Widzicie tę chudzinkę na zdjęciu powyżej?
Oto bezimienny biedulek, który od kilku dni rozkrwawia moje serce.
To najwierniejszy z wielbicieli naszej Bezy. Waga niepełny kilogram.
Od kilku dni przez Bieszczady przetaczają się bezlitosne żywioły. Porywiste wiatry, gradobicia, temperatura spadła poniżej zera a ta psia drobinka, czwartą dobę koczuje pod kuchennymi drzwiami, dygocząc z zimna (trzęsie nim bez przerwy od pyszczka po ogonek), i zagląda tęsknie do środka w nadziei ujrzenia swej bogdanki. W kuchni spędzam dużo czasu - i patrzę na tę dygoczącą psią biedę, na ogrom poświęcenia i miłości w tak nikczemnej postaci. Z trudem sobie radzę z tym. Położyłam mu nawet kocyk by nie leżał na kamieniach bo ziąb straszliwy, płakać mi się nad nim chce! Wczoraj pojechałam z pieskami do sklepu i mało mnie ten lilipuci Romeo nie wpędził w zawał bo biegł obok samochodu, chudymi łapkami przebierając z wysiłkiem by nadążyć, cały czas wpatrując się w szybę, za którą widział Bezowy pyszczek. Drżałam by nie wpadł pod jakiś samochód. Pod sklepem rozpytywałam ludzi czyj on, ktoś obiecał, ze psinkę do domu odprowadzi, cóż z tego - kilka minut po powrocie do domu zobaczyłam, zakochanego biedulka z powrotem pod drzwiami. Trząsł się jeszcze bardziej!
Ogromu tragedii dopełnia fakt, że jego miłość jest nieodwzajemniona. Beza ma go w nosie.
Serce mi się ściska, nerwowa się staję, bo za kuchenną szybą, upapraną małym noskiem widzę pełne miłości i nadziei, psie oczy. Kiedykolwiek spojrzę w tę stronę on tam jest!
Krótkie chwile szczęścia to spacery naszych panienek. Roztelepany z emocji, biega jakby był uwiązany na gumce - za obiektem swych potężnych, wulkanicznych uczuć.
Ta psia odrobina potęgą swego umartwienia w imię niespełnionej miłości, budzi we mnie szacunek. Jednak jeśli nie przejdzie mu szybko to się wykończę!
Beza łamaczka psich serc:
Na osłodę dramatyzmu tego posta - gang Gamoni:
Pozdrawiam serdecznie!
Jagodo, ja moje serce też by krwawiło! wcale Ci się nie dziwię. Biedny, zakochany psiak. Ale pewnie niedługo mu przejdzie. Tak, czy siak, poświęcenie warte podziwu. ;-)
OdpowiedzUsuńZapomniałam dopisać - uwielbiam Twoje poczucie humoru i sposób pisania. :)
OdpowiedzUsuńJagodo z jednej strony mnie rozczuliłaś tym kilogramem pieska, z drugiej rozbawiłaś, bo śmieję się z tego chudzinki zakochanego i niezwzruszonej łamaczki serc - Jagódko Droga...:*
OdpowiedzUsuńoby mu przeszło...
Snów najlepszych - bardzo zasłużonych:)
:( współczuję
OdpowiedzUsuńja mam takie miękkie serducho że płakać mi się chce czytając tego posta !
a dowodem miałkiego serducha mego są cztery potwory leżące teraz w moim domu na kanapach:) Trzy z nich zabrane ze schroniska bo biedne , bo samotne bo czekające na odrobinę serca......
Ciężko jest racjonalnie podchodzić do takich spraw no ale trzeba:(
a piesek chudy fakt ale obstrzyżony i widać że jako tako zadbany a że sezon cieczek teraz to może komuś uciekł ? poza tym serce nie sługa :)))
Bardzo sympatycznie tu u Was, będę zaglądać !
pozdrawiam
Daria
Biedactwo! Ten zakochany piesek wyglada identycznie jak moja sunia.
OdpowiedzUsuńMoze jeszcze uda mu sie znalezc droge do serca swej wybranki;)
Witam,
OdpowiedzUsuńNajpierw znalazłam tego bloga, potem chyba gdzieś przeczytałam i odwiedzam tę stronę z wielką przyjemnością.
