Mój blog przeszedł do kolejnego etapu konkursu Blog Roku!
Dziękuję Wam za głosy, poparcie, ciepłe słowa. Mam wrażenie, że to nie dzieje się naprawdę!
Chata Magoda znalazła się w setce blogów, a było ich prawie sześć tysięcy!
I teraz to jest tak: ponownie można głosować na mój blog. Tak samo jak poprzednio. Głosy internautów zadecydują, który blog zdobędzie nagrodę Blog Blogerów.
Jednocześnie, blogi z każdej kategorii czytane są teraz przez jurorów. I oni właśnie zadecydują o dalszych ewentualnych nagrodach.
Trzymajcie kciuki proszę.
Gdyby mego bloga przepuścić przez komputerowy program to wyliczyłby pewnie, że najczęścej używanym tu słowem jest słowo DZIĘKUJĘ.
Dziękuję za wspaniałe, życzenia jakie dostałam od wszystkich. W komentarzach, mailach i pocztą polską.
Patrzę w monitor i wyobrażam sobie te wszystkie serdeczne twarze po drugiej stronie. Dziękuję z całego serca!
O romantyzmie pisać miałam. No to jazda.
Na szczęście dla mnie romantyczna nie jestem. Nie potrzebuję świec i kwiatów ciętych by poczuć się dobrze. Zresztą gdyby Maciek przyszedł do mnie z kwiatami to kurcgalopkiem udałabym się w poszukiwaniu komórki by dzwonić po odpowiednie służby medyczne. Mnie wystarczy, że każdego dnia, rączkami, buduje dom, który sobie wymyśliłam.
Tyle we mnie romantyzmu ile w księżniczce ze znanego dowcipu. Przytoczę:
Księżniczka przechadza się z zakochanym w niej księciem, po parku. Po stawie pływa para łabędzi. Popatrz moja miła, jakaż piękna para! woła książę. Nie chciałabyś tak samo?
Księżniczka ze zgrozą w głosie: całe życie dupę w zimnej wodzie moczyć???!!!
Słyszę każdego dnia jakie romantyczne życie wiodę. Przysięgam, że nie leżę godzinami na tarasie omiatając zamglonym wzrokiem po landszafcie. Nie snuję się w powłóczystym peniuarze i w klapkach z łabędzim puchem. Nie posiadam wymalowanych szponów z przyklejonymi cyrkoniami, nie trzymam w nich (szponach) tomiku poezji.
Romantyzm bieszczadzkiego życia to mit, który na dłuższą metę doskwiera. Niektórym robi krzywdę.
Bieszczady są wyjątkowe, jedyne. Piękne, do zaparcia tchu. Do pokory. Zapadają w serce, wchodzą w krwioobieg.
Jednak życie tutaj - chyba nie dla każdego jest. Można przyjechać na wakacje, pochodzić, ponapawać się. Ale widziałam już wielu takich, którzy tego bieszczadzkiego życia nie wytrzymali.
Nie wystarczą romantyczne uniesienia. Nie ma z nich chleba ani ciepła w domu. Wiele złamanych ludzkich losów wzięło się z tego. Na co dzień widuję, zgorzkniałych, nieprzystosowanych, nadużywających trunków - byłych romantyków. Romantycznie tu zwanych Zakapiorami co jest po prostu bieszczadzką nazwą menela*.
Bieszczady nie są gościnne. Szczęście trzeba dla siebie wydzierać. Walczyć każdego dnia z gliną, pogodą, wiatrem, brakiem podstawowych rzeczy, odległością i zaściankową mentalnością. To jest cena życia tutaj. Kto się z tym nie godzi, szczęścia nie znajdzie.
Romantycznie mogą brzmieć moje wspomnienia z bojkowskiej chaty o tym jak nabyłam biegłości w lokalizowaniu miejsc, w których zamarzły rury. Jakim jestem specem od ich rozmrażania suszarką do włosów.
Albo jak sprawnie i szybko ubrać się pod kołdrą bo w pokoju rano jest minusowa temperatura.
Romantycznie zapewne jest wybudować dom własnymi rękami ale tego lata gdy Maćkowi na kolanie wyrosła gula wielkości drugiego kolana bo przeciążył się przy pracy, to nie o romantyzmie myślałam.
