Ten mrożący krew z żyłach tytuł ma swe uzasadnienie choć nie znaczy on, że w Bieszczadach na wzór dawnych tołchajów grasują na traktach okrutni ludzie. Zakres działania gangów ma skalę makro i dotyczy tylko naszego podwórka.
Ale od początku.
Nasza Śnieżynka nareszcie urodziła! Maciek na poród się załapał i dwukrotnie z koziarni dobiegały okrzyki radości. Ponieważ Śniezynka jak sama nazwa wskazuje jest bielutka jak śnieg a ojciec nienarodzonych był rasy alpejskiej czyli brązowy, spodziewaliśmy się łaciatych kózek. Jednak prawo Mendla zadziałało po swojemu i pierwszy urodził się koziołek biały jak matka a następnie mała kózka koloru... Buby!!!
Mamy więc kozią Bubę i Bezę, czyli kopytne biszkopty.
Trzy matki z młodymi tego jeszcze u nas nie było.
Od początku zaznaczyły się różnice w temperamencie i życiowej przebojowości. Jedno z dzieci Mańki korzystając z chwilowego osłabienia porodem, wydoiło Śnieżynkę prawie do cna! Toż to rozbój na prostej drodze! "Alpejskie dzieci" większe od biszkoptów dwukrotnie "napadają" na młodsze bodąc je gołymi jeszcze czółkami. Bo nie można nazwać różkami tego co im się na łebkach wykluwa. Bandziorstwo się szerzy! Mamy zatem trzy gangi - Gang Ramony:
Te są najstarsze i najbardziej wojownicze.
Gang Mańki:
Oraz kilkudniowy Gang Gamoni czyli dzieci Śnieżynki:
Kozy są byle jakimi matkami. Mańka i Ramona potrafią walczyć z własnymi dziećmi o smakołyki, odpychają je tylną nogą od wymion, dlatego ze wzruszeniem obserwujemy jak cudowną matką okazała się nasza Śnieżynka! Jest czuła, opiekuńcza i karmi na okrągło:
Często tworząc swoistą, kozią grupę Laokoona:
W biszkoptowych maluchach zakochały się bez pamięci nasze pieski:
Psia Beza jest zawsze tuż obok koziej Bezy:
Nie będę zaprzeczać, że nam też odbiło. Oto dumny Maciek:
Odbicie dotyczy również niżej podpisanej. Fioła mam i nie wstydzę się tego...
Żeby nie było, że stronnicza jestem i same biszkopty pokazuję, oto najgroźniejsza bandziorka, córka Ramony:
W Dwerniczku, w dolinie Sanu jest rezerwat śnieżycy, jednak by podziwiać ten piękny, wiosenny kwiat nie muszę opuszczać okolic domu, oto nasza prywatna śnieżyca:
Pokazały się również inne kwiatki!
Same dobre rzeczy się dzieją! Znalazłam we wsi Panią, która piecze pyszny domowy chleb! Ja sama do pieczenia chleba jakoś przekonać się nie potrafię, raz upiekłam na zakwasie, który dostałam od naszego przemiłego gościa ale żeby tak na okrągło... no nie, doba ma tyle godzin co ma i zdecydowanie nie uradziłabym. Cieszę się zatem jak dziecko, bo chlebek wspaniały, pachnący a wygląda tak pięknie, ze zrobiłam mu sesję:
Świeży domowy chlebek z kropelką dyniowego dżemu...
Nie do końca wierząc we własne szczęście z radością donoszę, że do pomocy w kuchni zgłosiła się do mnie Pani słynąca ze swych kulinarnych umiejętności!!! Po cichu obawiałam się, że prowadząc dwa domy zarobię się na efektowną śmierć. Wygląda na to, że jeszcze pożyję.
Pozdrawiam zatem wszystkich z radością i nadzieją na lepsze jutro!!!
Gangi urocze, a biszkoptowe kózki do zagłaskania :)
OdpowiedzUsuńPrzychodzę tu do Ciebie bardzo często,bo Twój blog to dla mnie lekarstwo nie do zastąpienia niczym innym.
