Tak zwana życiowa mądrość jest mi kompletnie obca. Idę przez życie tak jak większość - po omacku, intuicyjnie, na węch.Kiedy uruchamiałam rozumowanie, pakowałam się w duże kłopoty, intuicja zaś nigdy mnie nie zawiodła.
Często słyszę od różnych osób, że jestem mądra, nic bardziej błędnego. To złudzenie, pozór. Ja tylko tak wyglądam. Kiedy potrzebuję wiedzieć co uczynić, wyłączam myślenie, zamykam oczy i pozwalam by rozwiązanie problemu przyszło samo. Zazwyczaj przychodzi.Potrzebna jest do tego cisza i spokój w środku. Decyzje pod presją, w pośpiechu prowadziły mnie w samo jądro chaosu. Za niektóre z nich płacę do dziś. Jak ten wewnętrzny spokój osiągnąć? Mam na to jedną niezawodną receptę: nie należy siebie i swego życia traktować ze śmiertelną powagą. W morzu ludzkich istnień nasze nie jest tym najważniejszym, nie tylko za kilka lat ale nawet za kilka chwil to co dzieje się w naszym życiu przestanie mieć jakiekolwiek znaczenie. Ludzkie opinie, kłopoty czy ból spowodowany czymś nieodwracalnym minie bo mija wszystko. Okrutne? Prawdziwe!
Na skopany tyłek stosuję balsam niemyślenia. Długo się tego uczyłam, że nie jestem centrum wszechświata, że inni czują to samo, że nikogo nie obchodzą moje "rozpacze", a większość z nich to po prostu nieistotne pierdoły. Dystans do siebie pozwala przejść przez życie i tego się będę trzymać.
W swym poprzednim życiu zawodowo miałam intensywne kontakty z celebrytami - choć wtedy jeszcze nie byli tak nazywani. Pamiętam jak znajoma telewizyjna dziennikarka stoczyła się na dno rozpaczy bo w prowadzonym programie "wyglądała okropnie". Szczerze mówiąc widziałam ten program i najbardziej przeszkadzała mi nie jej fryzura ale brak kompetencji, miałam jednak przed sobą kobietę w stanie psychicznym na krok przed samobójstwem bo źle ustawione światło wydłużyło jej nos. A depresje spowodowane nieprzychylną recenzją? brrr...
Ludzie łatwo stają się niewolnikami "opinii publicznej".
Wystarczy mieć pewność słuszności swej decyzji czy wybranej drogi, pewność, że nie krzywdzi się innych, pewność, że w gruncie rzeczy jest to niespecjalnie istotne dla losów świata a większość problemów staje się prostsza. Są sprawy na które wpływu nie mamy jak choroba, odejście bliskiej osoby na przykład - warto siły zachować na takie sytuacje.
Słuchanie siebie w ciszy i spokoju zalecam na wszelkie okoliczności.
Dostaję dużo listów z pytaniami: jak? Jak podjąć decyzję, jak stworzyć taki klimat, jak żyć. A skąd ja mam to wiedzieć? Nie znam osoby, na oczy nie widziałam i mam mówić jak ona ma żyć? Jeszcze mi nie odbiło, nie jestem Panią Guru.
Nazbierało mi się kilkanaście takich listów do odpowiedzi. Pozwalam sobie odpowiedzieć tutaj, hurtem: nie wiem! No kurde nie wiem!!!
Mnie udało się znaleźć miejsce gdzie czuję się szczęśliwa. Ale mam granitową pewność, że nie o miejsce tu chodzi. Pisałam o tym nie raz: trzeba siebie polubić, zaakceptować, uwierzyć sobie i siebie słuchać. Nie innych. Nie da się przenieść najlepszych nawet wzorów żywcem we własne. Cieszy wyłącznie to co sami wymyślimy, wydrapiemy, wypracujemy. Prezentów, złotego deszczu z nieba się nie szanuje.
