*
Ogłaszam wyniki losowania upominków z okazji rocznicy bloga!
Chętnych było tylu (tym razem byli również panowie), że dołożyłam jeszcze jednego ptaszka i z braku drugiego przewodnika - mapę z przyrodniczymi atrakcjami Karpat Północnych.
Sierotka tradycyjnie odpracował Maciek.
Przewodnik i krzywy ptaszek wędrują do Elle!
Samotny ptaszek wędruje do Joanny z Trójmiejskich Lasów.
Mapę otrzymuje Julia (bojulia)
Gratuluję i proszę o kontakt.
Posta planowałam wpisać dziś nieco wcześniej, jednak fizjologia naszego Burego zmieniła plany.
Musieliśmy rano pojechać do Sanoka. Burego ze względu na siarczyste mrozy zostawiliśmy w domu. Po powrocie stwierdziliśmy brak prądu. Śledztwo wykazało, że kot Bury zasikał nam skrzynkę elektryczną! Rozebranie jej, wysuszenie i ponowne złożenie zabrało nieco czasu.
Ma kotek fantazję!
Siłą rzeczy bez prądu nie mogłam siąść do komputera.
Wszystko się jednak udało tylko zapach mamy upajający.
Z powodu mrozu ( tej nocy było - 30 C ), Maciek dogrzewa kozy farelką. Kilka razy dziennie sprawdza w koziarni temperaturę. Za niecałe dwa miesiące powinny urodzić się kózki. Zapowiedziałam, że będę je sama wychowywać ponieważ wierzę, że każdego można przystosować do harmonijnego współżycia byle w porę się za to zabrać.
Mam jednak kolejną wiadomość na temat. Od przyjazdu w Bieszczady Maciek marzył o wielbłądzie.
Tak. Wiem. Duże zwierzę.
Odniosłam mały sukces, wytłumaczyłam, że wielbłąd nie zmieści się do koziarni. Mój spokój trwał tylko kilka dni. Wczoraj dowiedziałam się, że lamy są mniejsze i na pewno się zmieszczą!
Nie powiem, zmęczył mnie. Się zgodziłam.
Jeśli ktoś wie jak chałpniczo można gremplować wełnę z lamy - będę wdzięczna za informację. Postanowiłam z tego też mieć jakąś przyjemność. Już widzę te dywaniki z lamiej wełny!!!
Powklejam trochę ostatnio zrobionych zdjęć.
Z powodu mrozu chętniej fotografuję w domu.
Ostatnio dostaliśmy taki prezent:
Bury na ukochanych schodach:
Buba przed kominkiem
Do 9 lutego trwa głosowanie na Bloga Roku. Wszystkim, którzy zagłosowali na mnie pięknie dziękuję!
Jeśli ktoś jeszcze chciałby to zrobić podaję namiary, numer sms: 7144 treść: A00207.
Pozdrawiam serdecznie!
*
No faktycznie, fantazja Burego iście ułańska :). Droga Jagódko, im częściej do Ciebie zaglądam, tym bardziej jestem pod wrażeniem. Tak pięknie u Ciebie i tak cieplutko (o tym takim wewnętrznym ciepełku pisze, rzecz jasna). Cudownie po prostu. No napatrzeć się nie mogę...
OdpowiedzUsuńPozdrowienia dla całej Chaty i miziaki dla Buby, Burego i kózicek :)
gratuluję zwycięzcom :)
OdpowiedzUsuńlamie dywaniki, hmm... jeżeli gryzłyby tak samo jak moja torba z lamiej wełny, to chętnie pochodziłabym po nich boso ;)
A może lepiej alpaki? Wełna z alpak szlachetniejsza. Myślę że powinnaś zajrzeć tutaj: http://duoart.blogspot.com/. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńPewnie najprościej oddać do gremplarni i tyle;]
OdpowiedzUsuńA jaka lama? Ja bym wolała alpakę;]
Skończyłam własnie czytać Twojego bloga Jagodo.Jestem pod ogromnym wrażeniem - Was,Waszej pięknej chaty,pięknych zdjęć, widoków.Podziwiam i zazdroszczę-najbardziej tego spokoju wewnętrznego,harmonii i radości życia, która przebija z każdego Twojego postu.Zazdroszczę i cieszę się, że są jeszcze na świecie tak wspaniałe miejsca i tacy wspaniali ludzie jak Wy-skromni, pracowici i baaardzo zdolni. Artystyczne z Was dusze:) Pozdrawiam serdecznie!
OdpowiedzUsuńNa rozgrzewające komentarze zawsze można liczyć, więc i ja się przyłączam. Trzymajcie się w te mrozy! Ściskam. P.S. Kot paskudnik ;), Buba przy kominku - sama słodycz.
OdpowiedzUsuńno to teraz trzeba bedzie uwazac, bo bedzie mozna zostac oplutym ;)
OdpowiedzUsuńa moze osiolek ? to dopiero mile stworzenie i niewybredne choc nie tak niszczycielskie jak koza, ta to potrafi i pranie zjesc ;)
moze chcecie zaprowadzic hodowle bretonskich, czarnych owiec, nie trzeba ich strzyc same sie "strzyga" czochrajac o drzewa :)
a tak na serio, to rzeczywiscie, biedne zwierzaki w takie mrozy, wprawdzie natura je odpowiednio wyposazyla ale to juz kolejne pokolenie, ktore nie znalo prawdziwej zimy :/ mam nadzieje, ze juz za chwile te mrozy sie skoncza.
Bury pewnie sie obrazil, ze zostal sam i postanowil dac Wam nauczke, wybral perfekcyjnie. znam ten zapach bardzo dobrze i wiem, ze bedzie sie dluuugo unosil :} psikaj szafke octem, moze kocisko zrozumie, ze to nie jego rewir.
pozdrowienia i ciepelko przesylam
Annavilma - dziękuję za tego linka! Maciek zakochał się w alpakach i o niczym innym już rozmawiać nie chce!
OdpowiedzUsuńDeZeal, Myosthis, Folkmyself, Bobe Majse - pozdrawiam cieplutko!
Leloop zapach jest cudny ale walczę!
Nie natrząsaj się ze mnie! Ładnie to tak?
Uściski Ci ślę i czekam na wieści z Bretanii!
no właśnie jak Bury "zaznaczył" skrzynkę to może się przeniesie ze schodów właśnie tam - oby nie!!!
OdpowiedzUsuńWidzę, ze pomysłów na życie Wam nie brakuje, ale wszystko w konwencji Chaty, bo chyba na strusie i pawie to "w życiu" byś się nie zgodziła?:)
Pozdrawiam cieplutko, bo u nas też mroźnie - 20.
Your photos are sooo beautiful again!!!
OdpowiedzUsuńI also want to tell you that there is a draw on my blog, too. Maybe you've got the time and the good mind to go in for my draw. Would make me happy :o)
Hugs, Traude
Nasze kozy i konie są również uważnie doglądane, jakoś sobie radzą. Ostatnio dowiedziałam się, że Ziemianin zakupił dwie krowy, które po mrozach przyjadą. Ty to przynajmniej egzotycznie, ja przasnie.
OdpowiedzUsuńTA Elle to znaczy JA???? O matko jedyna!! Dziękuję!!!! Ależ się cieszę :)) Tego to się nie spodziewałam!
OdpowiedzUsuńWielbłądy? Lamy? hihihii życzę Ci Jagódko duuużo wytrwałości :) Będzie fajnie! ;)
Serdecznie pozdrawiam :)
Odezwę się na maila :)
No co ja słyszę znowu Lama w Bieszczadach. Jeśli nie wiesz to informuje Cię że Lamę widziałem osobiście na Połoninie Wetlińskiej wiele lat temu. Wychodziłem z Berechów, ciągnąłem za sobą cały zastęp a nawet dwa na wędrowce i dochodząc do schroniska myślałem ze mam halucynacje ( a było 30 plus ) WIDZĘ NAJPRAWDZIWSZĄ LAMĘ ! Swego czasu lama w schronisku służyła im za osiołka do pomocy przy wynoszeniu prowiantów. Nie wiem co się z nią stało ale wrażenie pamiętam nawet po tylu latach. Z dwojga złego wolałbym wielbłąda. I duże zwierze, i szacun wśród miejscowych i ma w sobie dużo wody na czasy suszy. To nic że dużo zje ale tam w Lutowiskach jest sporo pastwisk. Na pewno się uchowa. Acha ! I uważaj na te kózki z wychowaniem. Właśnie pisałem o Dorocie Lampart malarce która żyła z dwoma capami i stadem kur. Tak je wychowała że mieszkała razem z nimi we wspólnej biedzie. Na jej plus trzeba zapisać że nigdy nie zabiła dla mięsa żadnego zwierzęcia. Kury u niej w domu dożywały lat sędziwych mimo że nie miała co jeść. Ale znając twoje podejście do zwierzaków to wychowasz swoje kózki ( a może małe ciapki ) na dobrych obywateli Chaty Magody.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam wielbładzio
markos
Ps
jednak głosuje na Duże Zwierze !
:))) Sama mam dwa koty, więc też, raz po raz, mam sposobność upajać się nieziemskim "fetorkiem". To pewnie z tęsknoty za Wami:) Najważniejsze, że pogoda ducha Was nie opuszcza!
OdpowiedzUsuńJak zwykle, pięknie u Was, ciepło i przytulnie!!
bardzo się cieszę, dziękuję! już jestem ciekawa jakie nowe atrakcje przyrodnicze dzięki niej odkryjemy.
OdpowiedzUsuńa nasza piesa tak samo w mrozy na płytkach przed kominkiem się wygrzewa (czasem mam ochotę się przyłączyć kiedy w domu jest 16 stopni :)
fanaberiawpradze.blogspot.com - tutaj możesz znaleźć trochę wiedzy o przędzeniu a i może o gręplowaniu też. Poza tym jeśli spytasz właścicielkę bloga o jakieś namiary, to na pewno z chęcią ci p[omoże.
OdpowiedzUsuńA alpak zazdroszczę Ci straszliwie!
Maciej niesamowity jest...Skad takie natchnienie z tymi lamami ??? czytałam wczoraj te pierwsze komentarze i dzis juz wiem ze decyzja uległa zmianie na ALPAKI ::))
OdpowiedzUsuńJagodo ;;))NIESAMOWICI JESTESCIE
a takie pancho z Alpakow miodzio
sama takie kiedys przymierzalam...cholernie drogie bylo ::((
Więc moze u Ciebie kiedys zamowie...pozdrawiam
Oj będzie się działo!!!Już czekam na Twoje relacje o tym, co "zmalowały" małe kózki...no i alpak, bądź lama w zależności co tam przygarniecie. Ktoś tam wspomniał o osiołku, osiołek też milusi, więc może jeszcze taki mały osiołek zmieści się u Was?
OdpowiedzUsuńPiękne serducho...Pozdrawiam serdecznie i bardzo ciepło w te mroźne dni...
Na brak atrakcji , nie możecie narzekać.
OdpowiedzUsuńKoty ,psy, kozy , lamy...oj wesoło u Was będzie.
Trzymam kciuki za konkurs, bo najprościej pisząc -wygrana się należy! i tyle!
Pozdrawiam ciepło
Nie wiem jak alpaki, ale lamy paskudnie plują! Śmierdzącą, lepiącą śliną - fuj - niech wie, żeby potem się nie dziwił.A wielbłądy fajne - też z charakterkiem, ale mają własny zapas wody ;)
OdpowiedzUsuńWspółczuję tych -30, podobno dzisiaj w nocy ma być już mniej. Pozdrawiam cieplutko! Asia
właśnie miałam i ja napisać o blogu Fanaberii: http://fanaberiawpradze.blogspot.com/. Jej pasją jest przędzenie.
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam- dorota-gp
P.S. w national geographic jest konkurs na zimową fotografię - wyślij :) dużo uroku w tych zimowych Bieszczadach
No i co Ty anonimowy zadajesz Jagodzie następne zadanie do odrobienia./wybór
OdpowiedzUsuńi wysłanie zdjęć na konkurs/.
Przecież ich wybór może potrwać tydzień
tyle tego ma, a wszystkie tak piękne...
Teresa
Przyznaję, że moje koty są bardzo zdolne. Zasikały nam już służbowe pieniądze ( wyobraź sobie minę księgowej...) dokumenty przed BARDZO ważnym spotkaniem, buty ( dużo ), pościel, kanapę, fotel, czyściutkie pranie, kontakt ( efekty świetlne były ), ale skrzynki rozdzielczej jak dotąd ( i chwała Panu ) nie. Szacun dla Burego!
OdpowiedzUsuńJagódko, tęgo moroziło.U mnie zamarzł junkers w wiatrołapie i z wody nici.Leci tylko lodowata i to tak właściwie ciurka.A kot wychodzi tylko na 5 minut i wraca z bordowymi łapkami pod spodem.No ale cóż zima minie kiedyś.Bardzo, bardzo lubię tu do Ciebie zagladać i zawsze czekam na nowe posty:).Na Twojego bloga już zaglosowałam i namówiłam też córki, więc razem 3 głosy.Zdjęcia zimy przepiękne.A Twój blog uwazam za najciekawszy.Trzymam kciuki za najwyższe miejsce na podium.Pozdrawiam.Małgorzata
OdpowiedzUsuńJagódko, nie będę chwaliła - wystarczy, że zeznam iż przeglądanie blogów zaczynam od Twojego. I tęsknię, gdy długo trzeba czekać na nowe wpisy (wtedy czytam wstecz).
OdpowiedzUsuńJestem zdecydowanie za alpakami - wełna cudowna!
Na Burego jest jeden sposób(sprawdzony na własnych domowych i podwórkowych kocurach znaczących wiosną wejście do szkoły): miejsca zagrożone "zabezpieczamy" olejkiem JAŁOWCOWYM. Tanio, skutecznie i pachnie miło.
Zagłosowałam.
Pozdrawiam, Ewa
PS. Podglądać będę dalej :-)
Serdeczne pozdrowienia z mroźnej Warmii.Jeśli chodzi o wybór między lamą a alpaką jest on bardzo prosty.Lama to zwierze juczno mięsne,alpaka natomiast od 5000 lat hodowana jest przez człowieka tylko dla swojego niezwykłego włókna(wełny).Prawda że wełna lamy nadaje się raczej na dywaniki,alpaka to ekskluzywne wyroby często nazywana złotem Inków.Jeśli chcesz uprząść niesamowitą nitkę to tylko z alpaki.
OdpowiedzUsuńWasza pomysłowość, Jagódko i Maćku nie zna granic ;))
OdpowiedzUsuńŚliczne zimowe obrazy... Domowe też!
Ściskam i tulę mocno :))
NO, Bury górą :). Śliczny kotek :).
OdpowiedzUsuńMoja kicia jak dotąd zasikała tylko pościel i buty. To dwa ulubione miejsca. I łatwiej pozbyć się zapachu :).
Buba przed kominkiem to widok normalny, mój Szoguś prawie włazi do pieca, a że piec kominkowy stoi na podwyższeniu z kafli, to pies układa się połowę na kaflach a połowę na podłodze, bo na kaflach cały się nie mieści. Zastanawiam się jak mu tak może być wygodnie.
A kiedy skończycie z bojkowska chatą Maciek pewnie weźmie się za budowę stajni, coby mu się i alpaki zmieściły i lamy i wielbłąd. Rewelacja.
Lamy...alpaki... a to dopiero fantazja! :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że pięknie by się wpisały w krajobraz bieszczadzki. A jeszcze ta wełna! Trzymam kciuki za realizację tych maćkowych planów.
Jagódko, z krzesła spadłam jak przeczytałam o lamach :DDD Czyli co? Na maj będziecie mili już lamę? To dopiero będzie radocha :)))
OdpowiedzUsuńŚciskam Cię Kochana i Ciebie i Maćka, a Burego i Bubisia podrap za uszkiem ode mnie i od S. :)
Tęskno mi do Was, nawet mimo tych mrozów. Ściskam cieplutko :***
Alpaki są prześmieszne! Oprócz naturalnych dobroci w formie wełny, dają wiele radości w obcowaniu:) Pozdrawiam ciepło, Wasza od roku stała podczytująca
OdpowiedzUsuńhttp://najblizsze.blogspot.com/
Lamy to świetny pomysł i dobrze się sprawdzają w górach :-) W moim województwie pewien człowiek zabrał się za hodowanie lam i czasami widze w gazecie jego zdjęcia, jak chodzi po górach z lamami objuczonymi sprzętem. Sama mam ochotę spróbować takiej hodowli ;-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Mara
www.koszmara.onet.blog.pl
Mado - na szczęście Maciek w strusiach nie gustuje. Uściski!
OdpowiedzUsuńMarkos - o lamie na Wetlińskiej słyszeliśmy ale nie mieliśmy tego szczęścia co Ty by ją widzieć! Pozdrawiam!
Yadis - dziękuję za linka!
Anielina - żadnych osiołków! Buziaki.
Przekazałam szacun Buremu Asiu.
Małgorzata - dziękuję!
Oslun spróbuję z jałowcem - dzięki!
Duoart - witajcie! Zachwycam się Waszumi alpakami. I wełną! Pozdrawiam serdecznie!
Tili na maj nie da rady. Musimy się najpierw ogarnąć z kozim przychówkiem. Alpaki to może za rok? Buziaki Tili!
Silme, Mara - witajcie!
Dziękuję wszystkim za dobre słowa i rady. Pozdrawiam z zasypanych i zawianych Bieszczadów!
Dołączam do licznego grona czytaczy i podziwiaczy tego już legendarnego bloga:-) Klimatycznie tutaj, opowieści przykuwają uwagę, wprost nie można się odkleić...Pozdrawiam z Wrocławia!
OdpowiedzUsuńA to swintuch z tego Burego, nasza kocica skonczyla z takim zachowaniem, gdy zostawilam w miejscu znaczonym skorki z mandarynki..
OdpowiedzUsuńLamy...hm, musialabym zapytac, ale w centum ogrodniczym niedaleko , hoduja lamy, maja sie dobrze.
Sa duza atrakcja dla dzieciarni...
Czyi Wasze bylyby bieszczadzkie, a te tutaj alzackie, czego to ludzie nie wymysla..:))
Co do welny, nie mam danych..
Lzejszych mrozow zycze, Kasia.
Ps. czy wiecie, ze kozy jako jedyna zwierzeta , maja prostokatne zrenice, cora mi podpowiada..
mapa dotarła - dziękuję i pozdrawiam
OdpowiedzUsuńpodziwiam takie surowe zycie na wsi w Bieszczadach , imponuje mi ale zima nie jest komfortowa. Tyle zwierząt w gospodarstwie , szkoda że brak dzieci do pelni szczęścia.
