sobota, 1 stycznia 2011
Kilimandżaro
Co to był za rok!!
Rzutem na taśmę zakończyliśmy remont i urządzanie bojkowskiej! Odbyty w niej Sylwester świadczy, że się udało, chata żyje i żyć będzie!
Pojawiła się u nas Beza - pies z ADHD, którą kochamy pomimo wszystko.
Dowiedziałam się wzorem Pana Jourdain z "Mieszczanina Szlachcicem" (który przypominam - z zachwytem przyswoił, iż mówi prozą), że to jak się ubieram całe życie, jest stylem posiadającym nazwę boho.
Dobre wiatry przywiały nam stadko dobrych ludzi, poznaliśmy i w sercu nosimy kolejne wspaniałe ludzkie egzemplarze.
Starzy znajomi i przyjaciele nie zapominają o nas.
Mamy nowego wójta! Człowiek to światły, w świecie bywały, posiadający języki i wykształcenie. Dla naszej gminy nastały być może lepsze czasy.
Moje auto nadal jeździ mimo, iż prawa fizyki mówią, że nie ma takiej możliwości.
Kilka całkowicie prywatnych spraw nam się wspaniale porozwiązywało.
W tym miesiącu miną dwa lata jak prowadzę bloga. Dzięki niemu mogę w setki liczyć niesamowite sytuacje, niespodzianki, miłe chwile i wspaniałe znajomości.
A, a! a w przeddzień Wigilii dostałam zaproszenie na babskie wejście na Kilimandżaro! Kilimandżaro!!!!!!
Wyprawa odbędzie się za niecały już rok, zaczynam zatem biegać, ćwiczyć i szlifować formę. Jeśli ktoś w Bieszczadach będąc, zobaczy zziajaną kobietę "w kwiecie wieku" z plecakiem wypchanym kamieniami, popylającą przez połoniny jak struś pędziwiatr - to będę ja! Biegi po Bieszczadach z tymi kamieniami są koniecznością. Nie mam kondycji. Od kilku lat kursuję między kuchnią a stołem - to na Kilimandżaro nie wystarczy.
Maciek jest przerażony. Dla niego jestem malutka i słabiutka. Jak się poznaliśmy to próbował nosić mnie na rękach po schodach abym się nie męczyła. Wiedział, że latam po górach ale chyba nie dowierzał. Aby mnie teraz zniechęcić wymyślił, że porwą mnie tubylcy - przysięgam! Jak skończyłam się kulać ze śmiechu, zapytałam po co tubylcom taka zołza jak ja, to zmienił wersję: mają mnie porwać goryle! Dla goryli może jestem bardziej atrakcyjna? Ale pod choinkę dostałam skarpetki trekingowe na mrozy do - 30 stopni. Przemyślał sprawę chyba.
Najtrudniejszy w zdobywaniu Kilimandżaro jest ostatni odcinek. Na szczyt wchodzi się nocą, rozrzedzone powietrze, ból głowy spowodowany wysokością (5895 m n.p.m.), przenikający do kości mróz, niewyspanie. Przeżyłam to już wchodząc na Thorong La w Himalajach. Na górę gnała mnie wściekłość na siebie samą, że tak się na własne życzenie morduję. I co? I nic! I idę znów, i znów się będę wściekać!
Nie umiem powiedzieć po co się pcham w góry. Ktoś kiedyś powiedział: bo są!
Wiem tylko, że kiedy już wlezę na sam szczyt - zawsze wtedy mam pewność że mogę wszystko. Nie ma niemożliwych. Moje ciało mnie słucha, wola jest silniejsza od jakichkolwiek ograniczeń. To wersja oficjalna.
A ze wstydem się przyznam, że dla tych widoków gotowa byłabym męczyć się nawet bardziej.
Zdjęcia ściągnęłam z internetu, w grudniu przywiozę własne!
Decyzja podjęta, oczywiście nie mam jeszcze pieniędzy, odpowiednich ubrań (oprócz skarpetek). Nawet plecaka i śpiwora nie mam. Ale jak się czegoś bardzo, bardzo pragnie to wszystko się układa. Wiem, że tak będzie i tym razem.
Postanowienia noworoczne były zatem łatwe - muszę ćwiczyć, biegać, chodzić po górkach.
