*
Ależ pięknie! Zamiast jesieni nadal mamy pełnię lata, ciepło, słonecznie! Taka pogoda nastraja pozytywnie, krotochwilnie wręcz, napiszę dziś zatem o tym co bawi mieszkańców mojej wsi.
Otóż, ponieważ wiem co - bo to my właśnie. Zabawiamy wieś od lat.
Kiedy Maciek przywiózł na naszą ziemię uprzednio rozebrany pod Rzeszowem dom, trudno się było postronnym domyśleć jaki w tych balach drzemie potencjał. Tubylcy z lubością opowiadali sobie o nienormalnych miastowych co z próchna dom chcą stawiać ( powiedziała nam o tym nieodżałowana Koza Maria). Śmiechu było co niemiara na wieś całą!
Jeden z miejscowych, który przyszedł obejrzeć dom w trakcie budowy, odciągnął mnie na bok tak, aby Maciek nie słyszał i z litością w głosie powiedział: dziecko, w tym chcecie mieszkać?! To chociaż sidingiem obijcie!
Jak mu powiedziałam, że właśnie taki dom nam się podoba - w jego oczach błysnął strach: wariatka!
Zabawne do zerwania boków było również to, co przywieźliśmy ze sobą: same stare graty i PARAWANY! a ani jednej meblościanki, co jak wiadomo jest dowodem na ciężkie zaburzenia.
Do łez rozśmieszył Maciek kiedyś sąsiadkę informacją, że nie ma mnie w domu bo pojechałam z kotem do weterynarza. Przez pół godziny nie mogła się uspokoić ze śmiechu. Z KOTEM!
Moje spacery z Bubą to kolejny powód do wielkiej radości tubylców. A od kiedy piesek pokochał jazdę autem, widok siedzącego na przednim siedzeniu psa w samochodzie wywołuje nieposkromione wybuchy radości nawet u tych statecznych.
Nasz pomysł na życie w Bieszczadach również ubawił wielu. Jeden z urzędników Gminy, kiedy usłyszał, że będziemy mieli pokoje dla gości, tłumiąc rozbawienie powiedział: wie pani, my w tych turystów to nie za bardzo tu wierzymy. Jakby mowa była o UFO na ten przykład.
Do dziś zresztą nie wierzą, bo cokolwiek robią to nie biorą pod uwagę potrzeb przyjezdnych.
Jeśli chodzi o wystrój naszego domu to zdania są podzielone. Niektórym się podoba, niektórym wprost przeciwnie.
Kiedyś odwiedziła nas sąsiadka. Powiedziała, że będą budować dom pod agroturystykę właśnie. "Ale u nas to będzie ładnie!" oznajmiła. No i niestety jest. Codziennie widzę ten "ładny" dom, od jego kolorystyki bolą mnie zęby.
Nasze poprzednie auto, faktycznie przypominające leżącą budkę telefoniczną, ubawiło pół wsi: nie przewraca się pani to to na zakrętach? pytali. Żart taki. To odpowiadałam, że przewraca ale nie częściej jak raz w tygodniu.
Innych sąsiadów rozbawiłam setnie swoją troską o przydomową roślinność. Kilka lat temu posadziłam przy granicy działki kilkaset drzewek. Z jednej strony sąsiad je wykosił bo gorąc był a on po kilku piwkach na ciągniku precyzji nie miał. Z drugiej zaś strony, kolejny sąsiad, ręczną kosą - nie zauważył, że tam rosną.
No to nie mam tych drzewek ale rozrywka była, bo o co tyle hałasu? W lesie tego dużo! A że przez dwa tygodnie, w glinie, na kolanach, z pękającym krzyżem - przecież mogłam nie sadzić! Patrzcie: narobiła się a i tak nie wyrosły - tu gromki śmiech.
Próbowałam podążać za tą logiką ale nadal mnie to nie śmieszy.
