*
Posta dedykuję Kasi i Andrzejowi, Dorotce, Jadzi, Ani i Piotrkowi, Januszowi i Magdzie, Jano, Grzesiowi, Irence, Aleksowi i Mariannie, Janet i Raulowi - naszym bieszczadzkim przyjaciołom.
Kiedy jeszcze mieszkałam w mieście oprócz hałasu, pośpiechu i stylu życia, z którym coraz mniej się utożsamiałam, najbardziej doskwierał mi brak szczerości w relacjach z ludźmi. Każdy kontakt z innym człowiekiem był swoistą loterią. Nigdy nie wiedziałam czy mam do czynienia z "człowiekiem właściwym" czy tylko z jego maską. Uprzejme uśmiechy, miłe słowa nie znaczyły nic. Bo za plecami - bywało różnie. Nieszczerość. Ludzie o podwójnych ustach. Odnosiłam wrażenie, że nikt nie słucha - wszyscy mówią. O sobie. Wyłącznie.
Z wyjątkiem garstki przyjaciół - żyłam w ludzkiej dżungli gdzie każdy pilnował tylko swego podwórka. Resztę deptał.
Tęsknota do szczerych i prawdziwych kontaktów była jednym z powodów, że jestem tutaj.
Ludzi tu mało. Ciekawi aż do bólu - wszystkiego co nas dotyczy. Słuchają. Ich wzrok nie błądzi gdzieś ponad moim czołem gdy mówię do nich.
Inna rzecz - ile z tego rozumieją? Dla tubylców jesteśmy z innej bajki, długo musimy tłumaczyć, sprawy dla nas podstawowe. Często bezskutecznie. My nie rozumiemy ich. Maciek sobie z tym lepiej radzi. Często jest moim tłumaczem. Inne światy.
U większości wyczuwam jednak sporą dozę sympatii i życzliwości. Jestem szurnięta - to widać, gadam głupoty ale jestem niegroźna.
W Bieszczadach żyje sporo ludzi takich jak my - byłych miastowych, którzy świadomie przenieśli się na bieszczadzką wieś. To są nasi przyjaciele. Ludzie którym niczego tłumaczyć nie trzeba bo wiedzą. Oni nigdy nie zapytali nas o powód przeprowadzki tutaj - znają go!
To ludzie, w których życiu ważne są te same zasady. Szczerość do nich też należy. Jakaż to ulga i radość mieć ich obok! Pomagamy sobie nawzajem, wspieramy się, spotykamy kiedy czas pozwoli - ich czas płynie pracowicie, tak jak nasz. Cieszymy się z ich sukcesów - czasem jest to zakończona budowa domu, czasem wydana płyta czy książka. Łączy ich twórcze podejście do życia, wielka odporność na przeciwności losu, pracowitość, życzliwość i pogoda ducha.
Przywitali nas z otwartymi ramionami i sercami. Pomogli, pocieszali. Znamy się od kilku lat a mam wrażenie, że życie całe. Tu się każdemu mówi po imieniu bez względu na wiek. To też ułatwia.
Życie na wsi, ucieczka od miasta - to nie jest dla każdego ale my dzięki tym ludziom, z którymi stworzyliśmy małą, dobrowolną społeczność - czujemy się tutaj U SIEBIE.
I jeszcze jedno - najważniejsze: wszyscy kochamy Bieszczady!
Lato w pełni - zatem trochę zdjęć kwiecia, ziół i bukietów.
Otrzymałam ostatnio kilka wyróżnień - widnieją na bocznym pasku bloga. Bardzo pięknie za nie dziękuję!
"...Ludzie o podwójnych ustach..."
OdpowiedzUsuńGENIALNE !!! Pozdrawiam!!!
Wspaniale się Ciebie czyta :) Życzę samych szczerych ludzi wokół :)
OdpowiedzUsuńSerdeczności :)
Tak to prawda fajnie się Ciebie czyta, a ja mam wielką ochotę Ciebie zobaczyć:) tylko szkoda, że musze przejechac całą Polskę...
