*
Edward T. Hall w książce "Ukryty wymiar" opisuje zjawisko zwane bagnem behawioralnym. W skrócie polega ono na zależności i wpływie dystansu, ogólnie pojętej przestrzeni na stosunki społeczne i międzyludzkie. Badane szczury w zbyt ciasnej klatce stają się agresywne, pożerają się nawzajem. Po rozgęszczeniu ich życie rodzinne i społeczne wraca do normy.
Myślałam o tym wczoraj, wracając do domu z wizyty w jednym z bieszczadzkich urzędów. Wczoraj była sobota. Jednak Pani Urzędniczka kiedy usłyszała, że mam dom pełen gości i nie dam rady wyrwać się w tygodniu - a sprawa była pilna - specjalnie dla mnie przyszła do pracy w wolnym dla siebie dniu.
Kiedy po raz pierwszy spotkałam się z tak niewiarygodną życzliwością nie umiałam się zachować, zgłupiałam, gały miałam w słup! Teraz po pięciu latach życia tutaj wiem, że nawet wizyta w Urzędzie Skarbowym może być miła! Poza jedną instytucją, która działa tak jak byłam przyzwyczajona - z pełną bezmyślnej bezduszności niekompetencją, reszta urzędowych spraw przebiega w sielankowej, życzliwej i przesympatycznej atmosferze!
Ci ludzie chcą załatwić moje sprawy! Mają te same przepisy co reszta kraju, te same pensje ale każda sprawa jest załatwiana od ręki!
W naszej gminie na kilometr kwadratowy przypada 4 ludzi. W powiecie bieszczadzkim - niewiele więcej.
Myślę, że kłania się Pan Hall i jego mądre wymiary. Wiem na pewno, że miasto nie jest już dla mnie. Ja tak wolę!
W tak nielicznej społeczności nie sposób pozostać anonimowym - tutaj wieści rozchodzą się szybko, po nowinki wystarczy zajść do sklepu. Mam świadomość, że zanim kogokolwiek tu poznaliśmy - my byliśmy znani wszystkim. To bardzo ułatwia. Nikomu nie muszę się przedstawiać, wszyscy i tak wiedzą.
Ponieważ każdy pochodzi z innych stron - tu wszyscy są przyjezdni - nowi mieszkańcy witani są nieufnie lecz bez wrogości. Poziom tolerancji dla odmienności jest wysoki.
Postrzegani jesteśmy jako niegroźni dziwacy ale traktowani uprzejmie i z poszanowaniem naszej godności.
Mam ogromną ochotę opowiedzieć o ludziach tu żyjących lecz temat to delikatny, chcę tym samym szacunkiem się odpłacić, nie urazić nikogo zamieniając ich cechy i zdarzenia z nimi związane w zbiór anegdot (często smakowitych) i kabaret.
Każdego dnia spotykają nas różne sytuacje, czas na omówienie spraw bieżących mamy dopiero późnym wieczorem, i bywa tak, że rozmawiając o nich pękamy ze śmiechu. Kulamy się, bezsilni wobec komizmu rzeczywistości mając dzięki temu wyrobione mięśnie brzucha, zmarszczki mimiczne i zarwane godziny przeznaczone na sen.
Bywa tutaj i pięknie, i śmiesznie, i strasznie. Aby zobrazować jak subtelna to materia przytoczę tylko jedną opowieść:
Nasza bieszczadzka znajoma kupowała od węglarzy węgiel drzewny. Zawsze jeżdżąc do nich widziała zadomowionego tam psa. Za którymś razem - psa nie było. Stało się coś z pieskiem? - pyta.
A nie - odpowiadają - zjedlim!
Pisząc posta siedzę na tarasie i gapię się, to na kozy, to na góry to znów na kwiatki, które posadziłam ostatnio. Pokażę kilka zdjęć w różnych zbliżeniach i znikam.
Pięknie...i tylko koni mi brak;)
OdpowiedzUsuń"W samym pępku świata
OdpowiedzUsuńsą dzisiaj Bieszczady
zostawiają w moim sercu
serdeczne zielone ślady.."A.Ziemianin
Szkoda gadać , jest pięknie......pozdrawiam Yrsa
Masz racje, w takich miejscach naprawde inaczej sie zyje; czasami ma sie wrazenie, ze czas praktycznie stanal w miejscu, prawda?
OdpowiedzUsuńKolejne piekne zdjecia rozbudzaja moja ochote by choc na chwile przysiasc na tym tarasie :)
I baaardzo podoba mi sie to zdjecie otwartego okna po prawej, poezja!
