagodny jak baranek - to jakaś prawidłowość ??? No tak - masz rację , Jagodo. Dwa baranki poszłyby z torbami ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Lubię "słuchać" ciszy, kiedyś się jej bałam, teraz już oswojona jest mi potrzebna :)
    A Buba cudna w każdej odsłonie, proszę wygłaskać ode mnie :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Jagodo,tak sobie siedziałam i dłubałam korale i stwierdziłam,że Ty tą swoją książkę z życiową historią musisz wydać,najlepiej,aby tam były także Twoje fotki,a ja będę jedną z wielu wiernych czytelniczek

    OdpowiedzUsuń
  10. I dzień sie rozjaśnił od razu ... Twoje opowieści powinno sie przepisywać na receptę ! Kocham ciszę , sa takie chwile kiedy o niej wprost marzę ...tej prawdziwej , niczym nie zmąconej nie ma ale Twojej też chętnie bym posłuchała od czasu do czasu :) Zdjęcie " Mój Ci on " Podbiło moje serce :))Pozdrawiam Was gorąco

    OdpowiedzUsuń
  11. Buba szczęśliwa z wielu powodów, ale z tego, że mokra i brudna toż to siódme niebo:) A grzeczna chyba dlatego, że chciałaby być taka szczęśliwa cały czas, więc słodko prosi: idźmy jeszcze pohasać w tej ciszy, bo to kochamy najbardziej:)

    OdpowiedzUsuń
  12. takie doświadczenie zaserowane mi przez syna:
    "mamo, zamknij oczy, a ja Cię poprowadzę za rękę" - powiedział i jak powiedział tak zrobił. Szliśmy tak scieżką wsród pól, domy były w odlgłości ok.0,5 km, a ja byłam po prostu zauroczona. Polecam każdemu - dajcie sie poprowadzić za rękę w zupełnej ciemności. Słychać nie tylko ciszę - mocno i wyraźnie, ale można jakoś tak metafizycznie poczuć siebie ... Dorota GP

    OdpowiedzUsuń
  13. Zasłuchałam się... Dziękuję!

    Moja ulubiona Buba, to Buba macierzyńska. Kiedyś miałam suczkę Astuszkę, mieszaniec, ale miała dużo z Polskiego Owczarka Nizinnego i też była taka biszkoptowa i cała do schrupania.

    Ściskam Cię, Bobe Majse - Ola

    OdpowiedzUsuń
  14. Jak to dobrze jest mieć swoje miejsce na ziemi - choć w moim przypadku jest to tylko stary strych w stuletniej stodole wśród rozłożystych pól Pikardii. Miejsce, gdzie z przyjemnością zamyka się za sobą drzwi i otwiera je przyjaciołom. Pozdrawiam Jagodo, jeszcze do Ciebie zajrzę nie raz.

    OdpowiedzUsuń
  15. no i się wzięłam i popłakałam..
    Od trzech lat walczę o wyrwanie mojej Królewny z ciszy,o to by kiedyś zrozumiała, że słyszy wiatr, szum drzew i wszystko co opisałaś z tych bieszczadzkich Waszych szumów,a im bardziej pragnę by tej ciszy nie było dla Niej tym bardziej potrzebuje je dla siebie-paradoksalne nieprawdaż? Wypalam się..powoli, skutecznie i mimo,że zołza ze mnie jakich mało,jedyne co mi pozostało to uśmiech,wiara,nadzieja i marzenia..Mój Tomcio ma serce na dłoni i wszyscy mówią,że on taki spokojny dobry i opanowany,jasssne!!!Tak jakoś się dopasowaliśmy,że ma ten komfort bycia takim,chyba każda zołza ma u swego boku takiego Aniołka.Wiele bym mogła jeszcze napisać, ale rozbita jestem strasznie..może jeszcze kiedyś napiszesz co Wam tam nowego szumi,trzeszczy i szeleści -wtedy będe juz gotowa!
    pozdrawiam gorąco i serdecznie tulę:)