Romantycznie mieszkać z dala od cywilizacji ale nie wtedy gdy boli ząb. Do najbliższego dentysty, który robi to co ja potrzebuję by zrobione zostało - jest 120 km w jedną stronę.
A już szczyt duchowych uniesień przeżyłam wpadając przez dziurę w podłodze budowanego domu - do pokoju poniżej. Gdyby mnie Maciek w locie nie złapał miałabym romantyczne zejście.
Wiele osób mówi mi i pisze, że chce się w Bieszczady przenieść i żyć tutaj. Cieszę się! Fajnych ludzi nigdy dosyć.
Tylko trzeba wziąć w swych planach pod uwagę także pracę, także to wszystko o czym powyżej.
* Nie każdy zakapior jest menelem. To temat drażliwy. Na www.forum.bieszczady.info.pl od kilku lat toczy się dyskusja o tym. Ponieważ nic z niej nie rozumiem, nie będę objaśniać - zainteresowanych odsyłam do źródła.
Koronkowo się zrobiło! Szadź sprawiła, że biegałam z aparatem wokół domu. Oto zdjęcia:
*
Bardzo się ciesze, że przeszłaś dalej :) Czyli teraz już można tylko trzymać kciuki. Oczywiście będę, oba koty tez zmuszę, choć one chyba nie bardzo lubią Bubę.
OdpowiedzUsuńMąż pytał, na kogo ja te smsy wysyłam, pokazałam , już nie ma oporów, wszystkie telefony ulegle glosowały i głosować będą, pozdrawiam romantycznie-Graż
OdpowiedzUsuńJagodo, przeca normalni ludzie widzą i wiedzą, że tu walka o życie się toczy. My też budujemy, żyjemy w remoncie, trochę przecierpieliśmy na własne życzenie rezygnując z ciepełka i smrodku blokowego. Nie tyle co Wy, ale rozumiemy, że na romantycznośc sobie można pozwolić tylko razem z pozytywizmem.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że następny etap przed Wami, ponownie zagłosuję, boście warci nagrody, tula
Jagódko, nie komentowałam co nie znaczy,że nie czytałam..(wstyd się przyznać,ale u mnie na blogu jeszcze choinka)
OdpowiedzUsuńGłosowałam, i głosować będę nadal,trzymać kciuki, zaklinać i co mi tam jeszcze na myśl przyjdzie..
I nie dziękuj już tak kochana, bo to my Ci dziękujemy,że jesteś!
Co do romantyzmu, to Bieszczady ze swoim urokiem są już i tak wystarczająco romantyczne dla przyjezdnych,Ty po prostu BĄDŹ!!!
pozdrawiam
ka-melia
a JA tam się WCALE nie dziwię, że Twój blog znalazł się w setce wyróżnionych! OT, CO! :)
OdpowiedzUsuńSerdeczności ślę, Babo-Nie-Do-Zdarcia :)
Jagódko gratuluję!
OdpowiedzUsuńSzadź to wyjątkowo uzdolniony artysta!
Zdjęcia piękne, uwielbiam te koronkowe woale...pozdrawiam cieplutko.
od kiedy przeprowadziliśmy się na wieś patrzę na romantyczne górskie chaty w inny sposób. po wielokrotnym zakopaniu się w śniegu na naszej bocznej drodze zawsze zastanawiam się jak gospodarze zimą dojeżdżają i czy jest odpowiednie odśnieżanie :)
OdpowiedzUsuńznamy też problem zamarzającej wody - pierwsze święta w nowym domu mąż z moim bratem spędzili w piwnicy ogrzewając newralgiczne miejsce.
ale mimo tego, że przeczuwam czym pachnie prawdziwa górska zima i tak marzymy o tym, żeby kiedyś się w BN przenieść (Bieszczady to jednak dla większych twardzieli są). tylko odczekamy aż dzieci pójdą na studia, żeby im jeszcze bardziej życia nie utrudniać - czyli jeszcze parę lat przed nami :)
Dokladnie, dokladnie jest tak jak piszesz, dokladnie tak samo mysle, tyle ze doswiadczenia nabylam w norweskich gorach, ale wszystko tak samo.., pozdrawiam i gratuluje wyroznienia:)ja tam sie nie zdziwilam:)
OdpowiedzUsuńZaglosowalam po raz kolejny i dopinguje dalej :-)
OdpowiedzUsuńNic a nic nie dziwi mnie, że przeszłaś dalej...
