czwartek, 23 czerwca 2011
Z przyrodą na Ty
Nie wdając się w szczegóły, które zabrałyby masę miejsca na tym blogu, powiem tylko, że żyję z przekonaniem o sprawczej sile myśli. Naukowcy dawno dowiedli, że myśl tworzy rodzaj fal o różnych częstotliwościach. Jeśli dzięki podobnym falom działa radio czy telefon to nasze myśli też mogą dochodzić do odbiorcy, a odebrałam ostatnio tyle ciepłych, serdecznych przekazów, że mogę siebie nazwać szczęściarą! Dziękuję kochani za każde słowo pod poprzednim postem! Niech dobre myśli wracają do Was zawsze wtedy gdy będą potrzebne! Nie spodziewałam się tylu życzeń, wierszy, cytatów i tak potężnej dawki poparcia, wrażliwości, pozytywnej energii. Dziękuję! Dziękujemy oboje!
Jednak wszystko ma swój kres i niemal zaraz po ślubie trzeba było wrócić do pracy. Dzisiaj, już wieczór, goście siedzą przy ognisku a ja załapawszy jakiegoś bakcyla wolałam zostać w domu. Posprzątane po kolacji, no to usiadłam i dziękuję jak umiem - postem.
Pokażę dzisiaj trochę zdjęć przydomowej fauny i flory bo tylko takie zdjęcia, nie oddalając się zanadto, mogłam dzisiaj zrobić.
Na początek powód mojej ogromnej radości: po sześciu latach walki uporczywej, zniechęceń i rozpaczy, mogę powiedzieć, że rośnie! Nareszcie mi rośnie! I kwitnie!
Ludzie, jak ja się natyrałam przez te lata, nasadziłam a potem wyrywałam uschnięte, zmarniałe, zmarznięte. Ile ja sobie głowę nałamałam jak to zrobić by mi rosło cokolwiek oprócz chwastów! Wokół domu nie mamy wcale ziemi tylko czystą glinę, to tak jakby rośliny sadzić w puste doniczki. Na przywiezienie i rozsypanie ziemi zwyczajnie nie było nas stać. Mamy jeden taki kawałek na którym po pięciu latach dopiero zaczęła rosnąć trawa (wysiewana co roku) a i tak brzydka jest jeszcze.
Tej wiosny się zawzięłam, przerzuciliśmy z Maćkiem dwie tony gnoju. Pod koniec tej akcji "gnój" tak zobojętnieliśmy na jego upojny zapach i właściwości, że spokojnie moglibyśmy przysiadać na nim z kanapką na ten przykład. Oprócz gnoju przywiózł mi Maciek ziemi spod starej chaty, którą przenosił i jeszcze trociny i popiół drzewny i - trochę ziemi kupionej. Kopaliśmy ogromne doły - jak potężne donice i sypałam to wszystko, sadziłam a potem - bo wiosna sucha była podlewałam, podlewałam, podlewałam... Żeby skończyć z chwastami na wyrywanie których czasu latem nie mam wykupiłam wszystkie bieszczadzkie zasoby czarnej agrowłókniny. A na to wszystko jeszcze żwirek lub kora.
Ogródek ziołowy mam w ogromnej drewnianej donicy:
Sałata i koper:
Dynie:
Cukinie:
A tak wygląda okolica domu, już nie pustynia!
Wiem, że nie wygląda to imponująco zwłaszcza w porównaniu z innymi domami ale i tak mam poczucie sukcesu...
Po dwóch latach tłumaczenia Maćkowi, że dzikie róże to piękny krzak, przestał włączać je w pastwisko dla kóz, dzięki temu w tym roku odżyły!
Największą radość czuję patrząc na schodki prowadzące do domu. Kilka lat nic nie udawało się zrobić a w tym roku - buchnęło kwieciem:
Ziściły się też moje marzenia o kwietnej łące. teren mamy ogromny - aż się prosił o łąkę właśnie. Jednak wszelki chwastowy badziew przerastał i wyglądało to paskudnie. Kilka lat systematycznego koszenia, dosiewania, nawożenia i gdy patrzę w stronę bojkowskiej chaty to mam łąkę!
W zielone okoliczności na każdym kroku wdziera się przyroda ożywiona w postaci naszych piesków:
Ropuszek:
I ptaszków:
Ptaszki czują się bezpieczne bo Bury śpi:
No to się nawklejałam tych zdjęć.
A na koniec - mamy już grzyby!
Dziękuję za cierpliwość i dobrej nocy życzę!