OdpowiedzUsuńW sprawie przędzenia i nie tylko polecam również http://fanaberiawpradze.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńGdyby Maćkowi urodził się pomysł posiadania strusi mam sporo materiałów i chętnie oddam w dobre ręce. Kocham tu zaglądać :-)) Pozdrawiam śnieżyście.
Jagódko,zapraszam Cię do siebie po wyróżnienie.
OdpowiedzUsuń...wiem, wiem, masz już ich tyle... cóż,trzeba ponosić konsekwencje tworzenia tak cudownego miejsca w świecie wirtualnym i tym rzeczywistym :)
Przepiękny blog!!
OdpowiedzUsuńMagoda, 20 km w lini prostej na polnocny-wschod, jest jeszcze moj "kacik". Mam tam 2 przyrzady, zwane "kolowrotki" (tak nazywane sa na Galicji). Kiedys przedlo sie na nich welne. Probowalam robic to sama w czasach gdy mialam barany (?!) i owczarka syberyjskiego. Bede tam wiosna, gdy zrobi sie cieplutko. Zapraszam wiec, gdy Cie to interesuje. Lata temu w okolicach Nowego Sacza wiele osob przedlo i farbowalo welne na zamowienie, byc moze ktos jeszcze tym sie zajmuje. Jezeli pozwolisz, jedna rada : owiec czy lamy nie mozna kapac przed strzyzeniem ani prac welny po obcieciu. Trzeba natomiast oczyscic z ewentualnych lisci, trawy itp. Gratuluje pomyslu z lama; moze kilka baranow do kompletu?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Miła Anno ani owca ani lama nie jest pieskiem kanapowym i z całą pewnością nikomu nie przyszłoby do głowy męczyć tych zwierząt kąpaniem.Dbają one o higenę we własnym zakresie.Alpaki na przykład kąpią się w piasku,a gdy maja dostęp do wody to nie gardzą też i kąpielą w wodzie.
OdpowiedzUsuńDUO! W Bieszczadach raczej trudno o piasek, to nie pustynia- czasami, szczegolnie po zimie zwierzeta bywaja niezbyt czyste.
OdpowiedzUsuńAnno, my o tym piasku już pomyśleliśmy.
OdpowiedzUsuńFaktycznie w Bieszczadach piasek nie występuje ale można go kupić. Dzięki za to, że myślisz o nas! Pozdrawiam!
przypomniał mi się film Jerzego Stuhra z wielbłądem w roli głównej " Duże zwierze" Ciekawe czy widziałaś? wyjątkowy,piękny film,polecam.
OdpowiedzUsuńKochana,
OdpowiedzUsuńZ daleka wszystko lepiej wygląda niż z bliska, gdzie trudy dnia codziennego są ogromne, szczególnie gdy temperatura spada poniżej 30. A z daleka ładniej, ale nie myśl, że jesteście sami, bo nie jesteście i pomagamy wam wirtualnie, podtrzymujemy na duchu. A z Warszawy 10 głosów dostaliście , byscie nie myśleli, ze Warszawiacy świnie som, nie som!
Serdeczności
Jadwiga
Jak pięknie jest u Was, i jak ciepło, serdecznie... Właśnie wysłałam smsa. Myślałam, że już nie zdążę, ale jednak. Mam nadzieję, że wygracie.
OdpowiedzUsuńBardzo ładna chata, piękny wystr.ój, zapraszam na http://www.e-halo.pl/
OdpowiedzUsuńBardzo żałuję, że ten blog nie zajął wysokiego miejsca, bo przecież na to zasłużył. Prawdziwe życie, codzienność malowana obrazami z Bieszczadów to musi przyciągać czytelników. To, że wnętrza i atmosferę docenili inni, świadczą rozmaite publikacje!Magodo, piękny blog, gdzie uspokajam swoje myśli, gdzie czuję co mi w duszy gra. Choć nie komentuje czytam zawsze z zapartym tchem. Gratuluję!
OdpowiedzUsuń