*
Już czerwiec.
To ostatnie takie dni, kiedy Bieszczady są jeszcze kameralne, pustawe, odludne. Wielkimi krokami zbliżają się wakacje. Szlaki się zaludnią, zapełnią drogi, w naszym sklepie w Lutowiskach każde zakupy okupione będą długim staniem w kolejce. Lato to moja ulubiona pora roku - jestem ciepłolubna, ale "sezonu" nie lubię.
Do znudzenia i zmęczenia powtarzam w tej małej przestrzeni bloga, że Bieszczady to miejsce wyjątkowe, jedyne takie. I - nie dla każdego. Kto lubi gwar, głośną muzykę, kto w ludzkim strumieniu płynącym Krupówkami czuje się jak ryba w wodzie - ten w Bieszczady przyjeżdżać nie ma po co! Tu nie ma jeszcze dziesiątków knajpek, lansu, drogich sklepów, clabingu. Jeszcze. Niestety popyt tworzy podaż. Jeśli nadal setki rozrywkowo nastawionych turystów szukać będzie tutaj takich miejsc - to wreszcie kiedyś je znajdą. Bo zawsze będą tacy, którzy dla kasy zrobią wszystko - nawet podetną gałąź na której siedzą.
W góry można jechać w różne miejsca, na quadach można jeździć w całej Polsce, lansować się można skutecznie w Juracie po co to wszystko przenosić także w Bieszczady? Na razie są one wyspą na oceanie szmiry, tandety i zgiełku. Oby jak najdłużej - dla tych, którzy szukają ciszy i ukojenia, kontaktu z naturą i harmonii, odpoczynku od tego co jest codziennością człowieka mieszkającego w mieście.
Od czterech miesięcy wypisuję na blogu co mi w duszy gra, mądrzę się nieznośnie i bredzę często, jednak patrząc na licznik odwiedzin wnoszę, że może czasem poruszam kogoś - w przeciwnym razie przecież nikt nie chciałby tu zaglądać. Pozwolę sobie zatem dzisiaj na pewną prośbę do czytających: jeśli znacie kogoś kto chce przyjechać w Bieszczady aby pojeździć na quadach - wyperswadujcie mu ten pomysł! Naprawdę jest tyle innych miejsc gdzie może to robić!
W naszej Chacie nie przyjmujemy "kładowców", nie będziemy ich przyjmować nawet gdybyśmy mieli żreć korzonki. Jesteśmy jednak wśród nielicznych. Dla wielu innych jest to świetna okazja na dorobienie się, wypożyczalnie wyrastają w Bieszczadach jak grzyby po deszczu.
Nie mam nic przeciwko quadom w ogóle - jestem przeciw ich obecności tutaj!
A te watachy podtatusiałych rokendrolowców na drogich motorach, z wymontowanymi tłumikami! Kiedy przejeżdżają przez wieś - zwierzyna się płoszy, ptaki uciekają a hałas i smród snują się za nimi jeszcze długo. Gdybyż wiedzieli co myślą o nich inni "czasowi użytkownicy Bieszczadów" - jak pięknie nazywają turystów urzędnicy - spaliliby się chyba ze wstydu. Bo są żałośni w swej hałaśliwej bucie, arogancji i nieliczeniu się z innymi.
Kiedy w towarzystwie niepalących ktoś zapali papierosa, dmuchając im w twarz - jest to postrzegane jako chamstwo. Ale w cichej okolicy tworzyć decybele może każdy.
Jutro zaczyna się tu sezon...
Ponieważ trwa inny sezon - truskawkowy podaję przepis na nalewkę o wdzięcznej nazwie "Truskawki w śmietanie".
1 kg truskawek
1 szklanka cukru pudru
1 litr 50% wódki
1 szklanka kwaśnej śmietany
Truskawki i cukier rozbić razem i odstawć na dwie godziny, dodać śmietanę - mieszając dolewać wódkę.