Magodo, kiedy Ty to wszystko ogarniasz :))) Pocieszam się,że Cie dogonię z roślinnymi efektami... za 5 lat :)))
OdpowiedzUsuńBuziaki na dobranoc:)
Szacunek,
OdpowiedzUsuńja z brzucholem nie mamy co prawda gliny, ale lekko tez nie jest. Mi kwitnie jeden cwiet, krzaki porzeczek pogryzła Guapa, a iglaki olał Hektor wrrrr.
Ale mam już wylany taras i dół na trawę giganta.
ps-masz racje post od Was to najlepsze podziekowania
BUZIOLE W NOCHY
No nie ,a ja mam 10 arów i nie bardzo mogę to ogadnąć!!!
OdpowiedzUsuńSzacun dla "państwa Magodów".
Jagoódko!
OdpowiedzUsuńPrzecudnie jest u Was. Wyobrażam sobie ile pracy włożyłaś w te piękne kwitnące cudowności, na łące z pewnością każdy z osobna kwiatek i listek widzisz...! i jest się czym chwalić! Całym sercem oglądam każde Twoje zdjęcie, bo jest pełne Ciebie ...jak Twoje,Wasze podziękowania. " zagórnolotniło" się trochę, więc kończę po swojsku :) wiejsko, sielsko i anielsko, po prostu cudnie!dobrej nocy, uściski:))
u nas piach- to się przynajmniej łatwiej kopie-chylę czoło w podziwie:)
OdpowiedzUsuńCudnie tam u was, jak zawsze :)
OdpowiedzUsuńDobrze, że wasza praca została wynagrodzona i oby takich niespodzianek było w waszym życiu jak najwięcej. Pozdrawiam :)
czyli wyrywaliście glinie, metr po metrze areał pod roślinność:-) Wyobrażam sobie ile to kosztowało pracy i wysiłku. Jednak dlaczego mnie to nie dziwi, że Wam się udało, jesteście tytanami pracy i choć zabrzmi to patetycznie ale czasami jak czegoś nie chce mi się robić i odkładam przypominam sobie Twoje wpisu jak walczycie o swoje miejsce na ziemi i mnie to mobilizuje.
OdpowiedzUsuńGrządki w tych drewnianych donicach trochę mi przypominają parcele na cmentarzu :-) podobne ma Ita.
Pozdrawiam nocna pora ze Szczecina
Ciężka praca nagrodzona sukcesem! Faktycznie napracowałaś się ale jak widzi się efekty, to chyba szybko zapomina jak było ciężko i długo trzeba było na nie czekać:)
OdpowiedzUsuńDobrej nocy!
Jak zawsze cudnie.. :) Aæ chce sie tam do Was leciec...;) Pozdrawiam z zimnej Holandii.
OdpowiedzUsuńSzacunek dla Waszej wytrwałej, ciężkiej pracy i zachwyt nad jej efektami. Ściskam i serdecznie pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńPięęękna łąka! Cudo:) Pozdrawiam, Ania z Poznania:)
OdpowiedzUsuńOch Jagódko! posadzenie czegokolwiek na gliniastym ugorze i spowodowanie żeby rosło to naprawdę mordęga.
OdpowiedzUsuńTym bardziej podziwiam Twoją wytrwałość, bo wiem ile pracy potu i łez kosztuje zakładanie ogródka na takiej glebie. Mój kawałek 400 m 2 ziemi to sama glina, w dodatku płaski teren więc na wiosnę, po roztopach prawie wszystko stoi w wodzie. A potem od nowa zakładanie trawnika, ratowanie tego co przetrwało. Jest na to sposób ale trochę kosztuje. Glinę rozluźnia się piaskiem lub żwirem a potem trochę kompostu i lepiej rośnie. Zostało mi jeszcze 600 m2 do zagospodarowania i zajmie mi to ze 2 lata. Cóż robić, podejmę walkę!
Cieszę się że udało Ci się wywalczyć takie piękne rabatki. Podoba mi się sposób na ogródek ziołowy i warzywny. Wszystko pięknie Ci rośnie a potem w potrawach będzie smakowite.
Jak zwykle z czułością patrzę na Twoje Goldenki.
pozdrawiam Was serdecznie i życzę udanego sezonu i samych miłych gości
Wyobrażam sobie, jak się goldenki ucieszyły z tego gnoju :-)
OdpowiedzUsuńMyślałam, że upojny miesiąc miodowy spędzacie, a tu jednak robota.
Bardzo ładna kwietna łąka. Chciałabym taką zrobić w naszym sadzie, który już od zeszłego roku ogarniamy pod względem koszenia. Czas wprowadzić tam zmiany :-)
Bezustannie przesyłamy pozdrowienia i machnięcia ogonkami w Waszą stronę. Niedługo tych ogonów zrobi się więcej :-*
No pięknie! Podobno wytrwałość popłaca :) Gratuluję dobrnięcia do celu.
