środa, 17 grudnia 2014

Mirabelka czyli Opowieść Wigilijna



Zbliżają się święta a wraz z nimi atmosfera pośpiechu, zabiegania, króra wzmaga się z każdą chwilą. Cieszę się, że mieszkamy daleko od sklepów, galerii i świątecznie udekorowanych ulic - trudno się temu oprzeć, trudno nie ulec nadmuchanej pogoni za wyjątkowością i "magią". Ta magia jest w nas i żadne światełka oraz puszczane przez głośniki kolędy jej nie zastąpią.

Przyznam się, że już jakiś czas temu zaczęłam wątpić w nasz ludzki gatunek, dostrzegam coraz więcej bezmyślnego okrucieństwa, agresji, przemocy wobec zwierząt i boli mnie to. Z jednej strony traktowane jak nieczujące kawałki mięsa psy, krowy, konie, koty i inne zwierzęta, z drugiej strony - my ludzie, którym wolno zadawać ból, cierpienie, śmierć i to - nie oszukujmy się - całkiem bezkarnie.

Ci ludzie zaś, którzy starają się te zamęczane przez innych zwierzęta ratować, karmić i leczyć - traktowani są jak nienormalni. Ile razy słyszałam opinie o takich osobach: dziećmi by się zajęła, albo: chłopa im trzeba! Takim prostackim tokiem "myślenia" kwituje się współczucie, odpowiedzialność za bezbronnych i cierpiących.

Obraz osób dbających o los zwierząt zdegradowany został do wizji pieprzniętej starej panny, albo niedowidzącej, samotnej emerytki. Starą panną nie jestem, jeszcze widzę i do emerytury się nie spieszę a jednakowoż, bywa i tak, że wolę czasem towarzystwo zwierzaków niż niektórych ludzi.

Jestem przekonana, tak myślę, że wyznacznikiem naszego człowieczeństwa jest sposób w jaki traktujemy zwierzęta. Te bezbrobnne wobec naszej siły, zależne od nas istoty.

Jak widać gołym okiem przeżyłam kryzys zaufania do własnego gatunku.

I nagle jak z nieba, jak grom z nieba, spadła na nas Mirabelka. Jej historia, tuż przed świętami zabrzmieć może jak najpiękniejsza Opowieść Wigilijna choć jej początek był długi i okrutny a końca (oby najlepszego) jeszcze nie widać.

Mirabelka, psinka sięgająca połowy damskiej łydki, żyła przez 10 lat przywiązana krowim łańcuchem długości 1 metra. Łańcuch taki jest tak ciężki, że miała kłopot z poruszaniem głową - przez dziesięć lat. Jako jedyne schronienie miała blaszaną beczkę z mokrymi szmatami, na których spała - 10 lat. Zimą i latem. Oprócz niejadalnej brei, którą wymiotowała, karmiona była kopniakami, razami i krzykiem. Przez 10 lat. Fakt, że wytrzymała to przez 10 lat świadczy, że jest wyjątkowa, że jest silna, że ma wolę życia. Jak widać początek Opowieści jest długi, urozmaicany jedynie stanem humoru właściciela.

I nagle pewnego dnia okazuje się, że na mierzoną długością łańcucha, drogę życia Mirabelki wkroczyli inni ludzie. Przyszli i odebrali "Panu" jego własność. Może to już był ostatni moment, kiedy to jeszcze było możliwe? Mirabelka trafiła do schroniska chora, przeziębiona, tam się nią zajęto. Jakieś obce ręce dotykały ją ale żadna nie biła - to już było nowe, nieznane i co tu mówić - trudne do uwierzenia. Dostała jedzenie, które smakuje! A tam gdzie teraz śpi jest sucho i ciepło. W życiu Mirabelki wydarzył się cud a wiemy przecież, że cuda raczej rzadko się na tym świecie zdarzają.

Potem wspaniałe, kobiety ze schroniska w Krotoszynie, rozesłały w internecie informację, że jest taka oto Mirabelka, że szuka domu. Informacja przeszła przez kilka rąk zanim trafiła na ekran mojego laptopa. Powiększyłam zdjęcie Mirabelki i nagle popatrzyłyśmy sobie prosto w oczy. Zobaczyłam w nich ból, samotność, lęk długie lata smutku i tylko gdzieś na dnie maleńką jak sama Mirabelka, maciupeńką i łatwą do zdmuchnięcia iskierkę nadziei.

Zostawiłam to zdjęcie na ekranie i kiedy chwilę później zapytałam Maćka, czy moglibyśmy mieć jeszcze jednego psa - już wiedział. Co tu będę mówić - mój mąż należy do tej samej części ludzi co owe stare panny i staruszki. Ma serce.

Zadzwoniłam do Krotoszyna i wygląda na to, że Mirabelka wejdzie do naszej rodziny! Jednak trzeba ją jakoś w Bieszczady przewieźć a to jest 700 km. Nasze zobowiązania nie pozwalają nam w tę podróż się udać. I tu jest następna kartka mirabelkowej wigilijnej opowieści. Dalam ogłoszenie na facebooku i pomyślałam, że może ktoś to przeczyta, może jedna czy dwie osoby pomyślą o tym. Kiedy po godzinie od wstawienia wiadomości zajrzałam na swój profil zobaczyłam, że rozpętało się! Setki ludzi - tak! Setki! zaangażowały choć na chwilę swoją uwagę, udostępniały, pisały, radziły. Kiedy zobaczyłam, że tylu ludziom nie jest obojętny los skrzywdzonego psa, poryczałam się i były to bardzo oczyszczające łzy, wypłukały żal i gorycz a dały nadzieję, że jednak jako ludzie mamy sumienia, serca i dobre intencje.

