*
A mnie się tak podoba! Ja lubię zimę białą. Nie będę na nią złorzeczyć, na wiosnę czekam wiosną a nie w środku zimy. Każda pora roku ma swój urok. Choć nie lubię marznąć (można się przecież ubrać ciepło) to uroda zimowych krajobrazów koi.
W estetycznym zachwycie spędziłam wczorajszy dzień. Najpierw rano pojechaliśmy po odbiór Anioła!
Może po kolei. Pisałam niedawno o bieszczadzkich twórcach. Nie wspomniałam jednak, że moim marzeniem było mieć jedno z dzieł Zdzisława Pękalskiego na własność.
Byłam w jego pracowni, oglądałam wszystko oczarowana. Minął rok.
Kilka dni temu Pan Pękalski dzwoni do mnie i mówi, że Anioł na mnie oczekuje!!!!
Nie wierzyłam! Byłam przekonana, że mając tylu zwiedzających nie zapamiętał mnie. Widzieliśmy się tylko raz. Opowiadałam mu wtedy o bojkowskiej chacie ale nie przyszło mi nawet do głowy, że zrobi do niej Anioła.
Zanim dostałam go w swe ręce, artysta długo z Aniołem rozmawiał. Nakazał mu strzec domu, powiedział mu, że będzie miał u nas dobrze.
Oto Anioł:
Zrobiony został z deski ze spalonego domu - stąd te słoje, układające się jak aniele pióra, jest metrowej szerokości - solidny rozmiar. Anioł dostał imię Anioł.
Do czasu ukończenia remontu w bojkowskiej - Anioł pilnuje naszej chaty spoglądając z góry na wchodzących.
Do Hoczwi gdzie mieści się pracownia Pękalskiego jechaliśmy bieszczadzką pętlą. Mijaliśmy widoki, które ściskają za serce. Zamarznięta i ośnieżona Solina, las biały i ciężki od śniegu. Mięciutkie i puszyste, białe wzgórza. Już nie piszczałam jak zawsze wcześniej, sześć bieszczadzkich lat wyciszyło mnie. Umiem już radość i piękno odbierać głęboko i w ciszy. Nie robiłam zdjęć bo wolałam patrzeć. Wtedy ma się jeszcze długo ten widok pod powiekami. Objechaliśmy całą pętlę naokoło. Na zmartwienia, smutki, depresje i kłopoty zapisywałabym tę trasę każdemu jako kurację. Po kilku godzinach człowiek jest czysty. Po prostu czysty.
Po drodze wstępowaliśmy na chwilkę do kolejnych przyjaciół. Ludzi, dzięki którym nasze życie jest lepsze.
"Ludzie są czymś więcej niż zderzającymi się bezładnie atomami. Płyniemy przez życie, mając jakiś cel. Wpadamy na określonych ludzi, którzy wpływają na nasze losy i nadają im kierunek. Mamy być dokładnie tym, kim jesteśmy."
Mark Gimenez
Buba szalała ze swymi przyjaciółkami.
Chciałam wieczorem napisać posta na blogu, niestety nie udało się.
Jedyną, uciążliwością w Bieszczadach na którą się wściekam to internet. Często mam problem z otwarciem poczty, z przeglądaniem stron, z wysyłaniem listów. Zabiera to masę czasu i energii. Jak mi się strona otwiera piętnaście minut to często tracę ochotę. Mam z tym wielki kłopot - na listy trzeba odpisywać! Teraz znów tak mamy. Przepraszam wszystkie osoby, którym jeszcze nie odpisałam - staram się! Całe szczęście mamy w Lutowiskach kawiarenkę internetową gdzie tak jak dzisiaj, mogę coś zrobić ale nie mogę być tam zbyt często.
Tak sobie wtedy myślę: na jaki plaster ja się tak z tym blogiem szarpię. Grafomania? Bo na nadmiar czasu się nie uskarżam. Zresztą to temat na inną okazję.
Z cyklu "Bieszczadzka mozaika" dziś pytanie:
Co byście zrobili jeśli przez nieuwagę uszkodzilibyście żabę - w tym przypadku kosa przecięła żabie brzuch, wnętrzności wypadły na zewnątrz.
No co byście zrobili?