Marzenie - mieszkać w Bieszczadach, ale mieszkam na wsi a Bieszczady zostawiam na wypady ( a pradziad był Łemkiem). Maluję, upiększam dom, robię biżuterię..
Zapraszam na chwilkę do mnie - a nuż się spodoba ?
Pozdrawiam
Olga
no tak to jest z psiakami jak wyczują cieczkę :)
OdpowiedzUsuńW tle slysze Wieslawa Michnikowskiego spiewajacego:
OdpowiedzUsuń"Bez Ciebie jestem tak smutny, jak kondukt w deszczu pod wiatr
Bez Ciebie jestem wyzuty z ochoty całej na świat (...)
Przy Tobie będę pogodny, bo skąd bym smutek brać miał
Przy Tobie będę podobny strukturą torsu do skał
Przy Tobie będę upojny, jeżeli idzie o głos
Przy Tobie będę przystojny urodą silną jak cios
Przy Tobie będę subtelny, jak woń łubinu wśród pól
Przy Tobie będę tak dzielny, jak ten co zginął nam król
Przy Tobie będę artystą od wzruszeń duszy do łez
Przy Tobie będę z umysłu inteligentny jak bies
Przy Tobie w jednej osobie Efebem będę ja, bądź poetą, mędrcem...
A z kobiet (tutaj suczek) - dużą blondyną Ty bądź!"
Magodo, wcale mnie nie dziwi, ze ta psinka zawitala do Was. Widac, ze potrzebuje pomocy a na pewno jedzenia. Znajac Wasze dobre serca, to ten piesek nie pozostanie Wam obojetny. Plasy milosne mina nieawem ale zastanawiam sie co za ludzie doprowadzili psa do takiego stanu. Cos czuje, ze psina bedzie u Was stalym gosciem.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie:)
Żal mi tego psa. Ktoś może go szuka, może za nim tęskni. Kierują nim hormony i instynkt. Nie byłoby problemu, gdyby był wykastrowany. Nie byłoby też problemu kolejnych bezdomnych szczeniaków. Ty przypilnujesz Bezę, ale ktoś inny nie przypilnuje swojej suki. I znowu pojawią się ogłoszenia "bezdomne szczeniaki szukają domu". A może przygarnij go ;), wykastruj, a on będzie szczęśliwy z Wami. :)
OdpowiedzUsuńA. z 5 psami z czego 3 są przygarnięte ;)
Oj rzeczywiście straszny bidulek z niego...
OdpowiedzUsuńNo cóż, wszędzie zdarzają się niespełnione miłości.. ;)
kózki są cudne :)
pozdrawiam ciepło :)
O jejku - to może trzeba go przygarnąć, jeśli właściciele się nim nie interesują? Wygląda na słodką psinę. Obawiam się, że pękło by mi serce. Z drugiej strony -trzeba by pół świata przygarnąć ...:
OdpowiedzUsuńojejciu...jaki on słodki...no Romeo jak nic....i nic nie wskazuje aby miało mu przejść....pozdrawiam i ziółek se jakowyś zaparz-bo się wykończysz!!!
OdpowiedzUsuńJagodo, a ja łzy uroniłam,bo na psie uczucia jestem wrażliwa...Miłość taka prawdziwa.I nieodwzajemniona,że serce musi krwawić...
OdpowiedzUsuńNapisz,co dalej z kilogramowym Romeo.
Serdeczności!
Moja suka miała absztyfikanta, który na potajemne drgnienie firanki na wysokim parterze reagował. Już dawno go wywiało, więc spoko wszystko wróci do normy. Tylko, że jeszcze bardziej schudnie i zdmuchnie go dosłownie. Chyba jestem cyniczna.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Grażyna
są takie typy w rodzie męskim, że chcą wziąć kobiety na litość i tu jest tego przykład :) podobno cierpliwośc się opłaca, więc może zostaniesz "babcia" :)
OdpowiedzUsuńdużo usmiechu życzę i miłego dnia
sciskam An
Mam dobrą wiadomość - dziś zrobiło się cieplej :) A teraz gdy piszę te słowa biedulka za szybą nie widzę - pewnie pobiegł do domu na śniadanie :)))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło i optymistycznie!
I cóż to miłość robi z człowiekiem/psem!
OdpowiedzUsuńA podobno to takie wspaniałe uczucie...
Miłość nie wybiera, tylko spada jak grom z jasnego nieba ... nigdy nie wiadomo kiedy, kto do kogo zapała tym uczuciem ... myślisz Jagodo, że już mu przeszło? ... oby, bo Ty się wykończysz - ja także miałabym rozdarte serducho, bo z jednej strony piękne uczucie, z drugiej nie można przyzwyczaić bidaka i nie poddać się bezgranicznej chęci pomocy - ciepłe spanko, dach nad głową, jedzonko - wtedy to już na pewno nie odejdzie ... miejmy nadzieję, że wraz ze słonkiem i cieplejszymi dniami wróci do domu na dobre. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńu nas taka psia miłość skończyła się tragicznie, nie dla Romea tylko dla Julii :( a tylko dlatego, ze właściciel Romea miał w nosie prośby zarówno naszych sąsiadów jak i merostwa. gdy doszło do tragedii, sprawę wzięła w swoje ręce żandarmeria i od tego czasu jest spokój, tylko jak długo ?
OdpowiedzUsuńhormony silniejsze niż psi rozsadek, za parę dni pies pewnie wróci do siebie ale za kilka miesięcy pojawi się znowu. zal mi takich szaleńców ale na naturę nie ma silnych :)
pozdrawiam
Magódko, i śmiać i płakać mi się chce...
OdpowiedzUsuńCieszę się czytając ostatnie wieści, że psinka już nie dygocze z zimna za kuchennymi drzwiami. Być może jest już w swoim domku, przy swojej pani, i przy misce ciepłej strawy.
Pozdrawiam :)
Uważam, że każdy właściciel psa powinien swojego podopiecznego pilnować. Pisałam, że w mieście psy latają samopas, a ja wariatka prawie krzyczę, kiedy pies robi slalom pomiędzy autami. Szczerze powiem że nawet stan psiaka- chudziny jest żałosny. Bidulek kochany, taki byt i warunki życia zgotowali mu ludzie.
OdpowiedzUsuńBeza, badź Psem, przyjmij zaloty, albo odpław definitywnie, a nie tak - chciałabym a nie chce.
OdpowiedzUsuńMagode nam wykończysz.
Buziole w noch i ten zza szyby tez.
Psia miłość, wierna, najwierniejsza.
OdpowiedzUsuńNo coz..wiosna budzi rozne uczucia i odczucia..a ze wszystko na tym swiecie na tendencje do przemijania wiec i ta milosc przeminie..a poki co musimy sie z nia zmierzyc..jak ten piesek.)
OdpowiedzUsuńAch... ta wiosna!!!Mota nam wszystkim w głowach i sercach :) :) :) Pozdrawiam z Kaszusz. Basia
OdpowiedzUsuńUroczy Lowelas!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńTen psiak to Welsh terrier , rasa typowo myśliwska, samodzielna i mało posłuszna. Pies na dziki, lisy, trochę tropowiec. Jemu za bardzo na właścicielu nie zależy, bardziej na zaspokojeniu swojej pasji łowieckiej. Kto ma kury...czy inne ptaki, dobrze zna tego kłusownika ;) Ciepła poducha i miseczka to nie dla niego. Jest paskudnie ogolony..więc albo to robota jakiegoś pożal się Boże psiego fryzjera, albo właściciel goli psa tylko kosmetycznie. W każdym razie...tak jak się zakochał tak i mu to minie wraz z końcem cieczek. Wiejskie wałęsające się psy są plagą..nie ma na to żadnej rady. Pozostaje pilnowanie suczek, znoszenie psich amantów pod oknem, albo sterylki.
OdpowiedzUsuńfaktycznie chodząca bieda, a właściwie siedząca :(
OdpowiedzUsuńŁadna psinka choć strasznie chuda. Bywają takie zdeterminowane pieski co na zimnie i mrozie siedzą czekając. na swoją piękną sunię.
