czwartek, 2 kwietnia 2009

Wyznanie

*




Wiosna idzie! Śnieg topnieje i zaczyna się pojawiać gdzie nie gdzie trawa. Bociany przyleciały. Jeszcze może kilka dni i ruszam w ogródek!
Wszędzie idzie nowe, w Lutowiskach mamy bankomat! Europa!
A w maju będziemy mieli kozy. Dwie. Z sąsiadami (tymi od wydrzych kup) postanowiliśmy na spółkę kupić mleczną kozę z dzieckiem. Będą kozie serki! Mniam. Oczywiście okropnie boimy się, że nam te kozy zeżrą domy, samochody, rośliny i pranie. Trwają gorące dyskusje i narady jak się zabezpieczyć...

No dobrze, już się dłużej nie da odwlekać. Obiecałam napisać o mojej wstydliwej słabości. Powiem prosto z mostu: jestem straszliwą graciarą! Perspektywa grzebania w starych gratach, możliwość nabycia kolejnego krzywego krzesła, stołu czy niekompletnych ramek, wizja kupna kolejnej starej beczki, szafy czy nadgryzionego gara budzi we mnie dzikie, namiętne emocje! Uczucia sie we mnie kłębią, ręce trzęsą, oczy biegają!
Zanim przenieśliśmy się w Bieszczady, Maciek przez rok pracował w Niemczech w firmie zajmującej się przeprowadzkami. Ludzie przenoszący się do innego domu często rezygnują z zabrania niektórych sprzętów, drobiazgów. Firma miała te rzeczy wywozić na wysypisko śmieci. No i tak było, że po wstępnej selekcji, kartony z resztą Maciek przywoził do domu. Jechał 700 kilometrów, pojawiał się zazwyczaj późną nocą. Nie dane mu jednak było odpocząć zanim nie wniósł wszystkich kartonów! Wiedział, że jak on tego nie przyniesie to ja się i tak będę z nimi szarpać (ciężkie były sakramencko) a jak mi się nie uda to do dnia białego z latarką w zębach będę w samochodzie, grzebać po pudłach. Czekanie do rana nie wchodziło w rachubę! No to nosił.
Znajdowałam w tych pudłach prawdziwe skarby: starą piękną, porcelanę, obrazki, skrzyneczki, durnostojki różniste - to były najpiękniejsze chwile!

Kamionkowe butelki i instrumenty z niemieckich kartonów:






Po zamieszkaniu w Bieszczadach skończyło się źródła szczęścia mego. Zaczęłam śledzić ogłoszenia w gazetach i - historię kupna wozu już opisałam. To był nowy początek! Sama dałam ogłoszenie, że stare kupię no i odezwał się człowiek, że coś starego ma! Pojechaliśmy, okazało się, że ma niewiele ale za to sąsiad! Matko! całe wielkie obejście zapchane po niebo gratami! Potem jeszcze inny sąsiad...
Najbardziej barwny jest Pan Waldek. Kompletnie nie rozumie (Pan Waldek) po co mi to? Kiedyś pojechałyśmy razem z naszą Holenderką. Opowiadała mi potem jak wyglądała moja rozmowa z Panem Waldkiem: w zapchanej po brzegi stodole zauważyłam stare, drewniane taczki " ile za te taczki' - pytam, Pan Waldek spłoszony - "które?" - pokazuję. Człowiek miał podobno wyraz twarzy człowieka, który rozmawia z wariatem. No ale jest interes to się trzeba dostosować, myśli, myśli... boi się powiedzieć za mało z drugiej strony dla niego to śmieć do wyrzucenia. Zrobił się biedaczek czerwony na twarzy z wysiłku. Wreszcie Janet z obawy, że mu się poprzepala coś w głowie rzuciła 20 zł? I tu dopiero nieborak zaczął się bać! Tyle pieniędzy za niesprawne taczki!! Do końca naszego pobytu starał się trzymać z daleka od nas.
Jednak duch biznesu silniejszy od strachu. Ostatnio Pan Waldek zadzwonił i głosem wskazującym na spożycie kazał mi przyjeżdżać bo ma piękną "szofę". To, że wyznał, iż mu się podobam i nazywał mnie Jagodzią traktuję jako chłyt maketingowy.
Ostatnio dowiedziałam się, że sąsiad sprzedaje starą chatę w Lutowiskach. Zadzwoniłam do niego i zapytałam, czy nie sprzedałby tego co jest w środku? Zgodził się i dzięki temu stałam się posiadaczką pięknej choć mocno czasem nadwyrężonej ławeczki (w Wielkopolsce mówią na to "szlabanek") ze skrzynką pod siedzeniem, przepięknej wiejskiej umywalki z dziurą na miskę, stołów, wiklinowego kwietnika, kolejnej beczki i kilku potężnych ram. O starych oknach, że nie wspomnę. Czekamy z odbiorem aż śnieg zejdzie bo nie można wjechać tam samochodem.
Kiedy zamieszkaliśmy w chacie Paraskewii także znalazłam tam prawdziwe skarby. Na przykład cały wielki worek pełen drewnianych prawideł do butów, dużych i małych! Była też szewska maszyna do szycia, którą Maciek pięknie odrestaurował!
No właśnie! Maciek... muszę wszem i wobec oświadczyć, że żyć mi przyszło z człowiekiem świętym! Moja aberracja jest przecież niesamowicie męcząca! Dla normalnego faceta, nudna i uciążliwa - to Maciek naprawia te wszystkie graty, ja dokonuję jedynie kosmetyki. Za każdym razem jak coś wywącham i oznajmiam, że jedziemy, Maciek ze stoickim spokojem ma tylko jedno pytanie: kiedy?
Jego pobłażliwość jest nieludzka mam zatem nadzieję, że mnie nie rzuci z tego powodu. Na jego miejscu niejeden uciekłby z krzykiem.
Pokażę małą cząstkę zdobyczy bo to byłby najdłuższy post w historii bloga, te większe sztuki (szafy, kredens, skrzynie i łóżka) zapełniają to co miało być Maćkową drewutnią... Na zdjęciu głównym jeden z wielu wyszperanych kwietników wraz z obrazkiem ze starego okna.

Bardzo stare bańki na mleko od Pana Waldka.


Wspomniane taczki po renowacji. Dostały nowe dno i kółko.







Maszyna do szycia butów odnowiona przez Maćka





Wiejskie wiklinowe łóżeczko będzie dużym kwietnikiem.



Maselnica.

Poidło?


Ooogromna beczka zabezpiecza worki na śmieci. Prezent. Zawsze o takiej marzyłam!






Mały fragment kolekcji prawideł.





Nie liczę już drewnianych kół...



Drewniane walizki już pokazywałam. Nie umiem sobie odmówić przyjemności aby pokazać ponownie.



Drewniane narzędzia z chaty Paraskewii... Szczególnie podoba mi sie młotek.



Te wiszą w sieni.




Stara metalowa wanna. Po remoncie chaty Paraskewii będzie stała w saunie.





Od sąsiadki wypożyczyłam autentyczny strój huculski. Pokazuję go przy okazji bo piękny i stary:







Uprzejmie informuję, ze poza tym jestem zupełnie normalna.

*

36 komentarzy:

  1. Z zazdrości obśliniam monitor... Jakie cuda! Zwłaszcza butelki, łóżeczko i walizki :)

    OdpowiedzUsuń
  2. nawet nie wiesz jak ja Cię dobrze rozumiem, szczególnie te latające ręce i rozbiegany wzrok...a poza tym dopadł mnie prymitywny ludzki odruch ..zazrość mianowicie :)) cudne są te rzeczy..pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Jakie pięęęękne graty! Oczy mi wyszły! A takie dziwne rzeczy wiszące w sieni, drewniany grzebień i pofalowane ustrojstwo z rączką - to do 'obróbki' lnu?

    Kruca bomba, i ten haft huculski...

    OdpowiedzUsuń
  4. Prawdziwe autentyki! Myślę,że gdyby żywych ludzi można było kolekcjonować, to Pan Waldek byłby wspaniałym eksponatem! A to co nazwałaś Jagodo poidłem, wydaje mi się,że służyło do nabierania jakiegoś jadła dla zwierzyny. Piękny post!