    OdpowiedzUsuń
  16. Jagódko ,Twój opis zołzy zachwycił mnie ! Moja krew, jeszcze bardziej Cię lubię!Kobieta z krwi i kości ,i do tego z sercem na dłoni.
    Cisza jest piękna ,lubię ją nasłuchiwać ,pewnie wiesz o co chodzi.Niby jestem nieraz sama , ale nie samotna .
    Buba podoba mi się w każdej wersji ...chociaż wiatrem szarpana jest chyba najszczęśliwsza.
    Pozdrawiam i uściski ślę.

    OdpowiedzUsuń
  17. Oj Jagodo-Magodo, a ja jakoś pod poprzednim postem zapomniałam się wpisać!! To wpisuję się teraz.
    Zdjęcie "Mój Ci jest" - boskie!!
    A mnie się wydawało, że z jamniczką mi ciężko!
    Pozdrawiam bardzo
    Danka

    OdpowiedzUsuń
  18. Właściwie to każdy dzień rozpoczynam od odkliknięcia Chaty Magody (nie wiem czy się odmienia?), wszystkie Twoje zdjęcia oraz wpisy nastrajają mnie pozytywnie. Z gromną niecierpliwością czekam na każdy nowy wpis. Na Twój blog trafiłam zupełnym przypadkiem przed świetami wielkiej nocy tego roku, z zasady i z natury nie jestem zazdrośnicą, ale jedyna rzecz jakiej ludziom zazdroszczę to kawałek czegoś własnego, starego z pięknym klimatem. Cały czas poszukuję jakiegoś starego wiejskiego siedliska do remontu i zamieszkania. Mam nadzieję, że moje pragnienia kiedyś się spełnią, może nie będę musiała długo czekać. Już mam dość tej naszej ukochanej Warszawki. No dobrze moze dość o sobie. Jagodo nie wyobrażam sobie abys mogła zaniechac pisania. Nie wyobrażam sobie internetu bez Chaty Magoda (teraz nie odmieniona. Pozdrawiam ciepło Gosia K.

    OdpowiedzUsuń
  19. HEJ HEJ

    Wszystko prawda,zdięcia czaderskie.Buba świetna.....czytam w pracy i się śmieje ;;)))
    Buba szczęśliwa bo brudna znam to...

    OdpowiedzUsuń
  20. spóźniłam sie... powinnam sie tez zameldowac pod poprzednim postem. Zagladam tu od jakiegos czasu zauroczona Bieszczadami, Bubą i mieszkancami Magody...i oczywiście samą Chatą:)
    Podziwiam za upór, konsekwencję, wytrwałość, pomysły... Czekam z niecierpliwością na kazdy nowy wpis i zdjecia... a tak wogóle to urlop spędziliście na moich terenach - otulina Parku Drawienskiego to mój świat...
    Pozdrawiam ciepło Magda B.

    OdpowiedzUsuń
  21. Kochani....
    czytanie Was to....
    cokolwiek nie napiszę , już kiedyś zostało napisane...
    Ja cieszę się, że spotkałam tu Renatkę:)
    Mam nadzieję Jagoda, że się nie obrazisz, ale bardzo chciałam Ją i Zbyszka pozdrowić.
    Masz racje Renata, wszystko płynie....a świat mały okazuje się jest.
    Kiedś jeździłyśmy do Jasieńca podładować akumulatory, dziś odwiedzamy Lutowiska i Magodowo....
    powiedziałam odwiedzamy?
    oglądamy raczej:)
    jak prześlesz- to do Renatki na Jagodowy mail jakiś swój, to wyślę Ci zdjęcie skarbu mojego:)
    nie do końca skarb jest mój, ale kto mi zabroni tak o nim mówić?
    pozdrawiam wszystkich czytających:)
    musicie być fajnymi ludźmi skoro tu zaglądacie.
    przepraszam Jagódka za prywatę
    i dzięki, że przyjęłas przeprosimy..
    bo przyjęłaś , nieprawdaż?
    uściski
    teresa

    OdpowiedzUsuń
  22. Buba to szcześliwy pies !