Pozdrawiam serdezcnie!
Witaj Magodo!
OdpowiedzUsuńIleż mądrości w Twoich słowach.Tam gdzie ludzi jest zbyt dużo tam królują zawiść,zazdrość i dużo złych emocji,brakuje dobroci,bezinteresowności i spokoju.Zaganiani,pędzący za dobrami zapominamy,że można inaczej.Odwiedzam Waszą " Chatkę" codziennie i tęsknie za tymi widokami,co prawda w Bieszczadach nigdy jeszcze nie byłam,ale rodzina mojego męża mieszka w tych okolicach,więc pewnie kiedyś nadejdzie dzień,kiedy i ja będę mogła zakochać się w Bieszczadach.Na dzień dzisiejszy mam widok na całe pasmo Karkonoszy gdyż mieszkam w Jeleniej Górze.I marzymy,by przenieść się zupełnie w góry,daleko od ludzi,by w ciszy i spokoju cieszyć się tym co Bóg daje.
Pozdrawiam serdecznie,
Basia
Chciałoby się tak zasiąść na Twoim tarasie i pogadać o Bieszczadach, ludziach i zwierzętach... Wiesz, że w Ustrzykach Górnych można było lata temu spotkać pijanego łosia, bo miejscowi albo turyści nauczyli go pić piwo?
OdpowiedzUsuńNa razie mogę jedynie podziwiać zdjęcia. Piękne!
Zmęczona (smutna, zniechęcona?) usiadłam przed ekranem komputera, zobaczyłam Twój nowy post i pojawił się uśmiech w środku :)
OdpowiedzUsuńCzytam i z każdym zdanie mi lepiej wiedząc, że ludzie są życzliwi dla Ciebie, a Ty trafiłaś na TO miejsce :))
No, ale na koniec to spadłam z fotela ;)))
I wyobrażam sobie, jaki ubaw mieli węglarze widząc minę znajomej :))))
Ściskam mocno i wracam oglądać zdjęcia, bo z każdym zerknęciem widzę super szczegóły (wok jako donica?)
Jak zawsze pięknie tam u Ciebie, i śliczne historie opowiadasz, aż się chce żyć pełną piersią - wcale się nie dziwię, że nie umiałabyś już mieszkać w mieście, wszystkim mieszkańcom Chaty życzę samych szczęśliwych dni:)
OdpowiedzUsuńMarzy mi się usiąść z Tobą na tym tarasie , sluchac Twych opowiesci , chlonąc atmosfere i oczy pieknem krajobrazu i domownikow takze tych czworonoznych nasycic ...a poki co czerpie radosc ogromna z tego co piszesz ... Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńa ja tak bardzo sie ciesze,ze zobacze to wszystko juz w czerwcu,a przede wszystkim stworzenia Wasze,no i cudowne Bieszczady;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam z Edynburga
una invitada
Przysiadłam na tarasie...rozglądam się...
OdpowiedzUsuńnic nie jest mnie w stanie powstrzymać...
och chwilo...och Magodo...och Chatko...
trwajcie i trwajcie...
Piękny kwiatowy taras!! Pięknie u Ciebie... I miło czytać dobre rzeczy o ludziach z mojej "branży skarbowej" :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Kasia-urzędniczka
No i co mam napisać??? Że pięknie???
OdpowiedzUsuńDech mi zapiera z wrażenia:-)
Czytam to co piszesz z ogromną przyjemnością, gdyż dawno temu, w studenckich czasach często bywałam w Bieszczadach...
Miło popatrzeć na te urokliwe miejsca.
Pozdrawiam serdecznie.
bagno behawioralne jednoznacznie zdiagnozowane!
OdpowiedzUsuń:(
zaglądam tu do Ciebie po ciszę, spokój, słońce... po słowa dobre i szczere... i piękne... i takie... hmmm... uważne...
OdpowiedzUsuńznajduję - delikatność, szacunek, mądrość i piękno... i cudowną proporcję ciszy i śmiechu aż po obolały brzuch...
dziękuję... pozdrawiam cieplutko, utulam....
Marzę o kawie z Tobą na Twym uroczym tarasie.
OdpowiedzUsuńMoże się kiedyś spełni...mamy rodzinę w Krośnie.
Pozdrawiam serdecznie
Mirka
Dziękuję wszystkim za wizyty i miłe komentarze.
OdpowiedzUsuńTiR - za parę miesięcy możemy sobie o tym porozmawiać osobiście!