To nie jest koniec Mirabelkowej opowieści. Jeszcze nie znaleźliśmy transportu dla niej, jeszcze na nią czekamy, jeszcze przed nami spotkanie i wspólne lata - nawet jeśli nie będzie ich wiele.

Potrzebujemy znaleźć kogoś kto by ją zawiózł z Krotoszyna do Krakowa lub Katowic w tę sobotę (20 grudnia) lub w niedzielę (21 grudnia) - dalej transport mamy już zapewniony :)

Myślę, ze jest to optymistyczna opowieść i w te święta pomyślicie również o tych, którzy wiernie, dając swoją miłość, pracę, opiekę i zaufanie - towarzyszą nam od tysięcy lat.
Poniżej Mirabelka w swoim dotychczasowym "domu".
 

A tutaj już czołgająca się do ręki opiekunki w schronisku - z nadzieją, że ta ręka nie uderzy...

Mirabelka. Czekamy na nią.


 
I czeka na nią miejsce pod choinką :)

 
Mamy nadzieję, że nasze pieski dobrze przyjmą staruszkę...

I kocia  mafia powściągnie swoje charakterki! 


Czekają na nią wschody słońca przed domem
I całe Bieszczady czekają !
Kochani! Dziękuję Wam, że jeszcze tutaj, mimo długich okresów mojego milczenia - zaglądacie!
 Z okazji nadchodzących świąt Bożego Narodzenia życzę wszystkim spokoju, miłości, zdrowia i dostatku!


Zdjęcia Mirabelki wzięłam ze strony schroniska: http://krotoszyn.eadopcje.org/psiak/957
Gdyby ktoś mógł nam pomóc w transporcie pieska z Krotoszyna do Krakowa lub Katowic szczegóły są tutaj: https://www.facebook.com/ChataMagoda?ref=bookmarks
Pozdrawiam serdecznie!

98 komentarzy:

  1. Myślę, że wzruszyłaś setki serc, które przeczytają o Mirabelce. Popłakałam się ze złości i bezsilności i całą swoją wolą chcę należeć do rodziny starych panien i temu podobnych. Mam nadzieję, że psinka szybko dotrze do Was i będziemy mogli tu zaglądać i cieszyć się nowym zyciem Mirabelki. Wiem, że jesteś szalenie zajęta, ale proszę o maluteńką wzmiankę jak już psinka będzie u Was.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście napiszę, pokażę :)
      Pozdrawiam serdecznie!

      Usuń
  2. Kobieto z gór życie takie smutne a Ty jeszcze łez dokładasz jakimiś Mirabelkami. Cudna historia i na pewno cudnie się skończy mimo, że nam nie po drodze to znajdą się tacy, co dadzą radę. Oby Mirabelka wtopiła się w ten cały zwierzyniec i żeby kotom nie dokuczała. Wszystkiego najlepszego dla Państwa bosonogich i wytchnienia od gości, co tylko się plączą i fotki strzelają wszystkiemu co się rusza albo i nie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tobie też kochana cudownych świąt i aby humor Cię nigdy nie opuszczał!!!
      Buziaki :)

      Usuń
  3. Magodo, spłakałam się okrutnie. Co tu dużo mówić, dopóki są wśród nas te stare panny i ślepe emerytki do których się duchowo zaliczam nie jest tka źle... Ja też dokładam kolejne historie wigilijne do pulu dobrych zdarzeń. Nie daję się bezsilności. Cudownie, że Mirabelka zazna miłości. Te jej poprzedni dom to nie dom, to najokrutniejsze więzienie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja Ci do pięt kobieto nie dorastam :)
      Najlepszych pełnych radości Świąt życzę!

      Usuń
    2. Jako duchowo pieprznięta stara panna i ślepa emerytka w jednym cieszę się mirabelkowym szczęściem i żałuję, że nie mieszkam w Krotoszynie.

      Usuń
    3. Hana :)))))))
      Pozdrawiam!

      Usuń
  4. Serce rośnie, ale i łzy płyną, jak się czyta takie wpisy!
    Bardzo wzruszające. Brak mi słów, którymi mogłabym wyrazić mój szacunek do Was! Jesteście wspaniali!
    Bądźcie zdrowi! I żyjcie 100 lat, bo świat potrzebuje Takich Ludzi!
    Joanna

    OdpowiedzUsuń
  5. Odpowiedzi
    1. Dziękuję Ulu :) pozdrawiam Całą Twoją rodzinę! I radosnych świąt życzę !