Nie przejawiam również poczucia humoru gdy konie i krowy sąsiadów tratują i niszczą nam wszystko przed domem.
Mruk i ponurak. I czepialska!
Jednak zaczęłam się asymilować! Mnie też od pewnego czasu coś bardzo bawi.
Codziennie idąc na spacer z Bubą mijam dom wybudowany niedawno przez innych miastowych. Dom jest murowany, wykończony po miejsku i po miejsku wyglądający, z miastowym podjazdem z kostki - zasłania przepiękny widok na góry.
Ogrodzony jest solidnie z każdej strony a na małym podwórku znajduje się kilka ogromnych solarów, jeszcze większych wiatraków prądotwórczych i latarnie wielkości latarni ulicznych. I cóż tu zabawnego? Całe to prądotwórcze ustrojstwo, brzydkie, zajmujące połowę wolnej przestrzeni, zasłaniające sobą piękny bieszczadzki świat, postawiono tylko po to aby oświetlić podjazd (kilka metrów). Zawsze ten widok wprawia mnie w nastrój radosny. Jeśli nadal jesteśmy postrzegani jako wariaci, to na pewno już znalazł się ktoś, kto w tej materii nas prześcignął!
Kilka widoków z pogodnego dnia:
Wijec przed wejściem nabrał kolorów:
oj tych grzybow to szczerze zazdroszcze, u mnie nie rosna a jesli to pewnie i tak nie jadalne...
OdpowiedzUsuńJa wierzę, że kiedyś jesienią uda mi się do Was przyjechać. Marzenie to pozwoli przetrwać paskudną zimę w mieście.
OdpowiedzUsuńJagodo na prostaków (nie mylić z prostymi ludźmi) nie ma innej rady, jak przemilczeć ich tok myślowy i targać do przodu za własnymi marzeniami! Gratuluję Ci konsekwencji w tym co robicie z Maćkiem. Niełatwo być "malowanym ptakiem"...
OdpowiedzUsuńŚciskam mocno!
Pozdrawiam Was gorąco
OdpowiedzUsuńJagodo, nie zmieniajcie się !!!!!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Grzybów zazdroszczę, u nas susza :(
Tak u Was pięknie!
OdpowiedzUsuńPiękne góry w oddali, piękne przestrzenie tworzone przez pięknych ludzi!
Powtarzam się, ale zawsze kiedy do Was zaglądam - zachwyca mnie emanujące od Was piękno! W każdym calu!!
Pozdrawiam Was bardzo serdecznie!!
Pięknie u Ciebie Jagodo. A jeśli chodzi o resztę.... zupełnie sobie tym głowy nie zawracaj ludzie zawsze będą mieli milion powodów. Poza tym doskonale Cię rozumiem- sama jestem takim takim miejscowym dziwadłem z tym swoim domem z bala i wanną drewnianą :))
OdpowiedzUsuńAgnesha, Kankanko, LLooko, Nettiko, Aniu, Rumianku, Mado - dzięki!
OdpowiedzUsuńChyba nie wyraziłam się jasno, zmęczenie miesza mi w głowie - ja się nie skarżę, mnie to, że z nas się śmieją - bawi. Wiem kim jestem i dobrze mi z tym. Jeśli się śmieją to jest szansa, że polubią.
Pozdrawiam serdecznie i ciepło!
Jest taka szansa, to się i nam przytrafiło- polubili...Przeprowdzilismy się na wieś jakieś laata temu. Po pewnym czasie, kiedy stwierdzono wokoł, że jesteśmy "raczej normalni", sąsiad wyznał nam, że obawiano się wypuszczać dzieci na podwórka na wsi, bo nie należymy do głównych wyznań religijnych tego kraju i widuje się u nas takich różnych "zapuszczonych" osobników (czyt: w dredach na przykład). Uśmialiśmy się, choć z łezką w oku...pozdrawiam
OdpowiedzUsuńOch, Jagodo-Magodo, jak u Was cudnie...
