Znów minęło kilka miesięcy. Jak z bicza strzela czas! Przyszła najpiękniejsza wiosna jaką dotychczas w Bieszczadach widziałam a może tylko nareszcie pozwoliwszy sobie wypocząć, patrzyłam na nią niezmęczonym okiem.
Teraz mamy lato. Od kilku dni obserwujemy dramat maleńkich ptaszków - kopciuszków, rozgrywający się jak co roku na naszym tarasie.
Kopciuszki to ptaszki nienachalnie sprytne, gniazdka wiją byle jakie, pełno w nich śmieci, drucików i kapselków, są mistrzami adaptacji. Parę ładnych lat temu, kiedy podbitka na tarasie nie była jeszcze gotowa, gniazdko "zaadaptowały" z wełny mineralnej ocieplającej strop. Oczywiście maluchy, kiedy tylko się wylęgły i zaczęły wiercić, wypadały z gniazda. Na początku udawało nam się w porę zauważyć wypadnięte ptasie dzieci i wkładaliśmy je możliwie najgłębiej ale niestety zjawisko zauważył mój kot Niuniuś, który z miastowego milusia stał się prawdziwym bieszczadzkim zakapiorem i ...zaczął sypiać pod owym gniazdkiem. W rezultacie wszystkie maluchy spadając wprost przed niego skończyły w Niuniusiowym brzuchu. Czy to nauczyło czegoś kopciuchowych rodziców? A skądże!
Nadal, co roku, adaptują co się da i próbują pod okiem naszych kotów wykarmić i wychować kolejne pokolenie. Aż żal patrzeć jak maleńki ptaszek heroicznie próbuje odciągnąć od pobliża gniazdka - potworów w postaci Burego i Kićki. Bury czując brzemię lat, nie jest skory do drapania się w górę i zwyczajem Niuniusia, leży na tarasie godzinami, licząc, że mu spadnie. Tata (lub mama) kopciuszek drą się wówczas przeskakując z gałęzi na gałąź a nam pozostaje czekanie aż któregoś dnia bidula zejdzie na serce i sami będziemy musieli zająć się sierotami.
Życie się toczy wokół, przyroda nie przejmując się naszymi planami czyni swoje. Już się przyzwyczaiłam do tego następstwa zdarzeń każdego roku o każdej roku porze. Wszystko dzieje się po kolei a jeśli się coś przegapi - trzeba czekać do kolejnej wiosny czy lata. Każdy kwiat, roślina mają swoje pięć minut, a po nim już się szykuje następny. Już znam tę kolejność: najpierw śnieżyce, potem pierwiosnki, potem.... teraz przekwitają dzikie róże i jaśminy, niedługo dojrzeją porzeczki.
Na początek trochę zdjęć bieszczadzkich roślin, zwierząt, widoków:
Chata Magoda:
Dzięki Jowicie i Grześkowi mogę zobaczyć nasze chaty z lotu ptaka. Mam tych zdjęć więcej i film mam! Oni są skromni niesłychanie i jak im dziękowałam wylewniej to usłyszałam, że przesadzam. No to teraz bez przesady: dziękuję Wam !!!!
Chata bojkowska:
Pojawiło się nowe pismo o życiu na wsi "Piękno i Pasje". Po lekturze pierwszych numerów niecierpliwie czekam na następne. Ciekawe działy, dużo informacji a całość bogato ilustrowana pięknymi zdjęciami. Polecam!
Przyjmujemy gości już dziewiąty sezon. Tylu ludzi przewija się przez nasze chaty. Niektórzy z nich zapadają głębiej w serce. Kilka lat temu pojawiła się u nas Małgosia. Przyjechała namówić mnie do napisania książki, pracowała w jakimś wydawnictwie, obiecywała, że mi pomoże. Nie byłam wtedy gotowa ale z Małgosią zaprzyjaźniłyśmy się bardzo. Śmiałam się, że jak kiedyś przejdzie na emeryturę to przyjedzie do nas i będzie siedzieć przy stole zabawiając gości rozmową. Była w tym wspaniała: pięknie słuchała, każdemu ofiarując oceany życzliwości i dobrej energii. Któregoś lata nie przyjechała do nas tłumacząc, że ma jakieś kłopoty. Potem dzwoniła kilka razy, zawsze z dobrym słowem. Mijały kolejne wiosny aż kilka miesięcy temu napisała do mnie Kasia, która wiedząc, że się z Małgosią znamy poinformowała, że Małgosia ma glejaka... Walczyła dzielnie, do końca była przytomna.