OdpowiedzUsuńDla mnie i jakiegoś tysiąca innych i tak już jesteś wygrana...I masz racje, że Bieszczady są piękne...I masz rację, że niestety to bajkowe miejsce nie jest dla każdego...Na szczęście Ty znalazłaś tam swoje miejsce i dzięki temu przekazujesz nam tą miłość bieszczadzką, która w jakiś magiczny sposób przyciąga wszystkich do Twojego świata...Pozdrawiam ciepło!!!
To ja przejeżdżam pół świata w poszukiwaniu śniegu i słońca, a to wszystko jest u Ciebie :)))
OdpowiedzUsuńŚlę rodzinnie głosy na Twój blog i trzymam kciuki za zwycięstwo :))
Buziaki, pa :)
tak sobie wlasnie mysle, czytajac czy ogladajac adaptacje modnych ostatnio powiesci, w ktorych wystepuja wiejskie chalupy gdzies na Mazurach albo w innych "romantycznych" miejscach - ze te domy to nie miejsce wypoczynku i niekonczacego sie bimbania, tylko ciezka tyrka. Inaczej zarastaja, bylejaczeja, przestaja byc ladne. A tu zeby choc kwiatka na parapecie miec, to trzeba go posadzic, trzeba podlewac - a to tylko drobiazg sposrod miliona niezbednych czynnosci.
OdpowiedzUsuńNiemniej jednak mam sobie marzenie, takie "na stare lata", zeby zamieszkac w chalupie z bali (tylko zeby internet tam byl porzadny, i ciepla woda :) I droga jaka-taka.)
Na blog Twoj bym zaglosowala, gdybym mogla, ale zdaje sie, ze z zagranicy sie nie da. Ale trzymam kciuki!
I powiem jak moja mama, a nie mówiłam,
OdpowiedzUsuńzwyciężysz bez dwóch zdań.
Zyczymy my wszyscy tu zaglądający.
Sciskam serdecznie Teresa
Każdy wybiera sobie życie takie jak chce.Podejmując pewne decyzje liczy się z konsekwencjami.I tylko wizja jest romantyczna a reszta to samo życie.Moi znajomi mieszkają głęboko w lesie.Wszędzie daleko, nawet bardzo,otoczenie przepiękne -las,jezioro,cisza.I jest fajnie jak się przyjeżdża na parę godzin czy to latem czy zimą.Ale my wracamy a oni zostają.I nie widzę w tym romantyczności tylko życiowy wybór.I jeżeli nie znajdą pomysłu na dalsze życie to gorzki wybór.
OdpowiedzUsuńAnonimowy, Wy wracacie do siebie, a oni zostają u siebie.
OdpowiedzUsuńGdzieś zeżarło mój poprzedni komentarz. Cieszę się, że dzięki konkursowi poznała tego bloga i czytam i czytam....
OdpowiedzUsuńNie prowadzę swojego bloga - Twój czytam.
OdpowiedzUsuńTez kiedyś zamieniłam blokowisko na szczęśliwisko. Z trójką dzieci. Jak wiesz, nie zawsze jest łatwo i romantycznie, ale zawsze: warto było!
Pozdrawiam
"Szczęście trzeba dla siebie wydzierać". To prawda. Ale wydzieramy je - Ty tam, ja tu a on, ona gdzieś jeszcze indziej.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie i gratuluję.
Gratuluję, cieszę się, trzymam kciuki!
OdpowiedzUsuńKoronki piękne, tylko... No właśnie, po sesji z zamarzającymi dłońmi trzeba mieć gdzie się ogrzać i co zjeść. Dobrze, że ostudziłaś niejedną głowę, co przecież wcale nie oznacza, że zniechęcasz, lub sama masz dość.