OdpowiedzUsuńCiężka praca, jak widać się opłaciła. Mi i bez grządek i kwitnącej łąki się podobało, ale najważniejsze, że Ty Jagodo jesteś zadowolona. U Was każda pora roku jest piękna, tak więc obojętnie co pokażesz my po drugiej stronie kabelka, łykniemy wszystko. Będziemy czytać Twoje rozważania, opowieści z wielkim skupieniem, patrzeć z zachwytem na to co sfotografujesz, płakać razem z Tobą, kiedy Ci będzie smutno i cieszyć się Twoim szczęściem.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Jak pięknie tam u Was. Obiecałam sobie, że jak wybiorę się w Wasze okolice, to na pewno do Was zawitam, jeśli oczywiście pozwolicie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło.
jesteście tytanami pracy :)
OdpowiedzUsuńale efekty oszałamiające, jak na tak nierówną walkę z przyrodą ;)
pozdrawiam serdecznie
Wspaniały pomysł z tymi ´donicami´ w ziemi. Wiedziałam, że nigdy nie dajesz za wygraną. Naharowaliście się nieziemsko,ale efekt jest imponujący,aż oko cieszy. Moje gratulacje. Pozdrowienia z kraju mgły i deszczu,
OdpowiedzUsuńEssi
P.S. Zrobiłaś jak zwykle piękne zdjęcia.
Jagodo Kochana!
OdpowiedzUsuńw wirze pracy,planow i porazek przegapilam ten wlasnie jeden z najwaznejszych postow...ten o Waszym Slubie!!!!!
Kochana bardzo ale to bardzo serdecznie Wam/Tobie gratuluje,zycze szczescia,szczescia i jeszcze raz szczescia i przytulam bardzo,bardzo mocno!
Sle buziaki!
słońce ja to chyba najbardziej zazdroszczę tej łaki na właśność :) Ciężka praca jest, ale człowiek czuje się spełniony i szczęśliwy :)
OdpowiedzUsuńNo i co ja mam Ci napisać - wszystko już napisano.
OdpowiedzUsuńCałuję Cię zatem.
NO nom, pięknie rośnie:)Te ogromniaste donice to świetny pomysł, gdy albo terenu brak, albo nie ma na czym rosnąć. Wszystko wygląda cudnie i to do zjedzenia i to do podziwiania. Popodziwiam więc sobie jeszcze chwilkę. Pozdrawiam cieplutko.
OdpowiedzUsuńU Was wydaje się wiecznie zielono, a tu tyle pracy. Ogródki warzywne wyglądają imponująco:)
OdpowiedzUsuńTen grzybek to już taki zwiastun jesieni?:))pięknie zadbaliście o wszystko, domyślam się jaki to ogrom pracy!
OdpowiedzUsuńpozdrawiam!
Nawet nie zdawałam sobie sprawy z tego, że w Bieszczadach jest taki problem z dobrą ziemią. Gratuluję wytrwałości i zaparcia. pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńA nasze hektary nieogarnięte jeszcze jak należy - chociaż warzywa to już prawie, prawie wyplewione po raz pierwszy... ;) Pięknie Ci rosnie i kwitnie, cukinie śliczne, sama już pod nasze krzaczki zaglądam w poszukiwaniu. Na glinie to szczególnie ciężko z ziołami musiało być, baaaardzo tego nie lubią, tym bardziej gratuluję. Pięknie!
OdpowiedzUsuńI buziaki! :D
wszystko można co nie można byle z cicha i z ostrożna :D
OdpowiedzUsuńw Waszym przypadku podwyższone grządki (najlepsze 1x1,20m - kwestia ergonomii) to najlepsze rozwiązanie, no i kompost do tego, będzie rosło jak złoto :) na wycieczki zabieraj plecaczek, w plecaczku plastikowa torbę i saperkę, tambylcze koniki na pewno zostawiają mile pamiątki ;) gnojówka z pokrzyw, domowy kompost, przydomowa szklarenka ze starych okien (Maciej NA PEWNO Ci wybuduje ;) ) dopełnią reszty :) na priva wyślę Ci kilka linków
a w ogóle gratuluje i pozdrawiam :)
Piekna laka ,pomysl z doniczkami zagonkowymi wydaje sie dobry tylko ta agrowloknina zupelnie nie potrzebna chwasty i tak sie nasieja od gory a ziemia pod folia nie oddycha ,mialam kiedys duza dzialke w Beskidach to wiem jaka jest ziemia w gorach same kamienie ,mordega z posadzeniem czegokolwiek ,najlepszym rozwiazaniem wydaje sie byc ogrod premakulturowy ze wzniesionymi grzadkami.Pozdrawiam ogrodniczke.
OdpowiedzUsuńA u Ciebie jak zwykle ciepło i przytulnie:)) Roślinki pięknie rosną zwierzęta spokojne, a Wy szczęśliwi i tak ma być! Powodzenia:D Pozdrawiam serdecznie:)))
OdpowiedzUsuńZaczytałam się :) Ciepło tu u Ciebie i te cudowne zdjęcia ... Lubię do nich wracać :):):) Pozdrawiam ciepło :):)
OdpowiedzUsuńZnam to uczucie radości , gdy przyroda doceni nasza pracę.
OdpowiedzUsuńKocham nasz ogród i jestem dumna, gdy z ziarenka wysianego moimi rękami , wyrasta melisa, mieta, koperek , salatka, pietruszka..........oraz kwiaty....
Musze sie pochwalić, ze w tym roku najpiekniejsze w naszym ogrodzie sa róże. Zakwitły "tysiącem " kwiatów, az miło patrzeć i patrzec i patrzeć....
Wasz zielnik , to świetny pomysł , a łaka zaprasza do marzeń .
Ciesze się , że niedługo to wszystko zobaczę na własne oczy
Pozdrawiam
Ania
jagodko, uwielbiam cie odwiedzac, tak tu sielsko-anielsko,
OdpowiedzUsuńdziekuje <3
mexi
no nie !!!!!A upojny miesiąc miodowy z rozbuchanym, emocjonującym erotyzmem w tle i romantycznymi spacerami tylko we dwoje to gdzie ????!!!! :D
OdpowiedzUsuńZa to łąka i grządki a'la kwaterki rewelacja. Sama sobie też muszę takie założyć bo u mnie nie glina a kamienie dają się we znaki :(
Pozdrawiam serdecznie Gaba
Odnośnie poprzedniego wpisu:
OdpowiedzUsuńOch!, co to był za ślub!!! :))
Szczęście maluje się tak pięknie na Waszych twarzach... i niech Was nigdy nie opuszcza :)
A w temacie najnowszego wpisu uśmiecham się sama do siebie, bo my z Odysem na naszych Kaszubach akurat ze żwirem i piachem walczymy, swój hektar usiłując użyźnić. Poplony siejemy, popioły sypiemy, bo chcemy by za te 5 lat stąpać śród kwiecia :)
A u Was już tak pięknie.
Pozdrawiam serdeczne :)
Jagódko z pewnością masz już wielu doradców .... ale z tego co wiem, dzikie kwiaty polne nie lubią dużo składników pokarmowych i wogole preferują ubogą ziemie. Część z nich lubi wilgotno, część sucho i właściwie od tego zależy ich występowanie na łące. No i oczywiście koszenie we właściwym czasie. Pozwól im zakwitnąć i wydać nasiona i wtedy jak większość sie wysieje skosić i po wysuszeniu zebrać resztki.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Twoja wielka fanka ;)
Od kilku lat też z pasją uprawiam ogród (ponad 1ha)i wiem ile pracy wymaga. Podziwiam podwójnie z powodu trudnych warunków i gratuluję efektów. Mnie najbardziej spodobały się piękne i bardzo kulinarne dynie, cukinie i ziółka. Myślę, że takie drewniane "skrzynie" to świetny pomysł w Waszych warunkach. Poza tym systematycznie podwyższając takie grządki ułatwisz sobie prace ogrodnicze.
OdpowiedzUsuńJa również wręcz nadużywam różnego rodzaju wynalazków takich jak włóknina i inne tkaniny do zabezpieczania podłoża przed chwastami. W tym roku pojawiły się u mnie w kolorach brązu i zieleni co jest świetnym pomysłem, łatwiej ukryć a poza tym np. na ścieżkach między grządkami brąz jest prawie niewidoczny. Trzymam kciuki za dalsze sukcesy ogrodnicze.
Zuza
Oj, znamy z mężem ten ból z autopsji, tylko u nas dla odmiany żółty piach. Wysypaliśmy na działkę własnoręcznie 7 ton ziemi, pod kazdy krzak doł, nawozy, komposty i rośnie, rośnie jak szalone. Zielska tez u nas dostatek, szczególnien jak przywieźli nam ziemię - mieliśmy pole komosy. Ale jedno po drugim i tak do tysiąca, potem randap, a teraz tylko kosimy, podlewamy i podziwiamy nasze wiejskie cieżko wypracowane dzielo. Cieszy nas bardzo. Pozdrawiam. ILA
OdpowiedzUsuńCudownie!!! A ta łąka!!! Magia :)
OdpowiedzUsuńKiedy czytam Pani bloga marzy mi się, żeby wrocić już do Polski i zarząć urządzać ogród i dom... Mam nadzieję, że to już blisko!
My też mamy glinę. Zapewne inna, nize glina w Bieszczadach, ale także łatwo nie będzie. Będe walczyc tak jak i Pani! Pozdrawiam, gratuluję i trzymam kciuki za ogród!
Jagodo, Twoja opowieść o gnoju przypomniała mi moja Panią od warzywnictwa. Ona na jednej lekcji tłumaczyła młodzieży: gnój to jest chłop. któremu się nic nie chce robić a to jest obornik.
OdpowiedzUsuńJeśli w życiu spotka sie Tego Odpowiedniego Faceta (a nie zwykłego gnojka)to nawet rozrzucanie obornika jest całkiem znośnym zajęciem.
Życzę wiele szczęścia, Dorota
Nie przepadam za pracami w ogródku , a gdy patrzę na to czego Ty dokonałaś to mi wstyd .
OdpowiedzUsuńZdjęcia ptaszków mnie zachwyciły chociaż pozostałe są też piękne .
Życzę Ci zdrowia i niech wszystko rośnie bujnie , kwitnie ślicznie i odwdzięczy się za lata ciężkiej pracy .
Pozdrawiam Yrsa
Jak tam u Ciebie, przepraszam, u Was pięknie!
OdpowiedzUsuńWlasnie wrocilam z nad Baltyku, wiec spoznione ale najserdeczniejsze zyczenia i wspanialego pozycia malzenskiego..ostatni spot jak zwykle porusza mija wyobraznia bo podobne mam pasje
OdpowiedzUsuńcudnie jest ,zielnik bardzo pomysłowy ,a poziomki będą:))
OdpowiedzUsuńherbata z suszonymi poziomkami wyborna ,szczególnie zimą
jak patrzę na twoją posiadłość słyszę Greiga - Poranek
Magda
Czyżbym była ostatnią na świecie nieświadomą niczego osobą???
OdpowiedzUsuńJagodko, Maćku - abyście zawsze byli razem szczęśliwi i niech się spełniają Wasze wspólne marzenia :)) I wszystkie otrzymane z TEJ okazji życzenia :)) ściskam mocno :))
Zdjęcia i Twoje slowa są dziś dla mnie wytchnieniem od remontowego kurzu :)) Stąd nieobecność w blogowym świecie, w realnym świecie zresztą też ;))
To bardzo cieżka praca, wiem to z doświadczenia, sama mam miejsca w ogrodzie gdzie nic nie chce rosnąć choć nie wiem ile ton ziemi tam właśnie nawiozłąm, ale cóż, łąkę w moim ogrodzie kosi wnuczek i nie ma szans aby choć trochę postała, no cóż, ciesze się, że udało się zagospodarować teren choć to robota nie do przerobienia, gratuluję i serdecznie pozdrawiam
OdpowiedzUsuńjadwiga
Chwilkę nie zaglądalam, a tu takie wieści! Z całego serca przesyłam moc serdeczności - nie tylko z okazji ślubu :)! Tak u Was pięknie i spokojnie, choć wiem z poprzednich wpisów, że wcale nie jest lekko czasami...
OdpowiedzUsuńSpełnienia najmilszych sercu marzeń!
Podziwiam wykonaną pracę :)Efekty super - życzę żeby roślinki rosły i dobrze się miały.. O pracy z obornikiem wiem co nieco z dzieciństwa :) - cóż.. jej uroki rekompensują późniejsze efekty..
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko!
Jak to nie imponujacy?
OdpowiedzUsuńbardzo imponujacy!
Jagodko , Macku prosto z serca, najlepsze zyczenia zokazji Waszego "tak";))
POzdrowienia z goracej A.