Uczę się na własnych błędach, cudze są dydaktycznie nieprzekonujące. To bardzo ważne by się uczyć ustawicznie, gdy powielamy cudze wzory, to stają się błędami tyle, że cudzymi. Potrzebne są własne - podkreślam.
Każdy człowiek jest niepowtarzalny.
Jeśli ktoś wytyka mi sposób w jaki myślę, żyję, działam - nie podważa tym podstaw mojego szczęścia. Wyraża tylko swoje stanowisko - nic, absolutnie nic więcej.
Pozwolę sobie jeszcze odpowiedzieć również hurtowo na inny rodzaj listów, ich treść brzmi zazwyczaj tak: chciałbym/chciałabym przenieść się w Bieszczady i żyć tak jak wy. Proszę napisać coś co by mnie przekonało, że byłaby to słuszna decyzja.
O matko z córką! Jak czytam takie słowa to głupieję. Dlaczego mam agitować i przekonywać? No nie rozumiem.
Odpisuję zatem i niniejszym: nie czuję się na siłach namawiać Pani/Pana do czegokolwiek. Jeśli będzie Pan/Pani zdecydowana chętnie pomogę w konkretnych sprawach. Z poważaniem.
Mam nadzieję , że ten post wyjaśnia moją niemożność i nieumiejętność. Gdybym musiała pisać powyższe w każdym z kolei liście cały "urlop" spędziłabym na klikaniu w klawiaturę.
Korzystam również z hurtowej możliwości podziękowania za dobre słowa, serdeczność, troskę, pomoc, linki i prezenty jakie dostałam. Często wzruszenie odbierało mi mowę, często czułam podziw i wdzięczność. By podziękować - trudniej znaleźć mi słowa bo nie chcę aby zabrzmiały banalnie. No bo co można powiedzieć Joannie z Seattle, która przysłała mi cudowny prezent do rybiego pokoju w bojkowskiej? I Izie? która do tego samego pokoju przysłała coś równie pięknego? A Hani, jak jej dziękować za własnoręcznie wykonanego Anioła? A Renacie? Tej kochanej wariatce, której nie widziałam nigdy a przegadałyśmy wiele godzin przez telefon - uparła się, że kupi dla mnie materiały w niemieckim sklepie i kilka tygodni trwało robienie zdjęć (opis reakcji obsługi na fotografującą belę po beli Renatę spowodował u mnie powstanie wielkiej ilości mimicznych zmarszczek, wyłam ze śmiechu długo), potem zapchała mi tymi zdjęciami skrzynkę mailową a kiedy wybrałam kilka wzorów z biało - czarnym wydrukiem odtwarzała układ beli sprzed tygodni. Niemiecka obsługa jest uprzejma do obłędu - tylko tym można tłumaczyć, ze nie wezwano do niej karetki.
Dziękuję Teresie, która swój urlop przeznaczyła na szycie kap i patchworków do bojkowskiej!
Dziękuję Magdzie za piękne dzieła jej rąk, Dziękuję Agacie! Anicie za całokształt dziękuję! Idze - uściski kochana! Eli, Alinie, Tomkowi, Piotrkowi i Jackowi! Dziękuję tym, którzy podarowali mi tyle pięknych zdjęć i tym, którzy tak pięknie i serdecznie pisali o nas a swoich blogach! Rany nie dam rady wymienić wszystkich!
Dziękuję! Tym, którzy oddaleni czasem o wiele kilometrów myślą z taką życzliwością o nas! Czuję się otulona Waszą dobrocią!
Kolejny hurt to zdjęcia. Wkleję ich dużo. Na początek jesienne widoki:
Lutowiska skąpane w kolorach:
Teraz zdjęcia poranne:
Na zdjęciu poniżej udało mi się oprócz hucułów sąsiada zarejestrować przebiegającego liska:
A teraz trochę zdjęć z bojkowskiej. Na początek fragmenty rybiego pokoju.