Na moim balkonie, w donicy stoi mała choinka, z której gałązek zwisają ostatnimi czasy kaskady sopli. Nie w tylu odsłonach, co u Ciebie, ale są. Serdecznie, Ola
Gratuluję Ci Jagodo... ja wiedziałam, że tak będzie :) i coś czuję po kościach, że będzie i kolejny etap. Trzymam kciuki i "sms-nę" zaraz, żeby zwiększyć szansę na swoją rację ;)
OdpowiedzUsuńA co Twojego romantyzmu? jak dla mnie jesteś jak najbardziej romantyczna ...wszak różne są oblicza romantyzmu. Dla mnie nie kojarzy się wcale z wymalowanymi pazurkami, trzepotem rzęs przy świecach, czy innymi landrynkowymi powierzchownościami...
Pozdrawiam Was serdecznie
Jagodo Piękna..., jak nie Ty to kto...???Jestem i pamiętam:)
OdpowiedzUsuńNo przecież każdy uważny czytacz oczywiście dostrzeże, że Wasze zycie to nie tylko zamglone spojrzenia, kapcie z piórkami, szampan i truskawki w łóżku na śniadanie, ale przede wszystkim, pot i krew i ból i wyrzeczenia. Oj drastycznie się zrobiło :)
OdpowiedzUsuńDroga Jagódko, zima u Was dalej śliczna, a i koronki urody przecudnej są.
A na koniec gratuluję przejścia do kolejnego etapu i nadzieję mam, że szanowne jury wykaże się odrobiną zdrowego rozsądku i przyzna nagrodę Magodzie, no bo przecież komu innemu? No komu???
Pozdrawiam cieplutko :):)
Jagódko , trzymam kciuki za dalszy etap i romantyzm w Twoim wydaniu abyś go nigdy nie utraciła ... Pozdrawiam gorąco
OdpowiedzUsuńPiękne i mądre słowa...
OdpowiedzUsuńZ każdego zdania bije wielka życiowa mądrość i pokora wobec tego, co niesie ze sobą życie.
Jesteś niesamowitą osóbką Jagódko.
Bardzo sie cieszę, że właśnie Twój blog przeszedł do kolejnego etapu. Mocno trzymam kciuki aby znalazł się na 1 miejscu!
Głos już oddałam, więc pozostają jedynie kciuki :)
Pozdrawiam i buziaka ślę :*
I ode mnie głosik poleciał :) Trzymam kciuki i mocno wierzę w Twoją wygraną!
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Ja również głosuję, trzymam kciuki, pozdrawiam:) Bardzo miło sie czyta i marzy o tym prawie zaczarowanym świecie :)
OdpowiedzUsuńsamo zycie Magodo! i ciesze sie ze jestes romantyczna inaczej niz sobie ludzie romantyzm wyobrazaja...nie czytalabym twojego bloga gdybys na kazdym zjeciu zamieszczala swiece i ciete kwiaty, gdybys chodzila w pantofelkach z piorami czy miala cekinowe szpony i raczyla nas poezja z ksiazeczki w nie (szpony) zlapana...pozwol ze powtorze sie tutaj lubie cie czytac, lubie twoje poczucie humoru i uwielbiam twoje zdjecia...i mam szczera nadzieje ze zajmiesz pierwsze miejsce w blogu roku!
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie
Magdalena/Color Sepia
Jagódko!! Bardzo gratuluję przejścia do kolejnego etapu! ...Wiedziałam, że tak będzie...:)))
OdpowiedzUsuń"Być może dla świata jesteś tylko człowiekiem, ale dla niektórych ludzi jesteś całym światem" (Gabriel Garcia Marquez)
DZIĘKUJĘ!!!:)
Magodo, CUDNE te bieszczadzkie koronki o ilez piekniejsze niz bretonskie bloto ;)
OdpowiedzUsuńwprawdzie bretonska wies duzo mniej okrutna niz bieszczadzka, do sklepu i dentysty tylko 8 km ;) ale i tu natura potrafi zdrowo kopnac w dupsko. nie na darmo bretonskie kobiety sa synonimem niezlomnosci i sily.
wprawdzie i ja z tych co chetnie romantyczny bukiet roz zamienia na dobrej klasy wiertarke ale nie sadze, zebym w Bieszczadach dala rade. dlatego jeszcze raz chyle czola i zycze duuuzo sil.
pozdrawiam
Odkryłam Twój blog przypadkiem - przy okazji konkursu właśnie. I ogromnie się cieszę z tego odkrycia oraz że udało Ci sie przejść do następnego etapu.