OdpowiedzUsuńTu znajduję to co lubię ,tu koję moją chorą duszę.
Przesyłam moc pozdrowień dla Was wszystkich.
I nadal będę zaglądać tu ,najczęściej po cichutku.
Magodziu, mam fioła razem z Tobą i także się tego nie wstydzę ;)
OdpowiedzUsuńUWIELBIAM małe koźlątka.
Jak mój syn Oskar był małym chłopcem, chodziłam z Nim bardzo często na piechotkę do pobliskiej wsi. Tam, moja dużo starsza znajoma, od które zawsze nabywałam mleko krowie i kozie, raczyła nas widokiem swoich zwierząt gospodarskich. Gdy pojawiało się maleństwo (nie ważne jakiego gatunku) pojawialiśmy się natychmiast na telefoniczne powiadomienie. Wszelkie maluszki z ogromną miłością tuliłam nie mogąc nacieszyć się cudem narodzin.
Szczególna słabość pozostała mi do cielątek i koźlątek.
Matko, jak ja kocham zwierzęta!
Wariat ze mnie na tym punkcie ;))
Serdeczne uściski dla Was wszystkich, dla zwierząt również ma się rozumieć :)
Hihi, haha ale się uśmiałam, gangi łabuziaków. Ale biało-biszkoptowe najsłodsze.
OdpowiedzUsuńMiło czytać o takich planowych i planowanych poczęciach w pięknych plenerach.
OdpowiedzUsuńGrażyna
Miło czytać o takich planowych i planowanych poczęciach w pięknych plenerach.
OdpowiedzUsuńGrażyna
Kózki przecudowne. Mam ochotę je przytulić i mocno ucałować ich pyszczki. Bardzo się cieszę Waszym szczęściem. Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńTak trzymać! Uściski.
OdpowiedzUsuńJeeeezu jakie cudne kozy !!!, rzeczywiście te kremowo białe do zakochania się na śmierć ;)))
OdpowiedzUsuńale ja w ogóle lubię kozy za ich dziwactwa i za to że są takie towarzyskie, kiedyś jedna łaziła z nami po lesie jak zbieraliśmy grzyby, szarpała za poły kurtek, ciągle coś podgryzała i była słodka
zazdroszczę takich towarzyskich zwierzątek, ale pewnie tez trochę i szkodniki z nich są ??, chlebek wygląda rewelacyjnie sami pieczemy to wiemy jak to smakuje, taki swój upieczony :))
serdeczności
Oglądać takie gangi to czysta przyjemność, kózki przesłodkie, nie dziw, że radość u Was wypełniona po brzegi...
OdpowiedzUsuńpozdrawiam, Sylwia.
Pięknie i pysznie :) A te biszkoptowe cuda no zagłaskałabym :) Pozdrawiam Was gorąco
OdpowiedzUsuńO rany - nie strasz takimi tytuałami :D Gangi są rozkoszne, pobiegałabym z nimi :)
OdpowiedzUsuńWIOSNA! Czy może być coś bardziej radosnego, po krótkich, zimnych, szarych dniach ? Na większości blogów dumnie uchwycona w pierwszych kwiatuszkach, radośniejszych nastrojach :) Życie może być piękne :)
Cudowne te Twoje "koziątka"... zakochałam się bez opamiętania, tylko przytulać, przytulać i głaskać :)
OdpowiedzUsuńJuż mi lepiej, kiedy zajrzałam do Was:)Kózki i pieski jak z jednej rodziny..coś wspaniałego!Wiosenne kwiecie i chlebuś domowy - bajka!!Pozdrawiam wszystkich mieszkańców tego niezwykłego siedliska:)))
OdpowiedzUsuńKiedyś odpoczywałam wędrując po górach. W Bieszczadach nie byłam i bardzo tego żałuję, ale nasze Sudety podeptałam troszkę. Teraz czytam Twojego bloga, oglądam fotki i czuję taki sam powiew natury w sercu, jak kiedyś padając na przełęczy.