Po dwóch tygodniach przefiltrować przez gazę i odstawić jeszcze na dwa tygodnie. Po tym czasie gotowe do spożycia. Nalewka ma kolor truskawek, smak truskawkowo - smietanowo - wytrawny. Kto lubi słodkie może dodać więcej cukru.
Taka nalewka najlepiej smakuje w chłodny dzień przy kominku. Pokazuję zatem nasz kominek, na przeciwko którego powiesiłam duże lustro aby ogień widać było w każdym punkcie salonu.
Na koniec trochę zdjęć detali, bo spodobało mi się fotografowanie i mam ich dużo.
A! Po raz drugi w tym roku zakwitła mi hoja!
*
Definicja wypoczynku niestety nie dla każdego jest taka sama. I niestety jak "ludkowie mili" się nie opamiętają, to ciszę i spokój będzie można znaleźć li i jedynie za tą granicą, którą widać z Twojego tarasu. A i to tylko dlatego, że ta pseudocywilizacja jeszcze tam nie dotarła. Ale z drugiej strony są też ludzie tacy jak Ty i to daje nadzieję, że może nie wszystko stracone :-).
OdpowiedzUsuńooo tak! hałaśnicy i zadeptywacze... to najgorsi wrogowie urokliwych cichych miejsc... życzę Ci ich WCALE, albo jak najmniej ;) i trzymam kciuki za ciszę i ukojenie....
OdpowiedzUsuńuhmm... moja wiekowa hoja różowa zajmująca pół całkiem sporego okna kwitnie w tym roku jak szalona... wieczorami przyprawiając zapachem o omdlenie :)
ale i tak ją lubię bardzo...
W Beskidach nie ma już szlaku, gdzie nie spotyka się quadowców, crossowców czy mountain bikerów... Ci zmotoryzowani czynią hałas, ale chyba jeszcze gorsi są rowerzyści - słabo ich słychać, kilkakrotnie w ostatniej chwili ratowałam się przed zderzeniem. Co dziwne - gdy teraz chodzimy po Peak District, rowerzystów spotykamy nawet częściej niż w Polsce, ale zawsze są ostrożni i uprzejmi. Co kraj to obyczaj...
OdpowiedzUsuńCo do zdjęć - diabeł tkwi w szczegółach ;-) Na zdjęciu z ptaszkiem wypatrzyłam butelkę, to dekupaż jest? I czy da się zobaczyć więcej?
Ach! No i życzę Ci, aby Bieszczady zostały wolne od wrzaskliwych tłumów. Wystarczy, że są wszędzie indziej :-(
Twoich, Jagódko zdjęć nigdy za wiele...
OdpowiedzUsuńJa wpatruję sie w każde do bólu - podziwiając każdy sęk w desce, pęknięcie, zmarszczkę...
Kominek to- cudowny wynalazek, żałuję że nie mam w mieszkaniu, bo przy tej pogodzie jest niezastąpiony :) Myślałam nawet o zainstalowaniu 'kozy' ;))
Kultura, kultura i jeszcze raz ...
Przydałaby się praca od podstaw...
Hałas, śmieci, dewastacja przyrody - "bo ważniejszy jest człowiek, niż żabka" jak mówił zwolennik budowy drogi przez Rospudę.
PS.
Jagódko, pomiziaj Niuniusia ode mnie, bo nie miałam okazji podpisać się pod postem o nim.
Postem, który zmienił w moich oczach oblicze kotów :)
Ściskam :)
Jagódko życzę Ci aby ten sezon był lżejszy i nie przyciągał tych , których nie powinien .. Pozdrawiam cieplutko i chłonę dalej :))
OdpowiedzUsuńDaisy... no chyba:)...nawet znam tą serwetkę;)
OdpowiedzUsuńA tak na serio, nawet jeśli Bieszczady nie skomercjalizują się do końca, do ostatniego zwierzaka, to może być tak, że ludzie poszukujący ciszy, spychani z coraz to innych obszarów spotkają się w Bieszczadach. I paradoksalinie, ciszy nie znajdą:) bo wciąż przybywa takich szukających samotni, bo wciąż jest nas coraz więcej. Bo...zrobimy tłok samymi sobą;)Marzę o przyjechaniu do was. Własnie o ciszy która jest mi potrzebna do skończenia tego co obecnie robię...ale nie mając prawa jazdy chyba nie dane mi będzie rozkoszować się Bieszczadami:(
najbardziej lubię zdjęcia detali, a co do quadów, to nie znoszę tego ustrojstwa. Może to i jest dobrą zabawą pojeździć sobie po pagórkach, ale hałas w lasach i szarżowanie zdecydowanie mi nie odpowiadają. Tak samo, jak kupowanie dzieciom na komunię quadów uważam za przegięcie. pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńPisz, pisz, narzekaj, narzekaj. Jakoś tak się składa, że w tym narzekaniu popieram Cię. Odkąd o mały włos nie przejechali mnie, mojej córki i psa wynurzając się zza krzaków w Lasku Wolskim, nieznoszę jak pcheł i wszów wszelakich. Cichych dni leśnych i polannych Wam życzę.
OdpowiedzUsuńW mojej mieścince jest kilka dzikich pagórków, na których rosną wrzosy i dzikie czereśnie. A przy polnej kapliczce jest ujście wody źródlanej, po którą przyjeźdża całe miasto. Pamiętam cudowne chwile spędzone tam w dziecińtwie. Parę lat temu próbowano rozjechać to miejsce kładami i motocyklami, ale całe przedsięwzięcie uratowała kapliczka i ludzie, którzy chcieli uchronić kawałek tej dziczy w mieście. Życzę Jagodo wsparcia innych Tobie podobnych ludzi!
OdpowiedzUsuńDaisy - ta butelka to faktycznie dekupaż ale przy tym co na innych blogach widzę - pokazać nie mam śmiałości.
OdpowiedzUsuńJoanno - koza w domu to wspaniały wynalazek! Teraz takie piękne wzory można kupić. Żywe ciepełko w domu... polecam! Niuniusia pomiziałam z przyjemnością.
Lauro - wiąż!!! Z góry dziękuję! A hoja 15 lat nawet nowego listka nie chciała puścić. Tak się teraz rozbuchała!
Myszko, Kasiu, Nettiko, Aga, Holka, Anno, Llooko - dziękuję!
Ta hoja to na szczęście zakwitła, co by Wasz dom nie przyciągał turystów którym obce jest współistnienie z naturą.Całą sobą popieram Pani intencje i cieszę się, że takie miejsce istnieje i być może będzie mi dane kiedyś je odwiedzić nie tylko wirtualnie. Pozdrawiam serdecznie:)Katiuszka z katiuszkowo.blox.pl
OdpowiedzUsuńWspółczuję z powodu natłoku "cywilizacji"... My zdecydowanie jesteśmy zwolennikami ciszy, spokoju, nigdy nie zostawiamy śmieci w lesie, od dziecka córka każdy najmniejszy papierek niosła czasami kilkadziesiąt metrów aż do kosza na śmieci... Kiedyś nawet udało jej się zawstydzić pewną wyfiokowaną damulkę, która odpakowała cukierek i papier wyrzuciła na chodnik, moja córka spytała dość głośno: "dlaczego ta pani śmieci?" No i pani zrobił się czerwona i podniosła papier... Musimy chyba dbać o zdrowy rozsądek naszych dzieci, wpajać im zasady i wartości, bo dla mnie na przykład ważniejsza jest natura niż wygoda człowieka... Piękne detale Jagoda, dawaj więcej, wirtualnie pobuszuję Ci na półkach, a jest w czym :)) Moja hoja też kwitnie, ale na szczęście już kończy, bo w sypialni ten aromat to nic przyjemnego na dłuższą metę ;) Pozdrawiam Was wszystkich mieszkańców :))
OdpowiedzUsuńMiód na moje serce co piszesz o hałasowiczach, bo to nie są prawdziwi turyści. Ja unikam ich jak ognia! Oby przyjechało ich jak najmniej w tym roku w Bieszczady.
OdpowiedzUsuńPrzepis bardzo apetyczny, a że truskawki zaczynają sie czerwienić więc na pewno zrobię :D
Napatrzec się na Twoje wnętrza nie mogę. Każdy detal jest na swoim miekscu i wygląda jakby tam był od zawsze. To sztuka stworzyć takie wnętrze.
Serdeczności
Wspolczuje tego turystycznego zgielku i chamstwa :( Ludzie naprawde tak niewiele szanuja... Nie licza sie z nikim i z niczym. Szkoda :(
OdpowiedzUsuńMagdo, troche mnie tu nie bylo, gdyz : po pierwsze google zamknal mi bloga :( licznik odwiedzin ktory zainstalowalam, przesylal wirusy :( uwazaj wiec i na Twoj, bo blogspot nie ostrzega, ze blog kasuje :( I rob regularne kopie bloga! Ja nie robilam :(
Po drugie, zlamalam sobie palec u stopy, ponad tydzien temu. Siedze w domu, czekam az sie zrosnie i przestanie bolec. Musialam przez to odwolac plany wakacyjne, chyba sie domyslasz, jak sie ciesze ;)
Teraz bede znow czesciej tu bywac, bo mniej leze.
Pozdrawiam cieplutko!
Piękne zdjęcia robisz , dzięki za zbliżenia i detale . Gorąco Ci życzę spełnienia marzeń o ciszy i spokoju w Bieszczadach . Pozdrawiam Yrsa
OdpowiedzUsuńWidziałam kiedyś zbocze zryte przez quady - horror! A swoją drogą - ci rockandrollowcy na motorach zawsze są podtatusiali, prawda?
OdpowiedzUsuńHoja piękna, gratuluję. Moja od dwóch lat nie kwitnie, zaraza!
Mój komentarz nie będzie dotyczył konkretnego postu, ale całości. Jak się cieszę, że tu trafiłam. Przeczytałam wszystko od deski do deski. Pewnie teraz nie będę mogła zasnąć, pod takim jestem wrażeniem. Podziwiam, gratuluję i życzę dużo słońca. Będę od teraz częstym gościem wirtualnie, a może kiedyś także realnie. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńSylwia
Katiuszko dziękuję za życzenia - nie nazywaj mnie panią proszę bo od razu się czuję jak staruszka:)
OdpowiedzUsuńZmorko - uściski dla córki!
Johanah - dzięki piękne! Pozdrawiam gorąco!
Bea - to okropne co Cię spotkało! Tak lubiłam do Ciebie zaglądać. Mam nadzieję, że Twoje przepisy i mądre teksty (już nie mówię o pięknych zdjęciach) nie przepdły bezpowrotnie! Zdrowiej!
Trzymam za Ciebie kciuki!
Yrso - dziękuję!
An-no to prawda, mało,że podtatusiali ale jeszcze te fałdy tłuszczu obciśnięte skórzanymi wdziankami, fuj!
Sylwio - dziękuję! Odwiedziłam Twoją stronę i jestem zachwycona tym co robisz, masz duży talent! Pozdrawiam.
wpis mnie rozczulił, tyle powiem.
OdpowiedzUsuńa na odgłos silnika motocykla i innych podobnych jestem tak wkurwiona, że brak słów!
A więc dobrze będzie Jagodo a ta "Pani" to z szacunku i grzeczności była:)
OdpowiedzUsuńKatiuszka
Zawsze się zgadzam w 100% z tym ,co piszesz w postach ,bo mądrą kobietą jesteś i basta !!!!
OdpowiedzUsuńWłaśnie zorientowałam się ,że siedzę u Ciebie prawie godzinę i odpoczywam ...jak ten czas leci w miłych klimatach Magodowych?!
Nie będę szczegółowo komentować poprzednich postów ,które namiętnie przeglądałam i czytałam od tej godziny , ale gdybyś widziała moją minę ....hi hi hi ,błogostan jaki osiągnęłam ......