Kasia
Warzywniak skrzyniowy mam wypróbowany od kilku lat - doskonały pomysł, i wygodny ;))
OdpowiedzUsuńPo raz kolejny sprawdza się znane porzekadło: "ciężka praca wzbogaca" - zatem pełna podziwu dla Waszego dzieła, kontunuuję swoje, z nadzieją na osiagnięscie choć 50% tego co Wy :))) Pozdrawiam
Zaglądam systematycznie i podziwiam i ogród i dom, ale przede wszystkim ilość włożonej pracy. Łatwo zachwycić się końcowym wynikiem i jak wiele osób powtarza "ja też tak chcę", ale niewiele osób tak naprawdę poświęciło by tyle wysiłku, każdego dnia, każdego sezonu, na stworzenie takiego raju. Podziwiam więc i chyle czoło! Jako fotografik z zapałem też ogladam zdjęcia, które cieszą oko. Tylko drobna uwaga na temat ostatniego zdjęcia, nie wiem czy to kalibracja mojego ekranu, ale grzybek wyglada mi na szatana a nie prawdziwka, bo jakiś taki czerwonawy, ale pewnie to tylko kolory ekranu, ale na wszelki wypadek dzielę się ostrzeżeniem. pozdrawiam serdecznie, Beata z Albionu
OdpowiedzUsuńOj wiem o czym piszesz, moja mama ma glinę a nie ziemie, co tam się trzeba nacudować to głowa mała, sama cudowałam u niej to wiem :) więc tym bardziej podziwiam te cudowne plony, bo aż wierzyć się nie chce, że masz niewdzięczną ziemię, ale sama widzisz, może to i harówka, ale jaka nagroda, to słów mi brakuje, bo bajkowo tam u Was niemożebnie i psięta radosne i warzywek moc i kwiecia wszelakiego, zawsze mówię, jeśli tak ma wyglądać raj, to czego chcieć więcej :)
OdpowiedzUsuńserdeczności ślę moc :))
Cudownie tu u was,czasem zaglądam i podziwiam i z nieśmiałością marzę o takim na pozór prostym życiu z dala od miejskiego zgiełku...życzę wszystkiego NAJLEPSZEGO na nowym etapie życia pozdrawiam z Białegostoku.
OdpowiedzUsuńPięknie aż zapiera dech :)
OdpowiedzUsuńOch kochana , wysylam cieplutka energie, w strone tych Twoich pieknych roslin i warzyw. Ale musisz byc dumna. Udalo sie !!! Ale Ty jestes niezwykla kobieta, jak wiec moglo sie nie udac !!! Cuda same wokol Was !!!!! Tesknimy bardzo !!!!
OdpowiedzUsuńNie jedzcie tego grzyba, trujący !!1
OdpowiedzUsuńKochani , ten grzyb jest trujący ostrzegam przed spozyciem !!!!!
OdpowiedzUsuńKochani ten grzyb jest trujący, błagam nie spożywajcie go !!!
OdpowiedzUsuńDziękuję wszystkim za komentarze i serdeczności! Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńDo zaniepokojonego anonimowego - ten grzyb jest jadalny - to borowik ceglastopory :)
Pozdrawiam serdecznie!
W jaki sposób trafiłam na Twojego bloga Jagodo pisać tu nie będę, bo to historia długa, zabawna, a i niesamowita trochę też.... jakby przeznaczeniem pokierowana :)) Może kiedyś będzie okazja napisać, a może opowiedzieć? Któż to wie...? Ważne, że trafiłam. Napiszę tyle: czytam piękną opowieść, rozdział po rozdziale, rok po roku, opowieść o ciężkiej pracy, opłaconej krwią, potem i znojem, szczęściem, satysfakcją i poczuciem spełnienia. Jesteście solą tej ziemi, należycie do niej, a ona do Was. Wystarczy popatrzeć jak Was hojnie wynagradza! :) Byliście temu miejscu przeznaczeni, a ono Wam. Byliście przeznaczeni sobie. Mówi o tym każde zdjęcie, każde Twoje słowo Jagodo, Wasze bose stopy, Wasze oczy i każdy odcisk na Waszych dłoniach. Jest to również opowieść o... moich marzeniach :)) Tam, gdzie Wy już dotarliście, tam i ja za jakiś czas będę, a dzięki Wam upewniam się, że nie ma rzeczy niemożliwych. Fajnie, że jesteście :))
OdpowiedzUsuńNa ślub spóźniłam się, zatem tu: Niech Wam się darzy, żywina dobrze się chowa, plon udaje, szczęścia przybywa, trosk ubywa i niechaj Wam Bozia w kozach wynagrodzi ;))
Magda
możnaby zaryzykować takie powiedzonko,że Wam natura sprawiła prezent ślubny najwyższych lotów ;))Nie mam wątpliwości,że tak właśnie jest,bo inaczej ukwieciłoby się u Was wcześniej albo duużo później, a tu...no po prostu prezent niesamowity
OdpowiedzUsuńpozdrawiam i gratuluję
Och jak doskonale rozumiem Wasz wysiłek. My co prawda krócej od Was ale stale walczymy, żeby coś w tym naszym lesie kwitło. Brzozy i sosny gwarantują, ze wszystko rośnie trudniej i wolniej.. ale nie poddajemy się. Nawet kopce na trawniku, robione przez mówki, które u nas są wszędzie i które najbardziej uwielbiają mój zagajnik zielnikowy, nie przeszkadzają nam. Bo my trochę wolimy żeby było nie tak doskonale jak na portalach idealnych ogrodów. Wolimy bardziej dziko i naturalnie. Właśnie tak jak jest u Was.. wolność nawet dla roślin.. pod pewną kontrolą a raczej z pewną pomocą.. ale dziko i na wolności.. Dlatego mam w nosie idealne ogrody..Wasz dla mnie jest absolutnie idealny!!!! Pozdrawiam z leśnej Kalinówki
OdpowiedzUsuńJednym słowem jest pięknie :-)
OdpowiedzUsuńDocenia się to piękno najbardziej, kiedy pracuje się na nie własnymi rękoma.:-)
Witam! Czytam i podziwiam od dawna, nie komentowalam, nie wiedzialam takiej potrzeby. Ale teraz spoznione lecz najszczersze gratulacje. Czytajac o slubie i ogladajac zdjecia z przepieknej uroczystasci wzruszylam sie i choc slub nic nie zmienia, to jednak bardzo sie ciesze i sle cieple mysli na teraz i na przyszlosc.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Kacha z Rzeszowa
Mieszkacie przecudnie!!!