OdpowiedzUsuńBliska mi jest Twoja wrażliwość, zachwyt nad naturą oraz miłość do kotów...
Muszę się wczytać w archiwalne posty.
Podejrzewam ,że będzie to dla mnie duchowa uczta :-)
Pozdrawiam z głębi serca i życzę powodzenia w konkursie...
Kasia
Jagódko!Czytając twoje zapiski wracają wspomnienia.Ja też jako młode dziewcze(było to w latach 80-tych) pełne nadziei i planów na przyszłość chciałam związać swoje życie z Bieszczadami.Niestety nie dałam rady i wróciłam
OdpowiedzUsuńdo swojego rodzinnego miasta Łodzi.Jednak sentyment i miłość do Bieszczad pozostał, dlatego będę tu częstym gościem a także mam nadzieję osobiście was odwiedzić.Oczywiście głosuję na twojego bloga i wierzę że wygrasz.
Pięknie i prawdziwie napisane.Prozę życia czasami przesłaniają wyimaginowane wyobrażenia o nierealnym świecie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie(u mnie zimno , ale niestety nie tak uroczo)
Gratuluje osiagniecia nastepnego etapu, ciesze sie razem z Toba :)
OdpowiedzUsuńA zdjecia piekne i niepowtarzalne jak wszystkie pory roku w takim krajobrazie.
U mnie bylo na odwrot, wychowalam sie na Beskidzkiej wsi, gdzie do drogi asfaltowej szlo sie cztery km a do miasta 8km, wszystko piechota.
Tam pranie suszylo sie jeszcze na piecu i spalo na siennikach wypchannych wonnosciami z letnich lak-romantyczne? Ale ze to trzeba bylo skosic, suszyc, odwracac i grabic zanim trafilo do siennika to inna sprawa...
Mimo wszystko jestem na drodze odwrotu, do kiedys...do kolyski , pozdrawiam
Jagódko może twarda jesteś na zewnątrz, bo tego wymagają od Ciebie trudy życia, ale w duszy romantyczką jesteś. Bo jak wytłumaczyć Twoje wrażliwe na otaczające Cię piękno spojrzenie?
OdpowiedzUsuńCieplutko pozdrawiam!
Magodo droga, bardzo ciesze się z twojego sukcesu i obiecuję solennie, że teraz też zagłosuję na Twój blog:)
OdpowiedzUsuńA co do Bieszczadów - to masz wiele racji, są piękne i majestatyczne, zachwycające i zapierające dech w piersiach, ale nigdy nie zapomnę jak kiedyś doświadczyłam tam gniewu natury - burza zaczęła się z niczego, trwała może 30 minut, a po jej zakończeniu temperatura spadła o 15 stopni trawniki były całkowicie białe od gradu. Nigdy się tak nie cieszyłam, że nie poszłam na szlak jak wtedy - akurat zwiedzałam galerie w Czarnej...
Po tej przygodzie wiem, że Bieszczady to z pewnością nie miejsce dla efemerycznych mimoz. Poza tym we wsiach poza tzw. Pętlą Bieszczadzką trzeba liczyć się z tym że jeśli zasypie cię śnieg możesz utknąć na kilka tygodni bez możliwości uzupełnienia zapasów, a czasem również bez prądu. Dlatego wszyscy w Bieszczadach mają zamrażarki i spiżarnie, a także źródło ogrzewania niewymagające energii elektrycznej...
Bieszczady to miejsce dla prawdziwych twardzieli - taka prawda. Nie umniejsza to jednak piękan tych gór.
Witam
OdpowiedzUsuńDotąd nie komentowałam,bo tu już chyba wszystko powiedziano[napisano znaczy się].Ale regularnie czytuję i zazdroszczę.Zazdroszczę tej odwagi.Sama mam w planie tylko Sudety,ale ...ale tej odwagi właśnie brak.
Trzymam kciuki za dalsze piękne,choć niełatwe,wymarzone życie.