Oj dzieje się u Ciebie wiele .
Po długiej nieobecności pozdrawiam serdecznie i uściski ślę .
Quady stały się bardzo modne ostatnio. Coraz więcej osób posiada te pojazdy, które niestety są bardzo głośne. Quadowcy jeżdżą tam gdzie nie powinni, a przecież jest dużo miejsc (specjalne tory quadowe) na których można się wyrzyć dowoli. Widziałam niedawno dwa filmy o quadach w Bieszczadach. Dwóch Panów zachęcało do przyjazdu, pokazując "idealne" warunki quadowe:( Życzę dużo spokoju i ciszy w tym sezonie!!!!
OdpowiedzUsuńA tak na marginesie to piękny ten ptaszek, wprost uroczy!
Serdecznie pozdrawiam
Eh dawno w polskich górach nie byłam (ja spod Szczecina hehe ;) bo ostatnimi czasy odwiedzam te norweskie, jak jadę do męża i nawet nie zdawałam sobie sprawy, że tymi quadami tak opanowali te góry :( współczuję, bo to głośne i wogóle... Mam nadzieję, że jednak co niektórzy się opanują, Pozdrawiam, Dagmara :)
OdpowiedzUsuńStula - miło mi powitać Cię po długim czasie! Pozdrawiam serdecznie!
OdpowiedzUsuńIta - jak wyżej! Mam nadzieję, że znajdziesz trochę czasu aby znów zadziwiać mnie swymi pomysłami, uściski!
Madzia - tego się właśnie boję! Tych panów tryskających entuzjazmem.
Dag-eSz - ja też ze Szczecina :-))))
Pozdrawiam!
Wiem, wiem - doczytałam już dawno :) i tym bardziej podziwiam, że tak w te góry - bo tam całkiem inne życie - z tego co po blogu widzę, to piękne życie :) nie to żebym narzekała na swoje ;) nie wiem gdzie mnie nogi poniosą potem :) A ja póki co to dojeżdżam do Szczecina na uczelnię już ładnych 9latek (wcześniej do Liceum Plastycznego) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńWitam!;)
OdpowiedzUsuńAż mnie przytkało, oglądając te photografie.
Jeśli się ma TAAAKIE widoki z domu... -
to czego można więcej chcieć..? ;)
Przecież to po prostu - marzenie. Gdybym mieszkał w tak pięknym miejscu -
pewnie żadna siła by mnie z takich okolic,
takich widoków - nie wyrwała. Poważnie. ;)
A tak przy okazji - hałaśliwych miłośników
quadów - to jakaś wręcz plaga w Polsce.
Po sąsiedzku - obok moich rodziców,
pod Siedlcami - właściciele okolicznych
(kiedyś malowniczych) łąk - urządzili
trasę właśnie dla takowych... ;/
Mimo tego,że dom otacza całkiem spory park
i kawałek lasu - to podobno ten piekielny
hałas i tak dochodzi do ogrodu...
Ale cóż można poradzić... To po prostu
kwestia wyczucia i ...obyczajów.
Są różne nie działające już wyrobiska
piachu, kamieniołomy etc. -
gdzie można się wyżyć na tych maszynach,
ale oczywiście ich miłośnicy (wiem, że
nie wszyscy) - koniecznie muszą nimi
jeździć w Bieszczadach , Białowieży , czy
np. wokół dworu Reymontów w Chlewiskach (też
w okolicach Siedlec), gdzie jest pogranicze
rezerwatu...
Cóż...
Podobnie nie cierpię wszelkiego rodzaju waterjets przy plażach.
Życzę Wam - by ci "motorowcy" trzymali się
daleko od Waszego pięknego Raju, pod
impresją którego - jestem.
