Nowy rok. Kolejny, który witaliśmy w Bieszczadach. Na szczęście zima dopisała i możemy cieszyć się jej pięknem. Maleńka Mirabelka, która dzięki pomocy dobrych ludzi dotarła do nas jeszcze przed świętami, opowiada nam historię swojego życia. Po trzech tygodniach nadal panicznie boi się wyciągniętej w jej kierunku ręki, potrafi zsiusiać się ze strachu kiedy ktoś próbuje ją pogłaskać. Jednocześnie po raz pierwszy znalazła człowieka dla siebie i chce go mieć na wyłączność. Go - czyli mnie. Gdziekolwiek idę, a kręcę się po domu właściwie bez ustanku - 20 cm za moją prawą piętą drepcze Mirabelka, na spacerach dystans skraca się do 15 centymetrów. Za prawą piętą. Kiedy przysiadam na chwilę - siada obok mojej nogi i przywiera mocno całym swym, maleńkim ciałkiem. Muszę cały czas smyrać ją po uszkach, brzuszku czy łebku bo inaczej patrzy i czeka... Pękam i smyram. Posiadanie człowieka na własność łączy się z ciągłą czujnością czy ktoś tego człowieka nie zabiera. Dużo, dużo cierpliwości kosztowały Bubę i Bezę te pierwsze trzy tygodnie. Maluch jak furia wyskakiwał zza mojej prawej pięty za każdym razem, kiedy zbliżały się do mnie. A Mirabelka umie zajazgotać. Ogłuszała nas tym wrzaskiem, otumaniała psy, które nigdy nie widziały takiej desperacji. Bezę sterroryzowała do tego stopnia, że piesek bał się wchodzić do domu. Jak nasze psy to wytrzymały? Zawsze wiedziałam, że są wyjątkowe, dobre i cierpliwe i udowodniły to. Dziś jest już dobrze. Zauważyłam, że Mirabelka zmieniła nastawienie do nich i próbuje się zaprzyjaźniać, wącha, przytula się, staje się członkiem ich małego stada. Z radością na to patrzę.
Niestety w temacie kotów Mirabelka jest nieprzejednaną terrorystką. Od trzech tygodni koty mieszkają na piętrze, kryjąc się po kątach przed maleńkim szkrabikiem, który na ich widok zmienia się w krwiożerczą bestię. Nie wiem co jej zrobiły koty - może nic, ale ma silną fobię i sytuację postrzegamy jako "trudną". Koty musimy na dwór wynosić na rękach a jak nie zdążymy to wdeptujemy w kałuże pozostawione przez zestresowane futrzaki. Bardzo mi ich żal, bardzo mi też żal Mirabelki bo gołym okiem widać, że została skrzywdzona straszliwie. Jej łapki są okropnie zdeformowane, cały jej świat wyznaczała długość łańcucha przez co prawie nie chodziła. Od kiedy jest z nami dużo spacerujemy by choć trochę przywrócić jej sprawność w łapkach. Nie wiedziała nic o świecie, nie rozumiała podstawowych poleceń, nie umiała się zachować w żadnej sytuacji. Tylko się bała. Teraz przychodzi na wołanie - właściwie to przybiega kręcąc ogonkiem, potrafi siadać na polecenie, powoli uczymy jej, że może zachować ciszę i spokój. Jazgot był jej jedyną bronią przez tyle lat. W domu ściąga wszystkie misie Buby do swojego koszyczka. Kiedy Buba je zabiera, to maluch skrada się i wykrada Misie z powrotem. Gwoli ścisłości to Mirbelka jest kleptomanką - oprócz misiów ściąga do swego koszyka wszystko o znajdzie: Maćka skarpetki, jabłka, które podkrada z koszyka, ostatnio próbowała świsnąć mi komórkę. Czasem w koszyku nie ma miejsca na pieska bo zapchany jest złodziejskimi fantami. Nie nudzimy się!
Lata niewoli i walki o przetrwanie rekompensuje sobie piesek powrotem do szczenięcych zachowań, "podgryza" mi rękę, bawi się jak szczenię z matką. Maciek zaczął wątpić czy aby na pewno psina ma 10 lat. Jednak jej siwy pyszczek o tym świadczy
Każdego dnia kiedy na nią patrzę, cieszę się, że jest z nami choć - nie jest łatwo. Dlaczego zdecydowaliśmy się wziąć właśnie ją? Myślę, że po prostu tak miało być.
Pragnę jeszcze raz podziękować wszystkim osobom, które nam pomogły. Z całego serca dziękuję!
I wszystkim życzę dobrego życia i dobrych ludzi wokół siebie!
Życzę wytrwałości.
OdpowiedzUsuńJa też mam pieska ze schroniska już 5 lat. Nie było i nie jest łatwo. Pewne sprawy i strachy się wyprostowały, ale czasami z zaskoczenia pojawiają się nowe. Jednak przywiązanie i miłość psia rekompensują wszystko.
pozdrawiam
Żaneta
Dziękuję za słowa otuchy i pozdrawiam!
UsuńOch Jagódko :) jesteś wielka !!!!
OdpowiedzUsuńserdeczności
Marianna
Dobrze, że choć na starość Mirabelka znalazła prawdziwy dom i kochających, wyrozumiałych ludzi. Dobrze, że z psami zaczęła się dogadywać. Nasza Megi początkowo, kiedy trafiła do nas ze schroniska też traktowała koty jak największych wrogów, dzisiaj pomału zaczyna je tolerować. Może i Wasza Mirabelka z czasem oswoi się z kocią częścią Waszego stadka. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńWspaniałe zakończenie. Żeby jeszcze koty się przyzwyczaiły, albo psina nauczyła się tolerancji w stosunku do nich. Łatwo nie będzie, ale dzięki wytrwałości i miłości dacie radę!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam noworocznie
Ogromnie się cieszę, że Mirabelka znalazła taki dom. Na pewno będą problemy, bo pieski sobie poradzą, tylko kotów żal. Moze jednak i to się da opanować. Życzę Tobie i Maćkowi anielskiej cierpliwości i niech Wam Mirabelka odwdzięczy się miłoscią
OdpowiedzUsuńMirabelka trafiła do Raju na ziemi :) Pozdrawiam Was :)
OdpowiedzUsuńWzruszyłam się. Jestem pewna, że w kolejnym poście, na następnych zdjęciach, wszystkie Wasze psy będą leżały koło siebie. Nie jest łatwo, ale gdyby nie wy, to nie wiem kto podjął by się tak trudnego zadania. Jak przekonać ją do kotów? Jakiś czarodziej by się przydał. :)
OdpowiedzUsuńOby z kazdym dniem było coraz lepiej!
OdpowiedzUsuńSamych szczęśliwych chwil wam życzę w nowym Roku!
Pozdrawiam ciepło
Ewa
Wiem jak to jest przygarnąć psa ze strachami i fobiami. Nasz przygarnięty miał 10 miesięcy ale mimo że młody i tak nie było łatwo. Z tego powodu dostał imię chaos, bo wprowadził go w naszym domu na prawie rok. Chory, wystraszony, gryzł i niszczył ze strachu meble, kapcie, zjadł nam wiklinowe ozdoby z choinki i nowiutka kanapę ogryzł w jedno popołudnie do drewnianej ramy. Jak sie głośniej krzyknęło to siusiał ze strachu. Długo z nim pracowałam. Teraz jest juz z nami 6 lat, jest lepiej ale nie idealnie. Nasza Goldenka tez była niezwykle cierpliwa, przybysz odebrał jej posłanie i zabierał zabawki pomimo że miał swoje. Kochamy naszego Flata pomimo wszystko, bo kocha nas bezgraniczną psia miłością, bo po prostu jest.