    OdpowiedzUsuń
  5. O! kurczątko! - patrzę z góry na dół i z dołu do góry i "a piać od nowa " jak mawiał dziadek . Dziewczyno Ty masz regularne muzeum , pełne starych ,pięknych rzeczy - podziwiam i zazdroszcze .Yrsa

    OdpowiedzUsuń
  6. ale przepiękne graciołki,mama piątke nas wychowała w takim wiklinowym łóżeczku,no pomysł jego przeznaczenia najpierw mnie przeraził ale potem pomyślałam...nigdy bym na to nie wpadła...

    OdpowiedzUsuń
  7. Piękne rzeczy! Brak mi słów, normalnie mnie zatkało. Patrzę, i patrzę i...Ach zazdroszczę Ci takiego zbieractwa:D

    OdpowiedzUsuń
  8. Jejku! Jak ja Ci zazdroszczę takich sąsiadów i tych miejsc, z których mogłaś brać te cuda... Szczęście, że masz gdzie to wsystko trzymać. Gdybym ja przytargała beczkę czy wanne, to chyba na dachu musiały by stać... U mnie, w moim małym mieszkanku, KAŻDY kąt bez wyjątku jest maksymalnie zagospodarowany i niewiele mogę już wstawić, chyba, że wymienić...

    OdpowiedzUsuń
  9. faktycznie skarby :D szkoda ,że ja w moim M-3 nie mam tyle miejsca, bo też bym buszowała:( kocham takie rzeczy,bo mają swoją "duszę" i urok ...

    OdpowiedzUsuń
  10. hehe ale sie usmialam... mysle, ze kazda z nas ma taka czy podobna slabosc... ja tez za kazdym razem "przytacham cos do domu" jak to komentuje mój maz... niestety nie posiadam tyle metrazy takze nie moge znosic wiele... zazdroszcze ci tej chatki, wypelnionej rzeczami, które z pewnoscia zyciorys maja o wiele dluzszy niz ja mam lat :)))
    Mahoniowa

    OdpowiedzUsuń
  11. Piękne zdobycze !!!
    Zielicha alebyśmy szalały po tych stodołach :D
    Ale faktycznie ludzie skarby w domach mają, zwłaszcza w Twoich rejonach...
    oj zazdroszczam. Ja też mam cierpliwego męża ale Miłosz mu na imię.
    Pozdrawiamy

    OdpowiedzUsuń
  12. Powiem krótko...o matuś jak ja Ci zazdroszczę...(ale to taka pozytywna zazdrość), też kocham wszelakie przedmioty z duszą.
    Bardzo chętnie bym wysłała swego mężusia do takiej pracy hihi.
    Ale on też lubi starocia.
    Pozdrawiam
    Mirka
    ps.proszę o więcej zdjęć, bardzo proszę

    OdpowiedzUsuń
  13. Mąż "jentelmen" rozumiejący pasję swojej połowicy to skarb. Wiem co piszę, bo sama takowy posiadam. Jako nieuleczalnie chora "decpupażystka" i plastyczka w ogóle dopiero od roku poszerzam "nabytkowe horyzonty" stopowana wcześniej brakami lokalowymi ;)a mąż wiernie towarzyszy mi jako tragarz.

    OdpowiedzUsuń
  14. Tyle cudów jednocześnie i w jednym miejscu to ja widziałam ostatnio w spichlerzu w Janowcu n.Wisłą.A może u Ciebie nawet więcej.Cudne wszystko.Pozdrawiam Cię serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  15. No ja Cię normalnie kocham, wiesz? I tę Twoją wannę - kompletnie nie z tego świata, taka niesamowita! I to łóżeczko takie rozczulające. O mężu nie wspomnę, bo nie wypada :) Dla mojego moje znaleziska (no bo wiadomo, że też tak mam) to były tylko łapacze kurzu i raczej wzbudzały obrzydzenie (zupełnie nie wiem czemu, bo przecież takie śliczne!). Pewnie dlatego przeszedł do historii :) No a ja uwielbiam strychy (cudze najchętniej), komórki, piwniczki, śmietniki - najlepiej przy blokach z lat 50. i składnice złomu :) Za to nienawidzę pytania "czy to ci naprawdę potrzebne?" Głupie jakieś...
    Oj, chyba mnie sprowokowałaś do przejrzenia i ujawnienia swoich zasobów graciarskich :)
    Chciałam jeszcze dodać, że Twoje zdjęcia Bieszczadzkich pejzaży zapierają dech w piersiach. Człowiek chyba szlachetnieje jak zaczyna od takich widoków dzień... Na tych zimowych "słychać ciszę", letnie pachną poranną rosą, ech...
    Całusy, P.

