Wróciliśmy!
Dwa tygodnie wakacji.
Dwa i pół tysiąca przejechanych kilometrów.
Osiem gościnnych domów.
Jeden zestresowany Maciek, któremu co chwilę dokładałam do auta kolejne "niezbędne" zakupy i dary od przyjaciół i rodziny. Nakopałam również kilkanaście krzaczków żarnowca do posadzenia przed domem - to dopełni pewnie obraz mojego szaleństwa. Przed zbieraniem wiadrami szyszek sosnowych (sosna występuje w Bieszczadach rzadko) powstrzymywałam się siłą, ze łzami rozpaczy w oczach!
Maciek powiedział, że na następne wakacje pojedziemy tirem albo wcale.
Buba miasta nie lubi. Trzeba chodzić na smyczy, hałas, tłok. Od razu wróciła do gospodarskich obowiązków. Znów jest wesoła.
Doceniamy bieszczadzkie zapachy! Od tych miejskich bolała mnie głowa.
Dostałam od mamy książkę, której fragment tu zacytuję:
"Skończyłem z tym co wielkie - wielkimi planami, wielkimi instytucjami i wielkim sukcesem. Jestem za tymi maleńkimi, ludzkimi siłami miłości, które działają między jedną a drugą osobą, pełzając poprzez szczeliny świata jak odnóżki korzeni lub jak przenikająca wszystko woda, która działając powoli, kruszy nawet najtwardsze pomniki pychy."
William James
I taka kameralna już chcę sobie pozostać.
Chęć spotkania jak największej ilości dawno nie widzianych, serdecznych ludzi, wniosła pośpiech w nasz "odpoczynek". Oboje z Maćkiem przeziębiliśmy się - ja, pierwszy raz od tysiąca lat, dziś pozostałam w łóżku. Nosi mnie oczywiście bo pracy dużo i czeka, ale wiem, że jak się nie wykuruję to potem będzie trudno. Choruję sobie fajnie bo z książką w ręku. Nasz sąsiad z Lutowisk, były dyrektor Bieszczadzkiego Parku Narodowego wydał książkowe wspomnienia, ilustrowane zdjęciami sprzed lat. Jest tam nawet zdjęcie naszej bojkowskiej chaty!
A teraz rozwiązanie konkursu!
W 53 komentarzach znalazły się trzy prawidłowe odpowiedzi. Jesienne zdjęcia robiłam na Pojezierzu Drawskim. Proszę zatem Joannę, Stulę i Ewelajnę o podanie adresów - jak tylko dojdę do siebie, wyślę dyniowe słoiczki. Bardzo serdecznie Wam gratuluję!
Wiele osób prosiło o podanie przepisu na dyniowy dżem - już go na blogu podawałam, jest tutaj.
Dziękuję za wizyty i zostawiane tu miłe słowa.
Pozdrawiam szczęśliwa - nareszcie w domu!
Chęć spotkania jak największej ilości dawno nie widzianych, serdecznych ludzi, wniosła pośpiech w nasz "odpoczynek". Oboje z Maćkiem przeziębiliśmy się - ja, pierwszy raz od tysiąca lat, dziś pozostałam w łóżku. Nosi mnie oczywiście bo pracy dużo i czeka, ale wiem, że jak się nie wykuruję to potem będzie trudno. Choruję sobie fajnie bo z książką w ręku. Nasz sąsiad z Lutowisk, były dyrektor Bieszczadzkiego Parku Narodowego wydał książkowe wspomnienia, ilustrowane zdjęciami sprzed lat. Jest tam nawet zdjęcie naszej bojkowskiej chaty!
A teraz rozwiązanie konkursu!
W 53 komentarzach znalazły się trzy prawidłowe odpowiedzi. Jesienne zdjęcia robiłam na Pojezierzu Drawskim. Proszę zatem Joannę, Stulę i Ewelajnę o podanie adresów - jak tylko dojdę do siebie, wyślę dyniowe słoiczki. Bardzo serdecznie Wam gratuluję!
Wiele osób prosiło o podanie przepisu na dyniowy dżem - już go na blogu podawałam, jest tutaj.
Dziękuję za wizyty i zostawiane tu miłe słowa.
Pozdrawiam szczęśliwa - nareszcie w domu!