OdpowiedzUsuńale zrobię to, zrobię, w końcu dojadę w Bieszczady...
Dziekuję Ci za ten post. Dobrze wiedzieć, że gdzieś jeszcze jest szczerość i prawdziwa przyjaźń.
OdpowiedzUsuńFotki przecudne.
Napisałam małą notke na swoim blogu, ale coś nie moge wkleić linka.
Wyściskaj ICH mocno! Pozdrów bardzo gorąco i serdecznie!!! Ode mnie ;))
OdpowiedzUsuń:)))) Cieszę się, że ICH masz :))))
Ooooobłędne zdjęcia - wszystkie nadają się na konkurs ogłoszony przez Alizee ;))
Buziaczki, papa
Trafne określenie - podwójne usta . Tego nigdy nie zrozumiem ,niektóre rzeczy wolę przemilczeć ,niż fałszywą papką słowną paprać sobie usta .
OdpowiedzUsuńNajważniejsze ,że znalazłaś w Bieszczadach prawdziwych przyjaciół,szczerych i zawsze gotowych wyciągnąć pomocną dłoń. Jak widać w dzisiejszych czasach ,nie tak łatwo spotkać bratnie dusze .
Uściski cieplutkie ślę.
P.S .
Ziołowego ogródka zazdroszczę ,jaszcze kilka lat i może u mnie tak będzie wyglądał.
Niestety coraz mniej na świecie tego co szczere i prawdziwe a coraz więcej podróby udającej autentyczność ... Pozdrawiam Was gorąco
OdpowiedzUsuńBrzmi jak baśń opowiadana mi przez babcię kiedyś. Gdzieś w Polsce są jeszcze takie miejsca? Zazdroszczę, ale tak bez zawiści. ;):)
OdpowiedzUsuńKolejny cieply wpis i kolejne cudne zdjecia!
OdpowiedzUsuńMasz racje Magdo, to wazne by czuc sie naprawde 'u siebie' i nie kazdemu jest to dane...
Pozdrawiam Cie bardzo serdecznie!
I z takimi ludźmi i dla takich ludzi warto żyć!
OdpowiedzUsuńDobrze, że macie ich blisko obok siebie. Mi troszkę brakuje tu takich osób...
Zdjęcie piękne jak zawsze :D
Ściskam serdecznie
Witajcie mieszkańcy Magody, jeżeli istnieje miłość od pierwszego wejrzenia to właśnie stała się moim udziałem, zakochałam się w Waszej chacie bez pamięci, namawiam męża na wyjazd w Bieszczady, oczywiście tylko do Was, w pażdzierniku, może się uda.
OdpowiedzUsuńDo szczerości dorzucę coś, obrazek z dnia poprzedniego, w rolach głównych, ja , odchudzona o 7 kg i znajoma z pracy;
-o, witam, nie poznałam Pani, tak Pani schudła, talia osy, ale teraz z bliska widzę więcej zmarszczek, dlatego ja się jednak nie będę odchudzać...
-/ja głosu z siebie nie wydałam?\
Ale wiem, że Tobie nie o taką szczerość chodziło, pozdrawiam i podziwiam-Grażyna
Kurcze! Napisałam długą odpowiedź osobno dla każdego komentarza i nie przeszło! Nie dam rady ponownie. Po prostu - dziękuję Wam za miłe słowa i pozdrawiam najcieplej!
OdpowiedzUsuńAh! Zakochałam się w Pani domu!!! To po prostu cudo! Ideał! I zazdroszczę tej ucieczki z miasta. Z całego serca chciałabym zamieszkac kiedyś na wsi - i miec dom, stylem przypominający Pani wnętrza. A te widoki... Miała Pani szczęście znaleźc tak urokliwe miejsce do życia.