W zeszłym roku nasza chata pojawiła się w kilku mediach. Szczególnie miło wspominam współpracę z redakcją czasopisma Dobrze Mieszkaj oraz Panią Malwiną Wrotniak z portalu Bankier.pl - jakoś mi ten bankier nie pasował do nas, ale Pani Malwina była uparta i tak na dodatek miła, że po kilku miesiącach uników i odkładania przeze mnie tematu - popracowałyśmy nad wywiadem. Efekt tutaj . Dziękuję za przemiły kontakt i życzę wszystkiego dobrego!
Pod koniec roku postanowiłam - namawiana przez Maćka - zrobić sobie wyjątkowy prezent - kupiłam aparat. Trudno byłoby dogodzić sobie bardziej! Aparat - polecany przez zawodowego fotografika, okazał sie nieludzko skomplikowany w obsłudze. Aby zrobić nim zdjęcia konieczne są chyba specjalistyczne kursy. Tysiące funkcji, ustawień, przycisków, wariantów. A program auto - zachwalany przez producenta jako "inteligentny" mógłby buty czyścić mojemu poprzedniemu aparacikowi. Wiedzę o fotografowaniu mam bliską zeru zatem zrobienie dobrego zdjęcia graniczy z cudem. Wściekłam się na siebie, wydałam tyle pieniędzy i mam tylko stres! Okazało się, że lepsze zdjęcia wychodzą mi małą, starą pstrykaweczką! Kiedy to do mnie dotarło mało się nie poryczałam. Teraz po kilku dniach zrozumiałam, że jak się jest idiotą to aparat powinno się kupować dla idiotów właśnie. Nawet myślałam, żeby go sprzedać na allegro, ale jak już wielokrotnie wspominałam moja głupota ustępuje tylko uporowi. Zatem wpędzając się w gigantyczne doły i niebotyczne frustracje będę próbowała robić nim zdjęcia.Nie potrzebuję wrogów - sama jestem w stanie zrobić sobie wymyślne i atrakcyjne kuku Taki akcencik na koniec dobrego roku.
Noworoczny świt przed naszą chatą:
Śpiące zwierzątka w sylwestrową noc, Buba:
Beza:
Buba z Burym:
Już wyspane. Na tym zdjęciu widać, jak Beza przerosła już swą starszą siostrę:
Kochani pragnę tą drogą podziękować za wspaniałe niespodzianki jakie przyszły do mnie pocztą: życzenia, piękne kartki, dzieła Waszych rąk, i całe morze czekolady! Tylko jednego dnia nasza dzielna listonoszka przytargała w kilku przesyłkach dziesięć tabliczek czekolady! Za każdym razem otwierając przesyłki od nieznanych mi osobiście osób czułam wzruszenie. Dziękuję! Dziękuję! Dziękuję! Za tyle życzliwości i serdeczności! Dobro wraca - niechaj wróci do Was w dwójnasób! Dziękuję za wszystkie niezwykłe życzenia w mailach i komentarzach, za dowody sympatii. Myśląc o Was wszystkich posyłam życzenia aby ten rok był dla Was dobry, łaskawy, przyniósł spełnienie i radość, zdrowie chorującym, miłość samotnym.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Trzymam kciuki za udana poprawę kondycji. I już się nie mogę doczekać relacji.
OdpowiedzUsuńA aparacik do tego czasu da rade opanować :)
Gratuluję decyzji, ja nie mam kondycji i takich ambicji, ale będę wspierała kobietę w podobnym do mojego wieku, która chce się porwać na takie szaleństwo.
OdpowiedzUsuńBrawo, brawo, brawo.
Jagódko Kochana! Wszystkiego co najlepsze w nowym roku! Zdobycia Kilimandżaro przede wszystkim, ale tez spełnienia innych marzeń. A Ty razem z Maćkiem to potraficie!
OdpowiedzUsuńdzięki, że jesteście, że udowadniacie każdym dniem, że trzeba żyć w zgodzie ze sobą, że o marzenia trzeba walczyć, bo od siedzenia w fotelu to się nie spełniają! Dzięki, że jesteście inspiracją dla Tylu osób!