      Usuń
  6. No i wycisnęłaś łzy z oczu, bo my tez z tych starych panien, i innych dziwnych ludzi co to uważają że miara naszego człowieczeństwa jest to jak traktujemy słabszych mniejszych i pokrzywdzonych przez los. Wzruszająca historia. Szkoda ze nie mam możliwości transportu Mirabelki. Oby takich dobrych zakończeń było jak najwięcej dla bezdomnych, maltretowanych i chorych zwierząt. My mamy 2 własne i dwa adoptowane. Ich miłość jest bezinteresowna. Kochamy nasze pyszczki.Pozdrawiamy z Przytulnego domu wraz z Frajdą, Chaosem, Luną i Mojo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Proszę pozdrowić od nas wszystkich mieszkańców przytulnego domu!

      Usuń
  7. Nie chciałabym wyjść na osobę bez serca, ale proszę, niech Pani poprawi to "żadko".
    Pozdrawiam serdecznie i już prawie świątecznie.
    Ewa z Kaszub

    OdpowiedzUsuń
  8. Pani Jagódko,nie potrzeba wielu słów,wystarczy jedno dziękuję.....jesteście jednymi z niewielu dobrych na tym padole,życzę wiele ciepła,miłości nie tylko do ludzi i pogodnego ducha,spokojnego świętowania,radosnego kolędowania i leniuchowania przed kominkiem.Pozdrawiam Sabina.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja się właśnie przekonałam, że dobrych ludzi jest dużo, tyle osób chciało nam pomagać. Może po prostu trzeba poprosić ?
      Pozdrawiam serdecznie!

      Usuń
  9. To najprawdziwsza najpiękniejsza Opowieść Wigilijna. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  10. Piękne zakończenie trudów podróży Mirabelki. Mam nadzieję że dotrze do Was prosto pod choinkę - miejsce aż się prosi, aby się pod nim położyć:)

    OdpowiedzUsuń
  11. Dziś nad ranem, kiedy dłubałam przy Robótce dla Niegowiaków, myślałam o Tobie, Jagodo. Chyba przeczuwałam wpis. :)

    I w ogóle dziękuję za te ważne słowa, które napisałaś, a które równie dobrze mogłyby być moimi.

    Cudownych Świąt - z Mirabelką, sercowym Maćkiem, kocią mafią i psimi panienkami. I z ludźmi, którzy czują i rozumieją.

    Uściski!

    OdpowiedzUsuń
  12. Dziekuje za ten wpis...Jak to dobrze wiedziec ze zdarzaja sie jeszcze historie z Happy Endem, szczegolnie piekne, gdy bohaterami sa zwierzaki.
    Piszesz o starych pannach i slepych emerytkach...to pewnie tez do takich naleze, ale to nie szkodzi. Lepiej byc stara, zdziwaczala panna lub niedowidzaca emerytka, niz byc bez serca.
    Czego juz u nas w domu nie bylo? Kanarki, papuzki, krolik, cztery chomiki a teraz jest piesek...i musze powiedziec ze czlowiek cale zycie uczy sie czlowieczenstwa byc moze wlasnie od zwierzat, moze przez zwierzeta...
    Moj maz, ktory nigdy nie byl wlascicielem jakiegokolwiek czworonoga, stwierdzil ostatnio ze odkad mamy naszego psiaka, to nie moze ogladac zadnych programow, w ktorych opowiada sie o zwierzecej niedoli (np. transporty bydla rzeznego). Stal sie bardziej wyczulony na inne zwierzeta. Wracajac do domu, cieszy sie bardziej bo wie, ze w przedpokoju przywita go wesolym merdaniem ogona nasz Smokie.
    Tak, zwierzeta definitywnie zmieniaja dusze czlowieka, a ci u ktorych sie to nie udaje, sa zapewne bezduszni...i oby takich bylo jak najmniej, tego zycze nam i wszystkim zwierzakom tego swiata....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przesyłam najlepsze życzenia od całej naszej zgrai :)

      Usuń
  13. Za oknem jeszcze nie widać świtu, nie widać lamp zapalonych w mieszkaniach sąsiadów. Pies spokojnie leży u moich stóp, nie zdając sobie sprawy z tego, jakie ma szczęście (ale i my mamy szczęście mając jego). A ja siedzę samotnie i łzy wzruszenia lecą mi na klawiaturę.
    Kochana, wzruszyłaś nie niesamowicie, ale takie wzruszenia warte są każdej łzy, każdej poświęconej im chwili. Dokładnie we wszystkim się z Toba zgadzam, niezmiennie los zwierząt porusza mnie ogromnie, a ich krzywda wyzwala we mnie złe instynkty wobec okrucieństwa, wobec myślącej istoty jaka jest człowiek. Nie zgadzam się na żadna formę przemocy wobec malusińskich, stosowałabym najwyższe kary. Cóż, mogę jedynie reagować.
    Podziwiam Cię i szanuję za zaangażowanie w sprawę Mirabelki. To wielka rzecz. Szkoda, ze mieszkam na drugim końcu Polski i nie mogę pomóc, ale jestem przekonana, że znajdziecie dobrych ludzi, którzy przyczynia się do poprawy losu tej istoty. To jest właśnie magia, tak jak piszesz, nie w światełkach i kolędach, choć dają nastrój niewątpliwie piękny, ale w sercach, w zauważaniu innych, umiejętności współczucia, pomagania, miłości.
    Dziękuję Ci za tę wigilijną opowieść. Życzę Wam świąt pełnych wzruszeń, tyle ciepła i miłości ile pomieści się pod Waszym gościnnym dachem. Uściski dla wszystkich mieszkańców, małych i większych.
    P.S. Goldenki przyjmą Mirabelkę z otwartym sercem, to leży w ich naturze:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Anita! Oby jak najwięcej pozytywnych wzruszeń nas spotykało, prawda :)
      Pozdrawiamy najserdeczniej!

