*
Za chwilę przyjeżdżają goście, dom trzeba było przygotować. Zatem wyzdrowiałam.
Jeśli chodzi o choroby to mam własną teorię.
Kiedyś chorowita byłam bardzo, tak bardziej nawet na okrągło. Przyszedł jednak dzień, że mnie to zmęczyło. Postanowiłam zatem, że JESTEM ZDROWA i od tamtego czasu, a minęło już lat kilkanaście - zdrowa jestem!
Upewnia mnie to w przekonaniu, że wszelkie choroby biorą się z głowy.
Nie pozwalam sobie na chorowanie i mam spokój.
Przed przyjazdem w Bieszczady zerwałam sobie ścięgna w ramieniu - tak powiedział lekarz. Powiedział też, że sprawa jest poważna i bez specjalnej rehabilitacji i leczenia nie mam szans na "ruchomość" ręki. Faktycznie ruszać nią nie mogłam wcale. A ja za tydzień w te Bieszczady. No to pojechałam i z jedną czynną rączką od razu wzięłam się do roboty. Nie miałam głowy do rozczulania się nad sobą. Po kilku miesiącach zapomniałam, która to była ręka ponieważ nie czułam bólu w żadnej i obie były "ruchome"!
Nieco wcześniej zrobiłam sobie coś w nogę i włożono mi ją w gips: od stopy do połowy uda. Jakoś dotarłam do domu a wieczorem zadzwoniła przyjaciółka (Tereniu pozdrawiam Cię!) i powiedziała, że następnego dnia zaczyna się kurs tańca flamenco i my musimy się go nauczyć. Zajęcia będą przez dwa tygodnie, codziennie.
Teresa - mówię - ja mam nogę w gipsie!
- No to co? A ja mam złamany obojczyk i nie pękam - mówi ona.
No to ściągnęłam gips i poszłyśmy na ten kurs. Doszła jeszcze do nas Lucyna ale ona była dla odmiany zdrowa i normalna.
Jak powszechnie wiadomo, we flamenco głównie się tupie energicznie i równie energicznie macha rączkami. No to tupałyśmy i machałyśmy! "Tańczyłyśmy " przed ogromnymi lustrami, do dziś mam to w oczach!
Reszta kursantek wyła ze śmiechu.
Kurs zaliczyłyśmy. Olle!
I jak dwa lata temu gościliśmy pewnego Szkota i Lucynę właśnie, to takie flamenco w trójkę wycięliśmy, że Bieszczady długo lepszego nie zobaczą.
Powoli staję się specjalistką od cytatów, to sobie zacytuję:
"Zawsze zdarza się to, w co naprawdę wierzysz; to wiara sprawia, że coś się wydarza. "
Frank Lloyd Wright
Ale ja nie o zdrowiu przecież chciałam!
W bojkowskiej chacie mamy już okna!
Poniżej widok od środka. W tym pokoju będzie pod oknem wielka ławka.
Poniżej - drugi pokój. Mój ulubiony. Ma sześćdziesiąt metrów kwadratowych! Z okna jest widok na góry.
Schody "się robią".
Na koniec chciałam napisać o straszliwym położeniu kotów zamieszkujących stocznie w Szczecinie i Gdyni. Ponieważ kilka godzin wcześniej napisała o tym Ori - proszę zajrzyjcie tutaj . Jeśli każdy zrobi cokolwiek, razem zrobimy dużo!
*
Ależ piękna jest Wasza chata. Czuję jak cieszysz się każdym postępem prac i widzisz już jak będziesz urządzać wnętrza. I serce skacze na widoki z okien, prawda?
OdpowiedzUsuńJa tak w każdym razie mam. Pozdrawiam Was i Bieszczady!
twarda z Ciebie Kobietka Magodo:)pięknie wygląda wasz dom:)pozdrawiam ciepło:*i zdrówka życzę:*
OdpowiedzUsuńMam identyczną teorię dotyczącą zdrowia i naszego oddziaływania na życie. Ale tego wszystkiego trzeba się uczyć i zmieniać swoją swiadomość. Moja "dojrzewa" dopiero od niedawna. Mogę polecić doskonałe książki Louisy L. Hay np. "Możesz uzdrowić swoje życie", którą przeczytałam jednym tchem. Oto dwa krótkie cytaty: "to, w co wierzysz, staje się prawdą" oraz "Życie jest bardzo proste. Otrzymujemy to, co dajemy".
OdpowiedzUsuńWczoraj na sobie przekonałam się, że mocna wiara, że JESTEM ZDROWA i niedopuszczanie złych myśli dały rezultat i wynik badania był taki jak sobie wyobraziłam. To efekt przyciągania i to działa!
Jesteś Jagodo mądra kobietą, bo Ty to już wiesz, a ja się dopiero uczę. Ale na naukę nigdy nie jest za późno, jak mówią :)
A z tym flamenco to musiał być niezły ubaw, co to znaczy silna wola !