    Strasznie zazdroszczę Ci tej ciszy, niestety obecnie mieszkam w takim miejscu , gdzie stopy znaja trawę, tylko z obcowania z trawnikiem .... A w oddali zamiast koguta ,słyszę ,, światło czerwone, prosze czekać! ,,

    OdpowiedzUsuń
  23. U ciebie jak zawsze uroczo :)
    Fajnie poczytac chociaż o tych wszystkich utokliwych dźwiękach jakie wydaje świat poza dużymi miastami.
    U mnie za oknem tylko szum samochodów, dzwonki tramwajów, czasem głosy ludzi...

    A Buba to najbardziej fotogrniczny pies świata :)

    OdpowiedzUsuń
  24. A ja :-) ja, wypatrywałam w Twoim Fotoplastykonie znajomych miejsc. Chyba już wiem, widząc koniki, w którym miejscu Cię lokalizować. Pamiętam tę Waszą - bieszczadzką, "głośną" ciszę. Od dnia powrotu nie przestałam w myślach układać sobie swojej bajki. Znalazłam nawet miejsce i dom. Tylko z czego taka gapa jak ja byłaby tam żyła...?
    Najgorsze, że ten stan się pogłębia, a ja coraz bardziej nie potrafię odnaleźć się w tej mojej rzeczywistości. Dzięki Tobie odpływam w ukojeniu wyobraźni... nie przestawaj.. bądź, pisz, fotografuj: z okna, tarasu, strychu i zza drzewa.

    OdpowiedzUsuń
  25. Jaka zolza?! Jaka zolza?!
    Kobieta, ktora wie, czego chce, ot co!
    A wrogow nie maja jedynie ludzie bez charakteru! :D
    I zadne babelki ci nie groza - jestem tego pewna - bo nie moga grozic komus, kto tak widzi swiat jak ty.
    I kto w kazdym przedmiocie i stworzeniu Boskim potrafi dostrzec dusze :)
    I umie sluchac ciszy! (oj chyba tez zaczne trenowac!)
    Pozdrawiam :)
    Grazyna

    P.S. Dolaczam do choru zauroczonych Buba: w kazdym wcieleniu jest cudna!

    OdpowiedzUsuń
  26. Hej! Widzę, ze mój mąż ma te same zalety co Twój, przez co ja też muszę być zołzą niestety! Cóź, My zołzy musimy trzymać się razem.
    Pozdrawiam i podrap ode mnie Bubę za uchem :)

    OdpowiedzUsuń
  27. Witam serdecznie wszystkie zołzy!
    Ka-melio - napiszę do Ciebie. Uściski!
    Teresko ja nigdy nie potrafiłabym się na Ciebie gniewać. Twój skarb jest cudny!
    Dziękuję Wam w imieniu Buby bo ona mimo, że jest psem wyjątkowym do komputera jeszcze się nie rwie.
    Dziękuję też za wyrozumiałe podejście do mych wad.
    Wszystkim życzę ciszy gdy będzie potrzebna.
    Pozdrawiam najserdeczniej!

    OdpowiedzUsuń
  28. Sledze twoj blog polecony przez kuzynke z Jagodowego zagajnika. Mieszkam w bardzo duzym miescie Madrycie, ale powoli zaczyna meczyc. Coraz czesciej przychodzi mi do glowy zrobic to co wy. A moj przyrodni to zamienilby sie z toba w tej chwili, z zamknietymi oczami. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  29. Buba "zobacz jaka jestem grzeczna" najbardziej przypadła mi do gustu, jest słodka, reszta też super,
    pozdr

    OdpowiedzUsuń
  30. Ja juz sie nie chcialam wpisywac w poprzednim temacie...
    Zrobie kurczakowe placuszki, bo wiem, ze beda pyszne(tak jak knysze).
    Buba z wiatrem w uszach-cuuudna.
    Kocham cisze i dziekuje, ze o niej napisalas.
    Nie chcialabym byc zanurzona w calkowitej ciszy, te skrzypice schody, wiatr, szczekanie psow, to wszystko jest mi potrzebne. Radio, telewizja, te dzwieki, ktore wydaja juz nie.