      Usuń
  14. Zbeczalam sie . Ze zlosci i ze wzruszenia .
    Mirabelka bedzie szczesliwa u Was - dobrych ludzi .
    Dziekuje , ze przywracacie wiare w czlowieka bo moje przemyslenia na ten temat rowniez bywaja rozne ...
    Zycze Wam wspanialych Swiat i cudownego pierwszego spaceru z Mirabelka .

    OdpowiedzUsuń
  15. Poryczałam się... mam psa, który jest z nami 13 lat, choruje, rokowania fatalne... ma ciepły dom, mizianie za uchem, weterynarza, operację i ciepłe jedzenie... teraz czuje się świetnie, cieszymy się sobą...
    A Mirabelka nie miała z tego nic.
    W tym zdjęciu, gdzie Mirabelka czołga się do ręki, która już nie uderzy jest coś nieprawdopodobnego.
    Nie umiem oddać uczuć, które mną szarpią.
    Nie umiem ich nazwać.
    Ludzie bywają gorsi niż zwierzęta...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na szczęście nie wszyscy :)
      Po prostu trzeba robić swoje...
      Pozdrawiam Cię mocno!

      Usuń
  16. Cudów miłości Mirabelko od pięknych ludzkich serc na nowej drodze życia:)

    OdpowiedzUsuń
  17. Jagódko ...ile razy i ja słyszałam takie głupie teksty...ależ ta Mirabelcia będzie miała u was cudnie:))) i dobrze-należy się kruszynce:))))

    OdpowiedzUsuń
  18. Kochana Jagodo! Stare panny i ślepe emerytki oraz baby, którym chłopa trzeba to wciąż pokutujący wśród części (niestety chyba dużej) naszego społeczeństwa stereotyp. Znam osobiście wielu młodych ludzi - studentki i studentów, młode i starsze matki, rzutkich pracowników korporacji, dojrzałe szczęśliwe i spełnione kobiety i mężczyzn, którzy potrafią znaleźć w sercach miejsce i chęci, a w swoim życiu czas, żeby pomagać zwierzętom, nie mówiąc już nawet o pieniądzach, które na ten cel znajdują. Jest naprawdę wielu takich ludzi, choć jeszcze o wiele za mało.
    A nad Twoim wpisem popłakałam się (oczywiście!) także ze szczęścia, że Mirabelka będzie miała taki wspaniały dom.
    Życzę Wam wszystkim pięknych, dobrych Świąt.

    OdpowiedzUsuń
  19. Też się zryczałam. Mirabelka podziękuje w Wigilijną Noc. Ucałuj ją w noseczek ode mnie i jestem pewna, że u Was w takim towarzystwie będzie szczęśliwa drugie 10 lat :)

    OdpowiedzUsuń
  20. Wasza miłość sprawi ,że Mirabelka szybko zapomni o tych okrunych 10 latach.Radosnych Świąt życzę wszystkim a dla Mirabelki przesyłam dużo ciepłych głasków.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo bym chciała, by piesek zapomniał. Zobaczymy, my już ją kochamy :)
      Pozdrawiam!

      Usuń
  21. Dzień dobry:)
    Przyszłam od Kotkowej Cioci (tak mój Gzubek nazywa Gosiankę )
    Brak mi słów -dziękuję!
    Trzymam kciuki, żeby wszystko się poukładało!
    Wszystkiego dobrego Wam życzę!

    OdpowiedzUsuń
  22. Znam osobiście takich ludzi, jak ten Mirabelkowy "Pan"... Nóż się w kieszeni sam otwiera i siekiera z torebki wyskakuje jak się tylko wspomni takiego "Pana". Co za smutna historia biednej psiny, i jakie wspaniałe zakończenie... Też się popłakałam, bo jak tu nie płakać.
    Wesołych Świąt wszystkim Wam życzę w tej cudownej chacie, już wspólnie z Mirabelką ♥

    OdpowiedzUsuń
  23. Bedzie jej ciepluko pod Wasz choinka.
    Ale ta historia swiadczy tez o tym, ze wbrew pozorom, jest, jak spiewal Niemien..Ludzi dobrej woli jest wiecej!
    Goraco pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  24. od czasu kiedy umieściłaś wpis na fb myślami byłam z wami. niestety poleciał on gdzieś daleko i nie wiedziałam, że nie masz jeszcze transportu. mirabelka mnie również urzekła. i jej historia.
    ja i moich 17 kotów (jakoś się składa, ze ani ja, ani mój mąż starymi pannami nie jesteśmy), które są przez nas dokarmiane, wylegują się , wprawdzie nie w domu, ale w cieple, my właśnie czekamy na dzień waszego spotkania:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pamiętam, rozmawiałyśmy na fb :) Transport już załatwiony! W sobotę wieczorem czekamy na psinkę.
      Dziękuję za dobre myśli! Uściski ślę dla całej Waszej gromady :)

      Usuń
    2. Jakże się cieszę ! Moja Usia z Fundacji Dom Tymianka w tym roku spędzi ze mną pierwszą Wigilię- już jest dla niej zamówiona paczka ze smakołykami. Będzie pod choinką. Ciepło myślę o tej chwili i równie serdecznie o mieszkańcach Chaty Magoda, i dwu- i czworonożnych. Pozdrawiam serdecznie Maja B.