    OdpowiedzUsuń
  16. Ależ Jagódko ,przecież to wcale a wcale nie jest wstydliwa przypadłość !!!!
    Jeżeli miałabym się wstydzić z tego powodu ,chodziłabym cały czas czerwona jak piwonia. Podzielam Twoją pasję ,jednego czego zazdraszczam ,to tej stodoły u pana Waldka.
    W zeszłym roku biegałam jak gończy pies po gospodarstwie i obejściu mojej cioci .Biedna nie wiedziała o co chodzi ,oczy robiły jej się coraz większe i jakiś dziwny wyraz twarzy miała . Póżniej doszłam do wniosku ,że martwi ją mój stan umysłowy!!!
    Ale jakie fajne klamoty wygrzebałam!

    Twoje skarby są cudowne ...lecę sobie jeszcze raz pooglądać
    Pozdrawiam ciepło ,wiosennie.

    OdpowiedzUsuń
  17. Czytałam z rozdziawioną paszczą ;)
    choć przyznam, że zupełnie Cię rozumiem :)
    a skarby masz nieziemskie :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Nie ma to jak wyrozumiały partner :)). Mój z pobłażaniem koraliki z podłogi zbiera. Ale tylko te większe, na których mógłby się przewrócić :)))
    Zdobycze niektóre całkiem niezłe :))). Rozumiem pasje zbieractwa, bo sama mieszkanie zapchane mam. Już teraz potrafię zapanować i nie nabywać niekontrolowanie wszystkiego, co mi się podoba i może drugie życie odzyskać :)))

    OdpowiedzUsuń
  19. No to mozemy podac sobie rece. Mnie ogranicza tylko brak miejsca, bo sciagalabym namietnie. Pchli targ i graciarnia to najciekawsze miejsca. Twoje rzeczy to same skarby!! Nadaja niesamowity klimat Waszemu domowi.

    OdpowiedzUsuń
  20. Trochę mi ulżyło! Widzę, że jestem w dobrym towarzystwie!
    Dziękuję wszystkim za wizyty i komentarze.

    OdpowiedzUsuń
  21. no, jak to bratnia dusza, nawet na blogu się rozpozna :-))- stare: żelazka, młynki, porcelana, książki, jako balkonowy kwietnik stary zdekompletowany niestety kołowrotek i jakby tu powiedzieć moje całkowite wariactwo, czyli setka misiów pluszowych hihi. Właśnie w poniedziałek nie wierząc własnym oczom w "salonie mody nieco znoszonej" zobaczyłam misia od Hermana. Oczywiście starannie ukrywając błysk w oku nabyłam go za całego jednego złotego. W domu posiłkując się misiową literaturą dokonałam umiejscowienia w czasie(misio zaposiadał nawet guzik firmowy)i okazało się , że jest już nieco starszym panem, który pojawił się :-)) na świecie w roku 1950. Oczywiście został wykąpany bo brudny był straszliwie i po wyschnięciu stanął obok kolegów. Ale niestety nie znam takich super facetów jak pan Waldek co stwierdzam z głębokim smutkiem i zazdrością :-)).

    OdpowiedzUsuń
  22. Jakoś spać nie mogę i przyszłam sobie spokojnie cuda pooglądać, i zakochałam się w kraniku-zlewiku obok dębowej beczki ...cudo.
    Poproszę, jeśli jest taka możliwość, większe zbliżenie.
    Mirka

    OdpowiedzUsuń
  23. Jagódko, siadłam sobie z rana z kawusią tu u Ciebie...i zadomowiłam się na dobre...
    Pośród staroci, taczek, baniek, skrzypek...ojojoj...
    ciśnienie mi wzrasta, kawa potęguje...
    Nie chce wyjść na zazdrosne babkę...ale muszę...
    Oj i jak ja jestem zazdrosna...kiedy takie cudeńka u Ciebie ja widzę...
    Mam się powtarzać?
    cudnie, oj cudnie...;-)))
    posiedzę sobie tu troszkę i poczekam...
    Pozdrawiam serdecznie...