OdpowiedzUsuńOch! Jak pięknie!!!!!!! Dzięki Ci Magoda za ucztę dla zmysłów!!!
OdpowiedzUsuńDziękuję również za udział w moim Cadny. Pozdrawiam serdecznie!
Kochana Jagódko, jestem Twoim tysięcznym obserwatorem!!!!! Do tego uwielbiam Bieszczady. Pozdrawiam Was serdecznie!
OdpowiedzUsuńWitaj Jagódko, dawno u Ciebie nie byłam, a na swoje wytłumaczenie mam to, że 13.06. urodziłam córeczkę - Marcelinkę i od tego dnia mój świat stoi na głowie. Najkrócej mówiąc - Nie ogarniam!
OdpowiedzUsuńZ przyjemnością przeczytałam o Waszym ślubie i z całego serca życzę Wam wiele szczęścia i radości z każdej wspólnej chwili, żeby to piekno, które jest w Was nigdy nie wyblakło. A najlepszym dowodem na to, że jest są fotografie, gdzie w każdym momencie znajduję spokój i pochwałę życia. Jeszcze raz Wielkie gratulacje!!!!!!!!!!!
Iwona
kurcze, nie spodziewałam się !
OdpowiedzUsuńCzytałam dzisiaj forum gazety i ku mojemu ogromnemu zdziwieniu znalazłam tam bardzo duzo negatywnych opinii o Magodzie .
Czy ludzie sa złosliwi czy miałaś złe dni faktycznie ?
Bo nie wierzę , że ktos , kto pisze tak pieknie , kto potrafi tak pięknie patrzec na świat jak Ty jest taki jak pisali komentujący.
Pozdrawiam Ola
Witam. Przeczytałam z zainteresowaniem kom.na forum i .....uważam,że prawda leży po środku, jak to w życiu bywa. Nie pozostaje nic innego tylko odwiedzić Magodę i samemu się przekonać jak jest naprawdę. Pozdrawiam - Bożena.
OdpowiedzUsuńDziękuję serdecznie wszystkim za miłe słowa pozostawione pod adresem ogródka. Jeszcze się uczę, rozwijam takie komentarze dodają motywacji. Pozdrawiam cieplutko!
OdpowiedzUsuńIwono-b-30 Gratulacje! Niech się malutka chowa zdrowo! Uściski dla Was!
Olu, ja nigdy nie odpowiadam na takie "opinie". Prawda jest taka, że tylko jedna z tych osób faktycznie była u nas. Ktoś tam pisze, że odwiedził Magodę w listopadzie - w listopadzie zawsze robimy przerwę, nie przyjmujemy gości, wyjeżdżamy, tylko w zeszłym roku nie wyjechaliśmy a przeprowadziliśmy się do bojkowskiej chaty. Przez cały miesiąc Magoda jest zamknięta na głucho i nikogo w niej nie ma. Tyle na temat wiarygodności takich relacji.
A ta Pani co u nas była - powiem tylko - myśl, że prawdopodobnie nigdy już się z nią nie spotkam - sprawia mi przyjemność.
Anthony de Mello:
"Widzimy ludzi i rzeczy nie takimi, jakimi są, ale takimi, jakimi my jesteśmy".