      Usuń
    3. Posyłamy pozdrowienia do Was :)

      Usuń
  25. Droga, nader inteligentna, intrygująca, wielkiego serca zołzo Magodo! Mam 61 wiosen i od lat kukam na Twoją stronę dzięki żonie, która mi czyta różne twoje zapiski. Wybacz tę "zołzę" ale jak szczerze to na full. Nie mamy swoich dzieci, ale za to dwa czterołapne szczęścia. Hugo Szczepan ma sześć i pół roku. Znaleźliśmy go w zimie na ulicy 3 Maja, stąd jego pierwsze imię. Drugie, bo w święto Szczepana. Musi jakiś tatuś przed świętami Bożego Narodzenia 2007 uwolnił się od piszczącego kolegi swojego dziecka. Cały czas jesteśmy wdzięczni temu palantowi za Hugonka.. Beta Fatima jest z nami od kwietnia tego roku. Miano Beta - bo skoro Hugonek jest niejako alfa. Drugie, bo każdy wrażliwy facet w jej oczach to zobaczy i ...przepadnie. Jest trzy i pół letnią prawie labradorką w kolorze jasny łosoś (biszkoptowy) i za to prawie najbardziej ją kochamy. Wzięliśmy ją ze schroniska "Reksio" w Bielska Białej. Moją "córkę" scharakteryzowałbym tak: baletnica w ciele krowisi. Adam Kruczalak z Kęt

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a ja pozdrawiam gorąco jako wolontariuszka z "Reksia" :) życząc zdrowych i spokojnych świąt :) Gaba B.

      Usuń
  26. Dziękuję za piękny i skrupulatny opis Waszych zwierzaków :) Pamiętam, że fraszki też dobrze Ci wychodzą. Pozdrawiam szanowną małżonkę, Ciebie Adamie i psiaki!

    OdpowiedzUsuń
  27. Pani Magodo podziwiam zaangażowanie w ratowanie tej PSINY.Kocham szczególnie psy,mieszkam na wsi i jak widze wałęsające sie "zdziczałe" pieski i słyszę,że trzeba je "odstrzelić",bo sa zagrożeniem (w jakims sensie jest w tym troche prawdy,zwg na bydlo,a zwlaszcza dzieciaki biegalace "luzem'latem po wiejskich dróżkach)....to zawsze mówię,że odstrzelić w pierwszej kolejności należy Włascicieli tych czworonogów...Gdybym mogla to cchyba bralabym te zwierzaki "jak popadnie" :) .... Bóg i do tych "najmniejszych naszych Braci"jak widać czasami uśmiechnie się :) Pozdrawiam serdecznie i życze spokojnych Świąt i szczęśliwego dotarcia Mirabelki w Wasze progi :)

    OdpowiedzUsuń
  28. Zgadzam się w 100 procentach.Ja byłam Wiolettą Willas,Panią Antoniną i bóg wie kim jeszcze,ludzie nie rozumieją że zamiast konsumpcyjnego życia daje się część siebie tym którzy tego bardzo potrzebują.Wszystkiego dobrego dla Was i cudnej Mirabelki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, dla niektórych zajmowanie się bezdomnymi zwierzakami to obciach. Życzę wytrwałości, zdrowia i szczęścia!!!

      Usuń
  29. No dobraa:) I mnie stanęły świeczki w oczach. Bo też wierzę że gdy się jakiemuś psu/ zwierzakowi w oczy spojrzy, to połączą się nasze jestestwa......i nie można przejśc obojętnie. ale podziwiam Cię za determinację. Pozdrawiam serdecznie, czasem podczytująca...B

    OdpowiedzUsuń
  30. Piękna Wigilijna opowieść i oby takich więcej. Na szczęście jest na połowa tych "starych panien". którym "chłopa brakuje" i to raduje serce.

    OdpowiedzUsuń
  31. Witam serdecznie.
    Jagodo, jesteś niezwykła. I ja się popłakałam czytając Twoją opowieść. Fakt, coś się z nami, ludźmi dzieje bardzo niedobrego i tym bardziej fantastyczne jest to, że są jeszcze osoby takie jak Ty, które widzą, czują i potrafią pomóc. To daje nadzieję, że może to się kiedyś jak dobry wirus rozprzestrzeni na szersze ludzkie kręgi;-) Tego nam wszystkim przy okazji świąt życzę: NAUCZMY SIĘ WIDZIEĆ, SŁYSZEĆ, CZUĆ I NIE PRZECHODZIĆ OBOJĘTNIE. Dziękuję Jagodo za piękną wigilijną opowieść. Mirabelka z pewnością będzie u Was szczęśliwa. Serdeczności świąteczne ślę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja Florentyno to mały Pikuś jestem przy tych wszystkich wspaniałych ludziach, którzy na co dzień ratują zwierzęta i szukają dla nich domów.
      Ja po prostu się w Mirabelce zakochałam :)
      Najserdeczniej pozdrawiam!