OdpowiedzUsuńTo zdjęcie BMB dało mi wiele radości,ja wiedziałam,ze tak bedzie.Filip też do tej pory jest rozdarty i blokował Szocika,ale zawsze głaszczemy na dwie ręce oba jamnisie.Te psiaki ze swoimi upiorami z przeszłości długo muszą się z nimi zmagać,ale przy naszej pomocy może uda się je przegonić.Ale ta miłość do nowych opiekunów jest czymś niesamowitym,po wejściu do domu oba nas witają,ale Szocik oczekuje smaczka a dla Filipa nasze głaski są ważniejsze.Pozdrawiam,oby relacje z kotkami sie poprawiły,głaski dla stadka.lga.
OdpowiedzUsuńTak często mają psy które były cale lata na łańcuchu i obserwowały koty ktorde sobie spacerują wolno i to jest taka złość na tę niesprawiedliwość.Mieliśmy dokładnie tak samo ,tylko nasze koty mają poslania swoje w cieplej kotłowni i tam się wylegują i mają mały kontakt z psami.Myślę ,że może jakiś zawodowy treser potrafiłby poradzić ,podpowiedzieć jak to zmienić na lepsze dla Was i dla kotów.Pozdrawiam bardzo serdecznie dobrych ludzi-Was!!
OdpowiedzUsuńNajbardziej podobało mi się Mirabelka- kleptomanka. Oj wielka z niej szczęściara.
OdpowiedzUsuńSciskam Was mocno, mocno Jesteście wielcy ;))) naj naj na piękny nowy rok
OdpowiedzUsuńJak miło poczytać wieści od Was :)
OdpowiedzUsuńWszystkiego dobrego na cały nowy rok :)
Bardzo mocno trzymam kciuki za Mirabelkę, aby ułożyło się wspólne życie Waszej całej rodziny. To fantastycznie, że już się aklimatyzuje i uczy tolerancji. Z tym większym zainteresowaniem śledzę jej losy, że pośrednio jej historia spowodowała, iż zdecydowałam się na adopcję pieska.Mika jest w naszej rodzinie od 1 stycznia . Mija drugi tydzień, a ja nie wyobrażam sobie naszego domu bez niej. Tyle miłości i wdzięczności nie doświadczyłam ze strony zwierzęcia nigdy. Jej radość, gdy w nocy obudzi się, przyjdzie do naszej sypialni
OdpowiedzUsuńi uświadomi sobie, po raz kolejny, że nie jesteśmy tylko snem i nie zniknęliśmy z jej życia, jest bezcenna. (Najlepsza terapia na zimowe depresje) .Pozdrawiam serdecznie. Kasia M.
Biedne koty... Bardzo mi ich żal.
OdpowiedzUsuńOj ,czułam ,że dziś będzie wpis:}! Naprawdę,bardzo się cieszę i po lekturze jest mi jeszcze milej.Wszystko będzie dobrze ,zwierzaki się przyzwyczają,ludzie też ,a Mirabelka,jako ,że malutka i pewnie trochę się jeszcze boi,to robi trochę hałasu.Serecznie pozdrawiam Gospodarzy Magody,a Mirabelkę czule drapię za uszkiem...mam nadzieję ,że to lubi:}Danka z Przyjaciółką Pusią.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńNo tak to jest Jagodko, im wiecej zwierzakow, tym wiekszy niepokoj. Ale ulozy sie, w Magodzie wszyscy znajda swoje miejsce. Tobie zycze wytrwalosci i pozdrawiam Wszystkich malych i duzych mieszkancow Magody.
OdpowiedzUsuńMirabelka ma spojrzenie, któremu trudno się oprzeć.Wiem, że potrzeba dużo miłości i cierpliwości dla tak absorbującego pieska ale jej miłość i zaborczość są takie słodkie i rozmiękczające serce.Trzymam kciuki za zaakceptowanie kotków. U mnie koty zawsze rządzą i nawet największy pies im "nie podskoczy". Wszystkie najlepszego cudna kobieto z mądrym,wielkim sercem.