OdpowiedzUsuńZ pewnościa będę tu częstą bywalczynią.:) Pozdrawiam serdecznie
I w mieście i na wsi można spotkać nieszczerych lub zbyt szczerych. To od nas samych zależy, jakich obok siebie mamy. Jakich dopuścimy do siebie. Jakim pozwolimy przekroczyć cienką linię.
OdpowiedzUsuńDo wszystkiego można się przyczepić. Tak na dobrą sprawę, każdemu najlepiej tam - gdzie się najmniej czepiają. Lub tam, gdzie my jesteśmy mimo wszystko ci "lepsi". Obojętne co to słowo skrywa.
Wspaniale, że nie utknęłaś między durniami. Wspaniale, że masz taki piękny świat.
Jak ja lubię czytać Twoje posty.Tak prosto , trafnie i lekko piszesz o niby zwykłych,wiadomych a jednak niezwykłych sprawach.
OdpowiedzUsuńA zdjęcia niesamowite.Cudnie!
Pozdrawiam serdecznie
Witam. Lubię czytać Twojego bloga. Podziwiam Was oboje za pracowitość i odwagę, żeby coś w życiu zmienić, a jednak nie wszystko mi się w Twoich, Magodo, wypowiedziach podoba. Przyjechałaś do ludzi, żyjesz wśród nich i ciągle ich krytykujesz. To przykre. Na pewno jestes inna, zapewne bardziej wykształcona i.... lepsza. To się czuje. Te pochlebne komentarze czytelników także to powierdzają, bo przecież dobrze jest być w gronie tych "lepszych". A nie znasz ludzi ze wsi, nie próbujesz ich zrozumieć, nie wiesz, co sprawiło, że dzisiaj są tacy, jacy są. Przyjaźnisz się z tymi, którzy także przyjechali z miasta... To przykre, że tylko z nimi. Ja się na wsi urodziłam i ciągle tu mieszkam. Skonczyłam trzy fakultety, tutaj pracuję,mam domową bibliotekę z kilkoma tysiącami książek i jest mi tu naprawdę dobrze. Okolica jest piękna, więc przyjeżdża tu wielu ludzi z miasta i zachowują się często podobnie do Ciebie. Są grzeczni, zdystansowani i... mają poczucie wyższości. Nie wobec mnie i mojej rodziny bo nie mają mi czym zaimponować, ale wobec prostych ludzi - prostych, często biednych i naprawdę wspaniałych, chociaż ich wartość często jest niewidoczna. Ci ludzie z miasta nigdy nie pozbędą się "podwójnych ust" i zawsze będa się obnosić ze swoją wspaniałością, nawet po wielu latach na wsi. Żal mi ich poprostu. Wolę autentyczność prostych ludzi, niż wyrafinowane konwersacje, które zawsze mają za zadanie dać do zrozumienia coś poza..., a najczęściej, jaki to ja jestem wspaniały/wspaniała. Nie myśl, że opanowała mnie jakaś chłopomania. Widzę, co się dzieje z ludźmi na wsi - często są leniwi, piją, zachowują się prymitywnie, ale to ciągle są ludzie i pomimo potępienia ich zachowania, sposobu życia, należy się im szacunek, a nie pogarda. Oni są w wielu sprawach naprawdę lepsi od "przyjezdnych". Jesli sąsiadka zza lasu przynosii mi mleko, ogórki czy czereśnie, to wiem, że daje mi to naprawdę z serca, a jeśli odwiedzają mnie ludzie z miasta to nigdy nie wiem, czy są autentycznie mili, czy tylko wypada im się zaprzyjaźnić z kimś "z dobrego domu", kimś, kto może wiele im tu pomóc. I wierz mi - ludzie na wsi są życzliwi i prostoinijni w najlepszym tego słowa znaczeniu. Szkoda, że ci z miasta chcieliby być ciągle podziwiani, uwielbiani. Oczywiście nie chcę uogólniać. Spotkałam i poznaję ludzi wspaniałych, często świetnie wykształconych i dlatego potrafiących rozmawiać ze wszystkimi - równymi sobie kulturą i wykształceniem, jak i z bardzo prostymi i to własnie jest dla mnie miarą prawdziwej klasy. Mi w życiu wpojono szacunek dla każdego człowieka bez względu na miejsce zamieszkania, bogactwo, urodę, stanowisko i Tobie radzę nabrać pokory wobec "tubylców" i nie zamykac się w gronie "tych lepszych przyjezdnych", Jeśli Ci się to uda, wtedy poczujesz, co to jest prawdziwa radość życia na wsi.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię i mam nadzieję, że potraktujesz mój wpis jako dobrą radę, a nie krytykę.