Jagodo,czytam Twój blog już wiele miesięcy i tak bardzo się cieszę, że dobrze Ci idzie w konkursie:) Nie powiem, zaglądam na wiele innych blogów i czytam je z przyjemnoscią, ale tylko u Ciebie jest tak ciepło i pięknie... Już niemal 4 lata jestem za granicą, a Twój blog sprawia, że do bólu tęsknię za Polską, taką piękną jak z Twoich zdjęc, i za domem- tak ciepłym jak Twój. Pozdrawiam Cię serdecznie! Agnieszka z Edynburga
OdpowiedzUsuńWitam serdecznie na Pani blog trafiłam przypadkiem gdzieś któraś z dziewczyn coś pisała o głosowaniu na Pani blog. Muszę przyznać że naprawdę jak nie zajmie Pani 1 miejsca to i tak jest Pani nr 1 !!! W zarażaniu optymizmem i pogodą ducha. Zdjęcia przepiękne ale tak jak Pani pisze wszystko ładnie na zdjęciu wygląda bo w nich problemów się nie znajdzie... ale muszę Pani powiedzieć że nie wiem czy bardziej denerwujace jest to że w chwilach kryzysowych mieszka się z dala od cywilizacji czy np. tak jak ja mieszkam 8 km od granic naszej cudownej stolicy, z okien w dzień słoneczny widzę ją w całej panoramie a do najblizszego autobusu mamy po 4km do jakiejs głównej ulicy i jak śnieg napadał drogą się nie przejedzie bo mimo ze to wieś to drogą sunie korowód wściekłych kierowców z biurowców warszawskich a zasypany chodnik mimo że jest odśnieżają po tygodniu. Drogę prowadzącą przez wieś tez biedni odśnieżyli jak jedna starowinka wezwała pogotowie i nie mogli dojechać. Życzę dużo zdrówka !!!
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, że Twój blog przeszedł do następnego etapu - spośród wszystkich blogów na jakich natrafiłam na informację o zgłoszeniu - tylko Twój naprawdę na to zasługiwał :) Jest naprawdę niezwykły, tak jak i droga którą w życiu wybrałaś :)
OdpowiedzUsuńgłosowałam i jeszcze będe głosować , bo Twój blog zasługuje aby być pierwszym ,nie może być inaczej.
OdpowiedzUsuńTak jak napisała Penelopa ,romantyzm ma różne oblicza, a Twoje zdjęcia i poczucie twojej estetyki mówią same za siebie
pozdrawiam jaga
Gratuluję! Sprawdzałam wczoraj, ogromnie się ucieszyłam, jesteś wyjątkowa, Twój blog również, z wielką przyjemnością tu zaglądam, trzymam kciuki za kolejny etap!
OdpowiedzUsuńTrzymamy kciuki za blog:) A fotki piękne:) koroneczki jak z marzeń. BUUUUziaki.
OdpowiedzUsuńDziękuję Wam za doping, za głosy, za gratulacje, za serdeczność!!!
OdpowiedzUsuńWitam nowe osoby które trafiły tu po raz pierwszy!
Przesyłam moc mroźnych i słonecznych życzeń z Bieszczadów.
I co sie dziwisz Jagódko - tylko najlepsi wygrywają w zawodach. Wielkie gratulacje. Wczoraj obejrzałam "Dom zły" nakręcony w Lutowiskach, dzisiaj Twoja "romantyczna" opowieść, brrr ciarki po plecach, nie jest łatwo. Zastanawiam się co nas tak naprawdę ciągnie w Bieszczady. Jako nastolatka też miałam taki pomysł na życie - chałupa na rozległych połaciach bieszczadzkich, kurki,kózki i krówka. Aby do wiosny Jagódko!!
OdpowiedzUsuńGratuluję kolejnego etpu - tym razem sms ode mnie też poleci :)
OdpowiedzUsuńDobrze, że napisałaś jak wygląda prawdziwe życie odarte z romantycznych złudzeń mieszczuchów.
Bo prawdą jest, że to kraj dla twardych ludzi. że bywają tygodnie gdy karetka nie może dojechać ani do rodzących ani do umeirających. Że zimą wyprawa gdziekolwiek dalej bez dobrego auta staje się wyprawą po złote runo...Dużo o tym opowiadała mi Pani Marianna:)
pozdrawiam i jeszcze raz gratuluję
Bardzo mądre słowa. Podczytuję blog juz jakis czas, i z jednej strony zazdroszczę (tak pozytywnie :)) widoków, przepieknych wnętrz i wogóle :), ale z drugiej strony wiem ( a własciwie powinnam napisać domyslam się) ile w to wszystko trzeba włozyć waszej pracy, sił. I dlatego ogromnie podziwiam.
