*
22 września
"Pierwszy dzień jesieni. Jeszcze jej nie widać za bardzo bo lato było deszczowe i zieleń nadal zielona ale już ją czuć: chłodem, wilgotną ziemią, przejrzałą przyrodą. Dni już za krótkie. Melancholia się czai.
Od kilku dni mamy nowego kota. To właściwie kocia dzidzia. Maleńka, krucha, ogromnooka z zawsze zatroskanym pręgowanym pyszczkiem. Mój 13-latek odmówił kategorycznie mieszkania z tym czymś pod jednym dachem: nie chce wejść do domu. Złapany i przyniesiony - natychmiast ucieka. Czuje się zdradzony. Woli spać na chłodzie i deszczu, cierpieć głód niż mieszkać w jednym domu z tą kocią sierotą.
Przyjechałam tu, załadowawszy na tira cały swój dobytek. Pół wsi do późnej i ciemnej nocy, rozładowywało kartony, worki, meble, kufry, sprzęt AGD i co tam jeszcze, ślizgając się na bieszczadzkim błocie, przewracając i niszcząc te resztki, które ocalały z transportu - Pan Kierowca nie wycelował na zakręcie i trzeba go było wyciągać z rowu.
Potem zaczęło się układanie, budowanie."
Dołączam zdjęcie Niuniusia. Dziś ma już 18 lat.
*
Twoje życie jest jak film przygodowy:)) A widoki zapierają dech w piersiach :) Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńNiesamowite, masz osiemnastoletniego kota !!??
OdpowiedzUsuńFajne wspomnienia , życie w bieszczadach zaczęliście z przygodami .
Tak Ito, Niuniuś ma 18 lat i ma się dobrze. Urodził się w Szczecinie, ale życie bieszczadzkiego kota bardzo mu odpowiada. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuń