Dama to dla mnie taka wyjątkowa kobieta, która ma klasę, inteligencję, poczucie humoru, szyk i styl oraz niezwykle rzadką umiejętność prowadzenia interesującej rozmowy z każdym. Ta "moja" dama taka była. Podziwiałam ją w zachwycie bo do tego jeszcze piękna była niespotykanie i zawsze zachowywała się z godnością, niewzruszonym spokojem i niezwykłym taktem. Wzór niedościgniony!
Dama - to ważne, miała psa - suczkę. Kiedyś idąc ulicą zobaczyłam w oddali dziwnie zachowującą się kobietę: wykrzykiwała mięsiste przekleństwa, machała rękami - w jednej trzymała ogromnych rozmiarów gałąź, poły płaszcza powiewały na boki i jeszcze jakiś szal co też powiewał... otoczona była zgrają psów... Na Boga! toż to moja Dama??!! Kiedy mnie zobaczyła usłyszałam: pomóż mi! te s...syny chcą zgwałcić moją Kropeczkę!
Kropeczka zaś - psia Dama stała sobie grzecznie, łaskawie spoglądając na kawalerów, wyraźnie rozczarowana, że z gwałtu nici.
Nie byłam nigdy i nie będę Damą. Dlatego bez wstydu, czy poczucia dysonansu - gonię wiejskie Pimpki, które od pewnego czasu koczują pod naszym domem, zakochane bez pamięci w Bezie. A ma skubana powodzenie!!!
No już pogubiliśmy się w rachubach ilu ma adoratorów. Żeby one te Pimpki tylko patrzyły. Gdzie tam! do domu się pchają, pilnować musimy, czujność całą dobę wykazujemy. A wszystkie mniejsze od Bezy, a pięknoty takie, że płakać się chce! Nawet by mi było ich żal, ale jak sobie pomyślę, że konsekwencją nieuwagi za czas jakiś Bezunia obdarzyć nas może większą ilością małych Pimpków, to litość we mnie zamiera i wrzeszczę jak prawdziwa Dama! A Beza ma szlaban! bo jej się wszystkie Pimpki podobają.
Mam nadzieję, że upilnujemy. Nie mieliśmy takich przejść z Bubą - jest tak posłuszna, że jak kazaliśmy do domu wracać to wracała i już. Młoda jednak aż się rwie do bliższych znajomości, latawica jedna!
Poniżej jeden z wielbicieli snujący się za dużą blondyną...
Ostatni weekend w Lutowiskach uświetniły wyścigi psich zaprzęgów. Jest to coroczna impreza, którą bardzo lubię, jednak ze względu na nasze pieski w tym roku sobie odpuściłam. Całą wieś wypełniły odgłosy szczekania i radosny jazgot, my za to poszłyśmy na spacer. Już pisałam, ze mieszkamy w takiej części wsi, która zwana jest Tajwanem. Popatrzcie jak tu pięknie!
A to nasze obie chaty widziane ze wzgórza na końcu Tajwanu:
Snując się radośnie w oddali zobaczyłam... wyścigi psich zaprzęgów, których trasa przebiegała w pięknych okolicznościach przyrody!
Minionego lata spotkały się dwie moje ulubione blogerki: Asia z Green Canoe i Ita z Jagodowego Zagajnika. Dziewczyny - kochane wariatki - przysłały mi tabliczkę, która wisi na drzwiach kuchni:
Dziękuję kochane!
Dokładam jeszcze kilka zdjęć salonu:
Dla mnie człowiek cywilizowany to ten, który pomaga, wspiera i opiekuje się potrzebującymi, słabszymi, chorymi, doświadczonymi przez los.
Kilka dni temu naszemu znajomemu spalił się dom wraz z całym dobytkiem.Zobaczcie tutaj. Staramy się pomóc, nie tylko materialnie, dzisiaj Maciek pomaga porządkować miejsce po pożarze. Jest zima, człowiek został bez dachu nad głową... Konieczny jest zakup drewna na nowy dom (postawić go pomogą dobrzy ludzie), potrzebny jest architekt, który za mniejszą niż standardowa stawkę zrobi projekt. Proszę pomyśleć - może ktoś z czytelników bloga będzie mógł jakoś pomóc? Potrzebne jest wszystko! Na początek najważniejszy jest ten projekt, pieniądze na drewno i maszyny do jego obróbki.
Dołączam się też do akcji Tulki. Zajrzyjcie proszę!
Życzę wszystkim miłego dnia!
Jak mówiła Beata Tyszkiewicz: "Prawdziwa Dama pije, pali i przeklina" :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Jak mawiała Beata Tyszkiewicz "Prawdziwa Dama pije, pali i przeklina" :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Agata
Jeszcze nie przeczytałam posta, popatrzyłam tylko na cudne zdjęcia, rozsmieszyłam brzucho tabliczką-uwaga j- Cudowna i pedzę wpisac najpierw te słowa, że cudownie jest dzień zacząć z Wami. Zaraz zejdę do kuchni zrobic sobie kakao i delektować sie kolejna przygoda u Ciebie. Super start na dzień dobry. A więc DZIEN DOBRY
OdpowiedzUsuńOj znam ten ból z ładnymi suczkami. Miałam kiedyś śliczną owczarkę szkocką. Kiedyś jeden adorator okazał się tak silny, że dwóch kolegów z podwórka musiało mi pomagać w odklejeniu go od Maxi:) I mimo tej pomocy łatwo nie było. Od tamtej pory zapowiedziałam rodzicom, że w "tych dniach" psa nie wyprowadzam, bo to za dużo było jak dla 10-latki:) pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńRównież niedaleko nas w Świątkowej Wielkiej odbyły się zawody psich zaprzęgów (Mistrzostwa Słowacji i Puchar Polski) - niestety dowiedzieliśmy się o nich z internetowej relacji - szkoda... napatrzył by się przynajmniej człowiek na te piękne Husky i Malamuty... bo warunków na takiego nie mamy :(
OdpowiedzUsuńCo do płonącej chaty to aż ciarki nas przeszły...życie ma zakręty...ale wiemy że w Bieszczadach ludzie twardzi, a jak widać i sąsiedzi dobrzy.
Sama mam suczkę i wiem o czym piszesz. Tragedia. Ostatnio przyszedł z nami taki wielki owczarek szkocki. Był tak natrętny i silny, że już traciłam nadzieję. Od siłowania się z psami byłam cała mokra. Na szczęście udało nam się go zostawić pod klatką . Na drugi dzień odkryłam, gdzie gad mieszka. Szkoda mi Pana od spalonego domu. Jak zawsze powtarzam, nigdy nie wiesz co cię czeka. Mam nadzieję że uda się odbudować gospodarstwo i zakład.
OdpowiedzUsuńZdjęcia śliczne. Bajkowa ta zima u Ciebie. To przykre, co spotkało Twoich sąsiadów. Nie dosyć, że dom, to jeszcze miejsce pracy!! Straszne!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło:)
No cóż skoro masz Jagodo takie piekne panny to i adoratorów nie brak, ale zawsze tak jest jak panna piekna to adorator nie za bardzo, ale chyba tu nie chodzi o urodę? pozdrawiam
OdpowiedzUsuńŁoj , wypisz-wymaluj taka samo reaguję na Redkę jak przez płot przełazi i do kawalerów ucieka ! Na dodatek w tych dniach głucha na wołania ,groźby , prośby i muszę gonić po wsi moją latawicę.
OdpowiedzUsuńOdpowiednia tabliczka na drzwiach tylko do Twojego królestwa !
Widok płonącego domu wstrząsający ...postaram się ...wiem co to znaczy ,mój dom rodzinny też się palił.
Uściski i moc siarczystych buziaków ślę.
Bardzo współczuję temu człowiekowi, który pracą swych rąk na pewno wielu ludziom pomógł w tworzeniu ich domowego azylu, a tu takie nieszczęście odbiera mu wszystko, i dom i środki do życia ...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Witaj, też miałam nadzieję że upilnuję suczkę... a potem drugą... Nie da się! To instynkt posiadania potomstwa powoduje 'chcicę' taką że do uwiązanego psa suka podejdzie i się sama nadstawi.Jak nie chcesz mieć kłopotu z niechcianym kundlowatym przychówkiem to szybciutko do sterylizacji. Już półroczna sunia jest kobitą!
OdpowiedzUsuńNajbrzydsze psy są najbardziej energiczne w amorach z narzeczoną!
I ja polecam sterylkę, bo kiedyś można nie zdążyć z odgonieniem adoratora.
OdpowiedzUsuńWidoczki cudowne, ciutke mnie pocieszają, bo w porównaniu z moimi terenami, macie bardzo dużo śniegu :)
Od zawsze przecież wiadomo, że blondynki mają powodzenie:)
OdpowiedzUsuńJagodo, jak Beza taka chętna to albo upilnujesz antykoncepcję ( trudne ) albo ją wysterylizować, to że chodzą to jeszcze pikuś, one niedługo mogą zacząć dawać koncerty pod oknami .. może nie są aż tak uciązliwe jak kocie ale i tak dają popalić ;)
OdpowiedzUsuńA do mojej mlodej kocicy przychodzi przepiekny kocur we fraku i tez go nie chcemy, bedzie ze mnie zla tesciowa, bo nikt nie jest odpowiedni ??? A poza tym nie ma mowy- nie da sie upilnowac, wiec.... wyjscie jest jedno! Usciski -Ag
OdpowiedzUsuńOla i,m starter in this Forum and i will want the newideas postated heare.I can see your web frombing blog and i have tryed to register some minutes a go but this captcha was hard ro see but i manage it : This was my introduction in this questbook
OdpowiedzUsuńSuper best regards
And this is my Creation :) you can send to my email
[url=http://www.liveinternet.ro/]http://www.liveinternet.ro/ [/url]
radio
Cudnie aż dech zapiera..:)Piękne zdjęcia! Ściskam i jeszcze raz bardzo dziękuję Ci za pomoc:)) A pogorzelcom współczuję bardzo i pomogę oczywiście!
OdpowiedzUsuńJa zwykle zachwycam sie fotkami.
OdpowiedzUsuńProśbę o pomoc dla Pana któremu spalił sie dom ( to wielka tragedia)wrzuciłam na naszego facebooka sieć ma wielką moc:)może chociaż tak zdołamy pomóc.
Pozdrawia serdecznie
www.kobiecepasje.pl
Pmóżmy tej rodzinie, zrezygnujmy z czegos małego w tym tygodniu i zróbmy przelew na konto tych biednych ludzi z Bieszczad..
OdpowiedzUsuńktos kiedys powiedział, że Dobro powraca..dla tego też warto dac chćby 1 zł..
O wyścigach psich zaprzęgów (w otoczeniu faktycznie przepięknego krajobrazu i aury) z zachwytem opowiadał mi także mój 2,5 letni synek!!! Przywiózł ze sobą sporą dawkę wrażeń i zdjęć...
OdpowiedzUsuńSerdecznie dziękuję za cisteczkowy przepis! Wypróbowałam i mimo, że nie wyszły takie "akuratne" w kształcie, są pyszne!
Jesteś Damą. Rasową! Poprzez trakt Twych refleksji, celebrę pozornie nieistotnych detali. Poprzez świadomość siebie. Poprzez uczciwe przymierze sama ze sobą. Poprzez Twe nachylnie na bliźnim i braćmi mniejszymi. Poprzez autentyzm. Poprzez to, że Twe palce zamieniają pył w urodę okoliczności. materia i klimat/
OdpowiedzUsuńAle Ty to wiesz.
Przytulam - ladynoprofit
jak tam pięknie zimą:)
OdpowiedzUsuńNigdy nei byłam w Bieszczadach zimą.
Muszę nadrobić!
A sunię lepiej wysterylizować.Nasza już po,taka dostaliśmy z przytuliska.I uważam że dobrze.
Na cieczki rada jest tylko jedna - sterylka. Jesli nie zamierzasz suń rozmnażać, to wysterylizuj, one będą zdrowsze, bo niezagrożone ropomaciczem, a Wy spokojni i zrelaksowani. ;)
OdpowiedzUsuńBardzo szkoda Pana, któremu spłonął dom. Dzisiaj już nie dam rady, ale postaram się jutro popytać na moim forum Muratora, tam sami budowlańcy i budujący, może coś się uda zrobić.
Tabliczka - absolutnie cudowna. Pozdrawiam serdecznie, Kochana! :D
Jak zima u Was! Ile śniegu!
OdpowiedzUsuńPrzykre bardzo jest to, co spotkało tę rodzinę.Może ja też dorzucę jakąs małą cegiełkę...
Pozdrawiam
ludzi tragedia spotyka na każdym kroku ....nie znamy dnia ani godziny..
OdpowiedzUsuńja dziś będąc z mamą na zakupach spotkałam mężczyznę,który stał na chodniku i zbierał pieniądze na swoja operacje..miał poparzona twarz(nie muszę chyba pisać jak wyglądała jego twarz)..oczywiście nie przeszłyśmy obojętnie obok niego....a cieszy mnie to ,że w moim małym mieście ludzie nie przechodzą obojętnie obok "żebrzących",nikt ich nie krytykuje a straż miejska pozwala im na to...bo trzeba schować swoja dumę głęboko i wyciągnąć rękę do osoby,co nie jest łatwo..pamiętajmy o tym kiedy będziemy komuś pomagać że każdy człowiek a ten biedny najbardziej ma swoja dumę..pomagajmy ale nie rzucajmy mu "jałmużny"jak psu.pozdrawiam
Na zdjęcia, jak zwykle przepiękne i dech zapierające, popatrzyłam w przelocie, i nawet tragedię sąsiadów zostawiłam na chwilkę później...bo... no właśnie - jestem zaniepokojona sytuacją z suczkami... szczególnie, że wszyscy naookoło trąbią o Marcu jako miesiącu odpowiedzialnej opieki nad swoimi zwierzątkami... Jagodo, czy chcesz powiedzieć, że obie suczki sa niewysterylizowane? Mam nadzieję, że coś przeoczyłam... naprawdę, bo do tej pory czytałam tylko rzeczy, które budowały moją wiarę w normalną mądrość ludzi, takich ja Wy z Maćkiem... a tu takie rozczarowanie... i opowieść może była by i śmieszna,ale jakoś nie chce mi się śmiać...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, dzisiaj smutnie
Wsamraziku - piszę od razu abyś z tym smutkiem nie musiała zbyt długo się zmagać :)
OdpowiedzUsuńBuba jest wysterylizowana już dawno.
Nie wiem czy się orientujesz jak poważną operacją jest sterylizacja suczki, w Bieszczadach nie mamy psiej kliniki za rogiem. Nasz jedyny weterynarz nie podejmuje się takiej operacji PRZED osiągnięciem dojrzałości suczki. Ani w trakcie cieczki. Zatem tę pierwszą musimy przetrwać. Zaraz po będziemy się umawiać na sterylizację. Choć bez entuzjazmu bo to jak pisałam to poważny, ingerujący zabieg.
Czy to Cię uspokaja?
A swoją drogą - piszę o fragmentach naszego życia, to nie kronika ani rejestr naszych wszystkich poczynań. Jeśli o czymś nie piszę na blogu to nie znaczy, że tego nie ma. Pozdrawiam serdecznie!
Pozdrawiam wszystkich gości bloga i dziękuję za Wasze maile w sprawie pożaru! Dziękuję za Waszą wrażliwość i dobre serca!
Pani Jagodo,rozeslalam informacje o pomocy dla tego pana na swoim Facebooku,mam nadzieje,ze pomozemy :)))
OdpowiedzUsuńJagodo - dzięki za szybką odpowiedź. Tak, uspokoiłam się , i za to również dziękuję ;-) Wiem, że sterylka jest inwazyjna, więc będę trzymać mocno kciuki za jak najszybszą rekonwalescencję Bezuli (a teraz za odganianie pimpków).
OdpowiedzUsuńBuziaki
http://gosinoweszalenstwa.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńPomóżmy Gosi, dobrym słowem, warto!!!
Każda epoka miała ambicję ulepszania klasycznej definicji damy i wypełniała ją najprzeróżniejszymi atrybutami (tzn.definicję, nie damę - ją widziała wypełnioną szampanem i pulardą... a nie np.kaszą gryczaną) - od hołdowania hiszpańskiemu ceremoniałowi dworskiemu, poprzez zamiłowanie do raczenia się bananówką na wyspach bananowych (oraz śnienia dyrdymałów tamże), aż do lansowanej ostatnio znajomości sposobu jedzenia bezy... Z czasem jednak okazywało się, że kolejna mutacja pierwotnej definicji nie wytrzymuje próby czasu i konfrontacji z rzeczywistością, a tworzące ją elementy są niczym więcej, jak zewnętrznymi znamionami pospolitego snobizmu, pozerstwa i megalomanii... Opisana przez Panią historia jest naprawdę bardzo pouczająca i możnaby chyba ją streścić stwierdzeniem, że prawdziwą damę poznaje się w biedzie - jej biedzie... Ale żeby nie zakończyć tak patetycznie - krótka historyjka o damie, jej piesku i wielkim malarzu: mistrz Picasso namalował na jednym ze swoich obrazów jedynie poziomą kreskę i zatytułował to dzieło: ''Dama z pieskiem''... pytany gdzie jest dama i piesek, odparł:piesek już przeszedł, a dama jeszcze nie nadeszła...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, wicesołtys Bronisław
Ja nietypowo zapytam - panie Bronisławie nie ma pan bloga? swietnie się czyta pana tekst
OdpowiedzUsuńpozdrawiam wszystkich systematycznie tu zaglądająca Halina
Moja prababcia mawiała , że prawdziwa kobieta powinna wiedzieć , kiedy być damą na salonach , a kiedy założyć kalosze i przyjąć poród maciory :):):):) U Was piękna zima , a u nas już wiosna ...