Pewnego zimowego wieczoru dostałam list: Małgosia odeszła.
Jak sobie dać radę z tym niedosytem człowieka, którego już nie ma? Co zrobić ze słowami, których się nie powiedziało bo przecież tyle jest jeszcze czasu. Jak podziękować za życzliwość, serce i entuzjazm ?
Od pewnego czasu piszę książkę. Od kiedy zabrakło Małgosi staram się pisać tak jakbym pisała dla niej, by chociaż w ten sposób podziękować że była.
Ojej! przejelam sie dola kopciuszkowych pisklat...nie mozna cos z tym zrobic?..czekam zawsze na zdjecia Waszego niezwyklego miejsca, ciagle sobie obiecuje ze wybiore sie do Bieszczad...moze w tym roku na jesieni.I wspolczuje bardzo straty Malgosi. Sciskam serdecznie
OdpowiedzUsuńJa Ciebie takżę serdecznie pozdrawiam!
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńJagoda, niedosyt człowieka, który odchodzi jest wielki jak ocean. Posyłam dobre myśli ku Niebu za Małgosię.Ona tam pewnie ma na Was oko :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Was mocno i sił życzę na co dzień i na trudne sprawy.
Często o Was myślę, wczoraj, podczas pracy w ogrodzie opowiadałam o Was mojej mamie :)
To Ty już kochana nie masz o kim opowiadać ;) Dziękuję za dobre słowa i najcieplej pozdrawiam!!!
UsuńPrzykra jest strata kogoś bliskiego.Magodomaniactwo to coś co daje pozytywną energię i siły do życia,nawet na odległość.Pisz książke bo jesteś to winna Małgosi,czekam na nią.Pozdrawiam i tęsknię jak wariatka.
OdpowiedzUsuńIga - nawet jak się nie podpiszesz to wiem, że to Ty :) My też tęsknimy!!!
UsuńMałgosia była także moją przyjaciółką. Tak często o Was mówiła, tak tęskniła za wami. Nazywała Was PRZYJACIÓŁMI i mówiła, że w Waszym domu zawsze czeka na nią miejsce. To piękne.
OdpowiedzUsuńTak myślałam, że Małgosia pozostawiła więcej niepocieszonych. Brakuje nam jej mimo, że mieszkała tak daleko. Pozdrawiam Gosianko i życzę aby wszystkie Twoje maluchy trafiały do dobrych domów!
UsuńSmutny ten post. Zdjęcia śliczne jak zawsze i ten taras ... aż chciałoby się tam usiąść. Serweta cudna, a na książkę czekam
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Uściski ślę!
UsuńPamietam , jak napisalas kiedys , ze ktos Ci bliski jest bardzo chory .
OdpowiedzUsuńPiekne zdjecie z lotu ptaka i chyba sie cos tam buduje :)))
Pozdrowienia , Iwona
Pozdrawiam Iwono!
UsuńPrzykro mi, ze stracilas bliska ci osobe:) Pisz ksiazke , a ja z wielka checia ja zakupie:) U Ciebie jak zwykle cudnie, zdjecia bajeczne:) Jak bede nastepnym razem w Polsce i wybiore sie w Twoje strony, to na 100 procent zatrzymuje sie u Was:) Usciski sle:)
OdpowiedzUsuńZapraszamy :) Pozdrawiam serdecznie!
UsuńJuż dawno temu mówiłam, że powinnaś pisać... Każda Twoja opowieść i wzrusza i zachwyca, czuć jednocześnie i spokój i emocje i to jest prawdziwy DAR. Pozdrawiam :D
OdpowiedzUsuńA ja dawno mówiłam, że powinnaś fotografować :) Brakuje mi Twoich zdjęć! Uściski!
UsuńZdjęcia gór to piękno doskonałe, to widoki dla których warto żyć!
OdpowiedzUsuńŚciskam mocno... niedostyt pozostanie na zawsze.
Ewa
To prawda, piękno gór zachwyca. Pozdrawiam serdecznie!