    Mysle sobie, ze to dobrze, ze czasem wylazi z Ciebie zolza.
    Jestes baba z krwi i kosci, a nie jakis "janiolek".

    Pozdrawiam.
    I Ka-melie tez!
    Kasia

    OdpowiedzUsuń
  31. tak na dobrą sprawę cisza też jest muzyką...
    Zauważyłam, że na wielu zdjęciach Buba właśnie ją chłonie.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  32. Buba jest po prostu boska - i melancholijna i pasterska i szczęśliwa bo brudna i Buba szpieg... Z taką Bubą przy boku to pewnie rzadko kiedy jest cicho - bo nawet jak śpi, to pewnie chrapie, sapie i kogoś goni - uwielbiam jak psy "biegną" przez sen. Moja bokserka Figa biega, warczy i nawet szczeka podczas snu - jak można tak spać, to ja nie rozumiem?! A z odgłosów ciszy to bardzo lubię szelest liści, szum wiatru, deszcz stukający o parapet i ptaszki śpiewające o poranku. Mieszkam w mieście, więc moje ulubione odgłosy muszę niestety wyławiać spośród odgłosów cywilizacji... Zazdroszczę Ci Twojej ciszy...

    OdpowiedzUsuń
  33. Oj, nie podpisałam się pod poprzednim postem, nieładnie z mojej strony, przepraszam - Anika z Z.Góry

    OdpowiedzUsuń
  34. Magódko, wchodząc tu, wkraczam w świat bajek i baśni. To wszystko o czym piszesz, niby takie normalne, codzienne, przyziemne... NIBY. Jednak w dzisiejszych czasach, to niemal jak opowieści minionej epoki, która już nigdy nie wróci. Chłonę całą sobą Twoje opowieści bieszczadzkie, gdyż odnajduję w nich cząstkę siebie i swoich marzeń. Dzisiejszy post był jak najlepsza strawa duchowa, bo traktował o ciszy, za którą tak bardzo tęsknię.
    W Bubie jestem zakochana po same uszy! :) Uwielbiam ją w każdej roli, ale melancholijna jest taka bliska memu sercu...
    Pozdrawiam, ściskam i zostawiam buziaka dla Buby, prosto w czółko pogrążone w zadumie :*

    OdpowiedzUsuń
  35. Ostatnio często łapię się na "zołzowatych" zachowaniach, zwłaszcza w kontaktach międzyludzkich ( czytaj urzędowych,)więc też nie jestem taki aniołek bez winy, ale znalazłam na to sposób - przełamuję niechęć i moje złe nastawienie i to działa! Kiedyś do bardzo niemiłej pani w urzędzie, notorycznie niemiłej podeszłam i życzyłam jej wesołych świąt i co ? Pomogło! Teraz patrzy już na mnie przychylnym okiem i świat robi się milszy :)
    Możesz sobie być Jagodo nie wiem jaką zołzą, a ja i tak Cię kocham, wyczuwam w Tobie bardzo ciepłą i prawdziwą kobietę, dowodem na to jest Anioł obok Ciebie !
    Buba mnie rozczula za każdym razem, typuję jako nr 1 "zobacz jaka jestem grzeczna", "macierzyńska" i "melancholijna" też do mnie przemawia. Mam tyko obecnie starowinkę kotkę ( 18 lat)i cieszę się, że jeszcze jest z nami.
    Koleżanka, której o Tobie opowiadam i czasem podczytuje bloga stwierdziła, że nie wytrzyma i pojedzie ze mną do Chaty Magoda na wiosnę!
    Jesienią nam nie wyszło.
    To byle do wiosny! Uściski ślę..
    Eugenia