My mieliśmy takiego kochasia jamniczka co czekał na naszą Frajdę kilka dni i nocy na śniegu, chudy był i biedny ale nie chciał ani jeść ani pić. Myślałam że bezpański, zgubiony ale zaraz się okazało, że zakochany uciekinier do naszej suni zwiał a potem wrócił do swojego domu.
No cóż, nasze Goldenki widać warte są takich poświęceń.
Hello!
OdpowiedzUsuńPrzez długi czas oglądania bloga i piszę to z zapartym tchem.
Podziwiam cię do życia i piękne zdjęcia wstawić że ...
Radość z listy obserwowanych ...
Samiec jest biedna i szuka miłości.
Dla was był szczęśliwy i kocham. Uważam, że jest wielkim przyjacielem. Masz mój podziw i życzę szczęścia i miłości. Pozdrowienia z Czech,
Soňa
Biedny ten psiak, wygląda na terierowatego airedaila. Czy on nie jest przypadkiem ogolny, bo tak na zdjęciu wygląda? Jeśli jednak jest bezpański to może warto mu pomóc, np. poprzez zgłoszenie się na forum dogomania, tam mu pomogą, może znajdą dom?
OdpowiedzUsuńA może nie o miłość wyłącznie tu chodzi?
OdpowiedzUsuńMoże chudzinka ta nie ma własnego domu, albo co gorzej jest źle traktowana przez właścicieli i szuka jakiegoś przytuliska?
Rozczuliłam się, takie psie oczy za szybą, jeśli siedzi u Was już nie tylko ze wzgledu na "stan" Bezy to mnie by serce pękło i przygarnięty byłby odrazu :-)
OdpowiedzUsuńDo nas przychodził jamnik 2 razy w roku nikt nigdy nie wiedział skąd jest, ale podobno pieski nawet do 20 km wiedzą, że "warto" przyjśc w odwiedziny. Wszystko było zabawne bo miałam wilczurkę :-))) jak on przy niej wyglądał, deptała po nim jak podleciał jej pod łapy - ubaw!
PZDR. Carolla
:) Dzielny psiuń. Mnie w ogóle rozczula niezwykłe oddanie, jakie przejawiają psy wobec ukochanych przez siebie istot. Czy to wobec ludzi, innych zwierząt, czy też przedstawicieli tego samego gatunku. Kiedy psy kochają, to bez reszty. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
No cóż zakochany kundel, piekny w swojej szczerej miłości, a Beza? jak dama rasowa pełna olewka, mój Boże, taka miłość niespełniona...
OdpowiedzUsuńGang gamoni wymiata:))))
OdpowiedzUsuńSamo życie nie widzę powodu do użalania się nad amantem.
OdpowiedzUsuńDopadła go miłość jak każdą istotę żywą i pragnie spełnienia.
Można psa kastrować,nie będzie problemy.
Nasza Pani weterynarz namawia aby naszą coli wysterylizować.
Ma siedem lat i jakoś wolę psy warujące pod bramą kropki i zapaszki
w domu.Szkoda mi tych bezpłciowców.
Miłość jest potęgą.
Co to byłby za świat bez wielkich uczuć może trudne kłopotliwe ale piękne.
fajny blog
OdpowiedzUsuńŁezka się kręci, gdy on tak w okienko zagląda. Nio słodziak na całego. Koniecznie niech się podtuczy i trząść przestanie - tak mu każ ;D, może się posłucha?!
OdpowiedzUsuńJak miłość umrze a on ciągle będzie to go weż. Ale jeść mu dajesz?
OdpowiedzUsuńlubię tu zaglądać, pozdrawiam
Aga
Dziękuję wszystkim za wizytę:)
OdpowiedzUsuńUff - ulżyło mi bo kajtek chyba się odkochał.Już go nie widzę. Widok trzęsącej się biedy za tą szybą wpędzał mnie w nerwicę. Piesek oczywiście ma własny dom, tylko "serce" u niego gorące :)
Uściski przesyłam z ulgą wielką!!!