OdpowiedzUsuńZajrzę w oba miejsca .
Pozdrawiam cieplutko :):):)
Pani Halino! Pewnie nieprędko odważę się na założenie bloga, ale Pani pytanie dodało mi ducha :) i kto wie, może jednak wcześniej niż później rzucę się na tę głęboką wodę?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :) wicesołtys Bronisław
bardzo chciałabym pomóc pogorzelcowi, jednak w wypadku internetowej bankowości sam numer konta i nazwa odbiorcy to za mało b dokonać przelewu. Podejrzewam, że sporo osób ma podobny problem do mojego - niestety niewypełniony w całości formularz nie przechodzi procedury i nie można go wysłać. Potrzebne są wszystkie dane adresowe, wraz z kodem pocztowym, ulicą, miejscowością itp.
OdpowiedzUsuńDzięki Yadis za serce! Dane do przelewu: Gminny Ośrodek Pomocy Społecznej w Lutowiskach.
OdpowiedzUsuńMiejscowość: Lutowiska, kod 38-713
ulic we wsi nie mamy :)
konto: 85 8621 0007 2001 0005 2445 0005
Ważny jest dopisek: Pomoc dla pogorzelca z Chmiela.
Pozdrawiam serdecznie!
o ho ho to u Was zima trzyma.W Olsztynie już mnóstwo zwiastunów wiosny, a najurokliwszy jest śpiew wiosennych ptaków. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńNa forum naszym wątek załozyłam:
OdpowiedzUsuńhttp://forum.muratordom.pl/showthread.php?174155-Sp%C5%82on%C4%99%C5%82o-ludzkie-%C5%BCycie-potrzebny-architekt
Poszły już wpłaty. Pozdrawiam! :D
Jagódko, świetnie o damie napisałaś! Dodam, że historia z kijem i rozwianymi połami płaszcza wcale mi nie mąci obrazu damy prawdziwej! W końcu zachowywała się STOSOWNIE do sytuacji :).
OdpowiedzUsuńZycie po pożarze jest inne. Maryna ma pomysł ze stroną aukcyjną.
Jagodo, damą jesteś niewątpliwie i niezaprzeczalnie. Dama dzisiejsza jest inna od tej wiktoriańskiej - takie skojarzenia są chyba najsilniejsze. Tamta była porządnie wytresowaną i nakrochmaloną zjawą coby sobie, broń boże, ktoś nie pomyślał, że ma jakieś uczycia czy fizjologię - oddychała niewiele, jadła w małych ilościach dla towarzystwa wyłącznie, do toalety chadzała w wielkim sekrecie a dzieci przynosiły jej bociany.
OdpowiedzUsuńTy jesteś Damą tu i teraz i nic tego nie zmieni. Nawet zgraja Pimpków.
Pozdrawiam, Dorota
Kochana Jagodo! Często zaglądam tu anonimowo i wiem, że Twój blog cieszy się dużą poczytnością- stąd moja prośba do Ciebie. 28 LUTEGO ZAGINĘŁA SIOSTRA MOJEJ SĄSIADKI I POSZUKUJEMY JEJ WSZYSCY W CAŁEJ POLSCE. Bardzo byś nam pomogła umieszczając krótką informację na jej temat na swoim blogu. Szczegóły na blogu zaciszemojegodomu.blogspot.com
OdpowiedzUsuńCudnie mieszkacie, piękne widoki. Można zazdrościć???
OdpowiedzUsuńCudnie mieszkacie, piękne widoki. Można zazdrościć???
OdpowiedzUsuńHistoria z damą - przednia :)
OdpowiedzUsuńJagódko - buziaki. Wałek już "wycięty", Hrabiego jakoś przed wakacjami także będziemy kastrować. Doskonale wiem co to znaczy hałastra psów szalejących w marcu i kwietniu.
OdpowiedzUsuńStraszna sprawa z pożarem...to traumatyczne przeżycie.
zadumałam się...
Pierwsze co zrobiliśmy jak się tu przeprowadziliśmy to ubezpieczyliśmy dom - właśnie ze względu na pożar głównie. Tak nagle stracić wszystko...BRRRR.
Uściski dla Was.