Irena
Dzieki powyzszemu wpisowi mnie jest latwiej czytac bloga. Ten chor przytakiwaczy cokolwiek mnie zmeczyl
UsuńWitaj Ireno! Odpowiem krótko: zapraszam do lektury bloga. Przekonasz się, że Twoja obrona ludzi ze wsi była niepotrzebna. Nie czuję się lepsza i często o tym piszę. Poczytaj proszę.
OdpowiedzUsuńCedra, Aagaa - dziękuję!
Kankanko - trzymam za Ciebie kciuki!
Witam ciepło,zwłaszcza autorkę blogu.Przychodzę do Magody bardzo często,z przyjemnością czytam to ,co pisze,oglądam nastrojowe i piękne zdjęcia.I choc nie znam osobiście Magody ,to po lekturze jej bloga ,ostatnią rzeczą jaką mogłabym i chciałabym powiedziec ,jest to,że kogokolwiek nie szanuje,pyszni się,uważa za kogoś lepszego.Ciężko pracuje w miejscu,które wybrała i pokochała.Pani ,Ireno,urodziła się na wsi i tam zamieszkała ,jest więc Pani "stąd",ludzie Panią znają,tak jest łatwiej,czyż nie?
OdpowiedzUsuńBronię Magody bo tym samym bronoię prawa do wybierania przyjaciół na własnych warunkach,bez tej męczącej politycznej poprawnosci,którą mi zawiało z postu Pani Ireny.Magoda wiąże się z ludżmi,z którymi łączy Ją,powinowactwo przeżyc w nowym miejscu i na pewno wiele innych rzeczy.Co tu ma do rzeczy ich wykształacenie,ilośc przeczytanych książek i zdolnosc do intelektualnych dyskursów?Magoda pisze o ludziach z ogromną życzliwością ,nawet wtedy ,gdy cos Jej nie pasuje w ich zachowaniu.A krytykuje postawy,nie konkretnych ludzi-dlatego wskazana jest tu faktycznie uważniejsza lektura bloga.Pani Irenie polecam szczególnie wzruszający wpis o Marii Kozie a Magodę i jej całą chatę bardzo pozdrawiam.iza
Magodo kochana ,dobrze że sami możemy czynić wybory i odciąć się od pseudo przyjaciół ( w taki czy też inny sposób).
OdpowiedzUsuńKażdy ma swoje miejsce na ziemi i cieszę się że TY swoje znalazłaś .
Pozdrawiam serdecznie
A jeszcze jedno mi umknęło - też mieszkam na wsi z wyboru . Myślę że Irenka nie czytała całego Twego bloga i stąd te rady .
OdpowiedzUsuńU mnie podobnie jak u Ciebie czasami zdarza się że miejscowi nie rozumieją pewnych moich posunięć , a ja ich :-), co nie prezszkadza nam wzajemnie się szanować .A co do doboru ludzi pod względem kogo wypada kogo nie wypada znać - to zawsze mnie to denerwował taki podział . Jeśli dana osoba przypadnie mi do serca to po prostu zacieśniamy znajomość , jeśli natomiast nie to trudno każdy idzie swoją drogą - i nieważne ile ma fakultetów .