      Usuń
  32. Starą panną jestem, ślepa prawie też, wiec się podłączam do Waszego towarzystwa... duchowo pasuję jak najbardziej, też zajmuję się pomocą potrzebującym zwierzakom... Dziękuję, Magodo, za cudny tekst i za te łzy... Dzięki nim wiem, że jeszcze czuję...

    OdpowiedzUsuń
  33. Łzy same plynely... jest poni cudowną osobą...calej rodzinie i zwierzatkom zycze pieknych swiat :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) Z tą cudownością to przesada :)
      Pozdrawiam!

      Usuń
  34. Ludzie sa bardzo okrytni dla siebie i tym bardziej dla zwierząt.Jestem emerytką,mieszkam w bloku i mam kota syberyjskiego Henia.Koleżanka podarowała mi go aby nie pogrążył mnie smutek po śmierci Męża.W tym czasie u syna pojawiły sie dwa koty i córki dwa.Dzieci zawsze przyjeżdzają ze zwierzakami.W ubiegłym roku uratowalam przed śmiercią cztery kociaki,były w piwnicy a matka je opuściła.Małe dzikuski nie umiały jeść ani pić.Odchowałam,poszczepiłam i poszły w dobre ręce.
    W tym roku w czerwcu przygarnęłam kota powypadku,obiecalam sobie że wyleczę go dam mu troszkę miłości i oddam w dobre ręce.Niestety to była kotka i już w lipcu urodziła 6 kociaków.Znów historia sie powtórzyła, wyleczylam poszczepiłam i kocia,i poszły do dobrych domów.Kicia została ponieważ nadal była chora i co miesiąc miała kurację antybiotykami, a na koniec zaraziła Henia i musiałam im podawać straszny lek ditrivet, koty po tym leku dostają piany i piszczą.Że też nikt nie wymyślił do tej pory innego leku ,który nie dziala tak na kota.Pokłon wielki temu komu uda się podać tą tabletkę kotu bez pogryzienia i podrapania.A zaznaczam że Henio jest bardzo spokojny.
    W bloku pewnie też na mówili że jestem szurnięta, ale mnie to wcale ale to wcale nie obchodzi.
    Małgosiu niech te Święta kolejne już dla Was w Bieszczadach dadzą Wam Słę,Moc i Wiarę .
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo Cię za to ratowanie kotów lubię :)
      Uściski!

      Usuń
  35. Witam z drugiego krańca wschodu, dziękuję za kolejny dla mnie dowód istnienia dobra na świecie, bo też czasem wątpię, a na wsi tym łatwiej o zwątpienie. Jeśli mnie wzrok nie myli, transport Mirabelki już załatwiony, więc o nic więcej się nie martwię:) Pozdrowienia od naszej szajki zawadzkiej a przede wszystkim od naszej Lodzi, której podobna historia tu: http://zawady-oleckie.com/wiki/lodzi_pierwszy_dzien_w_zawadach
    Najlepszego z okazji świąt!

    OdpowiedzUsuń
  36. Bardzo dziękuję za tą historię. Za każdym razem jestem szczęśliwa, jak czytam o ludziach jak Wy,i też czuje się mniej samotna w tym temacie. Pod wszystkim podpisuje się obiema rękami, o ludziach którzy pomagają często mówi się z politowaniem i żartem na ustach. W mojej rodzinie ludzie nazywają mnie Violetką - to przykre, ale niech tak będzie. Szkoda, że zachowanie, które powinno być normą jest przedmiotem szyderstw. Na szczęście świadomość Polaków się zmienia i jest już o wiele lepiej, o wielu sprawach się mówi.
    Bardzo się cieszę, że Mirabelka Was znalazła :) Pozdrawiam serdecznie całą gromadę :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że ludzi, którzy rozumieją i czują jest więcej.
      Pozdrawiam!!!

      Usuń
  37. Tylko te historie wyciskają z oczu łzy szczęścia, które dobrze się kończą...
    Wesołych Świąt Magodo dla Ciebie i Twoich bliskich

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za życzenia - pozdrawiam serdecznie!

      Usuń
  38. Przyjechała Mirabelcia ? Mam nadzieję, że jest już z WAMI :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, od kilku dni jest już z nami :)
      Pozdrawiam!

      Usuń
  39. dawno już tu do Was nie wchodziłam, mam dużo zaległości.. budujemy dom właśnie i pokazuję mężowi zdjęcia mówiąc, o taki dom chcę właśnie - piękny, przytulny, gościnny, od którego bije ciepło i magia.. mam nadzieję, że uda nam się chociaż namiastkę zrobić tego, co Wy stworzyliście :) żałuję, że widoki u nas za oknem nie takie..
    przy okazji chciałabym zapytać, jakim obiektywem robione są zdjęcia? przede wszystkim chodzi mi o zdjęcia widoków i zwierząt w ruchu, chcę dzieci moje ruchliwe na zdjęciach uwieczniać i szukam podpowiedzi za jakim obiektywem się rozejrzeć
    pozdrawiam serdecznie, na Święta życzę dużo radości i spokoju i mam wielką nadzieję, mieć kiedyś sposobność odwiedzić Waszą chatę i piękne Bieszczady
    Anna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Obiektyw jest uniwersalny: 18 - 250
      Zwierzęta i dzieci w ruchu spróbuj na początek fotografować na programie "sportowym" - w każdym aparacie jest coś takiego, albo na krótkim czasie.
      Życzę pięknego domu - bądźcie w nim szczęśliwi!