*
Wracaj do zdrowia ! Powiedziała ta, co ją dzisiaj "rozebrało". Pozdrawiam cieplutko.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że to nie ukraińska zaraza powaliła Cię Magodo! Boski był opis Waszych wakacji. Skądinąd, znając Cię, nie spodziewałam się raczej, że zalegniesz na plaży w Alanyi z krzyżówką panoramiczną i drinkiem z palemką:)
OdpowiedzUsuńŻyczę szybkiego powrotu do cennego zdrówka:)
W podróżach najważniejszy jest tak na prawdę powrót do domu...Zdrowiej szybko bo czasu szkoda na chorowanie. ps. Cytat bardzo piękny i bardzo mi bliski -dzięki,że go zamieściłaś,może komus się przyda do jesiennych refleksji nad sensem "wielkiego,współczesnego pośpiechu nie wiadomo dokąd".a raczej nad bezsensem...pozdrawiam ciepło.
OdpowiedzUsuńWitaj w domu Magodo. I zdrowiej . Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńMlask, szkoda, ze nie zgadlam i nie wygralam konfitur:))
OdpowiedzUsuńDuzo, duzo zdrowia zycze.
Lubie takie ksiazki...
Pozdrawiam, Kasia
Bardzo sie cieszę, że wróciliście :) Dużo zdrowia życzę :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam z sił całych
czy mozesz napisac tytul ksiazki, z ktorej pochodzi cytat?pozdrawiam aga
OdpowiedzUsuńFajnie że wróciliście :)
OdpowiedzUsuńKuruj się szybko Magodo
Ściskam...
Super, że jesteście z nami. Brakowało mi Twoich wpisów. Odpoczywajcie po wakacjach:) i wracaj szybko do zdrowia!
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam!
A Bury?! Gniewa się? Wcale się nie dziwię, że siedzi tyłem;) I życzę zdrowia, Jagodo, bo Bury nie wiem, czy Ci się pomoże kurować;)
OdpowiedzUsuńA wyjazd na wakacje tirem - piękny pomysł, naprawdę :D
No nareszcie,...jesteście. Bardzo się cieszę, bo nie miałam co czytać przez dłuuuugi czas:) Jednak zdecydowanie wolę jak piszesz z własnego domku. Wprawdzie dżemiku nie wygrałam, ale na pocieszenie została mi dzisiaj do przerobienia dynia moich wnucząt z Halloween ( patrzcie jak wszystko się zmienia...)Zrobię chyba tradycyjnie połowę w occie, a połowę na słodko.
OdpowiedzUsuńBardzo wymowny ten siedzący tyłem Bury :)
Zdrowiejcie szybko, przesyłam dobre myśli.
Eugenia
No i ja życzę zdrowia:)
OdpowiedzUsuńCo do żarnowca - podobno taki "przekopywany" praaaawie nigdy się nie przyjmuje:(
Testowałam i się nie przyjął:(
Tak więc, żeby oczy nacieszyć tym cudem idę na żarnowcową łakę za domem i strumykiem:)
Do ogrodu wsadziłam zakupiony w specjalistycznym sklepie...i rośnie.....
A po co Ci sosnowe szyszki?
Ukłony dla Macieja i głaski dla zwierzów:)
MariaPar, Ollu, Izo, Mado, Ksiu, Aliszku, Iko, Kasiuw, Eugenio dziękuję za życzenia zdrowia!
OdpowiedzUsuńAn-no - Bury wcale nie jest obrażony - nie opłaca się mu to. Strasznie się zrobił gruby - będzie ostra zima :)) Uściski!
Katulo - mnie takie wykopane żarnowce przyjmują się. Mam nadzieję, że te też. Jak możesz pytać po co mi szyszki?! Robię z nich ozdoby świąteczne!
Pozdrawiam serdecznie.
Glad you enjoyed your holidays! welcome back!
OdpowiedzUsuńTake care,
Rosa
Kurujcie się :* Zdrówka życzę :))
OdpowiedzUsuńJak to mówią: "Wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej" :)))
OdpowiedzUsuńJagódko, żeby pojechać tirem na wakacje - no to tylko Ty byś mogła :))) Ach, ale mnie rozbawiłaś :)
OdpowiedzUsuńAle teraz zdrowiej i miłej lektury życzę :) Podrap Burego za uszkiem od nas i wytarmoś Bubę koniecznie, bo tęsknimy i za nią i za Wami okrutnie :) Liczę dni :)))
Witaj w domku i na blogu!