Jeszcze raz pozdrawiam
tak od jakiegoś czasu zaczytuję się w Twoich postach. I tylko rośnie moja tęsknota za Bieszczadami. A domek - przecudny!
OdpowiedzUsuńpozdrawiam ciepło!
Lubię do Ciebie wpadać i popatrzeć na zdjęcia - zupełnie inny świat .
OdpowiedzUsuńA ludzie ? wszędzie są tacy sami , wymieszani w równych proporcjach , trzeba umieć odnaleźć tych właściwych . Pozdrawiam Yrsa
Na początku komentowałam każdego posta. Od jakiego czasu słów mi brak, ale chciałabym zagwarantować, że czytam zawsze z zapartym tchem. Przyjemność w czystej formie. Pozdrawiam serdecznie i dużo dobroci życzę :)
OdpowiedzUsuńdługo zastanawiałam sięnad tym czy umiescicten komentarz.przede wszystkim dlatego 'że nie chciałabym być żl
OdpowiedzUsuńzrozumiana.bo przecież intencje wypowiadającego najpełniej można odczytać jeśli się rozmawia patrzac na niego, gdy się go trochę zna(czy jest osobą życzliwa czy dwuustną) magodo twoja chatka mnie zauroczyła uwielbiam zagladać na twojego bloga mam wrażenie że odbieramy na tej samej fali pewnie ten ostatni wpis kilka lat temu odebrałabym inaczej w każdym z poniższych postów jest prawda .nie wiem dlaczego przyszłotakie skojarzenie dziki zachód kowboje indianie te sprawy .wydaje mi się że skoro to my wkraczamy na teren tubylców to .......... sama wiesz.samemu żyć w|g własnego pomysłu cieszyć się że tubylcy nie każą nam żyć w\g własnych pomysłów że nie jesteś sama i masz przecież swoich przyjaciół. wyprowadziłaś się z miasta bo ktoś chciał narzucić ci swój sposób życia,tempo itd itp.może oni tak właśnie postrzegają ciebie.dzieci ale też ludzie dorośli uczą się przez modelowanie chciałabym żeby ten komentarZ ,że przestaniesz być szczera w swoich wypowiedziach spostrzeżeniach.nie spowodował nie chciałabym żebyś odebrała tego postu jako krytykę ale materiał do przemyślenia z którego możemy skorzystać albo nie to tak jak wrzucamy do worka kilka pomysłów a my wybieramy i tak to co nam pasuje .pozdrawiam cię i czekam tak szczere wypowiedzi jak dotychczas.
Witam ponownie :-) Widzę, że zostałam chyba źle zrozumiana... Będe jednak bronić mojego zdania o braku szacunku dla "tubylców". Szanując ludzi, nie można okazwyać im szacunku okazjonalnie (post o pani Marii Kozie), ale zawsze, a brak wzajemnego zrozumienia, te "tłumaczenia" męża świadczą o tym, że nie starasz się, Magodo, nawet ich rozumieć. Jeśli tego nie zmienisz, jeśli autentycznie nie postarasz się być z nimi, a nie tylko obok (i nie chodzi mi naprawdę o wspólne popijanie piwa pod budką z piwem ;-)), to ,musisz znaleźć czas na rozmowę z ludźmi, na odpowiadanie, dlaczego tu przyjechałaś... Życie na wsi własnie takie jest - gdy przychodzi sąsiadka, to NIE MASZ WTEDY INNYCH PLANÓW, ale zapraszasz ją do domu (może być rozmowa w kuchni, gdy jednoczesnie będziesz przygotowywac obiad - ona sie nie obrazi). Spotykając znajomą przy sklepie stajesz i chwilę rozmawiasz, odpowiadasz na pytania... Gdy przyjdzie sąsiad i poprosi o podwiezienie do miasta po część do maszyny rolniczej - ZNÓW NIE MASZ NIC WAŻNIEJSZEGO. Wiem, że to pewnie trudne, że przywykłaś do prywatności, większej anonimowości, swobody wyboru spotkania z ludźmi... Ale może dla zachęty poczytaj kilka scenek z mojego życia, które rekompensują te niedogodności.