Znamy dziewczynę, mieszkającą w Bieszczadach we własnoręcznie z gliny wylepionej chatce, z daleka od ludzi, bez prądu i wody, która żabę zszyła zwykłą igłą i nicią.
Żaba przeżyła.
Na koniec kilka domowych zdjęć.
Pozdrawiam!!!
*
wiesz Magodo,
OdpowiedzUsuńTwoje rozumowanie zgodne jest z droga ktora wybralas. zdecydowalas sie na takie zycie, przyjmujesz je z pokora ze wszystkimi plusami i minusami, nie zalujesz tego, ktore zostawilas za soba. niewielu z nas tak potrafi, choc sama czytasz ile osob Ci zazdrosci ale zadna z nich nie zrobi takiego kroku jak Ty.
ponadto oduczylismy sie zyc z porami roku, cywilizacja "rozbestwila" nas, snieg stal sie ozdobnym dodatkiem i jezeli nagle jest go w nadmiarze zaczyna to doskwierac. a natura daje nam do zrozumienia, ze ciagle ma nad nami przewage. tylko czy wyciagniemy z tego konstruktywne wnioski, obawiam sie ze nie.
opowiesc o zabie niesamowita, ja pewnie bym sie nad taka zaba rozplakala i tyle :/
pozdrawiam z ciagle zimnej Bretanii
ps. Aniol wyglada na takiego co sie zna na swoim "fachu" choc stylowo to nie moja bajka :)
Och,jak ja bym chciała się tak "wyczyścić" ze wszystkich problemów które spadły na mnie jak grom.
OdpowiedzUsuńU Was nadal piękna zima,tu na wyspie już powoli wiosna,temperatura niska ale śpiew ptaków wynagradza mi ten minus :)
Anioł cudnej urody,niech dobrze wywiązuje się ze swojej posługi przez długie lata.
Pozdrawiam serdecznie.
Anioł mnie oczarował i zmagnetyzował swoim spojrzeniem, pełnym dobroci i spokoju. Napatrzeć się nie mogę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Anioł piękny i z tego co piszesz,zahartowany w bojach!
OdpowiedzUsuńBędzie się na pewno dobrze spisywał; dobrze mu z oczu patrzy:)
A żaba miała po prostu szczęście:)
Pozdrawiam :)
Dlaczego piszesz bloga? Może po to "aby wpaść na określonych ludzi, którzy wpływają na nasze losy" ? Bardzo przypadł mi do serca ten cytat :)
OdpowiedzUsuńAnioł c u d o w n y !!!
Cieszę się z kolejnej serii zdjęc Waszego domu :)
Czy Buba nie chciałaby mieć tych przyjaciółek na zawsze? ;)))
Buziaki, pa :)
Kochana, ja się Tobie ani trochę nie dziwię, że na zimę nie narzekasz. Mając takie widoki za oknem to tylko karmić nimi duszę!
OdpowiedzUsuńAnioł wspaniały i wspaniały pan, który go dla Ciebie wykonał. Cudny jest, kocham anioły a ten jest niesamowity!
Buba jaka szczęśliwa!:-)))
a ŻABA...szczęściara, że trafiła w takie ręce!
Pozdrawiam ciepło:-)
Jak dobrze byłoby stanąć pod rozpostarymi skrzydłami ofiarowanego anioła i poddać się jego opiece :) Jest PIĘKNY!
OdpowiedzUsuńMagodo, ja jednak wypatruję tej zimy wiosny mimo wszystko bo zima w mieście jest po prostu UCIĄŻLIWA i BRZYDKA ot co :/
Uściski wysyłam cieplutkie :)
No to będzie chyża Pod Aniołem...
OdpowiedzUsuńWidok Buby z koleżankami - bezcenny :)
Strona z tym blogiem to moja ukochana strona, na którą staram się zaglądać codziennie. I co najważniejsze, marzy mi się takie życie, jak Wasze ;) i cały czas staram się coś w tym kierunku robić, na razie niestety tylko w marzeniach...
OdpowiedzUsuńNatalia
Po raz kolejny zachwycam się wnętrzami, a Anioł jest przepiękny. I tak, nie ma co złorzeczyć na zimę i mróz, każda pora roku ma swój urok, choć z niesmakiem przyznaję, że jako stworzenie ciepłolubne czasami o tym zapominam;)
OdpowiedzUsuńCiężko się zalogować na Twoje posty.Uffff. To tylko zostawięv swó ślad że I JA TU BYŁAM :))
OdpowiedzUsuńCudny Anioł. Po prostu Anioł Stróż. Boże, jaki Wasz dom jest piękny i ciepły. Mam nadzieję, że też kiedyś taki dom z duszą będę mieć...