OdpowiedzUsuńp.s. troszke banalnie piszę, ale z serca :)
Aha, namiętnie szydełkuje, i mam sporo schowanych do szuflady serwetek. Bardzo chetnie przekaże w prezencie, jesli tylko Pani chce :). Pozdrawiam, Ola
"Bieszczady są wyjątkowe,jedyne. Piękne do zaparcia tchu. Do pokory. Zapadają w serce, wchodzą w krwioobieg"-no piękne słowa! I całkowicie oddające prawdę.Ale najbardziej podoba mi się określenie,że są piękne do pokory-o tak, one pokory wymagają. I dzięki temu są jeszcze piękniejsze.
OdpowiedzUsuńGratuluję przejścia do następnego etapu-chociaż chyba nikt z czytelników wątpliwości nie miał,że przejdziesz a teraz to już tylko wygrasz :)
Do notki poprzedniej-z okazji 100-go posta-chęci do pisania jeszcze jednej setki.I następnej.I kolejnej i tak bez końca :)
Z okazji urodzin-nie wiem czego można życzyć osobie, która potrafi spełniać swoje marzenia-przecież o to w życiu chodzi i do tego dążyć się powinno a Tobie się udało :)Życzę więc zwyczajnie wszystkiego dobrego oraz pozytywnej energii.
Pozdrawiam Netka
No widzisz...i widać kij ma dwa końce, bo teraz też negatywy się posypią, nie każdemu można głowę zmyć byle kozą...peanów na gazeciarzy bym nie pisała, jutro zapomną, taki ich zawód - dziś reportaż, jutro gdzie indziej ciekawszy montaż :) Nie mogę zagłosować, bo i zdjęcia robię lepsze i Klimta lepiej reprodukuję i szmatki do chatki mnie nie porywają...ale Maciek owszem :)
OdpowiedzUsuńGratuluję! I życzę powodzenia w dalszych etapach :)
OdpowiedzUsuńWitam ! Piękne miejsce ! Niedawno też wyprowadzałam się z miasta na wieś. Wiem coś o ubieraniu się pod kołdrą ;), zaśnieżonych i niedostępnych drogach. Jestem tu dopiero rok i jeszcze toczy się we mnie konflikt miasto czy wieś, jeszcze nie wiem czy tu zostanę. Twoje notki są dla mnie bezcenne w rozwiązywaniu owego sporu, dają mi wiele do myślenia. Ja wciąż uciekam, np. przed paleniem w piecu, siedzi jeszcze we mnie miastowa wygodnisia. Zrozumiałam, że w końcu będę musiała wybrać. pozdrawiam serdecznie i ciepło.
OdpowiedzUsuńKochana Jagodo - Pani "romantyzm konstruktwny" pomógł mi odmrozić zamarzniętą rurę od kaloryfera, suszarką a jakże! Warto czytać blogi ludzi, którzy mają więcej doświadczenia w przysłowiowym łapaniu byka za rogi, niż my sami. Dziękuję :D
OdpowiedzUsuńp.s. trzymam kciuki a wygraną Magody!
Wpadłem po sąsiedzku / z listy konkursowej/ i... jestem zachwycony tym blogiem!
OdpowiedzUsuńGratuluję.
Paweł /blog Refleks/
Mróz straszny, zamarzają kable i prąd mamy dziś "okazjonalnie". Korzystam, że akurat prąd wrócił i dziękuję serdecznie za wizyty i życzenia.
OdpowiedzUsuńOlu - mam fioła na punkcie szydełkowych serwetek, ale dziękuję - mam ich dużo. Bardzo mnie wzruszyłaś tą propozycją. Uściski serdeczne!
Pawle - miło mi, że podoba Ci się tutaj. Jak tylko unormuje się nam zasilanie wczytam się w Twoje Szachy. Pozdrawiam!
No i znowu po prądzie i włączyła mi się bateria w laptopie.
Pozdrawiam cieplutko wszystkich!!!!!!!!!!
Serdeczne gratulacje za przejscie do kolejnego etapu, trzymam w dalszym ciagu mocno kciuki!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplo ta zimowa, mrozna pora:).