Łazienka w rybim:
Pokój nie jest jeszcze do końca gotowy. Maciek robi do niego łóżko. Chcę pokazać jednak patchwork, który uszyła Teresa - na razie tylko na materacu. Oczywiście jak robiłam zdjęcia musiała być przy tym Beza. Zatem sesja zdjęciowa zawiera dwa w jednym:
Teraz również jeszcze nie do końca gotowy salonik przy schodach:
Kolejne wole oczko (nad salonikiem) skończone przez Maćka przed chwilą. Jak widać szyba jeszcze nie umyta:
Na razie tyle wieści z bojkowskiej bo padł mi aparat. Jeśli da się z nim jeszcze coś zrobić, pokój ptasi w następnym poście.
Na koniec Bury w barwach ochronnych:
Pozdrawiam serdecznie!
żaden mądry komentarz mi nie przychodzi do głowy pod takim postem :) Po prostu ciesze się, że jesteś :)
OdpowiedzUsuńHahahaaha i wyglądasz mądrze ;)
UsuńMagodo!
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o wdzięczność, to Nasza, czytelników i Waszych serdecznych kibiców, z pewnością jest większa :))
Już nieraz Ci dziękowałam za mądrość życiową, którą nas zarażasz i otzreźwiasz, i podtrzymuję.
Możesz sobie gadac:))
Ale i ja uważam,że własna intuicja i serce podpowiada nam najlepiej. Nikt nie wskaże nam drogi tak dokładnie, jak wiedza o swoich możliwościach i świadomość własnych pragnień.
Że zacytuję "ludzie, którzy wybrali się w najważniejszą podróż świata - w głąb siebie - odkryli skarby". I Ty tą prawdę wciąż potwierdzasz.
Z wdzięcznością
Lekonia
Zamiast komentarza, który mi wcięło - "Ludzie, którzy wybrali się w najważniejszą podróż życia - w głąb siebie - odkryli skarby".
OdpowiedzUsuńNa tym polega właśnie ta mądrość życiowa, umieć je znaleźć, tak, jak Wy :))
Pozdrawiam i dziękuję,że mogę z niej korzystać
Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńTwój blog zabiera mnie w podróż.
Przyroda ,zwierzaki,drewniane chaty,koronki ,serwety to wszystko koi moją chorą duszę,dziękuję Ci za te wspaniałe chwile .
A życie ... każdy swoje musi przeżyć sam nikt za nas tego nie zrobi.
"Jesli nie wiesz do jakiego portu płyniesz,
żaden wiatr nie będzie pomyślny"
Przytulam cieplutko i będe tu wracać jak dotąd cichutko
Gratuluję tej niezawodnej intuicji!
OdpowiedzUsuńPokoik prezentuje się już ślicznie a to serduszko na drzwiach do łazienki jest takie słodkie:)
Pozdrawiam!
Znakomity post.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i otulam serdecznymi myślami :)
tula
Mnie też irytuje etykietowanie, owo "jesteś mądra". Lżej strawne są wypowiedzi opisujące, w rodzaju "dzięki tej decyzji zyskałam to i to" lub "przez takie zachowanie straciłam to i to". Decyzje podjęte po wsłuchaniu się we moje, „najmojsze” potrzeby i pragnienia, te które zostaną na dnie po odsianiu plew (np. chęci podobania się, pogoni za modą, za rzekomą okazją itp) skutkują zadowoleniem z życia, gdziekolwiek je spędzam. Nawet jeśli popełniam błąd, to jest to tylko nauka, nie powód do rozpaczy.
OdpowiedzUsuńŻycie często boli i na wiele sytuacji nic nie można poradzić i przyjąć to takie jakie jest to właśnie mądrość, którą aż tchnie z Twojej wypowiedzi.
Serdecznie pozdrawiam, czytam i oglądam z przyjemnością choć nieczęsto komentuję
Skrzatka
Magoda, a jednak jesteś mądra:)! Trzeba sporej mądrości, by napisać taki post. Bardzo lubię Cię czytać i oglądać fotki. Piękne!!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Mądre i dające do myślenia słowa, dziękuję:)
OdpowiedzUsuńUrzekłaś mnie szczerością i humorem :) cóż w takim razie mogę napisać? Na pewno życzenia najlepsze na każdy poranek. Dla Ciebie i wszystkich Tobie bliskich. Pozdrawiam gorąco :)
OdpowiedzUsuńP.S. Twoje zbiorowe odpowiedzi stały się powodem powstania zanieczyszczeń na moim ekranie - po prostu parskałam ze śmiechu :)
ładnie to napisałaś, bardzo ładnie;
OdpowiedzUsuńniech Wam się szczęści :)
Trzeba wiele przeżyć,
OdpowiedzUsuńwiele zobaczyć,
wiele przemyśleć i chyba bardzo kochać siebie i innych żeby tak pięknie pisać, tworzyć i obdarowywać sobą.
Jesteś bardzo mądrą kobietą, dlatego nie udzielasz rad.
Akurat takie słowa były mi dziś potrzebne. Dziękuję bardzo.
OdpowiedzUsuńa ja się tu podniecam,że widziałam ten pokoik na żywo,podczas gdy nie wiedziałam jeszcze ,że będzie on rybi :))) ślicznie tam :)))
OdpowiedzUsuńPani Magodo! Opisany przez panią casus sfrustrowanej dziennikarki jest naprawdę bardzo interesujący, bo pokazuje jakiś bolesny paradoks: oto ta sama osoba równie łatwo stała się niewolnikiem ''opinii publicznej'', jak i własnych wyobrażeń o sobie samej i innych... Nie przekonuje mnie natomiast pani recepta zawarta w następnym zdaniu, zwłaszcza warunek pewności o niekrzywdzeniu innych - zdarza się bowiem, że mamy taką pewność, a z czasem nabieramy pewności, że ta pewność, wcale nie była pewnością...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, wicesołtys Bronisław
Jagodko,
OdpowiedzUsuńuff, jakos mi lepiej po Twoim , pozwol, ze tak nazwe Twoj post: felietonie;))
Cieplo pozdrawiam z Alzacji.
Kasia
Z mądrością życiową człowiek się nie rodzi.Gromadzi ją w samym swoim życiu. Czegóż zatem domagać się od drugiej osoby? Żeby nauczyła mądrze żyć?Tak się nie da i Ty jesteś właśnie dlatego MĄDRA, bo nie próbujesz tego nikogo uczyć.Pozdrawiam bardzo, bardzo ciepło.Z przyjemnością czytam Twój blog.
OdpowiedzUsuńWitam
OdpowiedzUsuńjestem pierszy raz na Twoim blogu ale powrócę. Mieszkasz w pięknym miejscu. Twój kot to kropka w kropke moja Księżnicza, która gdy zaczeły się mrozy za nic w świecie nie chce wyjść do ogrodu w zamian za to w przerwach między drzemkami postanowiła zniszczyć moje pianino. Sama nie wiem dlaczego się o nią troszczę? Życzę wszystkiego najlepszego.
No i jak tu mówić, że nie jesteś mądra - jesteś, bo słuchasz intuicji - mądrość wyuczoną możesz sobie pod ciężarówkę podłożyć, bo z niej same kłopoty i frustracje. Podziwiam i gratuluję zatem intuicji, czyli mądrości życiowej i życzę szczęścia, chociaż cuś mi się widzi, że już je znalazłaś. Ale to nic, tego nigdy zbyt wiele. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńZ niebywalym zainteresowaniem czytam kazdy wpis. Dzisiejszy nie jest wyjatkiem! Uczymy sie przez cale zycie, trzeba byc bardzo uwaznym i ostroznym. Zycie podsuwa nam wiele pytan i zagadek, ale to samo zycie chetnie podsunie prawidlowa odpowiedz. Slusznym jest tez stwierszenie, ze nie ma recepty na szczesliwe zycie. Samemu trzeba doszukac sie tych malych rzeczy, ktore ciesza, a z ktorych sklada sie cala nasza egzystencja.