OdpowiedzUsuńI zdrówka życzę duuużo!
Pozdrawiam
dzięĸi już teraz za dżem!!!
OdpowiedzUsuńale poprawiłaś mi nastrój.
i życzę ZDROWIAAAAAA
Ja tez okrutnie za Wami tęskniłam..za domkiem, Twoimi wesołymi opowiadaniami...no i oczywiście zwierzaki..za Bubulkiem, wytarmosiłabym tego pieszczocha..
OdpowiedzUsuńZycze duzo..duzo..duzo zdroweczka..wracaj nam szybciutko, caluski..do zobaczenia
Ups:)
OdpowiedzUsuńNie pomyslałam:)
Z tymi szyszkami:)
Znaczy tak przypuszczałam patrząc i podziwiając Twoje ozdoby domowe, ale myślałam, że do jakiś mis, koszy tudzież innych pojemników, ale na ozdoby choinkowe nie wpadłam:)
Hmmm, z tymi szyszkami to by sie pewnie dało pomyśleć, pod warunkiem, że czasu starczy i dziennego światła, ale obiecywac na 100 % nie chcę....
U mnie tu na Dolnym Śląsku sosna to drzewo dominujące to i szyszki można grabić i eksportować:)
Co do żarnowca, hmmm, widac ze mnie ogrodniczka jak z koziej.....:)))))
Ale wsadzasz tak wprost w ziemię, czy dosypujesz jakiejś specjalnej?
Kurczaczek znaczy się i ja na wisonę spróbuję:)
Zarnowca w okolicy też mam mnóstwo, jeden z piękniejszych wiosennych widoków to te łaki pokryte żółtym kwieciem:)
A jak dziś zdrówko?
Pozdrawiam cieplutko:)
Oczywiście też się cieszę z Waszego powrotu i życzę dużo zdrowia, piękny fragment ksiązki zacytowałaś.
OdpowiedzUsuńTrzeba dużo mądrości, aby odszukać taki spokój wewnętrzny, przestać gnać, mieć pewność, że to co najważniejsze i najpiękniejsze już mamy, teraz się tylko tym cieszyć.
Jeszcze raz zdrowia życzę.
Jak to mówią: wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej" fajnie, że już wróciliście.
OdpowiedzUsuńPewno już wiele nagród pojawiło się w Twoim życiu, ale pozwól, że i ja pozwolę sobie na wręcznie jednej właśnie dla Ciebie. Zapraszam na sekundkę do siebie. :)))
Mam nadzieję, że powoli zdrowiejesz - niestety taka aura, masa ludzi prucha, kicha, kaszle, więc mogłaś coś złapać.
OdpowiedzUsuńKorzystaj, że możesz bezkarnie odrobinkę i przez chwilkę jeszcze odpocząć ;))
Ściskam gorąco i życzę zdrówka, buziaczki!
Dużo zdrówka życzę!:-) Na wątek z kotami zaraz zajrzę, ale zapraszam tez na mojego bloga-skatowany szczeniaczek liczy na NASZĄ pomoc...Trzeba mu pomóc...I...pozdrawiam ciepło:-)
OdpowiedzUsuńA ja zajrzałam dopiero teraz... Ale niespodzianka...! Dżemik do mnie...! A to ci...!!!
OdpowiedzUsuńZdrowia, zdrowia, zdrowia...!!!
To napisze na priv. Uściski:)
Jakże piękna Twoja Chata,
OdpowiedzUsuńurokliwa, przebogata.
Acz bogactwem nie ze złota,
tylko Maćka, psa i kota.
W Twojej Chacie często goszczę:
rok po roku, post po poście.
Gdy się kiedy jeszcze wzruszę,
to w Bieszczady Twe wyruszę!
Magódko, z serca - Bobe Majse.
To jest komentarz tzw. kompilacyjny :), po przeczytaniu WSZYSTKICH Twoich opowieści.
Świetnie napisany artykuł. Mam nadzieję, że będzie ich więcej.
OdpowiedzUsuń