OdpowiedzUsuńGang Gamoni przecudny, a i pozostałym nic nie brakuje.
no ja Wam się wcale nie dziwie, sama się już zakochałam w tych pluszakach :)
OdpowiedzUsuńuważaj z ta wyśmienitą kuchnia, bo jeszcze restauracje będziesz musiała otworzyć ;D
pozdrawiam
No i znowu mama będzie mnie zadręczać, że tez chce mieć kozy :P
OdpowiedzUsuńhttp://anek73.blox.pl
Jako wielka fanka bieli śniegu muszę się wypowiedzieć na temat dzieciaków Śnieżynki. Są po prostu cudowne! To zaskakujące jak genialna w swej prostocie i kreatywności jest Matka Natura. Ge-ni-al-na!
OdpowiedzUsuńKozie odpowiedniki BiB cudowne:) az trudno uwierzyc w taki "zbieg okolicznosci" :)
OdpowiedzUsuńWitaj Kochanieńka
OdpowiedzUsuńUrocze te Wasze koźlątka :) Sama radość. Czemu mnie tam nie ma?
A nawiązując do ciasteczek PYCHA to moja pociecha wciąż mi marudzi; "Mamusiu, a zrobisz dzisiaj ciasteczka Cioci Jagódki?". Jak tu nie zrobić?
Buziaki
Kozki przesliczne i zdjecia wiosennych kwiatkow rozczulajace dla mnie, otoczonej dzika zielonoscia z ktora trzeba walczyc, tym bardziej ze nie bylo mnie w Andach caly rok i wszystko zostalo opanowane przez nieokielzana, samowolna przyrode.
OdpowiedzUsuńTwoje strony dodaja mi jednak sil i entuzjazmu do doprowadzenia domu i ogrodu do przedrocznej swietnosci. Pozdrawienia z And wenezuelskich..grazyna
Jakoś w ogóle mnie nie dziwi,że Wam odbiło:)
OdpowiedzUsuńMając takie cuda i ja brykałabym z nimi.
Pozdrawiam rodziców i całe futrzane towarzystwo:)
Jak cieszy gdy wszystko się układa:))) Powodzenia zatem, a gangów - wszystkich, gratuluję:)
OdpowiedzUsuńSame piękności na polanie macie:)
Oj wytuliłabym te kózki:)
OdpowiedzUsuńSuper, że będziesz mieć pomoc! A chlebek to aż u mnie pachnie!
Pozdrawiam!
ach ta wiosna jakimi pięknymi kwiatami sie wita. Żeby juz cieplutko było, bo tego zimna to juz mam dosyc :) fajne te białe kózki i całe stadko jakie już spore jest. No to chata juz będzie mlekiem i chlebem płynąca ;) chociaż na to mleko i sery, to jeszcze trzeba będzie poczekać, bo kózki jeszcze małe:)
OdpowiedzUsuńgratuluję, że udało sie zaangażować super Panią do prowadzenia kuchni, bo to jest bardzo trudne znaleźć kogos odpowiedniego.
Miłego dnia życzę
An
Serwus,
OdpowiedzUsuńkozie dziatki przesliczne! w pelni rozumiem i podzielam zakrecenie.
natomiast wzruszyl mnie widok kwitnacego podbialu. dawno go nie widzialam. kiedys sie z niego robilo syropy na kaszel. ciekawa jestem czy teraz ktos robi je domowym sposobem.
domowego chleba zazdraszczam calym sercem, jakby tak jeszcze do niego kubek mleka prosto od krowy....
chyba sie rozmarzylam :)
skrzacik
Magodo namawiam do wypieku chleba. Ja też długo odżegnywałam się od tej czynności, ale kiedy spróbowałam i zapachniało w kuchni..., to już teraz sama wypiekam, nawet do Italii przywiozłam z Polski zakwas, żeby móc taki chlebek upiec.Koźlęta milusie- wszystkie:-))) Dobrze móc tak życ blisko natury, bezpośrednio doświadczając, obserwując zmiany wynikajace ze zmian pór roku. Pozdrawiam.Bożena
OdpowiedzUsuńMaluchy przepiękne, nie dziwię się, że są w centrum uwagi!
OdpowiedzUsuńWiosna u Was piękna, a domowy chlebek najlepszy! Pozdrawiam
Toż to najpiękniejszy i najsłodszy gang na świecie!
OdpowiedzUsuńJa piekę sama chleb i to na okrągło. Dałam się przekonać, choć też doby mi czasem brakuje. Wspaniały wynalazek- maszyna do chleba, rozwiązał ten problem. Piekę jednak na drożdżach, nie na zakwasie, ale i tak nie da się porównać go do żadnego kupnego.
:-*
Jakie śliczniuchne.... aż się chce piszczeć z radości jak się takie widzi!! Takie kochaniutkie... boję się, że jakbym się u Was znalazła, to zacałowałabym i zaściskała te kózeczki na śmierć i nic by z nich nie zostało... pozdrawiam wszystkich mieszkańców Magody, a specjalne całusy dla Buby, bo się w niej zakochałam:)))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Piękne Wasze małe kózki:-)
OdpowiedzUsuńCiekawi mnie ile z nich zatrzymacie?
Pozdrawiam Carolla
Biszkoptowe koźlątko jest najcudowniejsze!
OdpowiedzUsuńA na myśl o tym chlebie, takim prawdziwym i pysznościach w twojej kuchni, to aż mi ślinka cieknie
Takie gangi to ja popieram!!! Zwłaszcza, że zarażają wesołością i optymizmem :-) A dobre rzeczy się dzieją nie bez przyczyny - nie od dziś wiadomo, że dobro powraca :-)
OdpowiedzUsuńKompletnie nie znam się na kozach :o) Podejrzewam jednak, że gdyby mi dano pół godziny na zapoznanie... mogłabym ich językiem "mówić". Nawet na zdjęciach czuć odmienne charaktery. Ostatnio z kocim gangiem miałam do czynienia - wiosenne linienie w pełni - wszystko w rudym futrze. Myśleliśmy, że tego nie wytrzymamy, ale... jakoś tak... "miłość" do zwierza i rozeszło się po kościach. Nie wiedziałam, że śnieżyczka jest pod ochroną. Kiedyś kwitła u mnie, teraz musiałabym sprawdzić, czy jeszcze jest. Jeśli teściowa motyczką nie potraktowała ;o)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
Moja corka malo nie wskoczyla w komputer, zeby poprzytulac Wasze najmlodsze kozki. Rzeczywiscie sa sliczne. Gratulacje!
OdpowiedzUsuńWitam, koźlątka są super! Słodziaki. Zdrowo Wam zazdroszczę. Kózka to moje marzenie. A apetyt wzrasta mi kiedy oglądam Twoje zdjęcia. Mam cały plan na życie z kozą i chciałabym robić kozie sery (bardzo je lubię). W okolicy nikt tego nie robi. Ja chciałabym mieć zapraszający szyld i robić degustacje dla moich klientów. Jednak te plany muszą się trochę oddalić, bo teraz oczekuję dziecka, i ze względu na różne trudności należę do matek wysiadujących.
OdpowiedzUsuńCzy Ty robisz sery? Mogę kiedyś liczyć na przepis?
Pozdrawiam wiosennie. Iwona
Ależ fotogeniczne te ,,maleństwa,,.
OdpowiedzUsuńOśmielę się napisać ,że natura sprawiła Wam ,,żywą,, , kozią dekorację na Wielkanoc;)
p.s Ta żółta roślinka to zpewne podbiał pospolity.
Kochana - kózki sa przesłodkie, a jakie UŚMIECHNIĘTE mordeczki mają, to szok! Jeszcze nigdy nie widziałam tak uśmiechniętych kozich mordek!
OdpowiedzUsuńA chleb na zakwasie nauczę Cię piec (właściwie przygotowywać) w 15 minut. Słowo Ci daję najświętsze! Więcej przygotowanie mojego chlebka nie zabiera. Jak tylko się spotkamy w końcu... ;)
nio słodziaki przeokrutne z tych białasków, moja Juleczka zjadłaby je na śniadanie .. a chlebek wygląda baaardzo apetycznie :) ściskam wszystkie kozie bandy i Was też :)
OdpowiedzUsuńCZADOWE , piękne po prostu - szkoda że jak je zobaczę to już będą duże....Nagraj filmiki:) BUUUUZIAKI dla Was i dla gangu:)
OdpowiedzUsuńCo za sliczne kozlatka !!!! Rodzina sie Wam baaardzo powiekszyla ! Jakie macie co do nich plany? Chleb - Az by sie chcialo do ust wlozyc!
