sobota, 18 września 2010
W oparach kiczu
W oczekiwaniu na dostęp do telefonu, przesiedziałam kiedyś kilka godzin w holu nepalskiego hotelu. Czas jednak nie dłużył mi się wcale bo upływał na obserwacji pracownika hotelu, dla którego jedynym "statutowym" zajęciem było uroczyste salutowanie. Kiedy goście hotelowi wchodzili lub wychodzili głównym wejściem, pan ten stawał na baczność po czym z namaszczeniem i poczuciem misji widocznym na twarzy - salutował, strzelając przy tym obcasami. Potem spokojnie wracał do swej ulubionej czynności a było to oglądanie hinduskiego filmu w tv.
Kiedy usiadłam tam i zaczęłam czekać, film już trwał na dobre, kiedy po kilku godzinach odeszłam - jeszcze się nie skończył. Bohaterowie filmu ubrani byli przepięknie, prześlicznie co chwilę śpiewali, na twarzach mieli takie makijaże, że z trudem domyślałam się czy jest to kobieta czy mężczyzna. To co w ich strojach i scenografii nie było czerwone - z pewnością było niebieskie, złoto kapało zewsząd, czasem pobłyskiwało szmaragdem.
Od intensywności barw dostałam bólu oczu. Obecnie estetyka bollywoodzkiego kina jest powszechnie znana zatem nie będę się rozpisywać. Aktorzy czczeni są tam na równi z licznymi bóstwami. Plakaty filmowe wiszą obok wizerunków Ganeshy i Shiwy. Nawet okna ciężarówek obwieszonych choinkowymi łańcuchami i lampkami - zalepione są plakatami podobizn filmowych idolów. Jak się doda do obrazu wszechobecne girlandy żywych i plastikowych kwiatów to w europejskich standardach mamy do czynienia z kiczem w czystej postaci.
Nie mogę powiedzieć, że złoto i niebieskości tworzą moje ulubione otoczenie ale tam mi to nie przeszkadzało. Zamiłowanie do kontrastowych jaskrawości wynika z temperamentu, tradycji estetycznej i klimatu, i ma swój urok choć nie przyszłoby mi do głowy by coś z tych pomysłów dekoracyjnych przenieść do siebie. No, może salutujący pan cieszyłby mnie również w bieszczadzkim życiu - był wspaniały!
Kicz ma swą definicję oraz wiele konotacji, jednak w różnych kulturach, krajach postrzegany bywa różnie. Wspólne dla mieszkańców naszej strefy klimatycznej jako tego kiczu kwintesencja jest odniesienie do jelenia na rykowisku. Najchętniej przy zachodzącym słońcu.
Rykowisko mamy obecnie jak się patrzy. Jelenie ryczą nawet kilkadziesiąt metrów od domu. Zachody słońca cieszą oczy iście hinduską kolorystyką jednak nie udało mi się uchwycić aparatem oby tych przyrodniczych zjawisk jednocześnie. Czy połowa kiczowatego obrazka nadal jest kiczem?
Obfotografowałam zachód słońca z każdej strony domu:
Z przyjemnością pokażę również wschód słońca u nas widziany aparatem naszych gości:
Na koniec nasze panny.
I kilka wrześniowych obrazków:
Pozdrawiam serdecznie!
Uwielbiam na zdjęciach ten "kicz" w Twoim wydaniu :) Od samego patrzenia już wypoczywam :). Swoja drogą kicz jest bardzo różnie interpretowany teraz i często bardzo indywidualnie, kiedyś wszystko co związane z rodzimym folklorem wrzucano do jednego worka. Dzisiaj kicz to jedna z gałęzi sztuki ;) , a jelenie na rykowisku w pewnych wnętrzach bywają jak najbardziej na miejscu :). Chyba mianem kiczu osobiście nazywam coś co mi nie pasuje do całokształtu, a wrzucone zostało "bo modnie, bo wypada". Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńNo nie, kiczem to TAKICH widoków bynajmniej nazwać nie można Jagódko :) Jest przepięknie :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko :)
Przepiękne widoki!
