W książce Joann Davis Księga Nowej Drogi, na rynku pełnym ludzi ojciec bije syna, okrutnie i długo, gapie zagrzewają go do jeszcze mocniejszych razów. Przygląda się temu z rozpaczą pasterz, który gdy wszystko się kończy, pyta Boga dlaczego nie przysłał nikogo na pomoc. I słyszy odpowiedź: Posłałem z ratunkiem ciebie.
O to, dokładnie o to w tym całym pomaganiu chodzi.
Bardzo ciężki mam za sobą czas. Każdego dnia walczyłam o to by się doczołgać do wieczora, nie dać po sobie poznać, że coś jest nie tak, trzymać pion, uśmiech i nie oszaleć. Pół roku tak żyłam i nawet nie miałam pojęcia, z jakim kosmicznym napięciem się zmagałam. Pełna mobilizacja.
Kiedy sprawa przestała być aż tak groźna i mogłam sobie odpuścić, natychmiast się rozłożyłam, tak z przytupem, gorączką, maligną i wszystkimi atrakcjami. Grypa czy cokolwiek to było ścięła mnie z nóg i głów, i położyła na kilka dni do łóżka bez przytomności. Nie mogłam zatem w terminie poinformować o rezultatach akcji "Mirabelka".
A rezultaty są imponujące! Ponad 50 wpłat na konto Fundacji Dom Tymianka! Wiem, także o przesłanych do Ori paczkach z potrzebnymi rzeczami. Ponad pięćdziesiąt osób, które nie oglądają się, że zrobi to ktoś inny tylko pomagają. Dziękuję!
O wynikach akcji napisałam już krótko na Facebooku, ale z pewnością nie wszyscy tam zaglądają zatem powtórzę tutaj:
Niniejszym ogłaszam, że zapraszamy do nas w celu spędzenia weekendu w Chacie Magoda panie: Joannę Oleszek i Barbarę Żelazko. Ponadto panie Marta Żołdak i Paulina Front - jeśli zdecydują się kiedyś na wypoczynek w naszej chacie - mogą liczyć na rabat.
Poniżej kilka zdjęć zwierzątek i naszej zimy:
Właśnie kończę korektę mojej książki, która ukaże się w księgarniach prawdopodobnie 27 kwietnia. Mam za sobą dwa lata pracy, oczywiście nie bez przerwy, raczej czas na książkę kradłam z mego życia. Mimo, że książka będzie miała 320 stron, bardzo dużo materiałów po prostu się nie zmieściło w niej (zrobiłam kilka tysięcy zdjęć na przykład). Mam już zatem gotowe posty na bloga na kilka lat do przodu. Obiecuję, że jak poczuję się lepiej - zaczynam!
Dziękując za Waszą pomoc, obecność i wielkie serca najserdeczniej pozdrawiam!
Zdrowka zycze i czekam na ksiazke i posty!!!!
OdpowiedzUsuńDziękuję!
UsuńWiem co znaczy choroba od dwóch dni chodzę i cieszę się, że w końcu. Zaraził mnie małżonek, który kichał i prychał, ale on pozwolił sobie na antybiol a ja nie mogę, stymulatory nie bardzo godzą się na inne leki niż niezbędne, wiec leżałam piłam do upojenia sok z aronii taki bez cukru, i z róży dzikiej, dałam radę. Wiem co znaczy pisanie mam już 188 stron, a idzie więcej, wiec rozumiem Twoje zajęcia, ale na miłość Boska, dbaj o siebie, bo przecież jesteś motorem ale każdy motor musi być konserwowany i Ty też!!!!
OdpowiedzUsuńBuziaki Wam przesyłam, uważaj na siebie i na Maćka oraz na całą trzódkę nie wyłączając Mirabelli!
j
Powiem tylko, że jesteś niesamowita! Uściski kochana!
UsuńDaj spokój, nie ma o czym mówić, te parę groszy:))) A tak a' propos pomagania, dziś dość długo i poważnie zastanawiłam się, czy miałabym co zrobić z KONIEM, pięknym 9-letnim ale niepotrzebnym nikomu kasztankiem :)))Przysięgam,że gdyby ta łączka za naszym płotem należała do nas, już by tam stał wraz z niemałym stadkiem innych żywiątek porzuconych. Na szczęście mam jeszcze trochę rozsądku ( reszteczkę)by nie klikać "biorę", zanim dobrze pomyślę, bo mogłabym rodzinę puścić z torbami i zasiedlić i tak pełną chatę jak Noe swą arkę. Bardzo bardzo ciężko się powstrzymać na widok takich sierot, dobrze rozumiem Ori i jej serce bez dna. Ja nie mogę np chodzić do schroniska, bo umarłabym z żalu,że nie mogę ich WSZYSTKICH przygarnąć. Toteż klikam co rusz to tu, to tam: "daję" i tu już mi palec nie zadrży :))) Dziś więc dostał Centaurus,na jakąś kopkę siana, na zdrówko! Bo w dawaniu jest największy sens życia :))) Gdybym mogła, podarowałabym Ci nieco sił, może tak wirtualnie chociaż spróbuję? POSZŁO! I jak, Magodo? Czy MOC dotarła? Pozdrawiam i czekam na książkę :)))
OdpowiedzUsuńMasz tak jak ja, tez mi często trudno zasnąć i kombinuje jak pomóc. Bardzo mocno Cię pozdrawiam!
UsuńI jeszcze zapytam tak przy okazji, co słychać u pana Chmiela, tego stolarza? To już parę lat, ale wciąż myślę, czy odzew na apel o pomoc dla niego był wystarczający, by jego życie powróciło na szczęśliwe tory? Nieraz miałam ochotę Cię o niego zapytać.
UsuńWyjechał za granicę, nie udało mu się odbudować domu i zycia w Bieszczadach.
UsuńMoc doszła, już mi lepiej :)
OdpowiedzUsuńdobry wieczór! kiedyś zajrzalam tu i ....przesiedziałam noc do rana....zaczytując się i nie dałam rady do końca, więc po przespaniu kilku godzin zaczęłam dalej...i zazdrościłam, marzyłam, wyobrażałam sobie....opowiadałam o Tobie, o Waszym życiu wszystkim w koło...moje wtedy malutkie dzieci śledziły zdjecia Buby i Bezy i rozpoznawały je ciesząc się,jakby to były ich psy....wyobrażałam sobie Ciebie jako Księżniczkę żyjącą w krainie moich marzeń....z Księciem oczywiście....marzyłam i patrzyłam na swoje udane, ale takie przyziemne zycie....i śledząc Magodę w internecie trafiłam przez przypadek na inną stronę niż zawsze- nie pamiętam już co to była za strona....i okazało się, że Księżniczka jest z krwi i kości jeno serce ma ogromniaste i jeszcze większą odwagę życiową....i łączy nas wiele- marzenia, wykształcenie... .wiele się wydarzyło od tego czasu...za dwa dni wprowadzamy się do marzenia lat szczenięcych....do domu, gdzie postaram się cieszyć każdą chwilą, gdzie postaram się, abyśmy zawsze byli razem i dla siebie...
OdpowiedzUsuńale i tak marzę, i wiem, że kiedyś uda mi się pobyć w Waszym domu, poszaleć z Bubą,Bezą i Mirabelką....dziękuję za to miejsce,za to, że jesteście i że to dzięki Wam mogę bywać na drugim końcu Polski...ubolewam, że tak rzadko teraz pisujesz....ale radochę mam już na samą myśl o książce....będę jej wypatrywać w księgarni....dziękuję za wpisy, za poruszanie serc, za pokazywanie jak niewiele dawania od siebie może czynić ogrom dobra....za tydzień wybieramy się z dziećmi po kota do schroniska...boję się jak zareaguję na to co zobaczę w ślepiach tych zwierząt...odkąd mam swoją rodzinę udało nam się pomóc już dwóm psom....jedena to znajda totalna,która kilka lat miała u nas kochanego życia po porzuceniu, a druga była niechciana przez matkę i właścicieli....i gdyby nie trzy domy, to miot by nie przeżył...
cieszę się, że kiedyś tu zabłądziłam....
u nas choróbska siedzą od 5 tygodni...co jedno wyjdzie to drugie wpada....teraz już tylko czekamy na ferie...i wtedy bedzie dobrze...pozdrawiam z całego serca najmocniej jak potrafię...i zyczę zdrówka....dodzia
Trochę się czuje przytoczona takim oceanem życzliwości :) dziękuję i życzę szczęścia w nowym domu, z nowym kotem i zupełnie nowym początkiem. Zdrowia i miłości!