OdpowiedzUsuńTak mi się marzy, żeby kiedyś do Was przyjechać. Tylko tak daleko :(
Ale kiedyś na pewno się uda, a póki co "napawam" się widokami.
Pozdrawiam bardzo serdecznie
Danka
Zdjecia wspaniale, widoki niesamowite oczywiscie pozytywnie!
OdpowiedzUsuńA jezeli o tubylcow chodzi to moge sie w nich bardzo dobrze wczuc. Wychowalam sie wsi w Beskidach, wiec tam to bylo normalne, zreszta jest do dzisiaj. Do weterynarza jezdzilo czy chodzilo sie z krowa czy koniem, no ewentualnie psem, ale z kotem.....no kto to widzial? Dzisisaj na to patrze inaczej ale minelo ponad 30 lat od tej pory a mnie zdominowala aglomeracja miejska i zdegenerowala czesciowo bylą "wiesniaczke" czy prosta "babe". Ten, ktory nie urodzil sie na wsi, nie spedzil tam dziecinstwa i mlodosci bedzie zawsze inaczej na to patrzec. Nie zle, tylko po prostu inaczej. I tak jak miastowi dziwia sie "wsiakom" tak i bywa na odwrot.
A w ostatni weekend wedrujac na terenach przedalpejskich musialam mimowli mysle co waszej Magodzie, bo znalazlam nie jedno gospodarstwo podobne do Waszego raju...z cieplymi pozdrowieniami i babim latem :)
na wakacje przyjezdzalam na wieś do dziadków
OdpowiedzUsuńmieli piekne stare meble, łoża, malowane kufry, haftowane obrusy itp, teraz za takowe placi sie ogromne pieniadze, tudziez mozna takowe spotkac w skansenie :)))) np wsi mazowieckiej w sierpcu
co sie stalo kilka lat pozniej- zostaly porabane i spalone a w zamian pojawily sie "piekne" mebloscianki i wersalki
takiez to myslenie bylo i chyba nadal obowiazuje na wsiach
dosyc przesmiewczo ale i prawdziwie serial Ranczo oddaje polska rzeczywistosc w malych miasteczkach
pozdrawiam
dzisiaj deszczowo
ale to dobrze beda grzyby :)))
Agnieszka
Hmmm... Nie bardzo nawet wiem co na to wszystko napisać? Wiem tylko tyle, że pomimo tego, że jesteście tacy... "śmieszni" to marzę aby kiedyś zawitać w Wasze progi. To właśnie w takim klimacie (domowym) i w takim otoczeniu chciałabym odpoczywać...
OdpowiedzUsuńpięknie tam u was. A moi rodzice, to pewnie z zazdrości by zzielenieli, gdyby wiedzieli, że u was tyle grzybów:) Z nich grzybiarze przeogromni, a na Wielkopolsce, gdzie oni zbierają, grzybów ani widu ani słychu.
OdpowiedzUsuńTakich agroturystyk, jaką wy macie powinno być więcej. Czasem szukam w internecie właśnie agroturystyk w pięknych starych chatach, szkołach, ceglanych budynkach i niestety jest tego bardzo mało. A jeśli chce się wydać pieniądze na wypoczynek, to moim zdaniem lepiej zrobić to w takim miejscu jak wasze, a nie w koszmarku z wersalką i dającym po oczach wystrojem.
pozdrawiam!
Jagodo, jak zwykle Twój post dodał mi otuchy. Wystarczy popatrzeć na przepiękne zdjęcia i już smutki idą precz.
OdpowiedzUsuńMój wilec niestety pójdzie pod nóż, bo zamknęłam bar, a tam mi obrastał płot. Zanim obrośnie kamienicę to troszkę potrwa, ale kiedyś będę cieszyć się czerwonością jesieni.
A głupota ludzka też mnie śmieszy, chociaż czasem należałoby siąść i płakać :).
Pozdrawiam.