Jagodo, przed chwilą obejrzałam Twoją konkurencję i... napiszę tylko tyle, że masz wygraną w kieszeni! :)
OdpowiedzUsuńJagódko,
OdpowiedzUsuńZ tym konkursem blogowym to sprawa jasne, ktoś już powyżej zacytował Eugenię Jaśminkową mówiąc : A co się dziwisz?.
Mam tylko prośbę - jak wydasz kiedyś swój blog w książkowej wersji - nie zgadzaj się na adaptację filmową. Czytanie Twoich historii to trochę jakby posiedzieć z Wami przez chwilę i pogadulić z mądrymi i szczęsliwymi ludźmi:) zawsze coś się człowiekowi uszczknie.
Do nowego etapu sms juz wysłany
Wiola i Waldek z W-cha
Gratuluję i życzę sukcesu. Zaglądam tu z ogromną przyjemnością.
OdpowiedzUsuńJeśli zaś chodzi o bieszczadzki biznes to myślę, że bardzo ważna jest osobowość właścicieli a Wy niewątpliwie przyciągacie ludzi wiec będą przyjeżdżać. Niebanalne, piękne wnętrza to dodatkowy atut.
Serdecznie, ciepło pozdrawiam. Zuza
Zgodnie z obietnicą smsy wysłane!
OdpowiedzUsuńDroga Jagódko! Swoją drogą jakie masz piękne i pasujące do Ciebie imię!
OdpowiedzUsuńZaglądam do Was od jakiegoś czasu i podziwiam i zachwycam się zdjęciami i bardzo chciałabym przyjechać...życzę duuużo zdrowia i siły, przyjaznych ludzi i miłości!
A! mój bardzo przystojny prawie 8-letni Bazyl (golden)specjalnie pozdrawia Bubę i Burego też zresztą...pozdrawiam ciepło Lucyna z Gdyni
Przysięgam, że nie leżę godzinami na tarasie omiatając zamglonym wzrokiem po landszafcie. Nie snuję się w powłóczystym peniuarze i w klapkach z łabędzim puchem. Nie posiadam wymalowanych szponów z przyklejonymi cyrkoniami, nie trzymam w nich (szponach) tomiku poezji.
OdpowiedzUsuńJagodo, ten wpis mnie rozbawił do łez. Trafnie ujęłaś swoje życie.
W prawdziwych, tak sadzę opisach i relacjach o Bieszczadach czytam, że piękne, ale trudne, twarde, surowe, dzikiem, nieposkromione. To nie jest życie dla każdego, tak jak mówisz. Czymś innym jest podziwianie Waszego wspaniałego domu, efektów końcowych, a czymś innym choćby wyobrażenie sobie tych godzin, dni, miesięcy ciężkiej pracy, pracy ponad siły. Można marzyć o takim życiu, można je podziwiać, ale decyzję trzeba podjąć w zgodzie z sobą i z pełną akceptacją wszystkiego. ja też marzę, owszem, o spokoju, o wsi, która koi, o pracy, która raduje, a nie tylko spłaca kredyt. Nie, nie narzekam, ale wiem, ze jeszcze nie dojrzałam, że to powoli narasta. Największym minusem na dziś jest dojeżdżanie dziecka do szkoły, autobusem, wieczorową porą. Nie jest to wizja zachęcająca, tym bardziej, że czasy są jakie są. Druga sprawa to właśnie lekarz. Nie jestem chora, nie chcę być, nie zamierzam, nie lubię lekarzy, ale kiedyś mogą nie zdążyć na czas, gdyby potrzebował ich ktoś z moich bliskim w chacie na końcu świata. Zakupy to rzecz drugorzędna, czasem myślę, że byłabym szczęśliwsza, gdyby sklepu nie było tuz za rogiem. Jeśli uwolnię się od tych myśli, to pewnie coś zacznę zmieniać. A może potrzeba impulsu? Bieszczady chętnie poznam, zobaczę, pewnie pokocham, ale chyba nie na tyle, aby tam zamieszkać.
W każdym razie pozdrawiam ciepło i cieszę się, ze tak dobrze czujecie się w Bieszczadach, ze jesteście u siebie, bo właśnie tak teraz możecie powiedzieć.