OdpowiedzUsuńZdjecia jak zawsze przepiekne, urokliwe pejzarze, sliczne wnetrza i kochane zwierzeta.
Bardzo serdecznie pozdrawiam, Jolanta
...hahaha...lubie taki szczery ,swoiski hurt...i to ja dziekuje za piekno ktore uwietrzniasz w slowach i na zdjeciach...
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie
BIESZCZADZKIE HUCUŁY... TE ŁĄKI SPOWITE PRZEZ MGŁY I ONE GÓRUJĄCE ...AŻ CHCE SIĘ ŻYĆ ...
OdpowiedzUsuńNikt nie wie co w nas siedzi. Ile i jakich myśli. Najważniejsze to znaleźć to własne. Zapomnieć o "tym co ludzie powiedzą". Ty jesteś, bo czujesz i odnalazłaś własny rytm. Było różnie i dlatego ludzie chcą współuczestniczyć. Daj się "wspomóc". Podziwiam Was. Dziękuję.marzycielka
OdpowiedzUsuńCiepło na sercu... Uściski, Magódko.
OdpowiedzUsuńTakie slowa daja duzo pozytywnej energii.Widoki piekne , chata podobnie.Az chce sie zyc.Pozdrawiam i zapraszam do mnie
OdpowiedzUsuńDziekuje bardzo za ten post "pojawil" sie -dla mnie- w odpowiednim czasie i wlasnie wtedy kiedy TAKICH slow uparcie szukam i potrzebuje. Ale nie tylko ten post ... niesamowite cieple klimaty uderzaja mnie w CHACIE MAGODY. Mam nadzieje, ze przyjdzie czas, ze bede mogla tam odpoczywac nie tylko duchowo ale i swoim cialem. Pozdrawiam serdecznie Wlascicieli tych cudnych miejsc - Beata z Zielonej Wyspy :)
OdpowiedzUsuńJagodko,
OdpowiedzUsuńTy poprostu jestes szczesliwa:-) Kazdy chce byc szczesliwy, ale nie kazdy rozumie istote szczescia. Ludzie mysla, ze jak sie wyniosa gdzies tam daleko to szcesliwsi beda, a to przeciez nie o to chodzi. Ta cisza i pokoj w sobie to podstawa!Tobie udalo sie polaczyc jedno z drugim ;-)Pozdrawiam cieplutko :-)
Jagodo! Pod tak pięknym i mądrym postem, tylko jeden komentarz mi przychodzi na myśl... Dziękuję!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i całuję mocno!
olá,maravilha!!!
OdpowiedzUsuńseu blog é divino...parabens pelas fotos...paisagens...o dog lindo!!!as cestarias que estou apreendendo fazer...pois faço trico e croche...mas sou apaixonada por cestaria...casa maravilhosa...adorei tudo!!!
creio ser o sonho de todas nós!!!
NAMASTE!!!
pewnie niejednej osobie zrobilo sie przykro a przeciez w ich pytaniach zawarty jest podziw i mysle tez,ze niedowierzanie.Przyjmuj to z wdziecznoscia
OdpowiedzUsuńZaglądam tu, lecz po raz pierwszy komentuję. Wiele w tym poście zdań, które wartałoby wbić sobie do łba młotkiem i zapamietać raz na zawsze. Choć ja jestem zatwardziały mieszczuch to podziwiam z wielką przyjemnością te bieszczadzkie krajobrazy. Mam opory przed pracą nawet w przydomowym ogródku. Wyszukałam sobie alibi, że moja rodzicielka nie pozwala nic w nim zmienić. Ale może by tak małymi kroczkami...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
Witaj w niedzielny poranek!
OdpowiedzUsuńCzytam tego posta po raz kolejny , dziwne to wszystko , czy ludzie nie potrafią żyć własnym życiem ,spełniać swoich marzeń , tylko podglądają innych i chcą tego samego ?
a w dodatku chcą, aby od razu było wspaniale i Ty masz ich do tego zachęcić i potwierdzić powodzenie /ups....?!/
...............................................