OdpowiedzUsuńAg
hahaha Ja pamiętam Jagodo jak się zarzekałaś, że to kozy to tylko Maćka i Ty absolutnie nie bardzo do nich ;) A tu proszę rodzą się dwa biszkopty... iii.. serce nie sługa :D
OdpowiedzUsuńBiszkoptowe kózki takie słodzianki, że fioł jest uzasadniony a córka Ramony wygląda na rozbójnika czystej wody ;). Kwiat śnieżycy przecudny a chleba zazdraszczam, więc koniecznie muszę teraz na zakwasie upiec.
OdpowiedzUsuńTe malenstwa sie usmiechaja:))
OdpowiedzUsuńSama zglosilabym sie do pomocy, choc na pewno nie slyne z dobrego kucharzenia;)
Pozdrawiam z A.
Kasia
Jagodo kochana, ja wiem, że cudnie, wiosennie, kozio, kuchennie i w ogóle wspaniale... Ale to na blogu. A w prawdziwym życiu? Masz wieczorem trochę czasu tylko dla siebie?
OdpowiedzUsuńUffff., takich gangów niech będzie dostatek, tym bardziej, że gangsterka niezwykle urocza....
OdpowiedzUsuńA chleb na drożdżach nie wymaga tyle starań (SYSTEMATYCZNYCH, O ZGROZO),co te na zakwasie! Też są pyszne, a co najmniej lepsze niż ze sklepu! I w Waszym przypadku, to jeszcze znaczy, że nie trzeba palić auta. Polecam książkę Eleonory Trojan. (Złapałam kilka błędów drukarskich, ale takich, które nie sposób przeoczyć).
Pzdr.
Go
Ja warjuje od samego patrzenia na Wasze malenstwa, cudnosci nad cudnosciami!!!!!pozdrawiam serdecznie:)
OdpowiedzUsuńjakie śliczne te biszkopty... z przyklejonymi do mordek uśmiechami :))
OdpowiedzUsuńUrocze te Wasze młodociane gangi :D
OdpowiedzUsuńŚnieżyca to jeden z moich ulubionych kwiatów ( mam go w moim ogródku ), chlebek przypomniał mi czasy kiedy moja mamusia piekła duże okrągłe bochenki w koszyczkach wiklinowych w piecu chlebowym w którym paliło się drewnem.
A jak ten chlebek smakował…
Pozdrawiam bardzo serdecznie.
Serdecznie gratuluję znalezienia pani do pomocy w kuchni! To skarb, dzięki któremu będziesz mogła zachować siłę by wciąż chłonąć cuda wokół Ciebie.
OdpowiedzUsuńŚnieżynka to wyjątkowa koza! Takie dobre matki, to wielka rzadkość. W naszym stadku, najlepszą mamą okazała się najmłodsza, najmizerniejsza koza dziwaczka. Dowód na zasadę jak to pozory mylą ...
Wszystkiego dobrego w domu i zagrodzie! Magda
Hersz Kobieto ty, a jakbym wczoraj czytała, że to tylko Maciek, że co On z tymi kozami, że ty nie, nie, nie- a teraz proszę -fioł.
OdpowiedzUsuńSuper te gangi fiołowe buziole wiosenne we wszytkie nochy.
Hahaaa ... też bym głowę straciła dla tych maleństw :) wcale się Tobie nie dziwię ... a śnieżyca całymi kobiercami kwitnie w młyńskim ogrodzie moich rodziców w Rudawach na Dolnym Śląsku. Świeży domowy chlebek uwielbiam i często piekę ... jeszcze cieplutki ze szklanką mleka - uwielbiam :) Pozdrawiam serdecznie ...