OdpowiedzUsuńAleż to nie kicz!!
OdpowiedzUsuńSama NATURA przecież :)))
Ślicznie u Was, ślicznie i klimatycznie:))
Cudowne zdjęcia i moja kochana Buba na nich :) Zazdroszczę widoków!
OdpowiedzUsuńFiu, fiu ... muszę przyznać, że Pani Dobrodziejka ma oko!... Możnaby powiedzieć, że te zachody słońca to nic takiego - ot fotografia w konwencji nieco pocztówkowata, stareńkowata, ze starego albumu ... ale ta przebijająca w nich żółcień indyjska .... słowo daję, godna jest flamandzkich mistrzów!Hmm ... nie śmiem pytać o tajniki warsztatu, ale zastanawiam się, czy tak jak oni, uzyskała ją pani z wyciągu z uryny świętych krów karmionych liśćmi mango? :) ... No i te szczapy w sągu - REWELACJA!
OdpowiedzUsuńGratuluję i pozdrawiam, wicesołtys Bronisław
Taki KICZ może mnie otaczać, jest cudny :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Patrzę na te zdjęcia i spływa na mnie spokój. Wśród kiczu nie sposób o takie doznania. Dziękuję, Magódko.
OdpowiedzUsuńA moje dziś udało się:) Bobe Majse obronione, obchwalone i... o tym na razie sza!
Dziś było pięknie w Krakowie, więc ślę wspomnienie tego dnia i mocno Cię pozdrawiam. Ola
Natura odpowiednio przeżyta to na pewno nie kicz. Znajomi kupili jelenia na rykowisku, taki gobelin na aukcji za 1000 euro i kto powie im, że nabyli kicz! A ja i tak wolę Twoje zdjęcia/i gości/. Cudowne, urocze, ach zobaczyć na żywo.. pozdrawiam. marzycielka
OdpowiedzUsuńWidoki są przepiękne i wcale nie kiczowate.Aż chciałoby się tam być i "wdychać" tą naturę.Ciepło pozdrawiam.AnnamariA
OdpowiedzUsuńp.s.Czy Buba nie ma chorego lewego oka?
FANTASTYCZNE , UROKLIWE MIEJSCE , CHATA Z DUSZA. A ZDJĘCIA - NO CÓŻ, TAKIE UWIELBIAM :) POZDRAWIAM BARDZO SERDECZNIE
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia...
OdpowiedzUsuńU mnie dzisiaj właśnie w takich barwach zachodzi słońce.
To dzięki niemu mam nadzieję pogodzić się z nadchodzącą jesienią...
Pozdrawiam!
Ach....tesknie patrze na Bieszczady...moim rodzinnym miastem jest Przemyśl:)wiec mialam calkiem nie daleko:) cudne widoki. Pozdrawiam z Krakowa;)
OdpowiedzUsuńBUZIAKI:)z lasu.
OdpowiedzUsuńBardzo ładne te Wasze kicze:)
jeżeli to kicz to ja kocham kicz!:)
OdpowiedzUsuńMieszkanie w zaiste cudownym miejscu!
OdpowiedzUsuńKicz jest jak klasyka - zawsze na topie. :))
Piękny jest ten Twój kicz Magodo, daj Bó co dnia taki ogladać, a człowiek lepszym się staje i mocniejszym,
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie wszystkich
www.okiemjadwigi.pl
Lubi e te Twoje zdjęcia, oj luuuuubię. Pzdr z belgowa.
OdpowiedzUsuńZdjęcia fajne (szczególnie spodobał mi się dinozaur), ale tekst - nepalska komediowa scenka sytuacyjna - cudna! zadziałała na moją wyobraźnię! Jagoda , pisz częściej!!
OdpowiedzUsuńPozdrowienia z Podwarszawy!