      Usuń
  40. Wiedzialam od dawna, że jesteście wspaniali i oto nastepne potwierdzenie.
    Psinka już jest z Wami?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tam! Od razu wspaniali! Normalni.
      Tak, jesteśmy już razem z pieskiem od kilku dni :)
      Uściski!!!

      Usuń
  41. Dobry wieczór !Niezmiernie się cieszę ,że po przerwie znów mogę przeczytać nowy wpis na Pani blogu.Zupełnie niedawno ,poszukując w sieci ...nawet nie pamietam czego:},znalazłam cudowną opowieść o Bieszczadach ,o wspaniałych ludziach, o domu,zwierzętach i przede wszystkim o szczęściu.Nie mogłam oderwać się od czytania ,oglądania i przeżywania Państwa losów opisanych tutaj przez Panią .Byłam nie jeden raz wzruszona ,zachwycona i tak jest za każdym razem ,kiedy tu zaglądam ,oczekując pojawienia się nowych wiadomości ,.Czytając cudownie spisane opowieści i oglądając po raz wtóry przepiękne fotografie .I doczekałam się.Historia Mirabelki wyciska łzy,każda taka sprawa powoduje zresztą u mnie złość ,wsciekłość i chęć zemsty na takich ludziach,których jest niestety pełno wokół.Sama mam wieloletnią Przyjaciółkę ,nazywa się Pusia.Przygarnęłam ją błąkającą się ,ciężarną. Też zapewne krzywdzoną ,bo pomimo 10-ciu lat spędzonych u mnie ,tak ,jak Mirabelka ,podchodząc wołana,przylega ciałkiem do ziemii ,podłogi...Jakby się wciąż czegoś bała,nie była pewna .Wiem ,że Mirabelka będzie szczęśliwa ,już Wy się o to postaracie,jestem tego pewna!Bo oboje jesteście wspaniali!
    A ja będę zaglądać tutaj,bo odwiedziny w Chacie Magoda ,to jak spotkanie z przyjaciółmi ,serdecznymi ludżmi,najlepszą rodziną:}!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za tyle dobrych słów! Pozdrawiam najserdeczniej!

      Usuń
  42. Mam nadzieję, że nie wystawisz naszej cierpliwości na próbę każąc czekać do wiosny na ciąg dalszy losu Mirabelki :) Udało się? jest u Was?

    Jakiś czas temu na swoim blogu przekazałaś informacje o Elisse. Czy nadal masz z nią kontakt? Nie wiem co dzieje się z jej blogiem, nie można go już niestety czytać :( Jeśli to możliwe, to proszę, przekaż Elizie, że są osoby, które nadal bardzo lubią to jej miejsce :) Chciałabym nadal móc wracać do jej dawnych postów, zdjęć, czekając wciąż z nadzieją, że blog ponownie się obudzi ocieplając atmosferę tego światka. Mam nadzieję, że jest to w mocy Elizy, by go dla nas uratować! Będę wdzięczna za pośrednictwo i jakąś informację na ten temat.
    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, Mirabelka jest już z nami :)
      Co do Elizy - niestety od dawna nie miałam z nią kontaktu.
      Pozdrawiam serdecznie!

      Usuń
    2. Żałuję, ale dziękuję, że odpowiedziałaś :) Pozdrawiam :)

      Usuń
  43. Wiem, że Mirabelka jest już u was, cieszy mnie to, ja mam kota nowego trzeciego, po prostu wybrał nasz dom, przyszedł i zamieszkał, ot tak, po prostu i już jest domyty odkarmiony odpchlony odrobaczony, wszystkie od wykonane i jest cały przytulaśny i ma na imię Mila, po prostu jest
    Szczęśliwego Nowego Roku!
    j

    OdpowiedzUsuń
  44. Jesteś pięknym człowiekiem. To zdaniem nawiązuje do rozmowy z Barbarą Skargą pt."Człowiek to nie jest piękne zwierzę". Od czasu do czasu, dobrzy ludzie dają nam "pozytywnego kopa" , ładują dobrą energią i sprawiają, że daje się dobrze żyć. Cieszę się ogromnie, że Mirabelka znalazła u Was ciepły dom i kochających opiekunów. Staram się by moje trzy pisaki i kot też były szczęśliwe z nami.
    Życzę Wam wszystkim szczęśliwego i spokojnego Nowego Roku spędzanego w zdrowiu i radości.Kiedy ukaże się Twoja książka a może coś przegapiłam. Pozdrawiam serdecznie. Zuza

    OdpowiedzUsuń
  45. Witaj, czy Mirabelka dotarla juz do WAS jak sie czuje, jak sie czuje w tak wspanialym miejscu,pozdrawiam, ania