UsuńSmutny ten Twój post :(, ale zdjęcia jak zwykle cudne. Czekam na książkę, bo jak napisała Iga, jesteś to winna Małgosi. Może nie tyle winna, co dzięki tej książce Małgosia wciąż jest wśród Was. Dobro innych jest tym, co trzyma nas przy życiu. Uściski, Jagódko ogromne. Podrap, proszę, wszystkich swoim podopiecznych za uszkiem lub po brzuszku. No, może z wyjątkiem M. ;), bo nie uchodzi :)
OdpowiedzUsuńDobrze, Maćka po brzuszku nie :) Uściski kochana!
UsuńPisz, bo tak pięknie zaciekawiasz i taki ciągły niedosyt jak już post się kończy. Masz wrażliwą duszę, która brzmi w każdym słowie. Żal, ze tak rzadko jesteś, ale ja będę tu zawsze. Na ksiązkę czekam.
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Pozdrawiam!
UsuńKsiążka to bardzo dobry pomysł.
OdpowiedzUsuńZdjęcia przepiękne.
Dziękuję :)
Usuńjesteś moim życiowym guru, wskazówką w życiu ....... Małgosia......moja Małgosia miała na imię Oluchna....zmarła rok temu, a mnie wciąż boli..... Renata
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Renato!
UsuńJagódko, chyba sobie w jakiś sposób wymarzyłam ten wpis .Tęskniąc za Twym domem jak serce serdeczne … I choć piszesz o smutku i niedosycie rozmów , odejściu , wiem ,że to kolejny dla mnie sygnał... Myślę często o Tobie i Maćku … wiem jak bardzo jesteście zapracowani … To jak piszesz jest dla mnie ,a i jak wiem dla innych ,bardzo cenne . Wyrażasz prosto i ciepło to co czasem jest trudne to przekazania … Podobnie jak Wy ,moja córka Kinga ochrania malutkie dziwonie , które gnieżdżą się w przyłbicy rycerza stojącego przy wejściu do domu … chętnych kotów jest ,aż trzy ;)
OdpowiedzUsuńBeza i Buba takie dorosłe na tych zdjęciach :)
Marzy mi się spędzenie choć kilku chwil pod waszym dachem ,lecz nie będę mogła tego lata zawitać ,może zimą . Tęsknię bardzo za owym pięknem i za rozmową w Twej kuchni ,przy kubku herbaty ,lub na progu domu :) Tyle zdjęć porobionych zeszłego lata czeka na wysłanie …
Patrzę w nasze błękitne niebo i wiem…że i Małgosia i wszyscy nam bliscy wzmacniają nas swym duchowym promieniem i dodają nam wiary . Czekam z niecierpliwością na książkę :)
Moc serdeczności z Key West, Bożena
Fajna Ta Twoja córka :) Miło byłoby się spotkać znów... Uściski kochana!!!
UsuńJagódko, jak dobrze, że się odezwałaś. Pisz jak najczęściej - czekam i chłonę każde przez Ciebie napisane słowo. Cieplutkie uściski. Aga.
OdpowiedzUsuńRównież pozdrawiam!
UsuńUtrata Przyjaciela.. przykro mi.. wspomnienia nosisz w sercu, z pewnością dają pociechę i ukojenie.
OdpowiedzUsuńA w Chatach pięknie, Twoi Goście pewnie nie chcą wyjeżdżać :)) i te widoki, cudo! serdeczności :))
Przykro czytać złe wieści.. życie bywa brutalne. Trzymaj się cieplutko, cieszę się, że czasem jednak pojawia się tu jakiś post od Ciebie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
A Wasze Bieszczady jak zawsze cudowne :)
Pozdrawiam Elle!
UsuńSpieszmy się kochać ludzi, tak szybko odchodzą...
OdpowiedzUsuńSmutno...Poznajemy innych i czasem zanim poznamy bliżej odchodzą. Tak bywa i taka jest kolej rzeczy...Na tym polega życie, że ma kres, często przedwcześnie...