Mała psina wielka miłość :)
OdpowiedzUsuńTo nie zakochanie a czysta biologia. Beza po prostu ma cieczkę. Dlatego jestem całym sercem za sterylizacją zwierząt. Nie tylko zapobiega chorobom typu ropomacicze czy rak sutków u suczek ale też chroni populację męską psiego gatunku przed takimi oto ucieczkami. Wiem, że często nadajemy psom cechy ludzkie ale naprawdę uwierzcie - to czysta biologia i zwierzęcy instykt przetrwania. Pani Jagodo, naprawdę warto przemyśleć sterylizację. Taki "zakochany" psiak nieraz może stracić życie choćby pod kołami samochodu. Dla mnie to nie jest powód do żartów. Jest Pani tak mądrą kobietą - dlaczego nie może Pani popularyzować sterylizacji? Uświadamiać ludzi? To bardziej humanitarne niż tabuny psów błąkających się za "cieczkami" po wsi. Nie mówiąc już o niechcianych szczeniakach. Nadając temu zdarzeniu ludzki wymiar, powoduje Pani uśmiech u ludzi na widok zakochanego psa. A to jest raczej tragiczne. U Pani pewnie wszystko skończy się dobrze, pilnuje Pani swojej suczki ale gdyby Pani wiedziała ile niechcianych szczeniąt kończy w rzece, w śmietnisku, w schronisku...Bo pieski się zakochały...bo suczka chciała mieć dzieci...bo on ją tak kochał...
OdpowiedzUsuńDroga (drogi?) anonimowy - już nie mam siły pisać, że JESTEM ZA STERYLIZACJĄ i sterylizujemy nasze zwierzęta. Ja niczego nie popularyzuję, nie nauczam - opisuję naszą codzienność. Kwestię sterylizacji naszych piesków wyjaśniałam jakiś czas temu. Nie jestem "mądra" :). Kieruję się rozsądkiem i dobrze pojętym obowiązkiem wobec tych zwierzaków, które udamawiamy.
OdpowiedzUsuńNa nauczycielkę się nie nadaję - też już o tym pisałam. Ludzie i tak robią to co sami uważają za najlepsze.
Pozdrawiam i dziękuję za tak wielkie zaangażowanie!
Mnie to nie wzrusza.
OdpowiedzUsuńMadra beza, ja tez bym takiego narzucajacego sie olala;)
POzdarwiam,
Kasia
Nie docenia Pani swojego wpływu na ludzi, przynajmniej tych czytających Pani bloga :) Proszę poczytać komentarze...wszystkie w typie: "biedna Beza, zakochany piesek, to musi być miłość, miłość jest potęgą, rozdarte serducho, krwawiące serce", a nawet fragment piosenki Michnikowskiego. Dlatego uważam, że jednak ma Pani duży wpływ na myślenie ludzi o zwierzętach i nie tylko. Na moje również. Nie chodzi o to, żeby była Pani nauczycielką czy moralizatorką. Jednak tak mało ludzie wciąż wiedzą o zwierzętach i tyle jest na świecie niechcianych psów, że może czasem warto mówić w imieniu tych, które nie potrafią? Mówić, że to nie miłość a instynkt. Że pies nie ma potrzeby posiadania dzieci, nie żywi uczuć ojcowskich ani macierzyńskich. Że zbyt dużo psów w schronisku, żeby powoływac na świat kolejne. Jeśli odczłowieczymy psa to tylko z korzyścią dla niego samego.
OdpowiedzUsuńDo Anonimowy:
OdpowiedzUsuńPopierajmy sterylizację ale "z głową". Czy ja jako hodowczyni psów rasowych mam czuć się winna, że moje suczki się ciekają i wabią 2 razy w roku biedne męskie psie osobniki? Że nie sterylizuję ich, ponieważ chcę by miały potomstwo? Bo to jest moje życie, miłość i pasja, bo na tym polega praca hodowcy? Dlaczego Pani Jagoda ma sterylizować swoje suczki??? Może własciciel tego biedaka powinien go wykastrowac, by pozbawić go popędu ?! Co za tok myślenia...
Popierajmy i bądźmy za sterylizacją, ale tam gdzie jest konieczna, czyli wszystkie bezpańskie psie/kocie osobniki lub tam gdzie zachodzi konieczność zdrowotna.