Pozdrawiam serdecznie.
Dzięki za link do biednych kotków.
P.S. Zrobiłam dżem z dyni wg Twojego przepisu. Wyszedł doskonały.
Eugenia
Skoro zaczarowałaś świętami jesień i cały kraj zasypało śniegiem, to czary przeciwchorobowe też muszą działać - nie ma innego wyjścia :)
OdpowiedzUsuńChatka bojkowska zapowiada się cudnie.
Pozdrawiam serdecznie.
Jagodo, już od dawna "podczytuję" Twojego bloga...i wreszcie przyszła chwila na -DZIĘKUJĘ!Tak po prostu...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło.
Agatab
Aploch - to prawda, cieszę się jak dziecko!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło.
Eugenio, cieszę się, że dżem smakuje. Z tą mądrością - bez przesady. Żyję już trochę to sę uczę po prostu. Uściski Ci ślę!
Agato.art, Katarzyno, Agatab - dziękuję serdecznie i pozdrawiam!
Ciesze sie ze wracasz do zdrowia i cóz nic dodać nic ująć w tym co napisalaś o chorowaniu. Kiedys dawno ciagle dokuczal mi kregoslup, nie bylo wesoło, teraz wogole mi nie dokucza ale powiem tak : wyleczyłam duszę - wszystki dolegliwosci mialy charakter psycho-somatyczny. Czyli krotko wszystko bralo sie z głowy.
OdpowiedzUsuńFajna ta wasza chata, milo patrzec jak nabiera kształtów. Gorąco pozdrawiam z jesiennej Warszawy.
Ja również jestem zdania że choroby biorą się głównie z głowy. Ściany malowałam ze zwichniętym nadgarstkiem. Dało się :)). Chata...piękna jest po prostu.Petycję o ratowaniu kociaków podpisałam obiema rękami. Biedne, one same nie dadzą rady. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńZapowiadają się kolejne pokoje z duszą. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńTak piękny i prawdziwy jest ten cytat, że postanowiłam go porwać i umieścić sobie na mojej stronie by zawsze przypominał mi o tym co najważniejsze. Mam nadzieję, że się nie gniewasz.
OdpowiedzUsuńŚciskam serdecznie i czekam na kolejne cytaty.
PS Chata jest tak cudowna, że cokolwiek bym o niej nie napisała to wydaje mi się, że nie oddaje jej uroku :)
oj całkowicie zgadzam sie, że choroby biorą się z głowy....
OdpowiedzUsuńUśmiałam się jednak do monitora , gdy wyobraziłam sobie to flamenco ze złamaną nóżką:DDD ech szkoda, ze mnie tam nie było:)))
Pozdrawiam serdecznie
P.S. Chata bojkowska poprostu cudna....
Terapia tańcem, no nie mogę, ale się uśmiałam z kursu flamenco:):):) Jagódko swoją energią mogłabyś obdarzyć wszystkie bieszczadzkie dziołuchy! Ole!
OdpowiedzUsuńTyle słońca dziś wniosłaś!
Jagódko, remont tego domu to wspaniała rzecz, uwielbiam patrzeć jak on się zmienia :) A dni liczę i liczę i z każdym upływającym coraz bardziej nie mogę się doczekać :)
OdpowiedzUsuńNapiszę w weekend @ w tej sprawie, dobrze?
Dzięki że powiedziałaś o kotach. Pomogę jak mogę, może i inni pomogą i będzie tak jak napisałaś - jeśli każdy zrobi cokolwiek, to razem zrobimy dużo.
Zdrówka Jagódko :*
Koty wsparte finansowo, wiadomość rozesłana gdzie się da!!! Można zrobić coś, co kosztuje tak niewiele, a znaczy tak dużo dla tych maluchów!
OdpowiedzUsuńA jednak okna i zdrowie bardzo się wiążą ze sobą:) bo jeśli "w zdrowym ciele zdrowy duch", to perspektywa patrzenia na świat musi być tak rozległa i głęboka, jak widok z Twoich bojkowskich okien:)
OdpowiedzUsuńMagódko, ten post jest chyba scecjalnie dla mnie,,,strasznego chorowitka i wrodzonej pesymistki.
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci.
Bojkowska chata rośnie jak grzybki po deszczu.
Oj, pięknie u Ciebie, pięknie.
Pozdrawiam :)
Bojkowska chata czaruje.. A Ty - dzielna jak zawsze.. jak dobrze byłoby, gdyby to nastawienie było domeną większości - niestety w szczególności kobiet:) cudnie u Ciebie, cudnie!! ale u siebie też mi tak dobrze.. co nie przeszkodzi mi kiedyś skorzystać z dobrodziejstw Twoich progów. Obiecałam to sobie i dotrzymam;) Pozdrawiam JAgódko!!
OdpowiedzUsuńTilianara, Vivaespania - dziękuję Wam w imieniu kotów!