Ściskam najserdeczniej Was i futrzaki
Jak zwykle - przepiękne zdjęcia, balsam dla oczu i serca. Niech Ci się spełnią szalona, sympatyczna kobitko wszystkie marzenia, a zdrowie niech dopisuje. I uważaj przy wejściu na ten "pagórek", jak już kondycję przygotujesz, na szkliwo na zębach, bo podobno lubi pękać. Mi zęby drapie dotarcie na 3 piętro do koleżanki :D
OdpowiedzUsuńTak Pięknie tam macie nic dziwnego ze wszystko idzie jak po maśle!
OdpowiedzUsuńŻyczymy cudownego Roku 2011!
Marzena & Adam!
www.marzenki.blogspot.com
www.cytaccyphotography.com
Jagodo, po raz kolejny powtórzę - jesteś niesamowita.
OdpowiedzUsuńZ każdym postem, coraz bardziej się cieszę, że mam okazję, na razie przez neta, poznać tak nietuzinkową osobę jak Ty :)
W Nowym Roku, życzę spełnienia się kolejnych marzeń i planów i co jak co, ale o u Ciebie o te plany jestem spokojna - wiem, że razem z Maćkiem zrealizujecie wszystko co do ostatniej kropeczki :)
I kibicuję w bieganiu z obciążonym plecakiem i podziwiam i czekam z niecierpliwością, pewnie nie małą jak Ty, na to wejście na szczyt.
Buziaki pozytywnie zakręcona kobieto :*
Super, na 100 procent dasz radę i juz czekam na zdjęcia z wyprawy, zrobione opanowanym do perfekcji aparatem.
OdpowiedzUsuńPozdr i buziole w nosy na nowy cudowny rok.
Jagódko , widzę ,że dobry humor Was nie opuszcza i balsam dla oczu i ducha od pierwszego dnia roku nowego nam serwujesz i za , że tak jest z całego serca Ci dziękuję i Pozdrawiam gorąco noworocznie :)
OdpowiedzUsuńWitaj :))))
OdpowiedzUsuńJak Ty już szalałaś po Himalajach to Afryka też Ci jakoś pójdzie !Jestem pewna:))No tylko uważaj na tych tambylców i na te goryle :))Czekam na relację już od dziś !
Ja chyba bym nie dała rady,najwyżej byłam w Tatrach ,coś ponad 2000 m npm ,do dziś mam traumę:))
Wszystkiego dobrego w Nowym Roku !
Łał! Każdy ma podobno swoje Kilimandżaro, ale Tobie trafia się to prawdziwe! Gratuluję i trzymam kciuki. Ja zdobyłam ostatnio Masadę, ale to pagórek, którego nikt tym razem nie bronił ;)
OdpowiedzUsuńSerdeczności!
Kobieto kochana !!! Dla Ciebie nie ma rzeczy niemożliwych , obsługę aparatu w mig opanujesz !!!
OdpowiedzUsuńJagódko ,życzę Ci by ten rok był dla Was bardzo dobry i rozpieszczał radościami każdego dnia ,i byś z w podskokach zdobyła Kilimandżaro!!!
Buziaki !
Wyście już swoje swoiste Kilimandżaro zdobyli. Od miesięcy tu zaglądam po cichu i podziwiam. Mam nadzieję, że kiedyś starczy mi odwagi do zrealizowania swojego marzenia.
OdpowiedzUsuńPowodzenia w treningach, na pewno się uda! I wszystkiego najlepszego na Nowy Rok. :)
P.S. Nie bój się tego aparatu. Na początek wystarczy, że załapiesz które pokrętło jest od przesłony, a które od czasu. Potem ustawiasz sobie na "M", czyli manualne i zmieniasz te pokrętła dopóki nie zobaczysz, że zdjęcie wygląda tak, jak Ci się podoba. Trzymam kciuki. :)
szykuje sie zatem fascynujaca przygoda!Podziwiam i trzymam kciuki! Najlepszego w nowym roku!Dzieki,ze jestes!
OdpowiedzUsuńtroche treningu i nagle stwierdzisz, ze jak moglas myslec, zeby ten aparat sprzedac:-)
OdpowiedzUsuńze jak moglas w ogole robic zdjecia jakims innym..:-)
wszystkiego dobrego w Nowym Roku, niech sie Wasze wszystkie plany zrealizuja i uklada wszystko pomyslnie.
czekam niecierpliwie kiedy znow odwiedze Dwerniczek, Wolosate czy tez inne miejsca -setki wspomnien.