Mam nadzieję, że to wystarczy bo nie chcę ciągnąć tego tematu i wyjaśniać, że nie jestem wielbłądem.
Pozdrawiam serdecznie!
Witaj Jagodo. Mało mnie ostatnio, ciężko mi na duszy, a i czasem zapomnę powiedzieć, że COŚ mnie wzrusza. Tak było z Waszym ślubem. Piękny, czysty, biały, słoneczny... jak warto przeżyć kawał życia, by tego doświadczyć.
OdpowiedzUsuńZiemię mamy podobną, glina, która jak teraz leje, jeśli przylepi się do podeszwy, czuję się jakbym chodziła po jakiejś dziwnej planecie z ogromnym przyciąganiem (ziemskim - chciałam napisać ;o) Zimy ciężkie, mroźne, śnieżne, dziką zwierzynę, która w naszych ogrodach na jadalnię. Jestem już pokorna, co ma przeżyć, musi przeżyć, ale beze mnie. Przecież nie mogę ciągle stać na straży ogrodu.
Pozdrawiam Was, uśmiech jeszcze niemrawy ślę. Trochę mi smutno, ale... może kiedyś to minie.
Niech Wam będzie zielono w duszy i wokoło :)
OdpowiedzUsuńNabyłam właśnie prywatne życie roślin i czytam i czytam, jeszcze poluję na prywatne życie ptaków.
David Attenborough, jak mało kto opowiada o przyrodzie...
Pozdrawiam Was,
Gosia
Niech Wam będzie zielono na duszy i w około :)
OdpowiedzUsuńNabyłam właśnie prywatne życie roślin i czytam i czytam... David Attenborough, jak mało kto pisze o przyrodzie.
Pozdrawiam Was,
Gosia
Kochana Magodo!
OdpowiedzUsuńWyczekuję nowej notki! :)) Wiem, że jesteś niesamowicie zarobiona, co mi moja mama Kakachna/Tulka namiętnie przedkłada, ale już się nie mogę doczekać :)). Buziaki!
Och jak ja sie ciesze , ze masz swoje grzadki !!!!!!! Jaka to musi byc dla Ciebie radosc !!! JAk my za Wami tesnimy !!!! Baaaaardzo !!!! Musze siedziec w Warszawie !!! Sciskam i dziewczynki sciskaja, z calych sil> I Greg sciska !!!
OdpowiedzUsuńCo do komentarzy sami z mężem prowadzimy firmę od kilkunastu lat-od dwóch lat z powodu rosnącej konkurencji w tej branży i malejącej liczbie klientów nasza firma przechodzi kryzys. Na portalach dot. naszej działalności inne firmy prześcigają się w wypisywaniu negatywnych i przykrych komentarzy na temat konkurencji. Teksty są kłamliwe-tak jak z tym wynajęciem pokoju w listopadzie... Ale przyszły klient nie musi o tym wiedzieć, o wojnie między konkurencyjnymi firmami i na nas się to potem odbija. Nie rób drugiemu co tobie nie miłe itd. nie obowiązują w tym kraju, niestety. Ja Bieszczady uwielbiam, jak trochę dzieci podrosną na pewno odwiedzę Magodę :-)
OdpowiedzUsuńPrzepiękny dom i przepiękna okolica :) Tylko pozazdrościć!
OdpowiedzUsuńJAGÓDKO JA WALCZE ZE SWOIM OGRODEM OD 8LAT...ALE MÓJ MALUTKI JEST..A NATYRAŁAM SIĘĘĘĘ...DZIS JESTEM DUMNA...BO SAMA,JEDNA..DAŁAM RADE...POWODZENIA..WIEM JAK KAZDY KRZACZEK CIESZY..A ZAPACH OBORNIKA TO JA LUBIĘ..HIHI..PS.WIÓRY SĄ SUPER ABY USZLACHRTNIĆ ZIEMIĘ...PRAWDZIWKA CEGLASTOPOREGO-ZAZDRASZCZAM
OdpowiedzUsuńAle fantastycznie! Wlałaś nadzieję w moje serce, że i my dochrapiemy się ogrodu, anie chwastnika. Wprawdzie z każdym rokiem coraz lepiej, ale jeszcze daleka droga...
OdpowiedzUsuńŁąka kapitalna!
Ptaszki cudne! A futra proszę wygłaskać ode mnie.
Serdeczności
what a wonderful blog!!! I love it!!
OdpowiedzUsuńcongratulations :)
claudia
Love Claudia!
OdpowiedzUsuńBardzo fajna strona, dużo ciekawych informacji, polecam także swoją.
OdpowiedzUsuńFeel free to surf to my webpage polecane strony