Wcześniej już pisałaś o projekcie na "rybi pokój" , trochę mnie taki pomysł odstręczył bo miłośniczką ryb nie jestem , ale teraz muszę zweryfikować swoje wyobrażenia .Wspaniale to zaprojektowałaś , ryby też potrafią być wdzięcznym tematem dekoracyjnym , widać wszystko zależy od dekoratorki.
U nas pierwszy mroźny poranek ,szron i mgła , ale w Bieszczadach te same zjawiska są bardziej intrygujące , magiczne , romantyczne i piękne .
Pozdrawiam , życzę miłego wypoczynku -Yrsa
to piękne, co pani napisała. czytam pani blog od jakiegoś czasu i jestem pod wielkim wrażeniem pani słów. dziękuję za nie.
OdpowiedzUsuńJestes bardzo madra kobieta...
OdpowiedzUsuńJagódko,
OdpowiedzUsuńkażdy musi umieć żyć po swojemu, po Twojemu umiesz zyć Ty sama i Twoi najbliżsi a recepty na zycie nie mozna otrzymać, trzeba ją po swojemu wypracować, to takie proste, prawda?
pozdrawiam
Jagodo,nie pisałam całą wieczność.. jednak z ogromną przyjemnością podglądam Waszą niezłomność i cudowne efekty ciężkiej pracy!
OdpowiedzUsuńCo prawda nie przyszłoby mi do głowy aby pytać kogokolwiek o receptę na szczęśliwe życie, wszak jak piszesz, każdy z nas winien odnaleźć własną drogę.. jednak lubię tu wracać i sycić oczy tyloma pięknościami!
Pozdrawiam Cię serdecznie i życzę naprawdę pięknego odpoczynku!
kochana Jagódko ludzie nie widzą trudu pracy nad sobą, nie da się tego "przekalkować", wypisać porad w podpunktach,szczęście to nie łatwizna, ale wielkie osiągnięcie,którego Ci nie zazdroszczę, bo cały czas pracuję nad swoim ..wielkie buziole .. Marta z Białegostoku
OdpowiedzUsuńWitam serdecznie, czytam z wielką przyjemnością każdy Pani post. Każdy napisany lekkim piórem z wyrafinowanym i pięknym dla zmysłów słownictwem. Nie będę komentować postu o problemach egzystencjonalnych. Każdy je ma i każdy mieć je będzie. Faktem jest, że dla wielu jest Pani osobą magiczną i dlatego tu jestem. Pozdrawiam i dziekuję za możliwość przeżycia uniesień w innej krainie, w Pani krainie.
OdpowiedzUsuńTo chyba pierwszy taki długi post na czyimś blogu, który z przyjemnością przeczytałam od deski do deski :)) Też staram się słuchać intuicji i najlepiej na tym wychodzę :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło i życzę wszystkiego dobrego!
Przeczytalam Twoj post i tak jakbym siebie czytala,no moze nie opisalabym tego tak jak Ty ;)
OdpowiedzUsuńMoja droga do pokochania siebie i zycia w zgodzie i harmonii byla dluga, jednak pewne wydarzenia nauczyly mnie pokory i zmobilizowaly do zastanowienia sie nad soba;
dzisiaj jest mi dobrze, jestem szczesliwa i nie zawracam sobie glowy pierdolami ;) no i jest mi z tym cholernie dobrze :) pozdrawiam serdecznie i zabieram sie przeczytania calego bloga , tylko skocze po kawke .........dobrego dzionka
Super post pokazuje ja trudno nam żyć,że szukamy pomocy, że ktoś nam wskaże drogę, receptę, zapiszę tabletkę, podejmie za nas decyzję. Jednak to wszytko tak nie działa, trzeba samemu, po swojemu żyć. Mądre to słowa, że nasze problemy przeminą, przyjdą inne, innych i co ważne waga problemów jest subiektywna.