OdpowiedzUsuńAnioł jest przepiękny, te przypalone słoje dodają mu niepowtarzalnego charakteru. Widokami Waszej zimy tylko zachwycać się można, więc się zachwycam...:)
OdpowiedzUsuńTo prawdziwy Anioł Stróż, ma przepiękny uśmiech i taką dobrą, życzliwą twarz, będzie czuwał nad Waszym domem, to widać :)
OdpowiedzUsuńWidoki ośnieżonego lasu w górach też sprawiają, że milknę na długo...
a żabą mnie powaliłaś..
Eugenia
Opowieść z tym Aniołem to taka trochę czarodziejska...ale ja wierzę w moc takich zdarzeń. Piękną masz zimę za oknem i okolicy, czysto , biało, przejrzyście. Z żabą historia niezwykła. Pozdrawiam ciepło. P.S. Oglądając zdjęcia twojego domu od razu wyobrażam sobie jego zapach.
OdpowiedzUsuńPierwszy raz trafiłam na tego bloga i ... zaniemówiłam z wrażenia. Raczej nie czytam blogów - nie mam na to czasu, wolę żyć w świecie realnym niż wirtualnym. Zwłaszcza, że dom, dzieci, itd. Z tego blogu, jednak, emanuje tyle ciepła, mądrości i życzliwości, że chętnie będę tu czasem zaglądać. Dziękuję za możliwość witualnego odwiedzenia Waszego domu, za wszystkie fotografie plenerów i nie tylko. Pozdrawiam serdecznie Autorkę i wszystkich mieszkańców Chaty.
OdpowiedzUsuńEwa
W temacie pór roku, mam dokładnie tak jak Ty. Każdą z nich przyjmuję z pokorą. Niczego nie ponaglam i nie opóźniam. Jest dobrze, tak jak jest ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Ja uwielbiam każdą z pór roku, ale pod warunkiem, że w zimie mamy zimę, a wiosną mamy wiosnę, nie odwrotnie. Tegoroczna zima jest moi wytęsknieniem. Nie mogę wyjechać w góry, ale ponieważ na wsi zima najładniejsza, kiedy tylko mogę, wyjeżdżam na wieś. I dobrze mi z tym, bo nie pasuje mi ten miejski pośpiech na tle szarego błota...
OdpowiedzUsuńNiech Anioł spełnia swe zadanie odpowiedzialnie, spokój w jego oczach wróży Chacie pokój...
Pozdrawiam!
Z przyjemnością czytam Twoje słowa Jagodo, ale dzisiejsze o żabie "rozwaliły mnie na atomy", przez to nie tracę wiary w Ludzi,pozdrawiam ciepło
OdpowiedzUsuńAle bajecznie..............