OdpowiedzUsuńZuza
Z tą komórką przesadziła :P
OdpowiedzUsuńJesteście WIELCY. Wszystko się z czasem unormuje. Dobrym ludziom, wszystkiego dobrego.
OdpowiedzUsuńMiód na serce taki wpis :) Ze swojej strony (mam prawie identyczną "Mirabelkę", która co najmniej 8 lat spędziła jako pies bezdomny, spała pod balkonem), że należy jak najszybciej uczyć ją zostawania samej - bo potem będzie problem...
OdpowiedzUsuńCałusy w mądre Mirabelkowe czółko :)
Aneta K.
Wszystko pójdzie w dobrym kierunku i zapanuje ład, jestem pewna, u mnie dwa koty stare domowe już jakoś przeżyły dokocenie terytorium ale co miałam zrobić, kiedy kocina sterana zżyciem zakochała się w naszym podejściu do zwierząt i postanowiła właśnie u nas zamieszkać? Jeszcze tylko pies pozostał do przyzwyczajenia się do niej, zobaczymy. A Mirabelka piękna i te oczy
OdpowiedzUsuńj
Świetnie, że okazaliście Mirabelce miłość. Cierpliwości i wytrwałości życzę.Wiem coś o tym;) My przygarnęliśmy znajdę pół roku temu. Jest panią podwórka i domu. Najbardziej szkoda mi było mojej kotki, która ze strachu zaszywała się w najróżniejsze zakątki domu.Jazgot robi bezustannie ale już tylko wtedy, jeśli ktoś wchodzi do domu. Czasami nie rozróżnia czy to obcy, czy swój dopóki nie sprawdzi na własne oczy :) Była kopana,bita i przeganiana, mąż widząc ludzką podłość zabrał ją do domu wprost z ulicy. Teraz Lady pomaga nam zaganiać owce jest odważna i sprytna, i robi to świetnie :) Serdeczności ślę Monika z Nizin
OdpowiedzUsuńKochani, mam łzy w oczach po przeczytaniu poprzedniego postu i uśmiech na twarzy po przeczytaniu tego wyżej :) Wielki ukłon w Waszą stronę, właśnie tacy i tylko tacy ludzie powinni chodzić po tej Ziemi. Mam nadzieję, że kiedyś uda mi się poznać Was i Waszą wesołą gromadkę :) Ściskam mocno, na razie tylko internetowo :) Pozdrawiam, Monika
OdpowiedzUsuńJuż po zdjęciach widać, że nabrała radości i uczy się od dużych towarzyszy. Tak to jest zobaczymy zdjęcie psa, albo jakiegoś psinę przy drodze i już jesteśmy adoptowani. Po coś to służy, przynajmniej ja sobie tak tłumaczę. Te "małe" niedogodności rekompensuje całkowite oddanie. Ja nie wiem czy to pomaga, ale ja zawsze stosuję jak przychodzi następny zwierzak do mojego stadka, zaklinam rzeczywistość słowami " Mirabelka domowników się nie zjada"
OdpowiedzUsuńI tak pogodziłam przygarniętego psa Azę z kotem rosyjskim, po dwóch miesiącach już nie było mruczeń i burczeń. Dużo spokoju i długich spacerów dla Mirabelki.
Jaka ona malenka pomiedzy tymi dwoma wspanialymi psami :-) Biedna Mirabelka, jak dobrze ze znalazla swoje miejsce w raju...
OdpowiedzUsuńWystarczy porównać oczy Mirabelki z poprzedniego posta i z tego - to inny piesek. Jestem wzruszona.., trzymam kciuki za powodzenie na linii Mirabelka - koty.
OdpowiedzUsuń"Ludzie!!!
OdpowiedzUsuńNa wypadek wszelki
strzeżcie swoje Mirabelki."