BG
Taki kicz to ja mogłabym oglądać codziennie tylko pozazdrościc takich widoków i domu .Napewno wybiorę sie do Państwa z rodziną tylko z Wielkopolski to trochę daleko.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Tak chciałabym zobaczyć ten kicz na żywo,tęsknię za tymi widokami i nigdy mi się nie znudzą.Iga
OdpowiedzUsuńWarto było czekać na Twój głos (post) i obrazy :)))
OdpowiedzUsuńPanienki śliczne :) Beza, jak nastolatka - dluuuudie łapki, niewinna mordka ;))
Ślę gorące uściski :)
Nieee Jagodo, to nie jest kich! To jest piekno natury, ktore zawsze tak samo mnie zachwyca. Twoje zdjecia i widoki jak zwykle zapieraja dech...
OdpowiedzUsuńUsciski!
:*
...jesli to jest kicz, to od dzisiaj lubie kicz!
OdpowiedzUsuńPrzepiekne widoki!
przytulam
Uwielbiam ten kicz:)))Bieszczady to moje dzieciństwo.Wschody i zachody słońca z całą ich kolorystyką zachwycają mnie zawsze.
OdpowiedzUsuńBieszczady w wrześniowym słońcu są cudne:)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam!
Kochana ślicznie jest u Was we wrześniu i uwielbiam te kiczowate zachody i wschody słońca :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!!!
Oj, pięknie masz w tych Bieszczadach. Zatęskniłam za górami jesienią, pamiętam zapach i widoki, wprawdzie sudeckie, ale równie piękne.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Zdjecia jak zwykle cudowne, pozdrawiam z jeszcze latem pachnacego Chicago.
OdpowiedzUsuńNIE DYSKUTUJE.NIE MA POTRZEBY.NAPISZE PRZEPIEKNIE.MARZENIA SA PO TO ABY MARZYC I ABY SIE SPELNIAŁY.WIEC MARZE ABY TEN "KICZ" ;;)) zobaczyc w reallu.ZAPOWIEM SIE I PRZYJADE...WŁASNIE W JESIENI TAK MI SIE MARZY..I NIE TYLKO MI.POZDRAWIAM CIE.
OdpowiedzUsuńW naturze, w przedmiotach każdy znajduje coś dla siebie, co mu przynosi określone dobro. A My nie jesteśmy kiczowaci i byle jacy, ale wyjątkowi. Nasze wybory, to ku czemu się słaniamy, także nie jest pozbawione sensu. Więc nie ma rzeczy kiczowatych w sensie metafizycznym:) Zarówno wschody jak i zachody słońca u Was godne podziwu:) Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńMagódko, u Was coraz piękniej, a Ty coraz wspanialsze kadry tworzysz...
OdpowiedzUsuńZ nad morza samego pozdrawiam:)
Kicz czy nie najwazniejsze,że jest przepięknie.Pisz częściej. Anka krakowianka
OdpowiedzUsuńDla takich widokow chce sie zyc.Pozdrowienia z Wielkopolski
OdpowiedzUsuńNie zgadzam się, w przyrodzie nie ma kiczu! człowiek tworzy kicz... żaden krajobraz, zachód słońca , tęcza itp nie można nazwać kiczem! bo kicz to bezguście, to 'niesmak', to wątpliwe 'piękno'...a czy zachód słońca nie jest piękny?
OdpowiedzUsuńNatura jest piękna!
Pozdrawiam
Zachod slonca nigdy kiczem nie bedzie..........a Twoj zachwyca.....jak moglo byc inaczej. I wschod piekny. Nigdy nie udalo mi sie wstac na tyle wczesniej , zeby go u Ciebie zobaczyc. Teraz zaluje !!!!Pozdrawiam cieplutko
OdpowiedzUsuńKass ma swieta racje!!! Pa-Ag
OdpowiedzUsuńWolę taki naturalny "kicz" niż te dzieła sztuki składające się z dwóch kresek maźniętych na płótnie lub inne topowe maniery "artystyczne", za które słono płacą znawcy.
OdpowiedzUsuńTy masz tam całą galerię sztuki, do której nie trzeba biletu, a obrazy zmieniają się same.
Jelenie na rykowisku? Uwielbiam :)
Mado,ilekroć odwiedzam Twoj blog,dech mi zapiera,przecudnie jest u Was.O kazdej porze roku.