OdpowiedzUsuńCes agneaux sont superbes! De bien jolies photos, merci!
OdpowiedzUsuńje me suis promenée sur votre blog, j'ai aimé, je reviendrai!
OdpowiedzUsuńDziękuję pięknie wszystkim!
OdpowiedzUsuńLeloopo kochana - jak miło Cię znów widzieć :) Powiesz mi cóż ta miła kobieta powyżej po francusku pisze?
Nie posiadam tego języka. Z góry dziękuję!
Kochani słońce, ciepełko - grzech w domu siedzieć!
Pozdrawiam serdecznie!!!
kobieta pisze, ze jej się strasznie u Ciebie podoba, ze zdjecia są wspaniale a jagniątka (he, he) są odjazdowe, i ze będzie Cie odwiedzać (blogowo).
OdpowiedzUsuńja tez Cie odwiedzam, jeno nie daje znaku paszcza ;)
Twoje osobiste gangi są urocze,a Śnieżynkowy przychówek po prostu sama słodycz .Nic dziwnego ,że Was duma rozpiera .Aż mnie ściska w dołku ,że tak daleko do Was i nie mogę skoczyć na herbatkę !
OdpowiedzUsuńCieszę się ,że trafiła Ci się taka pomoc , może będziesz miała więcej czasu tylko dla siebie !
Uściski gorące ślę.
"te kozy sa super! bardzo ładne zdjęcia, dziękuję"
OdpowiedzUsuńogladałam blog, spodobał mi sie i jeszcze tu wrócę"
Kasiu i An z Chatki dzięki za tłumaczenie:)))
OdpowiedzUsuńKasiu a Ty paszczą nie musisz tylko ciałem się do mnie wybierz!!! Czekam już drugi rok!
Ita Ciebie to tez dotyczy:)) Wpadnij na tę herbatkę!
Myriam - dziękuję!
Zaglądam do Was od bardzo dawna, za spawą Ori zresztą, ale jakoś nigdy dotąd nie komentowałam. Dzisiejszy wpis jest tak ujmujący i cudny, że nie umiałam się oprzeć. Kózki są przurocze, mam córkę z dokumentnym fiołem na punkcie wszelakich czworonożnych, a kozy są w czołóce. Już ją tam u Was widzę, jak w raju:-) Pozdrawiam cała bandę i fantastycznych opiekunów tej gromadki!
OdpowiedzUsuńJak przeczytałam tytuł to się tych gangów przestraszyłam :) w końcu ja niedaleko od Bieszczad mieszkam, a na Prima Aprilis za wcześnie, ale jak doczytałam do końca to uśmiech już miałam taki dookoła głowy :)). Biszkopciki są cudne, chlebek wyglada pysznie. Ja już dwa lata jak uniezależniłam się od piekarni. Piekę z pomocą maszyny, ale na zakwasie.
OdpowiedzUsuńSerdeczności dla Was
Anula z Chaty pod Wiatrakami
Tak po cichu myślałam ,że będą właśnie takie , jasne , b.ładne , najładniejsze . Ja mogę być stronnicza i jestem , kózki Śnieżynki są najsłodsze i najpiękniejsze.
OdpowiedzUsuńPodobają mi się Wasze portrety , duże uznanie dla fotografa .
Wyglądacie tak spokojnie , szczęśliwie , ciepło i pięknie , najbardziej podoba mi się to na którym się uśmiechasz .
Życzę Wam dużo szczęścia , pozdrawiam -Yrsa
gębę mam rozdziawioną...to się nazywa biszkoptowy kozi szał...
OdpowiedzUsuńależ mnie się podoba ;-)))
Pozdrawiam serdecznie ;-)))
Ach Magodo, tyle radości, tyle uśmiechu, tyle Bez i Bub, gangi, coraz lepiej, coraz piekniej a do tego jeszcze Wiosna ze swoimi uśmiechami kwiatkowymi,zycie jest piekne, a u mnie smuteczek, ech... zycie...
OdpowiedzUsuńJagodo, najbardziej podobacie mi się na zdjęciu z portretem, który kiedyś królował w domach na najgłówniejszej ścianie. Ręce złożone na kolanach, takie są stare fotografie. A kózki - rozkoszniaczki, moje marzenie. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńspod Kopystańki.