Pozdrawiam serdecznie!;)
-Marius
Jeśli chodzi o Bieszczady, to krecią robotę, może nawet w dobrej wierze, ale jednak zrobiły media, w tym na przykład Trójka reklamując i patronując Festiwalowi Bieszczadzkie Anioły - już przedostatni byl pełen ludzi, którzy zupełnie nie wiedzieli po co tam są, tzw. Warsiawki, która tłumnie przybyła bo to plusy do lansu - "byłem w Bieszczadach, dzicz, natura - ale odpocząłem" - tyle tylko że spędzanie czasu w ich przypadku koncentruje się na quadach i piwku w Siekierezadzie...
OdpowiedzUsuńPamiętam III edycję festiwalu - w Wetlince bylo nas może z 500 osób, SDM grał do 4 nad ranem i był to nasz koncert życzeń, na dodatek wszyscy ściskali się pod tamtejszą wiatką bo padało, i skrzydlate anioły przemykały między nami. Nigdy później nie udał się organizatorom tego powtórzyć, o to nierealne przy kilku tysiącach uczestników jak ma to miejsce obecnie...
Marius - dziękuję serdecznie!
OdpowiedzUsuńYadis - nie wiesz nawet jak się cieszę! Nie znoszę Bieszczadzkich Aniołów! To impreza na którą nie ma pomysłu, niezbornie zorganizowana - czyni więcej złego niż dobrego. Nie ma tu miejsca aby się rozpisać. Miło mi, że nie jestem sama w niechęci do tej "kultowej" imprezy.
Pozdrawiam!
Ja dziś bez związku z tematem: Chciałam mianowicie dołączyć się do prośby Ori z jej maila. Trzymamy kciuki za tą sprawę i bardzo się stresujemy, bo w Tobie ostatnia nadzieja.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło.
Życzę pozytywnych turystów :)
OdpowiedzUsuńJak zwykle piękne fotki :)
Pozdrawiam ciepło :)
w ciszy zatrzymujesz się i odnajdujesz siebie, potem prowadzisz dialog ze sobą, z naturą, może z samą siłą Stwórczą
OdpowiedzUsuńmoże niektórzy gdyby odnaleźli swoje prawdziwe Ja przestraszyliby się tego odkrycia? wolą je zagłuszać lansem i brakiem tłumików
biedne zwierzęta!
*
zdjęcia arcyciepłe - takie jak wnętrze autorki
moc pozdrowień,
Ania
no coz Jagodko, obejzalam, poczytalam i sama nie wiem jak mi zlecialo do switu prawie
OdpowiedzUsuńjakie tam prawie, juz jasno za oknem....
dokonalalisce czegos wspanialego, zazdraszczam wam strasznie
i kocham mocno
Elle, Jednoskrzydła - dziękuję Wam bardzo i posdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńTereniu - Ty miałaś najwięcej wątpliwości.
Pamiętam jak się o mnie martwiłaś. Cieszę się, że rozumiesz dlaczego chcieliśmy przyjechać w Bieszczady. Ale nocy już nie zarywaj kochana!
Witam, popieram w 100%. Dla mnie Bieszczady to miejsce szczególne i dlatego serce mi pęka jak widzę rozbestwioną młodzież i nie tylko rujnującą ten cudny krajobraz. Mam rodzinę w sąsiednim dla Lutowisk Lipu, kiedy tylko mogę to jeżdżę tam. Mieszkam w dużymi mieście a moim marzeniem jest zamieszkać kiedyś w Bieszczadach. Tylko mam nadzieję, że za kilkanaście lat będą one tak samo piękne jak dzisiaj.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
www.mojebieszczady.blogspot.com
Witam! Bardzo chcę jechać w Bieszczady! Zdjęcia śliczne!
OdpowiedzUsuńSkusiłam się na nalewkę truskawkową, ale chyba coś pomyliłam, bo po przecedzeniu jest dalej mętna!
Pozdrawiam serdecznie
Kako je sve lijepo!!! Ne vjerujem vlastitim očima...kao u bajci! Pozzz
OdpowiedzUsuń(bio bi dobro staviti "prevoditelj" na blog da mogu pročitati što piše)