OdpowiedzUsuńScena I:
Za cztery miesiące planuję remont, który wykona jak zwykle pan Zenek. Przychodzi pan Zenek (cztery miesiące przed remontem):
- Pani Ireno jutro możemy zacząć.
- Ale panie Zenku, trzeba wynieść meble, a poza tym nie mam pieniędzy jeszcze.
- Nic nie szkodzi - meble wyniesiemy sami, a zapłaci pani, jak będzie miała, nawet za rok.
No i mam po,alowany i wyremontowany dom, a płacę, kiedy mi wygodnie :-) A Zenek jest naprawdę świetnym fachowcem - kiedy tylko ma ochotę, jedzie do Warszawy i ciągle tam ma klientów, ale woli pracować tutaj, mieszkać z rodziną w domu.
Scena II:
W czasie remontu jadę do pana Michała, który ma skład materiałów budowlanych, aby zapłacić za materiały, które wziął do remontu pan Zenek. Pan Michał:
- Nie wezmę od pani pieniędzy do końca remontu, bo jeśli zostanie pani jakiś worek kleju, albo cementu, to mi go Zenek odda, a zapłaci pani za to, co zostało wykorzystane.
- Ale to może jesszcze trochę potrwać..
- Nic nie szkodzi, przecież pani się nigdzie nie wyprowadza, prawda? :-)
Scena III:
W czsie jazdy samochodem słyszę stukanie z przodu. Dzwonię do pana Mietka - mojego mechanika.
- Panie Mietku, coś mi stuka z przodu, chyba trzeba amortyzatory zmienić. Mogę do pana przyjechać zaraz?
- Zaraz idę koscić trawę w sadzie... Ale nic to - 15 minut mnie nie zbawi, niech pani przyjeżdża.
Po 10 minutach jestem u pana Mietka. Zdążył już zadzwonić do kilku sklepów, aby znaleźć możliwie tanie części. Wsiadamy do samochodu i pan Mietek stwierdza, że to nie musza być amortyzatroy. Jedzie ze mną do stacji diagnostycznej (jakieś 15 km), gdzie przekonujemy się, że to tylko jakieś podkładki gumowe sie "wyrobiły". Jedziemy i zamawiamy je na jutro u znajomego w sklepie.
Po powrocie pan Mietek zmienia mi wyrobione części tymczasowo do jutra, bo mam dzisiaj jechać dość daleko do znajomych. Trawa w sadzie czeka na koszenie ponad trzy godziny. Następnego dnia pan Mietek zmienia mi znów częśći. W tym czasie żona pana Mietka robi mi herbatkę i przy pysznym cieście czekam na koniec remontu. Pan Mietek stracił razem ładnych kilka godzin. Pytam, ile płacę? Chce 30 zł - daję 50 zł i bardzo się cieszę, że zaoszczęziłam ponad 400 zł na tych amortyzatorach. Samochód jeździ znów prawie bezszelestnie.
Koniec scenek.
Magodo, jeśli chcesz mieć prawdziwą pomoc autentycznie na każdym kroku - nie zamykaj się w swoim świecie, to się naprawdę opłaca.
Pozdrawiam
Irena
fajnie u pani na wsi pani Ireno tak normalnie tylko nie wiem czy dobrze zrozumiałam zwrot"to się opłaca"
OdpowiedzUsuńZwróciłam uwagę na słowa -doskwierał mi brak szczerości w relacjach z ludżmi .Odnoszę wrażenie ,że szczery i życzliwy post to post pani Ireny.
OdpowiedzUsuńMagoda broni się sama! ale i ja coś dorzucę :)
OdpowiedzUsuńPani Irena patrzy na wieś z pozcycji "miejscowego" a nie "obcego" człowieka - to zupełnie inne spojrzenia. A poza tym Pani Irena tak dużo w miejscowyma świecie znaczy, a Magoda ...