    OdpowiedzUsuń
  36. Tak, ta cisza była niezwykła. A Buba jak zawsze boska. Tęsknię ...
    Ściskam :*

    OdpowiedzUsuń
  37. Dawno mnie u Pani nie było bo brak dostępu do inernetu.Dzis juz jest , wiec szybciutko Tu zajrzałam.I jak zwykle-miło :)Od tygodnia mieszkam na wsi w prawie jeszcze niewykończonym domu.Czuję się wpaniale.Ja mieszczka od urodzenia!!!!!Mam masę pracy ale wiemze żyje.Kotlety były dzis na obiad.Moi panowie zachwyceni.Dziękuję za każdą chwilę, którą mogę tu spędzić.Pozdrawiam.Małgorzata

    OdpowiedzUsuń
  38. LOVELY PICTURES OF YOUR DOG AND BEAUTIFULL VIDEO

    OdpowiedzUsuń
  39. Czytam ,czytam i wyobrażam sobie ta bieszczacka ciszę,i jakos mi jżej na duszy i jakos weselej na twarzy.....choc problemow na głowie masa jak wchodze goscinnie do Magody odrazu humor sie poprawia .A zdjecia Buby jak zawsze urocze "Buba melancholijna"dzis wygrywa bo i ja dzis taka:)Pozdrawiam cieplutko ze Szczecina Beata.S

    OdpowiedzUsuń
  40. Składam Bubie ofertę matrymonialną w imieniu naszego Chestera maści biszkopt, rasy golden, pochodzenia wiejskiego, o sporym temperamencie, tupecie wprost psim i zdolnościach aktorskich.Urok osobisty równie powalający (bo goldeny tak mają). Wiek zbliżony :)

    Od razu zapragnęłam mojego psa mieć tu, zaraz pod stopami, z mokrym nochalem na kolanie.
    Psie pyski to najcudniejsze czasoumilacze.
    I czy te oczy mogą kłamać :)

    Komentarz poświęcam dziś Bubie i zazdroszczę jej Pani pięknych plenerów do uwieczniania szczęścia Jej psa

    Eliza D.

    OdpowiedzUsuń
  41. Brak tylko Buby złej i obrażonej :))
    Zazdroszczę Ci tych dźwięków... zwłaszcza teraz gdy za balkonem po rusztowaniu skaczą panowie, wrzeszczą na siebie, przeklinają, słychać stukanie, odgłosy cięcia tarczową piłą...
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  42. No i ominęłam wcześniejszego posta :/ ale Ty wiesz, że do Ciebie zaglądam ;) bo lubię i patrzeć na zdjęcia i "Cię czytać" ;) a Buba jest boska!!! Fajny psiak :) a co do imienia psa, to u mnie na ranę mówiło się "buba" jak byliśmy mali ;) może to dlatego, że babcia pochodzi zza Buga ;) bo znowuż u mojego małżonka mówi się, że ktoś zrobił sobie "kuku" ;) hehe i ja mu musiałam tłumaczyć, że to buba! :) swoją drogą fajne imię dla psa :)
    Buziaki ślę :)

    OdpowiedzUsuń
  43. Kocham Bubę szalenie...i nie mogę się doczekać kiedy ją wyściskam, Was też oczywiście...buziale cieplutkie

    OdpowiedzUsuń
  44. Piękne zdjęcia, wszystkie, sama mam takiego jednego Wanię i zbieram jego zdjęcia...
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  45. A i ja tez miałam Bubę, ale kota...

    OdpowiedzUsuń

Filmowo:


Chata bojkowska

Chata bojkowska

Chata Magoda

Chata Magoda

Widoki z tarasu:

Widoki z tarasu:



Okolice domu

Okolice domu