OdpowiedzUsuńpierwsza myśl "NAPISAŁA NAPISAŁA !!!! DOCZEKAŁAM SIĘ!!! " .... Jagódko.... ja wiem że Twoja przyjaciółka Małgosia nie odeszła. Jest tuż obok, siedzi przy stole w Twojej kuchni i uśmiecha się do Ciebie kiedy parzysz herbatę, jest obok Ciebie kiedy odganiasz koty spod gniazda kopciuchów i zagląda Ci przez ramię kiedy piszesz swoją książkę... oni nie odchodzą,zostają z nami i pilnują, doglądają żeby wszystko było jak należy.... a co do gniazdek... nie wierzę Ci ani ociupinki że Bury to taki zbój ;) co do Kićki to nie mam wątpliwości. Kobiecie mord z pięknych ślipek wyziera aż na czarny nos ale Bury ?? uosobienie spokoju,melancholii , kontemplacji życia samego w sobie .....nie nie i jeszcze raz nie !!!! :D i jak tu ktoś już napisał wymiziaj wszystkie stwory... poza Maćkiem ;) jego pozdrów. Ściskam mocno Gaba
OdpowiedzUsuńglejak pisze straszne scenariusze. Od prawie roku choruje na niego moja teściowa. Z każdym dniem coraz mniej jej.
OdpowiedzUsuńŚciskam. Cieszmy się i doceniajmy każdą chwile...
Wiem,jak trudno ,,sobie dać radę z tym niedosytem człowieka,którego już nie ma". Mojego ukochanego męża i najlepszego przyjaciela nie ma już ze mną od roku,a ja wciąż go szukam i bardzo tęsknię.
OdpowiedzUsuńDziękuję za ten post i czekam na książkę,bo wiem,że znajdę w niej wiele mądrych i pięknych słów.
Współczuję i pozdrawiam!
UsuńTrudny to chwile, kiedy odchodzą bliscy nam ludzie.........trzeba czasu aby się z tym pogodzić. Dobrze, że piszesz książkę, czekam na nią z niecierpliwością :) Ciągle wspominam ubiegłoroczny jesienny pobyt w Bieszczadach i możliwość poznania Ciebie, chociaż była to tylko krótka rozmowa. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńPozdrawiam serdecznie!
Bardzo mi przykro. Stanowczo za szybko ludzie odchodzą. Dwa miesiące temu pożegnałam Mamę. Też pozostała pustka, tęsknota i wiele słów niewypowiedzianych.
OdpowiedzUsuńChcę dodać, że uwielbiam Twojego bloga. Jest dla mnie inspiracją do życia i odczuwam ogromny relaks czytając go. Posiada tylko jedną wadę, za rzadko na nim piszesz, prosimy o więcej. Pozdrawiam.:)
Przyjmij wyrazy współczucia.
UsuńDziękuję Ci za dobre słowa! Pozdrawiam serdecznie!
Jagódko,
OdpowiedzUsuńco dzień o niej myślę.
Bardzo chcialabym sie z Wami spotkać.
K.
Przytulam Kasiu!
Usuńpisz ksiązkę pisz.. bo mieszkasz w pięknym miejscu, jesteś pięknym człowiekiem, żyjesz z pięknym człowiekiem, poznajesz pięknych ludzi, piszesz pięknie...podziel sie tym pięknem bo świat bywa szary i baaaardzo pospieszny... Twoje pisanie mozę zatrzymać..albo mozę dac wytchnienie..pisz:)
OdpowiedzUsuńOd pewnego czasu nic innego nie robię Małgorzato tylko piszę :) Piszę książkę, ale obiecuję, że na blogu też się coś postaram :)
UsuńPozdrawiam serdecznie!!!
Bardzo fajne zdjęcia. I okolica też cudowna. Jakoś tak przyjemnie się to czyta i ogląda. Dzięki :) Polecam wynająć domek i posiedzieć kilka dni nad Jeziorem Solińskim. Warto tez zapoznać się z historią tego miejsca – dodatkowo poczuje się lepszy klimat :) LEGENDA
OdpowiedzUsuńMagodo
OdpowiedzUsuńnie na wiele się to zda teraz taka informacja, ale wysupłała mi ja kiedyś moja córka, ponieważ mój brat zmarł wiele lat temu, pękł mu tętniak, w Warszawie od kilku lat działa Allenort -Gamma Knife Protection ul. Kondratowicza 8, jest to przychodnia prywatna ale współpracująca z NFZ. Robi zabiegi wypalania promieniami gamma ( z Kobaltu 60) guzów mózgu, tętniaków oponiaków. warto wiedzieć, nie wszystko nadaje się pewnie do tego rodzaju zabiegów, ale jest to operacja bez ingerencji skalpela, bez trepanacji czaszki, metoda w Szwecji stosowana od 25 lat, w Pradze Czeskiej od 20 a u nas od kilku. Napisałam tylko dlatego aby informacja poszła w świat, gdyż ostatnio wypalili tam guza mózgu aktorce Adriannie Biedrzyńskiej, pozdrawiam
j
Dziękuję za te informacje - może się komuś przydadzą.