A w ogóle, to witam Cię Jagódko serdecznie, bo to mój pierwszy tu wpis i BĄDŹ SOBIE JAKA CHCESZ, bo taka jesteś bardzo fajna:)Pozdrawiam.
Aśka
dlaczego szczerość utożsamiana jest z atakiem na kogokolwiek ?czyżby ludzie nie tęsknili za szczerością tylko za pochlebstwami .nikt przecież nikomu nie każe być innym zmieniać się warto chyba poznac sposób myślenia innycz przypomnia ła mi się rozmowa dwóch dziewczynek:pati lubisz mnie?
OdpowiedzUsuńTak lubię
ale powiedz szczerze ?
szczerze :to nie bardzo
wiesz co miła jesteś!!!!!!
Irena tak dużo w miejscowyma świecie znaczy, a Magoda .
OdpowiedzUsuńdługo zastanawiałam sięnad tym czy umiescicten komentarz.przede wszystkim dlatego 'że nie chciałabym być żl
zrozumiana.bo przecież intencje wypowiadającego najpełniej można odczytać jeśli się rozmawia patrzac na niego, gdy się go trochę zna(czy jest osobą życzliwa czy
Widzę, że dziwnie się zrobiło.
OdpowiedzUsuńPani Ireno! Jeszcze raz zapraszam do uważnej lektury. Nie mam czasu przepisywać bloga w odpowiedzi.
Pomagamy ludziom! Rozmawiamy z nimi!
Szanuję ludzi i ich pracę bez względu na pochodzenie i wykształcenie!
O tym piszę.
A rzucanie wszystkiego by rozmawiać z sąsiadką - chyba Pani mnie przecenia. Ciężko pracuję i lubię swoją pracę. To mi zajmuje ok 18 godzin na dobę. Sąsiadki przychodziły aby do mnie opowiadać złe rzeczy na innych - ja na to ani czasu ani ochoty nie mam. Myślę, że mam prawo?
Nie znam Pani wsi. Ja piszę o wsi bieszczadzkiej a ta jest bardzo specyficzna. A poza tym moje spostrzeżenia spisuję w odcinkach. Będą inne części.
Proszę nie brać tak wszystkiego osobiście - to moje subiektywne zapiski - podkreślam.
Pozdrawiam.
Magda opisuje swiat, jaki widzi wokół siebie, ma przeciez do tego prawo? Nigdy nie zauwazylam, by sie wywyzszala czy czula lepsza; pisze tylko i wylacznie o tym, co ja w tym 'nowym zyciu' spotyka, co ja dziwi. Tak przynajmniej ja to odbieram.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Magdo i milej niedzieli zycze!
cudnie że nie masz ochoty na wysłuchiwanie opowieści o złych rzeczach na innych !
OdpowiedzUsuńludzie najlepiej uczą się przez modelowanie fajnie by było gdyby z czasem też nie mieli na to ochoty.i fajnie byłoby by złych rzeczy nie robili.boję się też żeby szczerość innych nie powodowała nieszczerości w nas samych. pozdrawiam życzliwa Abigail.
Witaj Magoda! wspaniałay blog i wiele Twoich spostrzeżeń odnośnie wsi i ludzi jest mi bardzo bliska. Jesteśmy z mężęm od niedawna posiadaczami drewnianego domu z bali w okolicach Dukli. Zapraszam do odwiedzenia mojego blogu wachlarz.blogspot.com Uwielbiam stare domy które mają duszę, czego nie można powiedzieć o nowo wybudowanych domach.Może kiedyś zawitamy w twoje strony do tak przemiłych Gospodarzy.