Super!!!!!!! Jesteś Wielka!!!
OdpowiedzUsuńJagódko, a ja wyczytałam dzisiaj, że do Ciebie można przyjechać nie tylko na pożeranie wzrokiem okolic i wystroju chat, ale na głodówkę i jogę!! zatem najpewniej się zjawię jeszcze przed Twoją wyprawą:))
życzę Ci spełnienia marzeń, noworocznych postanowień i wciąż dobrych ludzi wokół siebie:))
Wyprawa na Kilimandżaro - niesamowite! Życzę zatem, by powzięty zamiar udało się zrealizować, a na nowy rok dużo dobrego, uśmiechu i umiejętności dostrzegania drobnych przyjemności dnia codziennego, które składają się na szczęście!
OdpowiedzUsuńA co do aparatu, to myślę, że nie będzie tak źle. Początki nie zawsze bywają łatwe, ale przecież to tylko początki:) Mnie na początku również aparat przeraził - nie miałam pojęcia co to ISO, co to czas naświetlania, nie mówiąc już o przysłonie. Teraz śmieję się, gdy wspominam ten czas. Przekonana jestem, że i niebawem Ty będziesz się śmiała ze swojego "przerażenia";)
Życzę Ci dużo sił do realizacji wszystkich planów i zamierzeń:)) Pamiętam jak wielkie wrażenie robiły na mnie Twoje wpisy o Waszych początkach w Bieszczadach, jak smażyłaś marmoladę z marchewki, jak było Ci ciężko...Dzisiaj piszesz o swoich radościach, planach jakże odmiennych od tamtych, dawniejszych. Jesteś dzielną, mądrą silną kobietą. Cieszę się, że dzięki Internetowi- mogłam Cię 'poznać'.
OdpowiedzUsuńnapisżę krótko..oorany jak przed Tobą przygoda..!!! Kobieta wszystko moze !! Ale teraz bedizesz miała do myslenia..!! POzdrawiam..Ja to tylko się wspinam na górną półkę do szafy...
OdpowiedzUsuńGratuluję i trzymam kciuki za wyprawę. Z przyjemnością odwiedzam Chatę Magodę to dla mnie wyjątkowe miejsce pełne pasji, miłości i życzliwości. :)
OdpowiedzUsuńWitaj!
OdpowiedzUsuńBiszkopty wyglądają super w śniegu, jakby wygrzewały się na "trawce"...
Trzymaj formę przez cały rok...bo końcówka będzie gorąca...;-))))
Życzę Ci dużo siły, zdrowia i pięknego Nowego Roku!
Pozdrawiam serdecznie ;-)))
Jeszcze wielu, wielu tak pięknych podsumowań mijającego roku i równie oryginalnych, co Kilimandżaro planów na przyszłość. Trzymam kciuki za przygotowania i samą wyprawę, już dziś czekam na fascynującą relację, a na co dzień życzę mnóstwa tabliczek czekolady ;):) Rozumianych wszelako :)
OdpowiedzUsuńHeh, Chcieć to móc. ŻYWYM PRZYKŁADOM życzymy niesłabnącej zachłanności na życie.
OdpowiedzUsuńMoc serdeczności
Chciałabym wyraźić moj podziw dla Ciebie- bo to niesamowity dowód dla mnie, że można żyć sobie całkiem zwyczajnie i spełniać przy okazji niesamowite marzenia....choć z drugiej strony fakt, że mieszkasz sobie w Bieszczadach w fajnej chacie też jest dla mnie niesamowite...pozdrawiam i do dzieła!będę czekać na zdjęcia z wyprawy!
OdpowiedzUsuńW Bieszczadach zdobywałaś krok po kroku różne ,Kilimandżary', a teraz czas na prawdziwą.Kochana, musisz ją zdobyć! Będę Ci kibicować i czuć, ja bym tam była.
OdpowiedzUsuńDobrego 2011!
Jagódko - gratuluję wywiadu, spokojny, rzeczowy i bez typowej egzaltacji wiejskim życiem u pań dziennikarek z miasta. ;)
OdpowiedzUsuńSzczyt... Na pewno go zdobędziesz, jak wszystkie inne, bo woli i konsekwencji Ci nie brak. Już teraz czekam na cudowne zdjęcia z wyprawy.