Na szczęście przybywa "wariatów" w górach a wraz z nimi nastaje normalność. Moi sąsiedzi mieszkają tu od 14 lat a wciąż są traktowani jak obcy...dziwny jest ten świat.
OdpowiedzUsuńJagódko moja droga :) ależ się ubawiłam :)
OdpowiedzUsuńRozumiem tubylców, że dziwią się, jak ktoś może lubić takie rzeczy jak my... Oni pewnie mają ich dosyć, starocie pewnie kojarzą im się raczej z biedą i z czasami gdy być może nie mieli co do garnka włożyć... A my patrzymy na nie trochę z innej perspektywy, widzimy w nich sielskość, klimat, chcemy uratować przed zniszczeniem to "co już nie potrzebne" bo są już rzeczy lepsze i nowsze...
Co niektórzy na wsi to nawet z psem nie jeżdza do weterynarza... moja siostra zabrała szczeniaka prosto z budy, z takiej wsi. Był zapchlony i zarobaczony... pewnie długo by tak nie pożył :/ gdyby nie "my" dając mu dach nad głową... Właścicieli nawet nie interesowało ile tych szczeniaków jest i czy są zdrowe :/
A co do mieszkania :) to najchętniej zamieszkala bym własnie w takiej starej chałupie, starym budownictwie, albo zaadoptowałabym jakąś "obórkę" czy coś na domek :) :) :) może mi się uda, ale o tym na razie cicho sza!
Aaaaa oczywiście wpadłabym Was odwiedzić :) tylko póki co mój małżonek ma "dosyć" gór, więc nie wiem kiedy to będzie, ale mam nadzieję że się kiedyś uda :) Pozdrawiam cieplutko :)
Jak ja uwielbiam spoglądac na Twoje zdjęcia ... naprawdę serducho rośnie :):):) U na sponuro i deszczowo jest ostatnio , ale nie martwię się , bo tu grzyby faktycznie rosną po kilku dniach słońca i kilku deszczu . Mało ich było , ale teraz mam nadzieję na dobre zbiory :):):) Ciepło pozdrawiam :):):)
OdpowiedzUsuńMagodo...
OdpowiedzUsuńczytając Twoje posty wpadam w różne stany emocjonalne, od śmiechu, zachwytu, podziwu, zadumy, nostalgii, po daleko idące rozważania nad ludzkimi zachowaniami. Czytając dzisiejszego posta, twierdzę, że to właśnie Wy (ze swoją przepiękną chatą z bali, całą ferajną, czyt. zwierzakami, wolną przestrzenią wokół domu) wyglądacie bardziej na "tubylców", niż niejeden tubylec tu urodzony i wychowany.
Przyznaję Ci 100% rację względem "przepięknych" nowoczesnych budowli psujących urok tak niebywałego klimatu jaki panuje właśnie w Bieszczadach.
A tak na marginesie...
Wy śmieszni?
To co by tubylcy powiedzieli widząc jak przed laty jeździłam cały tydzień do weterynarza z szynszylkiem na rękach na zastrzyki???
Albo, jak by skomentowali moje spacery... przy nodze wierny pies, a na ramieniu nieprzeciętnie inteligentny szczurek o imieniu Hektor.
Wolę nie myśleć!
Jedno jest pewne, że w swej "nienormalności" bylibyście przy mnie zupełnie normalni. Ja zaś uchodziłabym za szajbuskę nr 1 :))
I wcale, ale to wcale by mi to nie przeszkadzało :)
Pozdrawiam serdecznie.
Specyficzne podejście do życia i poczucie humoru tubylców .... hmmm ,wydaje mi się ,że jeszcze trochę i przestaną się z czegokolwiek dziwić .Z tego co słyszę, coraz więcej turystów zalewa Bieszczady ,więc będą mieć wiele do komentowania i śmiechu. W porównaniu z turystami ,staniecie się pewnie w oczach tubylców normalni aż do bólu.