OdpowiedzUsuńKiedyś gdzieś usłyszałam, że "jak jestem na dnie to słyszę, że ktoś puka od dołu" i to sobie poważam jak dopadają mnie problemy, stresy, bezsilność.
Pozdrawiam z deszczowego Szczecina
no bajka,,,,lubię do was zagladać...widać ogrom pracy,ale jeszcze wiecej szczęścia i miłości..buziole!!!!!
OdpowiedzUsuńBardzo lubię czytać Twoje posty, szkoda tylko, że tak rzadko je piszesz.Piękne te Wasze pomieszczenia, widać ogrom włożonej pracy.Wielkie brawa.
OdpowiedzUsuńDzisiaj robiłam powtórkę z konfitury marchewkowej.Zrobiłam pewną innowację (miałam mało czasu, a dużo rzeczy do zrobienia)kupiłam płatki migdałowe i je pokruszyłam wałkiem. Może Ci się spodoba mój pomysł.
Pozdrawiam
Pięknie napisałaś na temat szczęścia i życiowej drogi, której wielu z nas ciągle szuka. Wiadomym jest, że nie ma jednej, uniwersalnej recepty i rady, niestety, często po prostu brakuje odwagi.
OdpowiedzUsuńŚliczne wnętrza, rybi pokój uroczy :) Byłam ogromnie ciekawa, gdzie znajdzie swoje miejsce oryginalny fotel wiklinowy i jest :)
Pozdrawiamy. Magda z Jackiem
lisek fajny, góry późną jesienią są urocze
OdpowiedzUsuńAle pięknie jest u Ciebie, aż "zazdroszczę" tych widoków i spokoju jaki tam panuje.
OdpowiedzUsuńW mieście życie jest w ciągłym stresie i pośpiechu, szaro, buro i ponuro...brr
Szkoda, że już pobyt na działce się Zapraszam do siebie http://babusiowerobtki.blogspot.com/ skończył.
Pozdrawiam:)) Danusia
nigdy bym nie pomyślała.,ze ludziska takie pytania ci zadaja...ale widza tylko to co piękne,nie myśląc o pracy i pocie ,,,,,,,wypoczywaj i pisz nam piekne posty....i po cichu zapraszam do nas:)
OdpowiedzUsuńaaaaaa...zapraszam na lawendowe candy:)
OdpowiedzUsuńNo bo człowiek nie rodzi się z gotową recepta na życie. Wypisuje ją sam własnymi pomysłami i czynami, nie wszystkie składniki sa dobre, czasami się żle komponują i trzeba próbować i próbować od początku.
OdpowiedzUsuńA czasami wystraczy przystanąc idąc w tłumie i z tłumem, bo można nie dostrzec tej wąskiej, wyboistej dróżki, która powiedzie nas tam, gdzie szczęście nasze się pasie na łące i spokojnie czeka... Nikt nam drogi nie wskaże, żadna cudza droga nie jest naszą... musimy znaleśc własną.
Tobie się to udało...
Dostrzegłaś i podeszłaś w górę... inni chcieli by tak samo... a boją się rozejrzeć dookoła siebie... być może ich droga niekoniecznie w Bieszczadach jest ale tuz obok?
pozdrawiam Gośka zwana czasami pieszczotliwie wie-dżmą>
Witam po sąsiedzku! Tak mamy do siebie blisko - a dopiero przed momentem odnalazłam to miejsce :) Z czego ogromnie się cieszę!
OdpowiedzUsuńA po dogłębnym przeanalizowaniu i wpisu i komentarzy... pozostawię je sobie do dalszej analizy...
Rybki rodzaju różnego w "rybim" - urocze! I wszystko takie dopracowane, dopieszczone. Zdjęcia magiczne, Bieszczady potrafią czarować swoim urokiem, prawda?!
Już wiem, że będę stałym tutaj gościem - jeżeli pozwolisz?