UsuńPozdrawiam cieplutko!
Jagodo czy masz może wieści od Elisee blogerki z "Utkane z marzeń". To już dwa lata jak nie odzywa się na blogu.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Maria
Niestety nie mam z nią dość długo kontaktu.]
UsuńPozdrawiam serdecznie!
W 2009 poczułam, że mój świat się zmienia, że rozmijam się w priorytetach z ludźmi których uważałam za przyjaciół, nie chciałam uczestniczyć w tym dziwnym wyścigu nie wiadomo po co, dlaczego. Poczułam, że ja chcę inaczej, po swojemu, nie zawsze zgodnie z modą, z czyimiś oczekiwaniami, a raczej zgodnie ze sobą i tym co ja uważam za dobre dla mnie. Poznałam wtedy blogowy świat, jeszcze malutki, ale jak bardzo mi bliski, niewymuszony. Poczułam jaką więź, siłę, energię, moc, ciepło, dobro, przyciąganie, poznałam Elizę z Utkane z Marzen i Asię z Green Canoe, a potem kolejne wspaniałe, mądre osoby i ich świat, który miałam wielką przyjemność poznać i tak troszeczkę uczestniczyć w ich życiu. Wszystko się zmienia, może wygasa ta ten żar, który napędza do zamieszczania kolejnych postów, może pojawia się zmęczenia i znudzenie, może poczucie, że nikt tych postów nie czyta. Otóż czyta, czyta mnóstwo ludzi takich jak ja, którzy może nie komentują często, ale potrzebują tych wirtualnych znajomości jak powietrza. Dlatego chciałam Ci podziękować za ten blog i mimo coraz rzadszych, tak przez mnie wyczekiwanych wpisów chciałam Ci powiedzieć, że jesteś nam potrzebna, ważna. Pozdrawiam. I.
OdpowiedzUsuńTo ja dziękuję! Pozdrawiam! Postaram się znów coś napisać choć przy naszym ograniczonym dostępie do internetu jest coraz trudniej. Uściski ślę!!!!
UsuńNo właśnie i jakby tego było mało to kolejne nieszczęście, coś blokuje oglądanie starych postów u Elisee. Magda pomóż.
OdpowiedzUsuńPani Magdo ! Mogłabym się podpisać pod dwoma poprzednimi komentarzami .Bardzo mi Was brakuje! Znikacie powoli- Kamila z zakamarka ,Eliza ,Pani ...
OdpowiedzUsuńSama się sobie dziwię ,że odważyłam się napisać , szanuję Waszą prywatność ,Wasze decyzje, ale nie zostawiajcie nas tak bez słowa...
Bardzo żałuję ,że nie można już czytać bloga Elizy ,był dla mnie cudną inspiracją ! Ta lista porządków ! Cudne zdjecia , wspaniałe przepisy ,długo mogłabym wyliczać .
Nigdy nie pomyślałam ,żeby cokolwiek kopiować ,wydawało mi sie to nieetyczne , teraz chyba żałuję .
Zdaję sobie sprawę jak głupio to brzmi ,bo jakie mamy prawo prosić Was abyście pisały , dzieliły sie swoim życiem , codziennością , humorem ?
Chętnie kupiłabym książki Waszego autorstwa.To byłby hit wydawniczy ,a może jakaś stała rubryka w magazynie ? Nakład z pewnością wzrośnie .Pomyślcie Panie!
Ja również ośmielam się prosić o interwencję w sprawie wpisów Elizy ,niech będą chociaż te stare ! Serdecznie pozdrawiam .Ewa K.
Pani Ewo, nie mam co myśleć :) Od pewnego czasu trudzę się nad książką :) Zostanie wydana w przyszłym roku. Dziękuję za słowa najlepsze i najserdeczniej, najcieplej Panią pozdrawiam!
UsuńBardzo się cieszę , napewno kupię i przeczytam !
UsuńPozdrawiam serdecznie.Ewa K
Nie spodziewałem się, że będzie to taki przykry post... Nie zmienia to jednak faktu, że zdjęcia są przecudowne :)
OdpowiedzUsuńChata mě uchvátila. Nádherné místo a příroda kolem.
OdpowiedzUsuńKrásné fotky.