OdpowiedzUsuńMoc pozdrowień ślę .
Jesteście wspaniali!
OdpowiedzUsuńWróciłam raz jeszcze nacieszyć oczy pięknymi widokami.
OdpowiedzUsuńMagodo, już ktoś zasugerował, powinnaś wydać album. Twoje zdjęcia są mistrzowskie.
Jestem wręcz zakochana w tych terenach :)
Ha! A ja na takim samym spacerze z Bubą byłam! I też się uśmiałam;)
OdpowiedzUsuńAle mi się chce pobyć u Was, oj chce...
pozdrawiam serdecznie ... od tygodnia zagladam do Was :)
OdpowiedzUsuńmiło tu i przyjaźnie, klimaty bliskie ... podziw dla determinacji, wytrwałości i konsekwencji ... duuużo pracy, dużo :)
może kiedys nasze rowerowe szlaki pognaja nas w Bieszczady? może ...
:)
Z prawdziwą przyjemnością oglądam Twoje zdjęcia i czytam Twoje wpisy. Jak zwykle piszesz bardzo interesująco i ciekawie. Doskonale Cię rozumiem, bo jestem stamtąd.
OdpowiedzUsuńMyślę, że ludzie oswoją się z Wami i być może czegoś nauczą się od Was. Na pewno przyzwyczaja się, a Wy "róbcie swoje". Tyle osób Cię podziwia i ceni za Twój styl, gust i ogromną pracowitość. No i większość zapowiada się w gości. Ja też. Ściskam!
No tak to bywa, "normalność" to widać pojęcie względne :) ubaw po pachy - jak zwykle u Ciebie :)
OdpowiedzUsuńi piękne fotografie z pięknego miejsca :)
Pozdrawiam serdecznie :)
Dlaczego moi Młodzi nie przywieźli grzbków?
OdpowiedzUsuńPrzyznali nawet, że widzieli suszące się przy kominku. A czy były w lesie? Nieeee... ;)
Piękny wijec, ale cudownie wyglada zdjęcie Chaty Magoda z widocznym w tle nowym dachem Chaty Parskewii :)
Ściskam serdecznie i ślę buziaki
Witam wszystkich uroczych mieszkańców Chaty Magoda i wszystkich czytających z przyjemnością tego bloga, jako,że piszę tutaj po raz pierwszy. Od paru tygodni(a widzę,że nie jestem odosobniona)zaglądam codziennie Jagodo do Waszego domu i przyznam, że stało się to już jakąś moją obsesją...
OdpowiedzUsuńStworzyliście piękny dom doskonale wkomponowany w bieszczadzkie połoniny, urządzony z wielkim wyczuciem smaku. Zgadzam się z Joanną, że zdjęcie Chaty Magoda na tle nowego gontowego dachu Chaty Parskewii jest wyjątkowo piękne. Wszystkie zdjęcia zresztą są doskonałe, album aż się prosi, pomyśl o tym, może w długie zimowe wieczory...
Pamiętam Lutowiska sprzed wielu lat, zatrzymałam się tam z rodziną na polu namiotowym 2 dni, okolica była bezludna i trochę dzika.Był jakiś wiejski sklep, to był czas kartek na mięso itp.i zapamiętaliśmy ze sklepu ogromny tasak do mięsa :) i o dziwo dosyć dobre zaopatrzenie jak na tamte warunki.Tylko nigdzie nie było gazu do butli, ale od czego ognisko?
Ale najpiękniejsze wspomnienie z Bieszczadów z czasów mojej młodości tuz przed maturą na wyciecze szkolnej, które zawsze widzę jak myślę o tych górach to koniec września, te KOLORY, stałam jak wryta i gapiłam się bez końca. Żaden malarz nie odda tego, co potrafi NATURA !Dlatego tak czekam na Twoje cudne zdjęcia z jesiennych pejzaży, a w przyszłym roku przyjadę do Was zobaczyć to wszystko na własne oczy! Mam taką nadzieję.