Wszystkiego najlepszego w nowym roku, zdrowia i spełnienia marzeń!
wszystkiego dobrego w nowym roku!!
OdpowiedzUsuńŻyczę wszystkiego co najlepsze w Nowym 2011 Roku !!! dobrej formy i wytrwałości oczywiście będę trzymać kciuki za powodzenie wyprawy na Kilimandżaro... ambitna kobietka jesteś... cieszę się,że dobry aparat jest w Twoich rękach bo zdjęcia będą jeszcze wspanialsze, chociaż i teraz nie można oderwać oczu od komputera, kiedy podziwamy Twoje piękne ujęcia..
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie ...
Witam w Nowym Roku Jagodo!
OdpowiedzUsuńJak zwykle z zapartym tchem przeczytałam całego posta.
Wyprawa na Kilimandżaro!!!wprost nie do wiary że taka delikatna kobieta może i chce to zrobić. Podziwiam odwagę, ja jestem strasznym tchórzem, boję się wysokich gór choć je kocham. Już czekam na Twoje zdjęcia.
Goldenki ślicznotki czy to we śnie czy w czasie zabawy. Też mam taką księżniczkę, ma na imię Frajda i jeszcze flatka z ADHD, adoptowanego. Nazwaliśmy go Chaos, bo to własnie panowało w naszym domu przez pierwsze 6 miesięcy po adopcji.Życzę Ci zdobycia Kilimandżaro i z niecierpliwością czekam na kolejne posty
Magodo! Samych spełnionych marzeń, no ja nie wiem, czy Maciek to dobrze robi puszczając Ciebie Kobieto tam daleko, chatę nabedziesz jak mi Bóg miły i Maciek robote dodatkową będzie miał! A na powaznie S\zczęśliwego i Zdrowego, Najlepszego Roku 2011!
OdpowiedzUsuńWWW.OKIEMJADWIGI.PL
Ale fajnie z tym Kilimandżaro... Podziwiam i trzymam kciuki za przygotowania i samą wyprawę. Nie mogę doczekać się relacji. Do tego czasu też pewnie Twój aparat nie będzie miał przed Tobą tajemnic:) Piękne zdjęcia Kilimandżaro ale i pięknie u Ciebie, zwierzęta urocze. Dobrego Czasu w Nowym Roku życzę. Pozdrawiam z Beskidów:)
OdpowiedzUsuńMasz wspaniałe plany ,życzę Ci powodzenia , na pewno się uda .
OdpowiedzUsuńWszystkiego najlepszego w Nowym Roku , a szczególnie zdrowia bo widzę ,że ochotę masz wielką , aby podjąć nowe wyzwanie.
Pozdrawiam Yrsa
Wykształcony, światły, bywały...??? Pani Magodo, przecież wszyscy oglądamy serial ''Ranczo'' i doskonale wiemy co sobą reprezentuje typowy polski wójt, zwłaszcza taki z zapyziałej wiochy na ścianie wschodniej... nasze gminy to jedne wielkie Wilkowyje, gdzie ani klubu, ani kina ( bo ekran w pralni ) ...no a z tą znajomością języków obcych to już na pewno gruba przesada (chyba, że to laryngolog?), no bo w jakim świetle stawiałoby to naszych czołowych polityków...??? Hmm..., chociaż muszę się przyznać, że osobiście poznałem pewnego sołtysa - poliglotę spod Łomży, który biegle zna kilka popularnych języków obcych, a hobbystycznie zajmuje się tłumaczeniem z... duńskiego na bułgarski - przetłumaczył m.in. wszystkie odcinki ''Gangu Olsena''.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, wicsołtys Bronisław
Jagodo droga, jakież wspaniałe perspektywy się przed Tobą otwierają, z całego serca gratuluję i jestem absolutnie pewna, że wyprawa będzie wielkim sukcesem i niesamowitą przygodą. A uwieczniona zostanie oczywiście nowym aparatem, z którym zaprzyjaźnisz się raz, dwa, trzy, wszak dla ciebie nie ma rzeczy niemożliwych. Twój zwierzyniec cudny, kocisko rozbrajające.Baaardzobym chciała w nadchodzącym roku do was zawitać,ale to już jak mi się w końcu uda stanąć na dwie nogi, na razie od 1,5 roku używam jednej. Ale wizyta u was to moje marzenie na ten nadchodzący rok. A wam życzę radości, miłości, samych dobrych ludzi naokoło, pociechy z nowego wójta no i oczywiście zdobycia Kilimandżaro!!!!