Do Pani Jagody
Pod koniec lutego miałam niemalże identyczną sytuację. W te wielkie mrozy -18/ -20 stopni pod moja bramą mieszkał i spał dnie i noce adorator. Róznica była taka ze wiedziałąm iż nie ma swojego Pana. Serce mi krwawiło jak spał zwinięty w kłębuszek przy takim mrozie. Bałam się ze rano znajde zamarznięty precelek.
W końcu nie wytrzymałam. Wynosiłam mu ciepłe jedzonko, wpuszczałam do garażu by ogrzać jego psie ciałko. Obserwowałam i powoli zdobywałam jego ufność (zalękniony, puszczek w bliznach, mozna było domysleć się ile trudnych chwil przeszedł). Odrobaczywiłam i zaszczepiłam biedaka, a po skonczeniu cieczki dołączył do moich rasowych królewien. Bardzo się zaprzyjaźnili,sunie od razu go zaakceptowały, młodsza miała kompana do wariactw podwórkowych.Szkoda że nie mogę dołączyć zdjęć z szaleństw :). Wiedziałam ze psina nie może z nami zostac i intensywnie szukałam mu opiekunów. Tydzień temu pojechał do swojej nowej ludzkiej rodzinki i nowego domu. Jestem bardzo szczęśliwa :) choć łez potok tez wylałam. Pozdrawiam serdecznie ( cały weekend spędziłam wirtualnie w Pani pięknym domu, jestem oczarowana ! i zazdroszczę okrutnie choć sama mieszkam w pięknej łowickiej wsi). Czy można do Państwa przyjechac z psiakami? Moje są bardzo towarzyskie i łagodne jak baranki (nowofundlandki).
Jagoda
OdpowiedzUsuńDobrze, że zdążyłam Cię poznać na tyle, że się martwić nie muszę...
Ale serce się kraja....
a obok kocyka jest cuś do zjedzenia?
bo serce się kraja
najcieplej jak umiem pozdrawiam
kaśka
Znając Ciebie ZUPEŁNIE nie martwię się o dobrostan trzęsącego się bidulka - pewne jak w banku, że nie dałaś ukrzywdzić.Pisz, kochana, pisz i opowiadaj, tak mi uśmiechu trzeba, a Ty go dajesz. Buziaki! :D
OdpowiedzUsuńPozazdrościć takiej psiej miłości (choćmy to była tylko ruja)Człowiek czasem nie umie nawet tak kochać.
OdpowiedzUsuńJa jestem hiperwrażliwa na tego typu sytuacje, więc na początku pękło mi serduszko, ale widzę, że już wszystko w porządku :-)
OdpowiedzUsuńPrzeżywamy to cyklicznie razem z naszym psem, gdyż hodowla to przede wszystkim kontrola urodzeń. Nie zawsze Jaskier ma dostęp do suczki w rui i bardzo to przeżywa, a my wariaci, wraz z nim (bo też nieznośny jest wtedy na potęgę).
Buziaki :-*
opowieść jak zwykle przepiękna i przesmutna w swej prawdziwości, a jednocześnie nie sposób nie rechotać, bo piszesz naprawdę wspaniale, mam wrażenie jakbym to widziała na własne oczy, kiedyś pewnie jak już wszystko zbudujecie i urządzicie to napiszesz książkę o tych wszystkich rzeczach o których tu piszesz na blogu, bo aż się prosi :)))
OdpowiedzUsuńps. pytam męża dlaczego to nie on pojechał z Muratora do Lutowisk, a on na to - "no nie wiem właściwie",
eh szkoda, bo bym się zabrała przy okazji :)))
pozdrawiam ciepło
ula
No serce mi pęka, gdy patrzę na bidulka po uszy zakochanego. Uruchamiają mi się jakieś wspomnienia czy coś...? Swoją drogą może on taki chudziutki z tej niespełnionej miłości? choć widzę, że zupełnie odrzucony nie jest:)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie i przytulam wszystkie zwierzątka!!!
Wzruszyłam się twoją historią
OdpowiedzUsuń