OdpowiedzUsuńDziwi mnie to narodowe narzekanie na zimę ponieważ gdy w tym roku przyszła do nas w całej krasie,ze śniegiem,mrozem i zawiejami to większość jakby odetchnęła w ulgą-jest, w końcu jest prawdziwa zima :) więc skoro się cieszyli to dlaczego teraz marudzą-wszak ona trwa do 21 marca :) Ja zimę lubię chociaż oczywiście wolę taką,jaką oglądacie Wy a nie miastową-brudną,szarą,brązową i czarną brrr...:)
OdpowiedzUsuńCo do żaby-ja nie miałabym tyle odwagi,żeby próbować ją reanimować, popłakałabym sie tylko. Chociaż jak kiedyś w nocy potrąciliśmy z mężem sarnę to szukałam jej oświetlając sobie drogę światłem z komórki dobrą godzinę, brnąc coraz dalej w pola, bo nie mogłam znieść myśli,że ona tam gdzieś leży i cierpi...Nie znaleźliśmy,może uderzenie nie było aż tak mocne i przeżyła uciekając w las? A może to tylko szok, w każdym razie ja długo nie mogłam się otrząsnąc z wyrzutów sumienia :(
Przypomniało mi się jeszcze, jak kiedyś podróżowalismy z mężem po Bieszczadach tamtejszym pks-em i jadąc do Hoczwi poprosiłam o bilet do Hoczewa, przekonana,że Hoczew to rodzaj męski.Jakież było zdziwienie najpierw kierowcy-o co tej pani chodzi, a potem moje gdy mnie poprawił z miną wyrażającą wszystko co myśli o szwędających sie tu turystach :))(choć nie powiem, w większości są bardzo sympatyczni, może ten miał zły dzień akurat:)
Spędziliśmy wtedy bardzo fajnie dzień, zaglądając i do kościółka, i przez płot do pracowni Pana Zdzisława (wywadała się nam wtedy zamknięta) i nad Sanem a potem w następny autobus i przed siebie :)
A Anioł klimatowy,na pewno szybko się zadomowi :)
Pozdrawiam Netka
Witam -po raz pierwszy mam odwagę się tutaj wpisac i nie bardzo wiem,jak w krótkich słowach opiasac moj zachwyt nad Waszym Zyciem,pieknem Przyrody ktora Was otacza,cudownoscią Waszego Miejsca na Ziemi- zycze samych dobrych dni i czystych myśli , a bardziej prozaicznych- stałego dostępu do internetu :)
OdpowiedzUsuńAnioł jak się patrzy. Szerokoskrzydły, silny w ramionach prawdziwy Anioł Bieszczadzki. Od Pękalskiego. Kiedyś nasze drogi się skrzyżowały bo chciałem zamówić u niego diabła. Oczywiście Bieszczadzkiego Diabła. Moja ciotula musiała ściąć lipę która rosła u nich na podwórzu od jakiś 300 lat ( tak określili leśnicy ) Niestety groziła zawaleniem i upadkiem na chałupę i trzeba było ja skrócić. Teraz sobie dalej rośnie. Ze starego pnia wypuściła już dawno konary. A mnie po ścince został pniak lipy o kształcie litery Y. I tak sobie pomyślałem Diabeł. No i poszedłem do Pękalskiego i mu mówię : Panie Pękalski tu wszędzie Anioły Bieszczadzkie nawet o nich pieśni układają, a ja chciałbym diabła. Bieszczadzkiego na dodatek. A on mnie pyta : a widaiał Pan jakiegoś. No to ja mu mówię że przecież w Bieszczadach same diabły. A on sie roześmiał powiedział że to oczywiste że diabły, a Ci co śpiewają o Bieszczadzkich Aniołach to nie wiedzą o czym śpiewaja albo nigdy w Bieszczadach nie byli ( chyba że w piosence jakaś przenośnia poetycka była ) Ale diabła mi nie wyrzeżbi. Uważa że to dla Bieszczad lepiej że śpiewają o Aniołach a nie diabłach i on diabła nie zrobi. I tak wielki pniak czeka na swoje dłuto ale ja i tak uważam po tylu latach że w Bieszczadach mieszkaja same diabły. No może z takimi wyjatkami jak Magoda.
OdpowiedzUsuńA zimę lubię ale w Bieszczadach lub innych górach. W Krakowie oprócz jednego dnia słonecznego kiedy mogę zrobić coroczne zdjecia Krakowa w zimie to nienawidzę !!!!!
Pozdrawiam goraco
marek
dzień dobry:))
OdpowiedzUsuńdziwne uczucie, czytać tego bloga.. bo to takie moje bieszczady.. niekomercyjne, szare i zielone i pomarańczowe... ze słońcem i błotem i deszczem... zabawne czytać coś, co mogłoby się samemu napisać... pięknie to czytać, bo w sercu się czuje:))
bieszczady co roku przemierzam na rowerze, z przyjacielem najlepszym, który mi te góry pokazał...
i zastanawiam się, że chyba nie każdemu te góry pokazują siebie... duzo ludzi zawiedzionych wraca, a my nie wyobrażamy sobie, jak można!:))
w pracy, obok, oglądają zdjęcia z alp... a ja nie zamieniłabym bieszczadzkich bezdroży na żadne inne:))
piękne, że realizujecie swoją drogę tak właśnie:))
duży uśmeich dla Was:D
kasia (i kot)
RAny jak tu pięknie. W zeszłym roku nie byłem i już mnie nosi
OdpowiedzUsuńniebieski-1
Kasiu uściski ślę do Bretanii!