    OdpowiedzUsuń
  24. Robótki z myszką - Pan Waldek jest faktycznie super! Nosi turecki sweter w romby, mówi nierozpoznawalna przeze mnie gwarą, z zawodu jest malarzem pokojowym. Doprowadziłam go do takiego stanu, że gotów jest sprzedać wszystko na co popatrzę. Ostatnio za 20 zł chciał mi sprzedać "przepięknie" odmalowany portret tatusia!
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  25. Oj cuda, cudeńka.... Ale jaki tworzą klimat. Nic co nowe nie jest w stanie równać się z tymi przepięknymi starociami.
    I chwała Wam za to, że ratujecie te przepiękne stare przedmioty, które zginęłyby w ogniu lub na wysypisku śmieci :o
    Pozdrawiam serdecznie i wiosennie

    OdpowiedzUsuń
  26. No coz, nie uwazam wcale tego za przypadlosc wstydliwa ;) sama jestem graciara i na dodatek smietnikara, nie przepuszcze zadnemu, napotkanemu smietnikowi (poza spozywczymi of c.). we Francji jest taka cudowna instytucja, zwie sie „déchèterie”, takie ucywilizowane wysypisko, ludzie przywoza tam wszystko co im sie do zwyklego smietnika nie zmiesci. Od gruzu, kartonow i butelek po rdzewiejacy traktor. Ostatnio wylowilam z kontenera figurke porcelanowa Matki Boskiej Rozancowej, ktora jakis kretyn wrzucil do kontenera razem z calym wyposazeniem po zmarlej babci pewnie, do kompletu wylowilam figurke niezidentyfikowanej swietej i szydelkowe serwetki. Jezeli ktos nie zlowi czegos w takim kontenerze to przepada to na zawsze bo zebaty walec (marzenie mojego syna) zalatwia to potem na ament :(, druga kopalnia skarbow jest Emaûs, tam z kolei oddaje sie niepotrzebne rzeczy a pracownicy robia przeglad, naprawiaja i potem sprzedaja za symboliczna zlotowke.
    Magodo, masz misje, szukaj i zbieraj takie cuda, jezeli Ty tego nie zrobisz przepadna bezpowrotnie w piecu (jak moje taczki, ktore ogladalismy wraz z domem do kupienia a potem oplakalismy ich smutne resztki, bo poprzedni wlasciciel zrobil porzadek po sobie i wielkie ognicho :( ) albo na smietniku. Najwyzej otworzysz „brocanterie” to taki sklep ze starzyzna, tam to juz nie bywa tanio ale cuda mozna znalezc, moj znajomy np. nakupil ebonitowych pstryczkow-elektryczkow i teraz ma w domu same z lat 50tych albo i starsze :).
    Tyle, ze Ty jestes w szczesliwej sytuacji, ze masz majsterkowicza pod reka, moj maz podziela moja pasje ale juz do naprawy tego wszystkiego skory nie jest :(
    Pozdrawiam
    Ps. A wanny Ci zazdroszcze jak skurczybyk, marzy mi sie taka do ogrodu ;)

    OdpowiedzUsuń
  27. No Jagódko, myslę ,że znalazłaś się w doborowym towarzystwie! Każda z nas chyba tu obecnych, zbiera przeróżne rupiecie, a za Twoje znaleziska duuużo by oddała:) Cuda same posiadasz i zazdroszczę jak diabli!!! Ja od lat poszukuję takiego drewnianego koryta na wodę:) i nie mogę znaleźć. Fajnie,że masz takich sąsiadów co cudowności przeróżne posiadają! Takie taczki, bańki, butelki...BECZKA!!! Ale zazdrość mnie skręca! Aż wstyd!!!
    gorąco pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  28. Omatyldo jakie skarby, od ich nagromadzenia w tym poście aż tkwię na wdechu zatkana! Ta beczka! Ta wanna! I cud piękności strój huculski!!! Przepraszam za nagromadzenie wykrzykników, ale na widok tego wszystkiego tracę wszelkie hamulce!!!!
    A jeszcze koza ! Od święta kupuję sobie kawaląteczek koziego sera a 60zł/kg :))Więc będziesz mieć żyłę złota:)))