Pozdrawia kęckie stado - Adam, Sylwia, Hugo, Beta ...
witam pani Jagodo,czytam ,czytam ,czytam i nie mam dosyć .Mirabelka szczęsliwa na razie tyle bo oczy zapłakane z radości ,śxciskam was mocno i futrzaki również
OdpowiedzUsuńMaria
J
Piękna historia, czytam kolejny raz i wzruszam się, śmieję (podkradanie misiów Bubie) i martwię o koty. Podziwiam Cię i najserdeczniej pozdrawiam życząc, aby między zwierzętami czym prędzej zapanowało pełne porozumienie.
OdpowiedzUsuńJak miło Cię słyszeć Jagodo!:) Cudownie, że psina znalazła u Was swój kąt, trzymam kciuki by było łatwiej i łatwiej… Posmyraj Mirabelkę ode mnie za uszkiem, Bubę i Bezę też, zasłużyły cierpliwe psiaki:):) Wszystkiego dobrego w Nowym Roku, macham cieeepło z drewnianego domu:):)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że i z kotami wkrótce się dogadają. Rzeczywiście piękna zima u Was :)
OdpowiedzUsuńJesteście wspaniali, mam nadzieję, że niedługo cała Wasza zwierzęca rodzinka się zaprzyjaźni trzymam kciuki:) Uściski dla Mirabelki, aga
OdpowiedzUsuńKiedy przywieźliśmy 2 lata temu naszego "ulicznika" Amika, spokojne życie kota nie było już nigdy, jak dawniej; niestety, Amik gonił go na potęgę, obszczekiwał, tak, że odizolowałam towarzystwo od siebie i zrobiłam sterowane wejścia i wyjścia do domu; kot urzęduje w sypialni, chodzi przez okno, a jak on wychodzi, to Amika zamykam; jest to trochę kłopotliwe, ale przynajmniej nie reaguje panicznie na psa; żal mi go bardzo, jakby zdziczał trochę, ale to było jedyne wyjście z tej sytuacji; powiem szczerze, że czasami miałam wątpliwości, czy dobrze zrobiłam, przygarniając psa, ale teraz układa się jako tako, chociaż nie sądzę, że Amik i Gucio zaprzyjaźnią się kiedyś, tak jak z Miśką; Miśka też jest zabrana z okropnego kojca, gdzie wiodła samotne życie, uwielbia ściągać różne szmaty, przegryzać je i na nich spać, tak jak miała w kojcu; koca w domu całego nie uświadczy, wszystko w dziurach; po jakimś czasie ułoży się życie między Waszymi zwierzakami, ale sądzę, że nie będzie tak spokojnie, jak kiedyś; pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńBardzo czekałam na wieści. Mirabelka ma piękne, bystre oczy, bez śladu bielma. Może rzeczywiście jest młodsza, niż przypisane jej 10 lat? Szczeniakiem na pewno nie jest, a siwizna to prostu taki typ urody?
OdpowiedzUsuńNie znam Waszego domu, ale może jest taka możliwość, aby odizolować koty w części domu za siatkowymi drzwiami? Zwierzaki mogłyby się ze sobą oswajać bez narażania się na bezpośredni kontakt. U mnie się udało. Po mniej więcej tygodniu otworzyliśmy drzwi. Powodzenia.
Cudowne uczucie czytać ten post! Jak na tak krótki okres czasu macie ogromne osiągnięcia! I będzie na pewno jeszcze lepiej. Pozdrawiam Maja B.
OdpowiedzUsuńKochani i cudowni ludzie! Brak mi słów by określić dobroć i piękno Waszych serc.Obyście długo i szczęśliwie żyli w zdrowiu.