Joanno zawsze podziwiam Twoją spostrzegawczość - tak to jet Wok!
Basiu - życzę Wam tego!
An-no też chciałabym z Tobą posiedzieć i pogadać!
Uściski dla wszystkich!
Pięknie u Ciebie, aż chciałoby się choć na chwilę zasiąść na Twoim tarasie ;-)))
OdpowiedzUsuńA w ogóle to mam wrażenie, że od dłuższego czasu w urzędach typu ZUS czy US, pozmieniało się mocno na korzyść. Procedury jak dawniej idiotyczne (choć i tak już trochę mniej) ale za to przy życzliwej pomocy urzędników jakoś lepiej się żyje.
Ja jednak nie zapomnę mojego strachu i zaskoczeia w urzędzie meldunkowym na Białorusi, wielka sieriozna baba w mudurze milicyjnym z obliczem takim, że za przeproszeniem gdybym miała taki wyraz twarzy to bym na niej siedziała, siejąca grozę i posłuszeństwo wśród strudzonych staniem w kolejce petentów.
Głupi meldunek załatwiałam przez prawie 2 godziny, nie wspomnę o ilości zapisanego papieru, tylko po to by owa jejmośc po jakichś przydługich jak dla mnie analizach wypocin innej sierioznej baby, pacnęła jedną pieczątkę z takim rozmachem, że mury zadrżały.
Boszzzzzz jak dobrze, że u nas tak dobrze ;-)
Pozdrawiam serdecznie
To niezwykła umiejętność oswoić przestrzeń w której się mieszka. Podziwiam Cię Jagodo za wyzwanie, którego się podjęłaś - życia w bieszczadzkiej wsi. My oglądamy i czytamy Twe relacje z zapartym tchem, nie dostrzegając trudów. Moim domem jest małe urokliwe miasteczko, i cieszę się,że przyszło mi w nim mieszkać. Mam nadzieję do końca moich dni...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam gorąco!
przepiekne macie widoki z tarasu! bardzo mi sie tez podoba wykorzystanie rozmaitych pojemnikow na kwiatki. Musze pomyslec, czy nie moglabym czegos podobnego zrobic na naszym balkonie, choc w mniejszej skali...
OdpowiedzUsuńUwielbiam do Ciebie wpadać... oglądam i czytam z ogromną przyjemnością, ale o tym wiesz :))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Jesteś szczęsciarą, a swoje szczęście zawdzięczasz tylko sobie- Gdybym była kimś Tobie bliskim, byłabym z Ciebie dumna. Praktycznie się nie znamy, ale ja i tak jestem z Ciebie dumna i darzę Cię wielkim szacunkiem za to, że osiągnęłaś to o czym marzyłaś, wbrew wszystkim i wszystkiemu. Brawo, Magodo:)))
OdpowiedzUsuńLejdik, Zmorko, Kasiu, Llooko, Alizee - dziękuję!
OdpowiedzUsuńW dobie powszechnego narzekania na wszystko odpoczywam czytając Twojego bloga. Ostatnio też doświadczyłam ludzkiej uprzejmości urzędowej, załatwiając poszerzenie działalności gospodarczej. Odsyłana z urzędu do urzędu, dzięki ludzkiej życzliwości, załatwiłam wszystko w trzy dni.
OdpowiedzUsuńTaras masz przecudny i te widoki ...
To jest wspaniełe: usiąść na tarasie i mieć takie widoki dookoła! Ja mogę usiąść na tarasie, widoki jednak zupełnie inne...choć i ten mały skrawek przestrzeni, jakim jest ogród też cieszy...pozdrawiam ciepło!
OdpowiedzUsuńOj to prawda z tym zagęszczeniem... Różnica jaka widzie między wielkim miastem, a mniejszym miastem (urzędy) jest kolosalna!
OdpowiedzUsuńNiezmiennie podziwiam widoki z Waszego tarasu.
Pozdrawiam serdecznie
Widoki z Twojego tarasu ,to jak zwykle dla mnie ogromna przyjemność!Mimo ,że tylko wirtualnie oglądane ,to wyciszają mnie i w taką błogość zapadam ..... bo nie myśl sobie ,że wpadam tylko na chwilę . Potrafię pętać się po Twoim blogu baaaaardzo długo.
OdpowiedzUsuńMasz rację ( jak zwykle zresztą)w mniejszym zagęszczeniu łatwiej żyć . Dlatego ten "mój" las tak mi się podoba .Karą byłoby dla mnie wrócić do miasta.
Pozdrawiam ciepło.