OdpowiedzUsuńPaulo, Penelopo, Mado - dziękuję!
Joanno - Buba chętnie miałaby na zawsze całą populację kuli ziemskiej. Nie odkryliśmy jeszcze czego lub kogo nie lubi, wygląda na to, że kocha cały świat! Pozdrawiam!
Elisaday, Ika - Posyłam Wam również uściski!
An-no - prawda?
Natalio - spełnienia marzeń życzę!
Senorita, Zulka, Elamika, Savannah, Monia -Benia, Eugenia, Alexa, Anna, Markosia, Netka - pozdrawiam serdecznie!
Ewo - witaj!
Marku - Pan Pękalski zaczął już chyba diabły dłubać - spróbuj ponownie. Pozdrawiam!!!
Kasiu, Niebieski - witajcie!!
Anioł urody przecudnej... kiedy zapatrzyłam się w jego dobre oczy i popatrzyłam na przepalone skrzydła pomyślałam że to będzie najlepszy stróż dla bojkowskiej chaty.... A co do żaby... dawno temu kiedy jeszcze z mężem (wtedy jeszcze nie mężem) mieszkaliśmy na tzw. blokowisku dzieci przyniosły nam szczura a właściwie szczurzycę którą jacyś nastolatkowie złapały w piwnicy i zabawiali się rzucając biedactwem najpierw z 3 pietra, potem z 6.... kiedy spadła na kratki ściekowe dzieci bawiące się na podwórku widząc że to jedyna szansa wyrwania jej z łap oprawców złapały szczurka, schowały pod bluzkę i biegiem popędziły do mieszkania mojego męża. Kiedy zobaczyliśmy że biedactwo nie rusza tylnymi łapkami zadzwoniliśmy do zaprzyjaźnionego weterynarza a mój tato robiła za karetkę pogotowia wioząc nas do lecznicy. Było to w sobotę ok.21.... wet kiedy zobaczył nas z pudełkiem w rękach zapytała tylko "A gdzie macie tego wilczura?" on przez telefon zrozumiał że jedziemy z wilczurem a nie ze szczurem :))) niestety nasza historia nie ma szczęśliwego zakończenia... trzeba było biedactwo uśpić bo miała pęknięty kręgosłup. Podejrzewam więc i siebie i męża że z żabą byłoby tak samo. Mieszkamy na peryferiach miasta więc pewnie miałaby zaliczoną wizytę u weta :) A zimy nie cierpię i zazdroszczę Ci tego pogodzenia się z rzeczami na które nie mamy wpływu.. ja jestem za głupia żeby się tego nauczyć ;) Pozdrawiam serdecznie. Gabriela.B
OdpowiedzUsuńAch jak ja Ci zazdroszczę!
OdpowiedzUsuńSzkoda, że ja mogę Bieszczady podziwiać już tylko w swoich wspomnieniach sprzed 5 lat :) niestety następna wyprawa na połoniny stoi pod wielkim znakiem zapytania ze względu na moje kontuzjowane kolanko :(
Spokój. Radość. Wolność. Ponowne odkrycie chwili. Zaduma na pięknem dawno nie odwiedzanych miejsc. Wdzięczność, że tu trafiłem. To tylko niektóre dary, które otrzymalem spędzając tu kilka pierwszych chwil i za które dziękuję. Mam nadzieję, że mój spokój i pogodne myśli dotrą do Chaty i wkomponują się w podobne, które tam mieszkają i cieszą gospodarzy, pomagając zobaczyć świat jeszce piękniejszym i niezwykłym każdego nowego dnia:))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i dziękuję:)
odkrywca
takchcezyc.pl
Witam Gospodynię tego pięknego domu.
OdpowiedzUsuńBywam tutaj od około pół roku ale nie miałem odwagi zakłócić tutejszj harmoni.
Chyba ten wspaniały anioł pomógł i niech będzie dobrym Aniołem Stróżem całej zagrody i wszystkich jej mieszkańców.
Co do żaby, to chyba bym nie wpadł na taki pomysł pomocy.
Magoto "na jaki plaster Ja się tak z tym blogiem szarpię." pomyśl o tych co Twoimi oczami mogą podziwiać wspaniałe Bieszczady przez okrągły rok. A bywać w Twoim domu to już szczególna przyjemność.