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam
Anula
trafiłam na bloga dzięki koleżance.wczoraj przyszła podzielić się wrażeniami ze spędzonego urlopu .BYŁA w zakopanem ostatni raz była tam 25 lat temu.Cieszyła się jak dziecko na wyjazd tam bo miała cudowne wspomnienia.Po powrocie zauważyłam że nie była już taka radosna.Na pytanie jak było ? odpowiedziała wiesz szczerze mówiąc jestem trochę rozczarowana bo:najpierw współlokatorzy zapytali co tu można zobaczyć?to zaczełam opowiadaćoszlakach budynkach itp.Na co usłyszałam że oni tu nie przyjechali łazić tylkooscypków najeść piwko wypić pozjeżdżać na serpentynach spojrzałam ukradkiem na gospodynię, która z kuchni się przysłuchiwało i widziałam że ją skręca.POTEM OKAZAŁO SIĘ,ŻE RANO ZAMIAST PIANIA KOGUTA BUDZIŁ JĄ WARKOT KOSIAREK DO TRAWNIKÓW I TO NIERAZ Z TRZECH STRON JEDNOCZEŚNIE.Potem Krupówki co krok facet z helemitp itd .Wspólnie z mężem stwierdzili że następny urlop spędzą w Bieszczadach bo liczą,że będzie dziko cicho i pięknie .ANNA
OdpowiedzUsuńmysle ze zycie na wsi bieszczadzkiej nie rozni sie tak bardzo od zycia na innych wsiach w polsce
OdpowiedzUsuńwszedzie jest podobna mentalnosc
moj dziadek ktory mieszkal na wsi, (ja juz urodzilam sie w miescie:)))zawsze mowil ze w miescie to sie nic nie robi, co to za praca - w biurze:)))) ehhh duzo by tego pisac
Nie chciałam, żeby sie zrobiło "dziwnie", naprawdę. Może to niezrozumienie wynika z tego, że mnie otaczają naprawdę życzliwi dobrzy ludzie, więc dlatego trudno mi zrozumieć ten "brak wspólnego języka". Nie namawiałam nikogo na porzucanie pracy dla pogaduszek z sąsiadkami - tylko jeśli już, to podczas pracy, ale wiem, że jak ktoś źle mówi o innych, to jest męczące. Pozdrawiam i życzę dużo życzliwości od ludzi
OdpowiedzUsuńIrena
Wasz dom jest przepiękny, zaglądam tu co wieczór, podziwiam wszystko, dom, jego wnętrze, ogród, od dziecka o takim domu marzę, ale może kiedyś uda mi sie chociaż namiastkę tego stworzyć u siebie. Szkoda, że Bieszczady są tak daleko.
OdpowiedzUsuńJa rowniez podziwiam przpiekne zdjecia waszego domu i jego okolic. Szybko dodaje do ulubionych §
OdpowiedzUsuńMagodo,
OdpowiedzUsuńMam pytanie odnosnie domu, obejrzalam filmik z Waszej chaty i chcialabym sie dowiedziec gdzie kupilas lustro takie rzezbione co wisi w lazience? Jesli mozna wiedziec oczywiscie
pozdrawiam
Agnieszka
Agnieszko - rama była prezentem od rodziców. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńBeo - jeszcze raz dziękuję!
Elu, Izko, Ireno, Anno, Anulo, Abigail - pozdrawiam serdeczznie!
Pięknie.. pieknie.. słowa jakby żywcem z moich przemyśleń wyjęte.. masz rację co do ludzi. czasami czujemy się z powodu tej naszej wiedzy o nich jakby z innego świata. stoisz z kimś a jednocześnie jakby obok.. jak postronny obserwator. mam fajny przepis na konfitury z kwieciem czarnego bzu - kawałek letniego nieba w spiżarni. ;) chcesz czy już masz?? pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńAnia
www.artandsmart.bloog.pl
Dlaczego dopiero teraz tu trafiłam :(
OdpowiedzUsuńJestem pod wrażeniem.
Mam parę uwag i spostrzeżeń.
Parę pytań.
Ale nie dziś jeszcze, dziś jeszcze się wczytam.
Pozdrawiam gospodarzy i gości.
Gocha