    OdpowiedzUsuń
  29. Olla ja kozie sery kocham najbardziej. Kupowałam zaciskając szczęki dla gości by choć trochę spróbowali - dokładnie w tej samej cenie. W tym roku powiedziałam dość! Przecież sama też mogę.
    Cóż - zapraszam na serek!
    Leloop - o śmietnikach to już się wstydziłam wspomnieć! Blokadę mam od czasu jak moje dziecko to skomentowało. Dziękuję!
    Jo-hanah - pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  30. Jak to mówią wszystko ma swój czas i miejsce i tak sobie myslę właśnie , że te skarby znalazły się w idealnym miejscu - Twoim domu z duszą i klimatem wyjątkowym ...Pozdrawiam wiosennie

    OdpowiedzUsuń
  31. Jagodzia? Ślicznie nazywa Cię Pan Waldek ;))
    Dziękuję za miły wieczór :))
    Piękny, wiosenny bannerek!

    A cuda masz nieziemskie ...

    OdpowiedzUsuń
  32. :D hehe, sadzę że wszystkim paniom tu zaglądającym (wraz ze mną) odbiła 5 klepka na punkcie starego i już "niepotrzebnego" też mam tą manię i dostaję ślinotoku na widok staroci, Jak mój małżonek wraca samochodem z Norwegii to 2/3 samochodu jest wyładowana durnostojkami, meblami już nikomu nie potrzebnymi, latarenkami itp - specjalnie dla mnie :) Ci mężczyźni się z nami mają, nie ma co ;) pozdrawiam bardzo gorąco :D

    OdpowiedzUsuń
  33. A ja to Cię uwielbiam - moja kochana graciaro!!!!!:):):):):):)
    I oddawaj mi tę beczkę:)
    Obiecuję, że napisze dłużej ( maila) - ale potem - bo jakoś od ponad tygodnia zapierdzielam w ogrodzie jak ostatni wyrobnik:)
    Czytałam Twojego posta na głos - i żesmy się z Pawłem śmiali jak głupki ....dziękujemy za dobry nastrój wieczorny.
    BUUUUZIAKI od kaszubskiej naszej paki:)

    OdpowiedzUsuń
  34. Jestem pod wrazeniem... Wszystkiego chyba co wlasnie zobaczylam na tym blogu. No i 'zazdroszcze' (w pozytywnym tego slowa znaczeniu) tej chatki i aktualnego zycia! Cos pieknego... Kocham nature, przyrode, zycie zdgodne z porami roku, nie zawsze jednak wyglada ono tak jak bym sobie tego zyczyla ;)

    Pozdrawiam bardzo serdecznie i dziekuje za wizyte u mnie!

    I kto wie, moze podczas ktorychs wakacji w Polsce do Was zawitam! :)

    OdpowiedzUsuń
  35. heh, chyba każdy ma jakiegoś takiego mola co go gryzie...
    Ja mam podobnie do ciebie manię staroci, ale w moim szaleństwie poszłam jeszcze dalej, bo właśnie kończę studia dotyczące konserwacji zabytków. Zasoby mam wprawdzie mniejsze ze względu ma skromne studenckie finanse, katastrofalny brak przestrzeni dla znalezisk i przypadłość niezmotoryzowania ale i tak trochę gratów się znajdzie.
    Drugą moją manią jest włóczka - wszelaka. już tkam i dziergam z niej w myślach kilimy, swetry...
    Mój Mężczyzna też ma na imię Maciek, więc może to imię niesie w sobie jakąś magię, bo również jego cierpliwość i wyrozumiałość dla mnie jest bezbrzeżna...

    Mam również nadzieję, że jednak uda ci się w sezonie wykroić kawałeczek czasu na prowadzenie bloga, choćby w okrojonej formie, ale regularnie...

    OdpowiedzUsuń
  36. Witam.
    Gratuluję naprawdę pięknego wystroju domu.Poszukuję informacji na temat wzorów haftów oraz strojów ludowych huculskich.Będę wdzięczna za wszelkie info na ten temat.pozdrawiam A.Kulczycka

    OdpowiedzUsuń

Filmowo:


Chata bojkowska

Chata bojkowska

Chata Magoda

Chata Magoda

Widoki z tarasu:

Widoki z tarasu:



Okolice domu

Okolice domu