OdpowiedzUsuńAlexo, Nelu, Lloko, Skibi, Asiu, MarioPar, Moniu, Mado - dziękuję w imieniu własnym!
Anno - zapraszam serdecznie!
Że w głowie się wszystko zaczyna , to prawda stara jak świat . Tylko ,że nieliczni zdają sobie z tego w pełni sprawę. Pozytywne nastawienie do świata może cuda zdziałać .
OdpowiedzUsuńChata pięknieje , ja to już nie mogę się doczekać efektu końcowego.
Pozdrawiam i uściski ślę .
P.S.
Wypocznij trochę po tych wakacjach...ha ha .
Piękna chata :) Już wyobrażam sobie jak urządzisz jej wnętrza :)
OdpowiedzUsuńZ tą głową, to szczera prawda :) Wierzmy więc, że jesteśmy zdrowi :) Tego Ci życze :)
Pozdrawiam ciepło :)
Ja też Jestem Zdrowa! Chociaż niestety nie zawsze mi to wychodzi, ale jak skażona jestem dziedziczną i to dość poważna alergią, więc w jakimś stopniu mnie to tłumaczy. Ale za to grypy nie miałam nigdy w życiu :)
OdpowiedzUsuńWITAJCIE
OdpowiedzUsuńCO WY TAM W MOJEJ ULUBIONEJ CHACIE MAGODO WYRABIACIE,OKNA POWIADASZ ZMIENIACIE.TO ROBOTY NIE MALO,UROBICIE SIE PRZY SPRZATANIU I NAPEWNO NIEMA CZASU CHOROWAC::))POZDRAWIAM I ZAPRASZAM DO MNIE.PATI
HI MAGODA,
OdpowiedzUsuńLOVE YOUR POST ON WINDOWS. THEY ARE JUST STUNNING.
I'M ESPECIALLY SENDING YOU A COMMENT TODAY AS I WOULD LIKE TO LET YOU KNOW THAT YOU HAVE AN AWARD OVER AT MY BLOG.
HOWEVER,
IF YOU PREFER NOT TO PARTICIPATE, NO NEED TO WORRY AT ALL. THIS IS JUST MY WAY TO SAY HOW MUCH I LIKE YOUR BLOG.
RITA
Dom z duszą... Dom z moich marzeń...taki ciepły, zaczarowany, aniołkowy. Podziwiam za odwagę, upór, dążenie do celu... Życzę samych szczęśliwych chwil!
OdpowiedzUsuńZapraszam w wolnej chwili do mnie!
Jagódko,
OdpowiedzUsuńZapraszam do wzięcia udziału w konkursie na moim blogu - do wygrania weekend w Barcelonie lub Rzymie.
..
Co do chorób też mam pogląd, że biorą się z głowy. Kiedy pracowałam w pracy, której nie lubiłam to byłam bardzo chorowita - co kilka miesięcy i zapalenie oskrzeli. A teraz jak ręką odjął. Pozdrawiam.
Ewa
Pozdrawiam,
Ewa
Ja też mam podobną teorię
Święte słowa z tym chorowaniem...nie ma chyba nic gorszego niż jęczenie i użalanie się nad sobą. Człowiek choruje, bo chce...pamiętam jak byłam mała i udawałam,że mam gorączkę, żeby do szkoły nie iść...jęczałam, łapałam się za głowę, co to by matkę własną w perfidny sposób oszukać...po paru godzinach okazało się,że mam 39"...chorowałam tydzień...niestety:)))
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o Waszą chatę, to ja z podziwu wyjść nie mogę...wszystko rośnie w oczach i błyskawicznie..może wpadniecie do mnie z Maćkiem , to doczekam się wykończenia własnego domu po 13 latach?
buziaki ogromniaste przesyłam
I'm afraid I didn't understand EVERYTHING, but what I understood was you wrote very wise words about being healthy!
OdpowiedzUsuńOh - and I love the "round" window!!
Hugs, Traude
Czytam Twojego bloga systematycznie i często wracam do starszych postów , nie zawsze pozostawiam komentarz bo co tu dużo pisać , Wasz chata /a teraz Wasze chaty/ urzekła mnie już dawno i bardzo mocno .Dziękuje za dobre słowa zamieszczone na moim blogu -pozdrawiam Yrsa
OdpowiedzUsuńPozwoliłam sobie zacytować Twoje piękne słowa na moim blogu...Mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko!:-))
Ito, Elle, Yadis, Pati, Anielino, Elizko, Yrso, Elisaday, Ewo - dziękuję za wizytę!
OdpowiedzUsuńRita, Traude - thank you!
Z ogromną przyjemnością ogląda się Twoje zdjęcia i czyta opowieści: lekkie, z humorem i klimatyczne jednocześnie; chciałabym Was zobaczyć przy tym flamenco :) i nie ma jak potęga podswiadomości, coś o tym również wiem :)
OdpowiedzUsuńSuper fotki - masz talent
OdpowiedzUsuń