To moja wieś - Lutowiska. Przed wojną miały prawa miejskie a 80 % mieszkańców stanowili Żydzi. Gmina Lutowiska to największa powierzchnią gmina w Polsce i najrzadziej zaludniona - jedynie 4 mieszkańców na km kwadratowy. W moich oczach również najpiękniejsza. Zdjęcie umieszczone powyżej przedstawia wjazd do wsi. Zawsze kiedy wracam do domu ten widok zapiera mi dech w piersiach.
Poniżej widok na wioskę z okna mojej kuchni.
Poniżej kościół w stylu neogotyckim, na budowę którego datek przysłał król angielski.
Cmentarz żydowski (kirkut). Położony w przepięknej widokowo części wsi. Zachowało się jeszcze około tysiąca macew (nagrobków). Zdjęcia nie oddają piękna tego miejsca. W rzeczywistości wygląda kosmicznie. Przewróconych macew według tradycji żydowskiej - nie podnosi się.
Bociany znalazły swoje miejsce w samym środku wsi.
Każdego roku w lutym odbywają się w Lutowiskach wyścigi psich zaprzęgów. Niestety w tym roku zima spłatała figla. W ciągu jednej nocy stopniał cały śnieg. Wyścigi miały się skończyć wczoraj, dzisiaj obudziwszy się za oknem znów ujrzałam zimę! Zdjęcia są z zeszłego roku.
Oprócz wyścigów psów mamy jeszcze, co roku w lipcu Targi Końskie i w sierpniu Dni Żubra.
Na polach przed moimi oknami kręcono przed laty film Pan Wołodyjowski. Na filmowe Dzikie Pola chodzę z moim psem na codzienne spacery. Do Chreptiowa wybudowali filmowcy drogę z której zdjęcia - poniżej.
Zimą i latem.
To oczywiście nie wyczerpuje wszystkich atrakcji mojej wsi. Ale dosyć na dziś. Nie chcę zamęczać. Kocham to miejsce i nie mam dystansu.
Ależ masz cudnie! Wcale się nie dziwię, że rzuciliście miasto i przejechali całą Polskę, żeby tam mieszkać. Z niecierpliwością czekam na następną porcję fotek :D
OdpowiedzUsuńAleż macie tam piękne widoki:)
OdpowiedzUsuńNajbardziej zazdroszczę ciszy, która zapewne tam panuje...
Pozdrawiam
Widoki zapierają dech w piersiach, a wyobraź sobie,że byłam w Lutowiskach na żydowskim cmentarzu i pamiętam jak bolałam nad przewróconymi nagrobkami...do dzisiaj, gdyby nie Ty, nie wiedziałabym,że to taka tradycja.
OdpowiedzUsuńserdecznie pozdrawiam
Serce ,aż się rwie do tych łąk , lasów i gór. Pięknie opowiadasz o swojej wsi , otoczeniu i zdarzeniach mogłabym czytać posty długie jak trylogia.
OdpowiedzUsuńP.S. piękne pieski !
A wiesz, że ja nie byłam na kirkucie? Lutowiska to był dla mnie zawsze sklep, knajpa i czasami jakieś inne interesy... Natomiast widoki - niezapomniane. Mnie uderzała zawsze rozległa panorama. Ech!
OdpowiedzUsuńJa, bynajmniej, nie mam dosyć i mogłabym oglądać, oglądać, oglądać ...
OdpowiedzUsuńPięknie u Ciebie jest :)
Doszłam do wniosku, że miejsca osadzone w naturze codziennie wyglądają inaczej...
A w mieście? Co może zmienić się z dnia na dzień?
Kościół przepiękny...
Kirkut interesujący...
Chyba nie opędzisz się od gości (i to tych znajomych z blogów)
Pozdrawiam serdecznie.