OdpowiedzUsuńMika
Mój brat w zeszłym roku zdobył Kilimandżaro, Elbrus i Mont'Blanc. Do Kilimandżaro przygotowywał się dość intensywnie. Normalnie pracuje "prawie z biurkiem", także przygotowania nie były łatwe. Wyprawa to był powrót do jego pasji młodzieńczych, chodzenia po górach. Gratuluję i trzymam kciuki za Waszą wyprawę. Przeżycia niezapomniane.
OdpowiedzUsuńZ czasem coraz bardziej utwierdzam sie w przekonaniu, ze ten co powiedzial, ze w gory sie idzie "bo sa" to jedno z genialniejszych zdan stworzyl.
OdpowiedzUsuńA Kilimandzaro jest moim marzeniem (mimo, ze do Afryki generalnie mnie nie ciagnie), ktore mam nadzieje kiedys spelnic :)
Pozdrawiam
Czytelniczka Hortensja
PS Na Nowy Rok zycze powodzenia z aparatem i duzo pieknych zdjec :)
Bede Ci kibicowac kazdego dnia, wierze, ze Ci sie uda. Wspanialy plan, a i droga ku niemu niezwykla :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko i zycze wszystkiego naj, naj w Nowym Roku
Buziaki
Edyta
Trzymam kciuki za babską wyprawę!
OdpowiedzUsuńJagódko w celu złapania kondycji proponuję nabyć biegówki!
Co by za dużo nie wydać(nowy sprzęt kosztuje ok.1000 PLN)to warto się rozejrzeć za używanymi.
Widziałam ostatnio kilkadziesiąt par w komisie gdzie jest wszystko z tzw.wystawek "ale Czacz" w jednym z miast w zachodniopomorskim.
Cena 30 PLN za parę!
Podstawa podstawy to dobra bielizna termoaktywna-polecam przetestowaną firmę Berkner seria Thermo ,kupić można w necie http://www.hike.pl/product.php?productid=16221&cat=323&page=1&tpl=
Toćby mieli ubaw co niektórzy "tubylcy"widząc Panią w "szlachetnym" wieku na deskach z dwoma pieskami :)
Osobiście wolę takie scenki niż tzw."powroty z kina"-to znaczy od krawężnika do krawężnika ,w walonkach i bez jedynek i dwójek w uzębieniu...
Pozdrawiam ciepło!
Pani Anno, domyślam się, że ten niezwykle plastyczny, ale i brutalnie szczery opis ''tubylców'' podyktowany jest wyższymi racjami ... jako artystka słowa skazana jest Pani na niemoralność, bo eksploatuje niedostatki tych ludzi nie po to by z nich szydzić, ale je z kunsztem wyrazić - a na tym polega umoralniająca misja sztuki zaangażowanej w pracę u podstaw.Czy dobrze zrozumiałem Pani intencje?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, wicesołtys Bronisław
Sercem i myślami wspieram Cię - bez względu na pomysły, czy to 'tylko' Kilimandżaro czy 'aż' aparat - a może odwrotnie? :))
OdpowiedzUsuńJagódko i Maćku - bądźcie szczęśliwi i uśmiechnięci przez cały rok :)) Powodzenia w spełnianiu się :)
Ktoś u góry napisał, że można do Was przyjechać na głodówkę i jogę :) Ja tam jednak wolę przytargać się "prawie" spod Szczecina na smakołyki :))))
OdpowiedzUsuńSzczęśliwego Nowego Roku!
Asia ze Starej Stajni
Już od dawna podglądam bloga, jestem pod wrażeniem nastroju, pogody ducha, pięknych tekstów, przepięknych zdjęć i wspaniałego domu! :-) Pozdrawiam również z Bieszczad! ;-)
OdpowiedzUsuńPodziwiam Cię nieustannie za klimat duszy i całej "chaty", wrodzony optymizm, ciekawość świata i ludzi,życzliwość,pomysłowość, pracowitość i tak dalej mogłabym wymieniać.Na nowy rok życzę samych szczęśliwych dni!!!! A tą wyprawą na Kilimandżaro zostałam powalona. ale i tak mnóstwo we mnie pewności, że się uda. Pozdrawiam z równie zaśnieżonych Mazur.