Każde młode stworzenie jest przeurocze (no, może z wyjątkiem gołębi, bo te są paskudne). Gdy byłam dzieckiem u mojej babci oprosiła się świnia. Godzinami przebywałam w chlewiku, choć mówili mi: przecież tam śmierdzi. Ale te różowe prosiątka były takie śliczne.
OdpowiedzUsuńPrzepiękny wciągający tytuł.
OdpowiedzUsuńNawet jak nie masz czasu zajrzysz,ciekawa co znowu się wydarzyło.
Jagodo cudnie że będziesz miała pomoc bo długo tak byś nie pociągnęła.
Ta praca wciąga ale jej ogrom przeraża.Przepis na chlebek był by pożądany też proszę.Koźlęta cudne,szkoda że potem zamieniają się w broitka i obgryzają co się da.
Czy myślałaś o pisaniu książki?
Z wielką przyjemnością bym kupiła .
Pięknie tam u Was też chciałabym mieszkac tak z dala od miasta na łonie natury,niestety nie mogę znależc takiego miejsca,u Was ziemia droga? rajka
OdpowiedzUsuńPani Jagodo, Wysokie Obcasy maja zamiar przedstawic wkrotce subiektywny wybór ciekawych blogów i prosza swoje czytelniczki, by dzielily się z redakcja swoimi upodobaniami. Po co? Ano po to, by autorów najciekawszych stron zaprosic do redakcji i opisac ich historię w Wysokich Obcasach. Wybrane blogi znajdą się również na stronach internetowych Wysokich Obcasow. Pozwolilam sobie wyslac link z adresem pani blogu na adres: obcasy-p@agora.pl, gdyz czytam go pasjami i zawsze z niecierpliowscia czekam na kolejny wpis i piekne zdjecie :)
OdpowiedzUsuńKozie gangi są urocze. Ten biszkoptowy podoba mi się szczególnie!U Was prawdziwa wiosna budzi się w domu, przy domu i w koziej obórce. Wiem, że doba ma 24 ale to co napisała moja poprzedniczka to dobry pomysł! Proszę pomyśleć o napisaniu książki!!Czytelniczek i czytelników będzie wiele
OdpowiedzUsuńTeż myslałam o tym, o czym wspomniała Marianna powyżej. Gdyby, Jagodo, zebrać Twoje blogowe wpisy i je odrobinę zredagować, powstałaby piękna książka! A jeszcze te zdjęcia w roli ilustracji... Bestseller gwarantowany.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Agnieszka
Przesyłam mnóstwo wiosennej MOCY. Czytam Pani bloga od roku, dostarczył mi wielu pozytywnych wrażeń. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńo rajuśku, kozuchy bombastyczne. Zazdraszczając wiosennego kwiecia pozdrawiam z OLsztyna:)
OdpowiedzUsuńW imieniu własnym i kózek dziękuję!
OdpowiedzUsuńRajko - ziemia u nas droga niestety.
Yrso - mnie też się dzieci Śnieżynki podobają najbardziej:) Pozdrawiam Cię!
Marianno, Sabinko, Agnieszko - o książce nie myślę, wystarczy mi blog. Dziękuję za słowa uznania i ślę Wam najserdeczniejsze pozdrowienia.
Anonimowa - dziękuję :) Myślę jednak, że jest wiele naprawdę ciekawych blogów pisanych ciekawiej niż mój. Mam dystans do siebie. Pozdrowienia ślę - pisać będę nadal - bo lubię :)))
Jagódko, ja się zakochałam w tym śnieżynkowym przychówku, ależ one urocze :)
OdpowiedzUsuńI cieszę się, że masz pomoc i dobry chleb, bo i Ty musisz czasem odpocząć, Kochana Kobietko :)
Ściskam Was cieplutko :*
Cudowne sa te małe kózki,masz wielki talent do pisania.Dziekuje i za to ze od rana mam dzieki Tobie dobry humor;*
OdpowiedzUsuń