Serdecznie pozdrawiam i sorry ,że tak się rozpisałam.
Eugenia
Ech co tu pisać... My też za dziwaków robimy ;)
OdpowiedzUsuńJesień u Ciebie cudna...
Ależ Maciek się napracował przy chacie... Piękna jest. Nam też marzy się gont na dachu...
Ściskam gorąco
Jesteście najlepsi!!
OdpowiedzUsuńJestem tu często, oglądam, zachwycam się i jak nazbieram kasiorki trochę, to biorę rodzinę i przyjeżdżam:)
Póki co, czy możesz zdradzić jakim to aparatem robisz te perfekcyjne zdjęcia? Są mi lekarstwem na chłodne, depresyjne dni...
Iza pozdrawia z Gdyni:)
Izo z Gdyni moje zdjęcia na pewno nie są perfekcyjne. Mając pzed oczami oryginalny widok i porównójąc ze zdjęciem stwierdzam, że to tylko nędzna namiastka. Nasi goście, którzy robią tu zdjęcia lepszym sprzętem mają o wiele lepsze zdjęcia. Aparat to Kodak EasyShareZ8612 IS. Jego największą zaletą jest niewygórowana cena. Kupiłam go na allegro.
OdpowiedzUsuńJo-hanah, Eugenio, Joanno, Elle, Ewik, An-no, Alexo, Aliszku, Ito, Anaste, Dag-eSz, Piotrze, Irenko, Holko, BogaczKo, Agnieszko, Savannah, Rani, Danko - dziękuję Wam za wizytę i pozdrawiam najserdeczniej!
Porównując - oczywiście! To literówka.
OdpowiedzUsuńlubię do Was zaglądać :)) lubię czytać Twoje opowiastki :))) uśmiecham się "pod wąsem" za każdym razem gdy piszesz o "tubylcach" :))) mojemu mieszkaniu jest baardzo daleko do ideału, jest jeszcze wiele rzeczy, które chciałabym zmienić by przypominało wiejski domek :)) ale drewniane (no na razie ikea i Leksvik) meble to podstawa :))) i ostatnio rozbawiła mnie moja znajoma :))) taka z tych co wszystko wiedzą najlepiej, maja najmądrzejsze dzieci itp... przyszli do nas z wizytą (jak tylko się dowiedzieli, ze robiliśmy "lifting" dużego pokoju) nie skomentowała słowem, czy się jej podoba, czy też nie... w trakcie rozmowy o farbach (jak to w takich sytuacjach bywa) z dumą stwierdziła, że im udało się kupić tańszą ;))
OdpowiedzUsuńnie zależy mi by ktoś sztucznie chwalił gdy mu się nie podoba... ale w trakcie rewizyty (ale słowo) oglądaliśmy ich mieszkanie (znając je także przed remontem) i co... pomarańczowe ściany... duży, "bufiasty" narożnik, meble z płyty, "papirusy" i przysłowiowy "jeleń na rykowisku" obok siebie i sztuczne słoneczniki w wazonie... i stwierdzenie... "bo ja lubię przytulne wnętrza" ... to tak a propos "u nas będzie ładnie" ;)))
Dzieńdobry ja też "dorzucę"kilka sŁów o tym "meblowaniu".Kiedyś,jak moją śp.Mamę komuna "wywŁaszczaŁa"to kupiŁa sobie maŁe mieszkanko i ja mówię "Mamo wyrzuć te "starocie" kup sobie regalik itp,itd." a moja mama na to "Nie,nic nie będę wyrzucać,a te regaŁy wcale mi się nie podobaja,bo tylko ladę przed nimi postawić i masz sklep,a ja mam lustro krysztaŁowe po mamie" (czyli mojej babci)itd,itd.