OdpowiedzUsuńJagódko
OdpowiedzUsuńŻyczę Ci dużo sił i energii w Nowym Roku, żebyś mogła zrealizować swoje marzenia i żebyś całe wieki i jeszcze dłużej, prowadziła tego bloga. Uwielbiam tu wpadać, to jak czytanie fascynującej książki i to z pięknymi obrazkami - a to wszystko prawdziwe, wystarczy wyciągnąć rękę:)
Jak to dobrze, ze jesteś! Uważaj więc na siebie (no i na te wszelkiej maści goryle), bo wszyscy jesteśmy ciekawi relacji z fascynującej wyprawy, jak i równie fascynującej otaczającej Cię bieszczadzkiej rzeczywistości.
Pozdrawiam cieplutko
Kasia K.
nom czyli 3xW, WWW, Wielka przygoda, Wielkie wyzwanie, Wielka adrenalina :)
OdpowiedzUsuńRANY, JESTEŚ NIESAMOWITA!!!!!
OdpowiedzUsuńTAKIE SAMOZAPARCIE!!!!, TYLE CIEPŁA W TOBIE I TWORZYSZ TAKI KLIMATYCZNY DOM, KTÓRY MNIE URZEKŁ......TO MOJE KLIMATY, OD ZAWSZE MARZYŁAM O TAKIM , NO MOŻE MNIEJSZYM DOMKU NA ODLUDZIU, W TAKICH WŁAŚNIE KLIMATACH!....SAMA LUBIŁAM SZYĆ, ROBIĆ NA DRUTACH,COŚ TAM MALOWAC, COŚ TAM TWORZYĆ I UPIĘKSZAĆ MOJE MIEJSCA POBYTU, CHOĆ BYŁAM KILKA DNI, LUB KILKA TYGODNI...ZAWSZE MUSIAŁAM PO SWOJEMU URZĄDZAĆ....PISZĘ W CZASIE PRZESZŁYM, BO...NO WŁAŚNIE, SAMA NIE WIEM JAK SIĘ TO STAŁO, ALE GDZIEŚ TO ZAPODZIAŁAM.
GONITWA W PRACY, PRZYBYWAJĄCE LATA SWOJE ROBIĄ.ZMĘCZENIE, WENA GDZIEŚ SIĘ UŚPIŁA I OWSZEM SĄ MOMENTY , ŻE BUDZI SIĘ. WTEDY NIE NADĄŻAM....WSZYSTKO BYM ROBIŁA NA RAZ.
KOCHANA NIEZNAJOMA, CHCIAŁABYM TAM DO CIEBIE KIEDYŚ ZAWITAĆ.....NA RAZIE CHODZĘ DUCHEM PO PODŁOGACH W ZDJĘCIOWYCH POKOIKACH...ŻYCZĘ CI WIELU PRZYCHYLNYCH LUDZI, DĄZENIA UPARCIE DO WYZNACZONEGO CELU,I DZIĘKUJĘ ZA UCZTĘ DUCHOWĄ CZYLI ZDJĘCIA.
POZDRAWIAM CIEPLUTKO.
Jej, dziekuję za usciski.
OdpowiedzUsuńNormalnie poczułam się nierealnie-tak jakby mój osobisty Idol do mnie napisał.
Prawdę powiedziawszy, to mój blog powstał z chęci zrobienie własnoręcznego parawanu, i tak trafiłam na Wasz blog i wsiaknełam.
Więc moim osobistym Idolem jestescie.
Dziekuje jeszcze raz za usciski.
I Buziolki w nosy.
Trzymam kciuki za powodzenie wyprawy :) ach.. zazdroszczę po prostu :)
OdpowiedzUsuńDroga Jagodo ,na pewno się uda ,nie ma innej możliwości .Już trzymam kciuki!!!Zaga
OdpowiedzUsuńWitam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam czytywać pani bloga, bo uwielbiam góry .Zawsze z niecierpliwością czekam na każdy następny post, i kolejne cudne foteczki.
Pozdrawiam serdecznie
Betty