Podziwiam Ciebie, przede wszystkim za odwage. Jak to sie stalo, ze tak mocno pokochalas Bieszczady? Z kazdego Twojego posta bije wielka milosc do tego regionu. Widac to rowniez w Twoim domu- jest przepiekny i bardzo Cieply. Pozdrawiam Cie serdecznie Violcio11
OdpowiedzUsuńZastrzeliłaś mnie informacją o nagrobkach żydowskich. Bardzo niedaleko mojego domu znajduje się przedwojenny kirkut, i faktycznie, niektóre nagrobki są przewrócone ... i tak leżą, mimo iz cała nekropolia nosi ślady czyjejś dyskretnej opieki...
OdpowiedzUsuńZaserwowałaś poza tym cudowne krajobrazy. Czuję się jakbym siedziała na Twoim tarasie widokowym i słuchała Twoich opowieści:)
...co być może kiedyś nastąpi:)
zamarłam!
OdpowiedzUsuńJo-hanah, Madziu, Elisse, Yrso,An-no, Joanno,Violcio, Olla - dziękuję bardzo! Gdybyście powiedziały, że przesadzam byłoby mi smutno. Violcio - Bieszczadów nie można nie pokochać!
OdpowiedzUsuńChyba, że się lubi zgiełk i pośpiech...
Do informacji o kirkucie dodam jeszcze, że Żydzi nie palą lampek na grobach, nie przynoszą kwiatów, ale układają w kopczyki kamyki. Na "naszym" kirkucie sporo tych kopczyków leży.
Pozdrawiam Was serdecznie.
Aliszek! Nie zamieraj - proszę!
OdpowiedzUsuńTakimi widokami możesz zamęczać bez przerwy. Zazdroszczę Ci tej przestrzeni. Zdjęcie z margerytkami dałam na pulpit, pozwolisz :)
OdpowiedzUsuńZamarłam wczoraj całkowicie, mowę mi odebrało i gapiłam się na te zdjęcia jak otępiała. A to pewnie dlatego, że w wakacje planuję wyprawę w Bieszczady. Codziennie oglądam mapki, zdjęcia, portale bieszczadzkie. Byłam tez oczywiście na stronie gminy Lutowiska, tam dowiedziałam się, że to największa gmina, że zaludnienie takie niskie. Wtedy postanowiłam, że to właśnie tam chciałabym pojechać, a tymczasem za jakiś czas wchodzę do Ciebie, a tu proszę! Lutowiska! I zdjęcia takie autentyczne i takie opisy interesujące. No jak mogłam nie zamrzeć!? :):)
OdpowiedzUsuńNo, mogłaś. Jak będziesz w Bieszczadach zapraszam na herbatkę na tarasie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.Globalistko kochana - to dla mnie radość wielka, że tak Ci się podobają!
Co do Ciebie zaglądam to mi szczęka opada ....cudne okolice .W każde zdjęcie wgapiam się przez długi czas .
OdpowiedzUsuńO kamykach na nagrobkach wiedziałam ,ale o tym że macew się nie podnosi nie .Nie wiesz może dlaczego?
Ito - dziękuję. Nie wiem ale się dowiem.
OdpowiedzUsuńto spójrz proszę: http://stula.blog.pl/archiwum/index.php?nid=8358190
OdpowiedzUsuńStrasznie mi się u Was podoba, bez puszenia, bez okropnego nowobogactwa. Cudna okolica, piękny stary dom i pewnie fajni ludzie jesteście. Chciałabym kiedyś do Was zawitać. A więc do zobaczenia w realu.
OdpowiedzUsuńoglądaliśmy zdjęćia są ładne od znajomych z Bliznego zapraszamy do Bliznego
OdpowiedzUsuńNie pierwszy raz podziwiam te strone,wciagaja mnie te piekne zdjecia panoramy i starego domu, zawsze mi się łzy pojawiają kiedy je ogladam....i dlatego postanowilismy do was przyjechac :)) a wiec do zobaczenia w lipcu! :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Mucha :)
Do takich widoków rzeczywiście trudno nie mieć dystansu:)
OdpowiedzUsuńWhen someone writes an article he/she maintains the image of a user in his/her brain that how
OdpowiedzUsuńa user can understand it. So that's why this article is outstdanding. Thanks!
Here is my blog post - luban