OdpowiedzUsuńMa charakter jako i Ty , Magodo . Nie zal mi kotow , przepraszam , niech je przegania ))) . Iwona
OdpowiedzUsuńChatka w tej zimowej scenerii wygląda iście bajkowo:) A Mirabelka urocza, taka pocieszna:D
OdpowiedzUsuńMirabelkowe oczy z poprzedniego posta to niepewność i obawa. Z najświeższych zdjęć patrzą oczy pełne radości i oddania. "Psia dusza większa jest od psa"...Od dwóch lat mamy w domu małą sunię, którą znalazła i oswoiła (dosłownie oswoiła!) moja mama. Sunia miała trafić do adopcji, ponieważ rodzice mają już dwa psy, ale trafiła do nas. Miłość i radość, które wniosła do naszego domu jest ogromna. Chodzi za mną jak cień, przywiązanie jakie widać w jej oczach, moc, z jaką się do mnie przytula rekompensuje problemy, które się pojawiają. Nadal obawia się ludzi, bardzo ciężko zapanować nad nią przy obcych. Wygląda to tak, jakby chciała ochronić nas przed ludźmi, którzy po prostu całe życie kojarzą jej się źle. Po dwóch latach jest coraz lepiej więc trzymam kciuki żeby wasza "kocia mafia" zaprzyjaźniła się z Mirabelką:)
OdpowiedzUsuńDziękuję Wam za propagowanie adopcji zwierząt ze schroniska. Czeka tam na ludzi mnóstwo wspaniałych psów i kotów, które za miłość odpłacą bezgranicznym uczuciem.
Ktoś, kto myśli, że miłość do zwierząt jest niemodna, że to "wariactwo" należy tylko współczuć...Oby takich "niemodnych" ludzi było jak najwięcej!!!W naszych stronach dzięki dziewczynom ze Stowarzyszenia Obrona Zwierząt setki psich i kocich istnień znalazło swoje ciepłe, kochające domy:) To jak piszą o zwierzętach, jak bardzo są zdeterminowane żeby im pomagać wymaga najwyższego szacunku. Taki szacunek należy się także Wam
Pozdrawiam serdecznie wszystkich mieszkańców Magody:)
Kasia
Przywracacie wiarę w ludzi. Za to Wam dziękuję.
OdpowiedzUsuńWitaj, trafiłam tutaj od Hani, przeczytałam cała historię Mirabelki, popłakałam się. Właściwie już nie wiem dlaczego, czy nad losem biednego stworzenia, bezbronnego, nie mającego nic do obrony, czy nad Waszymi sercami, gotowymi do miłości, do ofiarowania siebie. Chyba wszystko na raz.
OdpowiedzUsuńBiedne koty, to fakt, ale skoro Mirabelka z psiakami już się zaprzyjaźniła, to myślę, że i koty zacznie tolerować :)
Obyście byli Oboje jak najdłużej szczęśliwi :)
Jakże piękna cała ta historia.Słów brakuje.
OdpowiedzUsuńZdrowia i wszelkiej pomyślności życzę
Uklony niskie dla takich ludzi jak Wy.Kazdy dobry uczynek zostanie kiedys wynagrodzony.Poryczalam sie jak bobr. Kocham, cenie i szanuje wszystkich ludzi wrazliwych na krzywde innych. Sama staram sie szukac domow dla bezdomnych zwierzat. Kraty schroniska i opuszczenie przez ludzi to cos najgorszego , co moze spotkac zwierzę. U Magody cudnie jak zwykle. Ja niestety nie zdazylam wziąć udzialu w konkursie.Bardzo żałuję. Mam nadzieje ze kiedys uda mi sie odwiedzic taki cudowny dom jak Wasz. Zycze samych pogodnych , pieknych, zdrowych dni. Duzo szczescia w Nowym Roku. Cudownych i wrazliwych gości. Cicha i anonimowa podczytywaczka. ania.s
OdpowiedzUsuńPs. Mozna sie jakoś skontaktowac z Panem Antonim od aniolow? Pisalm meila ale nie ma odpowiedzi.Chcialam zakupic aniola.Jesli cos o nim wiadomo bardzo bede wdzieczna za info. Pozdrawiam ania.s
OdpowiedzUsuńPan Antonii odpisal. Przepraszam ze zawracalam glowe. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńWitam! Pozwoliliśmy sobie nominować Wasz blog do Liebster Blog Award, zapraszamy na http://www.marley-i-my.ownlog.com/2559730,komentarze.html i pozdrawiamy serdecznie!