Gratuluję pomysłu blogowania, odwagi w podejmowaniu decyzji życiowych, hartu ducha. Pozdrawiam Ciebie wszystkich mieszkańców Magody no i Twoich Gości.
Władych z dalekiego Poznania.
Zima jest po to aby było pięknie, zimno, śniegowo, a u nas w mieście... no cóż proza życia, panowie szamba nie moigą wywieźć, bo po drugiej stronie ulicy leży hałda śniegu, i jak pani to wywiezie, to my przyjedziemy!
OdpowiedzUsuńNo i koparko-ładowarkę załatwiłam ale usłyszałam, ale my tego nie wywieziem, tylko przerzucim na pani stronę ?
Dobre, i pomyśleć, że niestety mieszkam w Warszawie ! Serdeczności
Gabrielo - pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńFajferek - życzę zdrowia.
Zdobywco, Władych -witajcie! Dziękuję za słowa zachęty i serdeczne słowa! Pozdrawiam gorąco!
Jadwigo - z szambem mamy ten sam problem, rozumiem Cię, choć oczywiście na tu spokojniej wszystko płynie. Uściski!!!
szambo plynie wszedzie jednako spokojnie ;)
OdpowiedzUsuńa na powaznie, nie myslalas Magodo o wlasnej, ekologicznej oczyszczalni ? na poczatku troche pracy ale pozniej mozna zapomniec o szambonurku na wiele lat :)
przetestowane na wlasnej, powiedzmy, skorze :)
Po pierwsze to DZIĘKUJĘ!!!!!!za niespodziankę . Z takim dokumentem już tylko jeden kierunek obowiązuje .Jesteś kochana !
OdpowiedzUsuńAnioł ....dech mi zaparło na jego widok .Ta twarz urocza i skrzydła po przejściach jest niesamowity .
Pozdrawiam ciepło , uściski przesyłam i wracam jeszcze w ciszy i spokoju napawać oczy cudownościami jakie zapodałaś.
Anioł zdzichowy jak zwykle -cudowny.Mój synek ma takiego anioła stróża zdzichowego nad swoim łóżkiem.A Mistrz Zdzichu(którego traktuję jak ojca i przyjaciela),jak zawsze dotrzymuje słowa i każdego dobrze pamięta.
OdpowiedzUsuńKocham Bieszczady i mam wrażenie,że one mnie też kochają,bo zawsze mogę tu wrócić w chwilach radości i smutku i bardzo cieszę się,że znalazłam tego bloga.Tyle cudowności mozna tu znależć!To wszystko,co tutaj widzę ma duszę.Tej duszy brakuje mi w mieście,więc chętnie tu zaglądam,z nieukrywaną tęsknotą...Zapraszam do mnie:www.w-sieci-barw.bloog.pl i serdecznie pozdrawiam.
Ewa Semko
Droga Pani.Jestem pod ogromnym wrażeniem Waszego cudownego domu!okolicy!no i przyrody!Mój zachwyt jest tak ogromny,że nie mogę oderwać wzroku od zdjęć.To jest coś o czym zawsze marzyłam.Stworzyliście taki klimat jak w bajce!Szczerze przyznaję się do tego ,że Wam zazdroszczę,ale naprawdę pozytywnie.Na tego bloga trafiłam zupełnie przypadkiem,bo nie czytuję raczej tego typu rzeczy.Mam nadzieję ,że uda mi się w niedalekiej przyszłości ujrzeć na własne oczy te CUDA!Serdecznie pozdrawiam.Krystyna z Warmii(Dobre Miasto)
OdpowiedzUsuńKocham Anioły, otaczam się ich obecnością - niewidzialną, jak i tą namacalną, wytworzoną ludzką dłonią :) Znalazłam Wasz blog przez przypadek, choć nie wierzę w przypadki :) I już teraz wiem, że w swoim zachwycie wyjątkowością Waszego miejsca na ziemi, z chęcią odwiedzę Was wraz z moim narzeczonym, którym też zawładnęła magia bloga i tego, co na zdjęciach zobaczył :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie życząc spokoju w ten wyjątkowy wigilijny wieczór, który przeniesie się na kolejne codzienne dni! :)
Iza :)