    OdpowiedzUsuń
  46. Przeczytałam ten wpis i się poryczałam. Sama mam 7 kotów i psa. Bywało więcej tej menażerii i wiele razy spotykałam się wręcz z niechęcią innych ludzi do mnie - bo pewnie jak ma tyle zwierzaków to jakaś nienormalna. Nie wiem skąd się bierze takie podejście?? Kocham zwierzęta całym sercem i każdemu nieba bym przychyliła. Wszystkie okoliczne przybłędy jakimś cudem zawsze lądują u mnie za płotem. Bardzo Państwa szanuję za chęć pomocy tym małym stworzonkom - trzymam kciuki, żeby Mirabelka jak najdłużej cieszyła się normalnym psim życiem - a nie pieskim życiem! Proszę ją ode mnie ucałować w nos ;)) Dziękuję, że Jesteście i zechcieliście pomóc temu kochanemu psiaczkowi. P.S. proszę przy odrobinie czasu (myślę, że nie tylko ja) o jakiś wpis ze zdjęciami Mirabelki, Dużo zdrowia dla Państwa w Nowym Roku!!

    OdpowiedzUsuń
  47. Nigdy nie zrozumiem ludzi, którzy trzymają psy na łańcuchu... Nigdy!!! Nawet nas sąsiedzi... nie da się im wytłumaczyć. Dla niech najgorsze co może być, to pozwalać psu biegać wolno. Sąsiad chodzi po wsi z kijem i bije wszystko, co zbliży się do niego, nawet merdając ogonem... Nasz też biega wolno :))) Powiedziałam im, że wolę nie mieć psa, niż mieć psa na łańcuchu. Ale nie dotarło... W pierwszy dzień Świąt zaatakował naszego Pająka (tak się nazywa nasz pies) pies drugiego sąsiada, który zerwał się z łańcucha - kolejny dowód na to, że nie powinno się trzymać psów na uwięzi - gdy poczują wolność, niektórym po prostu odbija! Było groźnie bo atakującym był wilczur, dobrze, że młody, to sobie z nim poradziłam, ale targał mną od z jednej strony drogi na drugą, aż w końcu przywiązałam go za ten łańcuch do drzewa - właściciel już nadchodził (sąsiedzi pewnie mieli ubaw po pachy). Pies kiedyś biegał za ogrodzeniem wolno, ale "robił szkody"...Brak mi słów- nie chcesz mieć szkód w ogródku człowieku, to nie bierz sobie wilczura!!!
    Pozdrawiam cieplutko i przesyłam dużo pozytywnych wibracji Mirabelce :)))

    OdpowiedzUsuń
  48. Poryczałam się jak bóbr, sama mam suczkę to moja druga córcia , spi ze mną i mężem w łózku w sypialni,czasem my sie podkulamy i śpimy stłoczeni jak śledzie bo Hercia się rozpycha, i żeby wygodnie miała to śpimy w nienaturalnych ,cyrkowych pozycjach.Nie wyobrażam sobię jak można takiego małego pieska tak dręczyc.Najsprawiedliwsza kara to oko za oko,zafundowac im 10 lat w beczce.Dlaczego nie? Niejeden powie bo to ludzie i to nie humanitarne,a mnie często wstyd że należe do tego gatunku.Jesteście kochani,pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  49. I ja też okrasiłam ten post łzami - nie ma nic gorszego nad taką mękę bezbronnego, zdanego na łaskę, a raczej niełaskę okrutnego człowieka! Jakie to szczęście, że w porę przyszedł ratunek dla niej, a tego okrutnika, to sama podpięłabym pod taki łańcuch chociaż na parę godzin, by mógł zobaczyć jaki los zgotował biednemu stworzeniu.
    Jesteście Państwo wspaniali!
    Sama też mam cztery koty, w tym dwie znajdki, to wiem jak wyglądają takie stworzenia, porzucone na pastwę losu. Chore, głodne i nieufne. Trzeba sporo czasu, aby w nowym miejscu poczuły się bezpiecznie i szczęśliwe.
    Nie zdołamy uratować wszystkich stworzeń, bo trzeba by było odmienić serca tych, które nasiąknięte są okrucieństwem, ale walczyć choć o jedno stworzenie trzeba zawsze!
    Serdecznie pozdrawiam:))

    OdpowiedzUsuń
  50. Wszystko zostało już napisane przede mną. Uwielbiam Was za serce okazane Mirabelce.
    Dopiero dziś Was odkryłam i już wiem, że zostanę tu na dłużej.
    Kolejna wrażliwa na psi los i poryczana w środku nocy ;)
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  51. Kocham Wasze Bieszczadzkie życie! Czytam Wasze wpisy z uśmiechem czasem ze łzami w oczach i tak myślę że jesteście aniołami a nie ludźmi! Mam nadzieję że kiedyś znajdę czas i zapukam do Waszych drzwi. Pozdrawiam serdecznie i Was i całą zwierzęcy team:)

    OdpowiedzUsuń
  52. Jeśli nawet nie ma prawa, które karałoby takich nieludzkich właścicieli, powinno się pisać o nich i pokazywać ich twarze publicznie. Może zrobiłoby im się głupio.
    Postąpiliście ze wszech miar szlachetnie.

    OdpowiedzUsuń