OdpowiedzUsuńPodziawiam i widoki ,i zwierzaki , i matke nature,ale przede wszystkim ogrom waszej pracy,zamiłowania do tego miejsca ,bardzo lubię tu zagladać.
"(...)Z każdym dobrym człowiekiem, który zamieszkuje ziemię, wschodzi jakieś słońce."
OdpowiedzUsuńPhil Bosmans
jesteś mądrą kobietą
OdpowiedzUsuńMagda
Nic, tylko zanurzyć się w tym "kiczu" ... Fascynujące macie zachody słońca :) Pozdrawiam prze-najserdeczniej !
OdpowiedzUsuńA ja lubię kiczowate obrazki przedstawiające ładną stronę zwykłych codziennych rzeczy.
OdpowiedzUsuńBo że wielkim artystom znudziły się rzeczy zwyczjne to wiadomo od dawna. Teraz trzeba coś wyjątkowo szokującego stworzyć, żeby krytycy oniemieli z wrażenia. Aż strach pomyśleć czego trzeba się nałykać czy nawciągać coby takie nowatorskie dzieło stworzyć.
A ja wolę sosnowy las albo mały kościółek na wsi niż szaleńczy galop z wycieczką przez wielkie muzea i galerie.
Panny BB jak zwykle urocze,
pozdrawiam serdecznie, Dorota
ps
A Mona Lisa nigdy mi się nie podobała.
Niewypowiedzianie przepięknie... ja jeszcze nie mam odwagi na taką przemianę. Jeszcze nie ten moment, ale to już niedługo nastąpi. Tyle, że Bieszczady zamienię na Mazury. Wspaniale się czyta to, co piszesz. Zdjęcia zapierają dech. Dopiero odkryłam tego bloga, ale napewno będę zaglądać!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
http://porcelanowyblog.blogspot.com/
Kicz i przyroda??? To jednak niemożliwe.Odczytuję to jako kokieterię z Twojej strony...
OdpowiedzUsuńPrzyroda ma prawo się poczuć dotknięta.Jeżeli nie ingerowałaś w te zdjęcia,to NATURA stworzyła PIĘKNO.
Ktoś kiedyś mówił, że to co było kiczem kiedyś, dla nas teraz to antyki :) czy cuś w tym stylu ;)
OdpowiedzUsuńNatura to nie kicz ;) i choć ja też lubię te barwy oglądane na bollywoodzkich filmach tą kulturę, to jednak otaczać się takimi nie bardzo :/
Uściski! :)
Niebo przy zachodzie słońca wygląda jakby płonęło.
OdpowiedzUsuńWschody słońca w Bieszczadach to natomiast moja ulubiona pora - mglista, magiczna, cicha, zupełnie jakby z innego świata.
Dziękuję za zdjęcia, są wspaniałe. Bardzo brakuje mi natury w miejskiej dżungli, mijają pory roku, a mi właściwie wszystko jedno czy jest luty, maj czy wrzesień.
Zazdroszczę...nie zyje juz w duzym mieście gdzie godziny szczytu to koszmar ale i tak...zazdroszczę. Widze, ile pracy Was to kosztuje, dbajcie o siebie. Zwierzaki cudowne (młodsza pani B szczególnie-cwaniara!). Zszokowala mnie ta opowieść o jeleniach, juz wczesniej tu i tam było słychac o myśliwych-zabojcach bo tak trzeba ich nazwać. Kola łowieckie bronia sie, że gdyby ich nie było to kto odstrzelalby chore, zarażone, bezpańskie. Otoż w lasach grasują hordy zdziczalych psów , które atakuja zwierzyne lesną, zwierzeta gospodarskie a nawet ludzi. Tak się dzieje oczywiście "dzieki ludziom" ale mysliwi niewiele robią w tej sprawie. Strzelaja natomiast do pojedynczych psow z obrożami bo "wydaje im się" że bezpańskie.Obwożenie na samochodach trofeów to juz zdziczenie, obrzydliwość.
OdpowiedzUsuńFoty przepiękne, tekst normalny, od serca, czytam z przyjemnościa. Pozdrawiam.