OdpowiedzUsuńopisane losy niedoli Mirabelki przypomniały mi wczesne dzieciństwo naszej psi Daszki .Miał 3 miesiące gdy wyrwano ja siłą oprawcy i dała się zreperować jej psychika , czego życzę Mirabelce .
OdpowiedzUsuńZdobycie zaufania to podstawa
Dośka
Jesteście wspaniali. Jestem dobrej myśli, że stan "jak pies z kotem" nie będzie trwał wiecznie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;)
Mirabelko kochana odpusc sobie te koty ... nie boj sie .. Twoja Pani ma wielkie serce i wszystkich was pomiesci .
OdpowiedzUsuńJagódko, dopiero dziś zajrzałam do Ciebie. Przepraszam. Mirabelka ma ogrom szczęścia, że znalazła u Was dom. Na pewno z czasem zapomni o dawnej traumie i zaprzyjaźni się z Bezą, Bubą, Burym i Kićką. Po prostu potrzebuje czasu. Jesteście z Maćkiem wspaniali. Trzeba to powtarzać, bo takich ludzi niewiele. Podrapcie Mirabelkę ode mnie za uszkiem. Ja z moimi kociakami nie mam co się pokazywać, bo pogoniłaby nas ;). Wszystkiego dobrego, Jagódko, na ten Nowy Rok, dla Was Wszystkich. Audrey z Poznania :)
OdpowiedzUsuńBardzo się wzruszyłam czytając o Mirabelce i patrząc na zdjęcia. Na jej mordce rysuje się tyle doświadczeń i jeszcze strachu... Trzymam kciuki za Was, za Waszą cierpliwość i wyrozumiałaś w stosunku do tego biednego pieska. I ... chciałam jeszcze powiedzieć, że czuć i widać dużo miłości u Was :)))
OdpowiedzUsuńJestem nieczęstym gościem bloga ale urzekło mnie państwa podejście do życia,wielki szacun ,ja osobiście zamieniłam wieś na miasto,bo tu skończyłam szkołę i znalazłam pracę w której tkwię od 34 lat i ,która od trzech lat jest dla mnie nie do wytrzymania,przerost biurokracji i perfekcyjna kierownik,czasami myślę,że eksploduję,obecnie od 2 tygodni zmogła mnie grypa. Na pewno było to związane ze stresem po śmierci ojca ale bardziej powaliły mnie relacje z toksycznymi ludźmi.Myślę,że muszę podjąć radykalne kroki ,by wreszcie zmienić coś w swoim życiu,pozdrawiam serdecznie Anna z pomorskiego
OdpowiedzUsuńco jakis czas zagladam tutaj z nadzieja ze moze jest nowy post , bardzo zaluje ze juz nie prowadzisz bloga , moze kiedys ?????? poozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńAnna - Francja
Oj, ja też zaglądam i w skrytości liczę na post. No i oczywiście przebieram nogami w oczekiwaniu na książkę. Jagódko -może chociaż parę słów i zdjęć co u was. Ila
OdpowiedzUsuńahhhhh...que bella historia la del perrito, me recuerda mucho a una perrita de mi madre que se llamaba PUKA, tenía el mismo pelo y las canas, ustedes son una buena familia, Dios los bendiga por ello. Me alegro de haber pasado por tu blog, me has traído lindos recuerdos.
OdpowiedzUsuńJaki wesoły zwierzyniec macie w swoim domu mimo wspomnianych doświadczeń Mirabelki :) Widać, że bardzo kochacie zwierzęta. Piękne zdjęcia, aż zapragnęłam Was odwiedzić, idealnie pokazują piękno Bieszczad, które w sobie kryją. Bywałam tam w młodości, dużo też czytałam np. tu, a nic nie opisze ich piękna tylko odwiedziny w te strony o różnych porach roku.
OdpowiedzUsuń