UsuńMagodo, z szaroburej dziś co prawda i wietrznej, więc tylko w nazwie zielonej, Zielonej Góry, posyłam Ci myśli, zaklęcia i szeptanki... a wszystkie ciepłe i z "mocą"... dbaj tam o siebie w tej Waszej zimie... i wiosną... i zawsze... i niechaj się to coś paskudnego oddali w siną dal.... amen...
OdpowiedzUsuńutulam...
Kasiu, najmocniej dziękuję!
OdpowiedzUsuńPrzykro, ze zycie Cie doswiadczylo, ale dobrze, ze to juz czas przeszly...
OdpowiedzUsuńCiesze sie z obietnicy wiekszej czestotliwosci wpisow.
Zdrowia i powodzenia
A
Dziękuję!
UsuńZdrowia, siły, uśmiechu :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
UsuńJagódko, to ja po pierwsze życzę Ci zdrówka, po drugie zdrówka i po trzecie zdrówka. A po książkę już staje w kolejce - mam nadzieję, że nie będzie problemu z kupieniem. Ila
OdpowiedzUsuńWitaj Ila! Dzięki serdeczne za dobre słowa.
UsuńGratuluję Paniom wygranej! :-) Szczęściary! Jednak też czuję się szczęśliwa, że - być może - dzięki mnie jakiś mały Przytulacz dostanie posiłek. Może pomagałabym częściej, gdybym wiedziała, że pieniądze idą na właściwy cel... Ale skoro Ty polecasz, to z czystym sumieniem i ciepłym sercem będę wspomagała częściej Rodzinę Tymianków. :-)
OdpowiedzUsuńZDROWIA Jagódko życzę i z niecierpliwością czekam na książkę.
Pozdrawiam i oby pomyślne wiatry przewiały złe moce. Ola Sz.
Rodzinę Tymianków polecam z całego serca!
Usuńzdrówka i sił
OdpowiedzUsuńDziękuję!
UsuńDroga Jagodo
OdpowiedzUsuńKiedy kilka lat temu, na życiowym zakręcie, przeprowadzałam się na podkarpacie, byłaś moją inspiracją i dowodem, że każda rewolucja ma duże szanse powaodzenia jeśli człowiek mocno wierzy w jej sens. Mimo oporów współmałżonka, zgrozy w oczach znajomych i własnych chwil zwątpienia.
Dziś czuję się silniejsza o wiele doświadczeń, co oczywiście nie znaczy, że w "ciemnej godzinie dnia" nie ryczę jak bóbr lub trzaskam garami. Zyczę ci siły i zdrowia choćby to miało cię kosztować kilka talerzy i obitej emali. Jesteś super! A po książkę już staje w kolejce!
Ojej! Jak mi miło!
UsuńTrzymam kciuki i pozdrawiam najserdeczniej!
Bloga czytam od początku ,ale nigdy nie miałam odwagi pisać komentarza,myślę że takich jak ja czytaczy jest bardzo wielu.Chciała bym żebyś wiedziała ,że dajesz ludziom siłę ,dobrą energie a czasami rozśmieszasz ,chociaż ostatnio rzadko.Bardzo cieszę się ,że w końcu napisałaś książkę ,jedna już od paru lat stoi u mnie na półce, Miastowi to tylko krótkie opowiadanie o Was, ale cxzytało sie fajnie .Przy okazji jeśli jest taka możliwość to serdeczne pozdrowienia dla autorki bloga UTKANE Z MARZEŃ wprawdzie niestety zniknął z internetu ,ale te dwa blogi to były takie moje ukochane , teraz tylko Ty zostałaś więc ----- KObieto pisz częściej ,bo ludzie czekają na Twoje wpisy i nie jest to tylko moja opinia .Serdecznie pozdrawiam i życzę dużo dużo zdrowia Danuta
OdpowiedzUsuń