OdpowiedzUsuńWyobraźcie sobie,że teraz ja mam te mebelki u siebie są jeszcze przedwojenne niektóre(nieco są odrestaurowane tz.tapicerka) bo są w dobrym stanie,nawet tapczan mam,który obliczyŁam ma 60 lat i jest ok.Moje wnuki jak przychodzą do nas w niedzielę na obiad,to na tym tapczanie chętnie wypoczywają.a jak byli mniejsi,to skakali po nim i teraz wspominają.
Powiem tak,że czŁowiek w pewnym wieku jest "cięlęciem"ale jeżeli ma mądrą matkę,to wszystko wróci do normy.
I jeszcze piosenka p.A.Majewskiej się kŁania,że "nie wystarczy wybudować dom,trzeba stworzyć,bo dom miaŁ duszę".Czego Wy rzeście dokonali i to jest ważne.A do tego jeszcze macie Bubę,która też tworzy dom.
Pozdrowienia dla Was i dalej nam opisuj "tubylców" to i my się pośmiejemy.
Jagódko, a czy jest coś co lubisz albo cenisz w tych ludziach? W tych bieszczadzkich?
OdpowiedzUsuńZazdroszczę Ci lata tej jesieni, w Poznaniu znów pada :( Pozdrawiam mimo to cieplutko, P.
Pasjonatko - pewnie, że jest. Wielu z nich lubię. Kiedyś pewnie też o tym napiszę.Pozdrawiam Cię serdecznie!
OdpowiedzUsuńNa wsi nudnawo, czymś zająć się trzeba. Więc z miastowych pośmiać się można. A żeby tubylcem być to od trzech pokoleń trzeba tam mieszkać; więc do śmierci będziecie miastowymi co niedawno przyjechali.
OdpowiedzUsuńA wiejskie zwyczaje? I śmiaszno, i straszno.
Jakoś mało widać tej dawnej wiejskiej pracowitości, chałupy pozarastane, nic się nie opłaca. A jak zwierzak chory? Trudno, zdechnie.
Jak byłam u kuzynki na wsi lubelskiej opowiadała ile kosztuje wysterylizowanie suczki - zatkało mnie z wrażenia! Weterynarze wiejscy (niektórzy) chyba też "głupotami" nie chcą się zajmować.
Jeden znany mi osobiście wiejski człowiek zawsze marzył o pięknym, mądrym, kudłatym psie - najlepiej, żaby pisać i rachować umiał - ale dobrze karmić, leczyć, czesać, tresować i w ogóle dobrze traktować? No chyba się komuś we łbie poprzewracało!
Samo życie, wiejskie życie...
A na wsi jak wszędzie: są ludzie i ludziska.
Pozdrawiam serdecznie, grzybków zazdroszczę okrutnie,
Dorota
Jagodo i znów zaglądam Wam w kąty:) Pięknie masz za oknem. A z Twoich zdjęć bij taki spokój i bezludzie :)
OdpowiedzUsuńJa to się już nie raz zastanawiałam z czego "Tubylcy" żyją i nie tylko u Was. Całe dnie na plotkach pod sklepem, do roboty nikogo a chałupy wystawione jak ta lala. Ile razy odmówiono nam noclegu "bo się nie opłaca".... ech ludziom się rozum niżej przemieszcza :)
Pisz więcej o nich to i my się uśmiejemy po pachy :)
Faktycznie przemądrzała muszę napisać...dlaczego ten chwast "bluszcz pięciolistny" nazywasz : wino-bluszczem ? I zostaw już tych chłopów w pokoju :) Mogłabym tak sobie pluć w puste jeszcze długo, ale szkoda mi, jestem w takiej samej sytuacji jak ty i nie przenoszę wielkomiejskich zwyczajów w busz...Ty robisz to podświadomie i cieszysz się jak inni biją brawo. Ale oni o tym świecie nic nie wiedzą, widzą tylko fotki i to w zbliżeniu...Tak na marginesie - chyba poperasz szczerość ?
OdpowiedzUsuń